Tytuł: Udany zakład
Anime/Manga: Haikyuu!!
Status: zakończone
Gatunek: yaoi, komedia
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing: NishinoyaxHinata,
KageyamaxHinata, AsahixNishinoya
Postacie: Cała drużyna Karasuno
Uwagi: Brak, jedynie pocałunek i
ocenzurowane sceny xD
Opis: Uważaj, o co się zakładasz.
Można nie tylko przegrać założenie, ale również wygrać serce;D
…
- Za udany mecz!- Krzyknęli wszyscy zgromadzeni, a
brzdęk obijanego szkła rozbrzmiał w jasno oświetlonym pokoju. – Zdrowie!- Upili
równocześnie łyk bursztynowego trunku.
- Rany, jakie to gorzkie…- Jęknął Hinata,
wystawiając język i krzywiąc się z obrzydzenia.
- Dlatego dzieci nie powinny tego pić.- Zakpił z
rudowłosego Tsukishima i poprawił na nosie swoje okulary.
- Nie jestem dzieckiem!- Jęknął chłopak i na
potwierdzenie swych słów, znów przechylił szklankę, starając się nie zwrócić
jej zawartości.
- Daj mu spokój, bo się upije i będę musiał go
nieść.- Kageyama patrzył na przyjaciela z niepokojem.
- Przecież wiesz, że to go tylko ucieszy.- Szepnął
wystarczająco cicho, by tylko czarnowłosy go usłyszał. Chłopak zaczerwienił się
speszony tą niespodziewaną uwagą.
- O czym tak szepczecie?- Zapytał Hinata, widząc
dziwną minę swojego głównego wystawiającego.
- O niczym, dziadku.- Blondyn popukał się pod
nosem, dając rudemu do zrozumienia, że całe usta ma w pianie na wzór brody.
- Koniec z koszmarami!- Krzyknął Tanaka i wyskoczył
nad głowy przyjaciół, rozchlapując piwo.- Nareszcie przespana noc!
- Spokojnie, to jeszcze nie koniec. Nie jesteśmy
nawet w połowie do krajowych.- Kapitan drużyny musiał ostudzić entuzjazm
krótkowłosego kolegi.
- Ale przynajmniej już więcej nie zobaczymy tych
przerażających mord.- Zasymulował swoją twarzą jedną z nich, ku ogólnemu
rozbawieniu.
- E tam, mówicie, jakby naprawdę byli straszni.-
Powiedział Nishinoya, rozłożony bykiem na całej długości kanapy. Rozmasowywał
obolałe łokcie i oglądał serie zadrapań po stoczonej walce.
- Nie mów mi, że nie miałeś pietra.- Tanaka
teatralnie ukazał przerażenie. – Ja drżę na samo wspomnienie, a wiecie jaki ze
mnie twardy koleś…!
- Nie rusza mnie to. Przeciwnik to przeciwnik.-
Niski dalej obstawiał przy swoim.
- Ktoś tu chyba jest gotowy przyjąć każde
wyzwanie.- Powiedział Tsukishima, uśmiechając się zadziornie i upijając kolejny
łyk alkoholu.
- O coś ci chodzi, okularniku?- Libero obrzucił go
wkurzonym spojrzeniem.
- A tak tylko chciałem sprawdzić, czy masz jaja,
czy tylko się zgrywasz.- Powiedział, podkręcając atmosferą.
- Hę?! – Chłopak zerwał się z kanapy i stanął przed
okularnikiem.
- Hej, uspokójcie się.- Sugawara chciał załagodzić
sytuację, ale sportowcy najwyraźniej nie mieli zamiaru odpuścić.
- Chcesz się bić?!- Najniższy z drużyny zakasał
rękawy i wyzywająco wytknął blondyna palcem.
- Jestem tylko ciekawy, czy przyjąłbyś każde
wyzwanie, niezależnie od tego, jakie ono by nie było.
- Dawaj. Zobaczymy jaki jesteś twórczy.
- Hej… czy to na pewno dobry pomysł?- Kageyama
przeczuwał, że to idzie w złym kierunku. Hinata wraz z resztą drużyny również z
niepokojem obserwowali kolegów.
- Lepiej się zastanów, czy chcesz je usłyszeć.-
Okularnik uśmiechnął się chytrze.
- Jestem pewny. Mów. – Nishinoya założył ręce na
piersi, gotowy na wszystko.
- Ok, więc…- Blondyn zrobił dramatyczną pauzę, dla
podkreślenia napięcia. – Musisz wybrać jedną osobę w pokoju i namówić ją do
tego, żeby całowała się z tobą przez okrąąąąąąąągłą minutę.
Cisza po tym zdaniu prawie wykręciła wszystkim
uszy.
- Coooo?!- Krzyknęli zgromadzeni. Niektórzy zaczęli
się śmiać, inni załamali ręce.
- Tak myślałem…- Kageyma nie spodziewał się niczego
normalnego.
- C-całować?- Hinata spuścił wzrok zaczerwieniony,
ściskając w nerwach swoją chłodną szklankę.
Przez to wyzwanie, każdy poczuł na sobie dziwną
presję, mimo, że wcale nie musieli brać w tym udziału.
- I co? Mówiłem ci…- Zaczął blondyn, ale szybko mu
przerwano.
- Co z tego będę miał?- Zapytał libero poważnie,
przez co innym opadły szczęki.
- Moje uznanie.- Powiedział zaskoczony chłopak.
- Phi, w dupie je mam. Jeśli wygram, będziesz do
końca tygodnia udawał mojego psa.
- Dobrze, ale jeśli nie wykonasz zadania i nie uda
ci się nikogo namówić, to ty będziesz to robił.- Zapewnił go okularnik.
- Zgoda, przyjmuję wyzwanie.- Powiedział po chwili
namysłu, ku zaskoczeniu wszystkich.
- No nie mogę…- Powiedział Tanaka chichrając się
jak nienormalny. – Tsukishima jako pies…
- No to dalej, przyczyń się do wygranej.- Zachęcił
go blondyn, upajając się przyszłym i w jego mniemaniu, pewnym zwycięstwem.
- Nie ma mowy, ja się na to nie piszę.- Krótkowłosy
otarł łzy radości.
Nishinoya rozejrzał się po twarzach. Wszyscy
kręcili głowami, dając do zrozumienia, żeby na nich nie liczyć.
Przyznał, że zadanie go zaskoczyło i w pierwszej
chwili chciał je wyśmiać, ale przyszedł mu do głowy pewien dziwny, aczkolwiek
ciekawy pomysł. Spojrzał dłużej na chłopaka w długich, brązowych włosach, który
wpatrywał się intensywnie w podłogę. Jego duże dłonie zacisnęły się na fotelu,
uzewnętrzniając zdenerwowanie. Ich As na boisku naprawdę wymiatał, ale w życiu
był strasznie nieśmiały i tchórzliwy. Noya zmarszczył brwi i przygryzł lekko
wargę. Jedyny człowiek z którym mógłby i chciałby to zrobić, siedział jak
kołek, udając, że go nie widzi. Wiedział, że Asahi odmówi, nawet jakby go do
końca świata namawiał. W końcu już dostał od niego kosza… Nie miał zamiaru
przechodzić podobnej rozmowy drugi raz, a zwłaszcza na forum publicznym. Miał
nadzieję, że to co planuje, choć w niewielkim stopniu mu to zrekompensuje.
Westchnął i dalej lustrował kolegów z drużyny. Z
góry odpadł u niego Tanaka oraz blondyn. Kapitan też nie wchodził w grę, na
rezerwowych nie miał haka, ewentualnie mógł rozważać Sugawarę, Kagayama go
przerażał no i został…
Hinata.
Uśmiechnął się i po przemyśleniu wszystkich za i
przeciw, wskazał palcem rudowłosego. Wybuchło zamieszanie wśród chłopaków.
Szczególnie zaskoczony był Asahi, który rozlał pół swojego piwa na deski
podłogi i pospieszył je ścierać, gdy reszta zajęta była niespodziewaną
informacją.
- Wybieram jego.- Krzyknął najniższy wśród ogólnego
gwaru podekscytowanych głosów i zakładów. Zainteresowało go zachowanie swojego
ukochanego.
- M-mnie?! A-ale dlaczego?!- Rudowłosy,
poczerwieniał po same koniuszki uszu.– Nie chcę!
- Jeśli nie chcesz, to cię nikt nie zmusza.-
Skomentował blondyn. – W końcu ktoś może być zazdrosny…- Dodał, przez co
Kageyama zmroził go spojrzeniem, domyślając się o kogo chodziło.- Ups,
przepraszam, chyba jednak nikt nie będzie.- Tym razem zwrócił się do Hinaty,
który rozumiejąc przesłanie, spuścił głowę zawstydzony.
- Hej, odpuść.- Kapitan drużyny mniej więcej znał
sytuację i wiedział, że między nowymi chłopakami było swego czas nieciekawie.
Ich jaśniejący duet pierwszaków miał swoje gorsze chwile, gdy okazało się, że
rudowłosy czuje coś do rozgrywającego. Niestety bez wzajemności, lecz na szczęście
nie przenieśli tego na boisko i nadal świetnie sobie radzili. Ta sytuacja
jednak pozostała w powietrzu i zdarzały się sytuacje takie na przykład jak ta,
gdzie blondyn przypominał wszystkim o tym incydencie.
- Hinata, choć ze mną, musimy pogadać.- Nishinoya
wyciągnął rękę do chłopaka.
- A-ale…- Młody nie mógł się ruszyć, więc siłą
został wyciągnięty do łazienki, przy gwizdach swoich kolegów.
- Dobra, więc….- Noya chwycił ramiona przerażonego
przyjaciela, gdy drzwi się za nimi zamknęły.- Do niczego cię nie zmuszę, ale
wysłuchaj mnie.- Spojrzał w bursztynowe, błyszczące oczy i kontynuował.- Oboje
kochamy innych facetów.
- Oboje?- Hinata otworzył buzie z zaskoczenia.
- Ty Kageyame, a ja Asahiego.
- O rany…- Rudowłosy miał wrażenie, jakby ktoś
wylał na niego kubeł zimnej wody. Całkowicie go to zaskoczyło. Pierwsze
słyszał, żeby oni… Nawet nie wiedział kiedy. Miał mnóstwo pytań, ale w końcu
poprzestał na jednym.- Więc dlaczego jego nie poprosisz…?
- Bo dostałem jakiś czas temu kosza. Ty z resztą
też.
Rudowłosy znów poczuł w sercu nieprzyjemne ukłucie.
W oczach przyjaciela dostrzegł to samo. Nie sądził, że w drużynie jeszcze ktoś
przeżył to samo co on. Poczuł się trochę… mniej samotnie. Nie mógł się
nadziwić, że chłopakom udało się to utrzymać w sekrecie. W jego przypadku od
razu wyszło na jaw, przez jego niepohamowaną osobowość…
- Więc mam taki plan…- Powiedział Noya, pochylając
się do Hinaty i przerywając jego wewnętrzne rozterki.- Wykonamy zadanie, żeby
zrobić im na złość.
- Ale… że niby w jaki sposób miało to cokolwiek
zmienić? – Zapytał cały czerwony i odwrócił wzrok, patrząc w swoje speszone
oblicze w lustrze.
- Wzbudzimy w nich zazdrość.- Uśmiechnął się
czarnowłosy.
- Dlaczego mieliby być zazdrośni, skoro nas nie
chcą?- Zacisnął dłonie w pięści, wypowiadając na głos bolesną prawdę.
- Bo w głębi serca wierzę, że tak nie jest.
- Czemu tak myślisz?- Zapytał zaciekawiony.
- Bo są tchórzami. Nawet Kageyama.- Mówił o tym,
naprawdę w to wierząc. – Boją się naszych uczuć, boją się tego, co może być
później. Pomyśl, dlaczego mieliby nas odrzucić?
- Bo jesteśmy facetami?- Powiedział najbardziej
oczywistą rzecz, posępniejąc.
- Cóż… No i tu możesz mieć rację…- Nishinoya
skrzywił się, poddając w walce na argumenty.- Ale mimo wszystko, możemy
spróbować! Damy taki pokaz, że wszystkim kopary opadną. Mówię ci.- Szturchnął
go przyjacielsko w bok. – Jeśli oczywiście się zgodzisz…
Hianata zastanawiał się chwilę. Był zaskoczony
pewnością swego libero i całą tą propozycją. Z drugiej strony trochę to do
niego przemówiło, ale z drugiej… Mieliby się całować przez minutę… Przy
wszystkich…
- Nie martw się, nie mam zamiaru cię w sobie
rozkochiwać.- Zapewnił przyjaciela czarnowłosy, uśmiechając się zadziornie.
- Wiem! Nawet nie jesteś w moim typie!- oburzył się
Hinata, dalej nieprzekonany. – Po prostu… sam nie wiem…
- Całowałeś się w ogóle kiedyś?
- J-jasne że tak! Dawno… ale tak…- Ze wstydem
wspomniał czasy w podstawówce. Zarumienił się.
- No dobra… Więc szybka decyzja. Tak czy nie?
Pogodzę się jakoś z udawaniem psa, jak coś…- Uśmiechnął się, by pokazać
koledze, że nie będzie miał mu tego za złe.
Hinata naprawdę docenił to, że przyjaciel zwierzył
mu się z takiej rzeczy, jak zawód miłosny. Teraz przynajmniej wiedział, do kogo
może się w najgorszym wypadku zwrócić. Spodobał mu się również ten cały pomysł
z wzbudzaniem zazdrości. Może nie był jednak taki zły…? Zrobiłby wszystko, żeby
rozkochać w sobie Kageyamę, dlatego może powinien spróbować…? Przecież i tak
już nic nie starci, a może przynajmniej będzie ciekawie…
- N-no dobra!- Powiedział, nie zastanawiając się
już dłużej. Raz się żyje.
- Serio?!- Nishinoya prawie podskoczył z ekscytacji.
Nie dlatego, że bardzo chciał się całować z rudowłosym, tylko z ciekawości
sprawdzenia reakcji swoich ukochanych. No i po za tym, wygra zakład. Tak przy
okazji.- Dobra, to powiem ci, jak ja to widzę. Zaczniemy od…
…
- Co oni tam tak długo robią? Trenują?- Blondyn aż
nie mógł się powstrzymać.
- Daj spokój, Hinata nie pójdzie na coś takiego.-
Zapewnił go Tanaka.- Przecież wszyscy wiemy, że on…
- Moglibyście choć raz ugryźć się w język.- Syknął
Sugawara. Miał naprawdę dosyć docinek w stosunku do rudowłosego, który i tak
już naprawdę wiele znosił. Bał się, że przez takie komentarze w końcu popsują
się relacje w drużynie.
- Włączmy im może jakąś nastrojową muzykę?
- Mówię ci, nie przekona go.
- A ja stawiam na to, że jednak tak.
- Nie gadajcie, że chcielibyście to zobaczyć,
zboczeńce!
- Ja na to patrzeć nie będę.
- Przyznaję, że to jest zawstydzające…
- Powiedział to!
Kageyama siedział cicho, próbując nie wybuchnąć.
Cała ta sytuacja go wykańczała, a koledzy z drużyny nie pomagali. Do tego nie
wiedział co o tym myśleć. Tak samo ich As, popijał piwo, zupełnie nie
uczestnicząc w rozmowie.
…
- Załapałeś?
- Chyba tak…- Hinata rumienił się jak dziewczyna.
Noya ze szczegółami opisał ich pocałunek, nie szczędząc zawstydzających
wskazówek. Przyznał jednak, że w pewien sposób było to ekscytujące.
- Chcesz może przećwiczyć?- Zapytał, machając
brwiami.
- Nie! Zapamiętałem!- Krzyknął zawstydzony.
- Dobra. Tylko pamiętaj, całujesz JEGO, nie mnie.
Ja zrobię to samo i nie będę się hamował. Ostrzegam.
- Mówisz, jakby to było proste…- Rudowłosy
przełknął ślinę. Wiedział, że tamten mówi poważnie. Chciał być tak samo pewny i
spokojny.
- Bo będzie. – Poczochrał mu włosy, robiąc z nich
artystyczni nieład. Do tego obsunął mu rąbek koszulki, odsłaniając blade ramię.
– Teraz lepiej. Kageyama pęknie z zazdrości, jak cię takiego zobaczy.
- Tak… jasne…- Dokończył nieprzekonany Hinata,
dopiero teraz zaczynając się stresować.
- Dobra.- Sam też trochę pomajstrował przy swoim
wyglądzie i klepnął się po policzkach.- Pamiętaj, nie ważne co wyjdzie, masz
się dobrze bawić! Będziesz bardziej przekonywujący.
- Postaram się…
…
- O! Idą!- Tanaka sięgnął po paczkę chipsów. Reszta
chłopaków zastygła w oczekiwaniu.
- Dajcie mi piwa.- Powiedział Hinata, unikając z
kimkolwiek kontaktu wzrokowego.
- Nie mów, że się zgodziłeś?!- Krzyknęli
zaskoczeni.
- Piwo!- Rudowłosy wyrwał szklankę swojemu
zszokowanemu kapitanowi i prawie duszkiem ją opróżnił. Kilka kropel pociekło po
jego szyi i znikło pod materiałem koszulki.
- Ile mu zapłaciłeś?- Blondyn poruszył się
niespokojnie, widząc szeroki uśmiech Nishinoyi. Nie spodziewał się tego, ale
postanowił jeszcze nie godzić się z przegraną.- Jest tego pewny? To ma być
POCAŁUNEK, nie cmok na dobranoc.
- Jestem pewny, że wie, co to znaczy.- Libero z
satysfakcją patrzył na okularnika z góry.- Ucz się już szczekać, piesku.
Przyjaciele parsknęli śmiechem.
- Ej, czy to w porządku? Hinata, wszystko ok?-
Zapytał Sugawara najbardziej zaniepokojony, zerkając kątem oka na bladego
Kageyamę.
Czarnowłosy rozgrywający patrzył na rudowłosego z
otwartymi oczami. Tak samo zaskoczony był As, zajmując z powrotem swoje
miejsce. Żaden z nich nie skomentował tego widowiska za bardzo bijąc się ze
swoimi myślami.
- To co? Zaczynacie?- Zapytał blondyn, zerując
stoper. – Pamiętajcie, okrągła minuta.
- Tak, tak, wiemy.- Libero uklęknął na środku
pokoju i wyciągnął ręce do Hinaty.- Gotowy?
Wszyscy spojrzeli wyczekująco na rudowłosego, który
w końcu poczuł delikatną moc procentów. Ośmielony alkoholem, dołączył do
przyjaciela, wśród gwizdów kolegów.
- Powinniśmy im kibicować? Czy to nie dziwne?-
Kapitan się zmieszał, widząc swoich kolegów w tej dość dziwnej pozycji.
- Cóż…- Jasnowłosy rozgrywający miał nadzieję, że
to nie skomplikuje bardziej sytuacji, chociaż wzrok Kageyamy go nie uspokajał.
- Zacznę odliczać czas, jak zaczniecie.- Okularnik
przygotował zegar i czekał.
Hinata czuł, jak palą go policzki, Dłonie libero przesunęły
się po jego ramionach i złapały za szyję. Zamknął oczy i idąc za wcześniejszą
radą, skupił się całkowicie na osobie, którą kochał. Poczuł na ustach gorący
oddech. Zadrżał, gdy pasemka włosów połaskotały go w skroń. Krzyki kolegów i
muzyka w radiu trochę go rozpraszały, ale gdy ciepłe wargi musnęły jego,
zaskoczony przyjął pocałunek, nie spodziewając się takiej delikatności.
Nishinoya zaczął powoli, nie chcąc spłoszyć
chłopaka. Z ulgą poczuł, że może kontynuować. Nie słuchał niczego wokół, tylko
skupił się na biciu swojego serca. Miał nadzieję, że Azumane przygląda się temu
bardzo uważnie. Miał nadzieję, że cierpi teraz tak samo jak on i że żałuje
swojej decyzji. Wiedział, że wcale nie musi tak być. Nie wiedział czemu tak
bardzo mu na tym zależy i dlaczego musiał wplątać w to Hinatę, ale teraz się to
nie liczyło. Chciał jedynie zaimponować i pokazać, że będzie żył dalej,
nie będąc uwiązany do osoby, której oddał swe serce. Żeby przypadkiem nie myślała,
że wieki będzie na nią czekał.
Najpierw łączyli jedynie wargi, wkładając w to jak
najwięcej namiętności. Ich dłonie wędrowały, głaszcząc i przyciągając się
wzajemnie. Wszystko to miało na celu stworzenie seksownego widowiska.
Hinata czuł się coraz pewniej. Nie sądził, że
przyjdzie mu to z taką łatwością. Nawet zaczął się wczuwać. Udało mu się
rozpoznać moment w którym Noya chciał pogłębić pocałunek. Przechylił delikatnie
głowę, zapraszając go do środka. Poczuł się niesamowicie. Pierwszy raz robił to
tak intensywnie. Przestawał się powoli peszyć. Zastanawiał się ile w tym jest
zasługi alkoholu i uśmiechnął się delikatnie.
Czarnowłosy był zaskoczony taką śmiałością i
otwartością rudowłosego. Postanowił bardziej się rozkręcić i wplótł palce w
rdzawe kosmki, chwytając je delikatnie. Usłyszał speszone krzyki kolegów. Jego
partner nie pozostał dłużny i odwzajemnił się obejmując go w pasie,
przyciągając jego biodra do swoich.
Nishinoya nie mogąc się powstrzymać uchylił
delikatnie powieki i spojrzał przed siebie, krzyżując swoje spojrzenie z
mężczyzną siedzącym naprzeciwko niego. Tak jak chciał, przyglądał się temu, a
jego policzki były delikatnie zaróżowione. Zadowoliło go to. Kontynuował, nie
spuszczając wzroku i jeszcze bardziej drażniąc tym siedzącego przed nim
chłopaka. Podnieciło go to. Nigdy tak długo nie patrzyli sobie w oczy, jak w
tamtej chwili. Do tego Hinata był niesamowity, co dodatkowo go nakręcało.
Chłopacy wokół szaleli. Dopingowali przyjaciół i
odliczali czas. Gdy zostało ostatnie dziesięć sekund, głośno wypowiadali
liczby. Blondyn z wściekłości prawie rozwalił stoper, gdy minęła ostatnia
sekunda.
Chłopacy odsunęli się od siebie, rumieniąc
rozkosznie.
- Nie wierzę, że to widziałem!- Tanaka rozsypał
resztę chipsów na podłogę.
- Serio…. ale to było dziwne…- Skomentował ktoś
inny.
- Dziękuję, za pomoc w wygraniu zakładu.- Nishinoya
skłonił się teatralnie. Kątem oka zerknął na Kageyamę, który prawie zabił go
wzrokiem. Zaskoczyło go to niesamowicie.
- Nieźle całujesz.- Odezwał się niespodziewanie
rudowłosy, lekko się kołysząc i odzyskując uwagę swojego partnera.
- Nawzajem.- Odpowiedział czarnowłosy, miło
połechtany. Swój pomysł okrzyknął stuprocentowym sukcesem. Porzucił jednak swój
entuzjazm, postanawiając zająć się poważniejszą sprawą.- I co? Jak bardzo boli
przegrana, psie?
Blondyn odwrócił wzrok, zdenerwowany.
- Mam nadzieję, że zaspokoiłem twoją ciekawość co
do mojej osoby.- Dodał jeszcze, by bardziej go rozdrażnić i kontynuował. – A
teraz proszę państwa… najlepsza część!- Powiedział, wyciągając palucha w stronę
okularnika.- Daj głos!
Wszyscy dusząc się z rozbawienia, wyczekiwali
reakcji blondyna, który aż trząsł się z wściekłości. Po chwili się jednak
złamał i wydał z siebie zdławiony szczek. Wszyscy pękli ze śmiechu.
Hinata usiadł w kącie, nie za bardzo zainteresowany
sytuacją. Odważył się w końcu spojrzeć na ukochanego, który siedział przed nim
i w milczeniu dopijał piwo.
- Źle się bawisz?- Zapytał, ciekawy jego wyrazy
twarzy.
- Ty chyba dobrze, prawda?- Odwarknął
niespodziewanie.
Rudowłosy nie mógł uwierzyć. Kageyama był na niego…
zły?
- Nienajgorzej.- Odarł, ośmielony alkoholem.-
Przyniesiesz mi jeszcze piwa?
- Tobie już starczy.
- Nie musisz się o mnie troszczyć, wrócę taksówką
jeśli…
- Powiedziałem nie.
- Co jest? Wcześniej zachowywałeś się normalnie.-
Nim dodał coś jeszcze, czarnowłosy wstał i poszedł do kuchni. Hinata pobiegł za
nim, zaskoczony tą dziwną reakcją.
- Mi nie pozwalasz, a sam będziesz więcej pił?-
Zapytał nadymając policzki – Czemu jesteś taki?
- Jaki?!- Odkrzyknął chłopak, nie panując nad
emocjami.- Co to przed chwilą było?!
- Nie rozumiem cię! – Hinata teraz dopiero uwierzył
w słowa Nishinoy. Naprawdę udało mu się wzbudzić zazdrość? – Masz mi za złe, że
całowałem się z kimś innym?!
- Nie gadaj bzdur. Nie mam powodu.- Spuścił z tonu,
dopiero teraz uświadamiając sobie, jak to wszytko zabrzmiało. Chwycił się za
głowę, wkurzony delikatnym kołysaniem.
- Kłamca.- Hinata warknął, dalej obstawiając przy
swoim. Nie wiedział czemu uwierzył w siebie i ich uczucie, ale teraz miał
zamiar doprowadzić dyskusję do końca. – Kocham cię. Chcę wiedzieć co czujesz,
teraz. Powiedz mi to w twarz, tchórzu.
Kageyama spojrzał zszokowany na Hinatę. Łzy
spływały po jego rumianych policzkach, lecz oczy niezachwianie wpatrywały się w
niego, lśniąc niesamowitym blaskiem. Pierwszy raz go takiego widział i pierwszy
raz miał ochotę się na niego rzucić. Gdy obserwował jak się całował, toczył wewnętrzną
burzę. Fala gorąca wzburzona jego uczuciami, rozbiła się o mur, jaki cały czas
wokół siebie tworzył, nie chcąc dopuścić do siebie tego chłopaka. Odetchnął,
zanim udało mu zebrać się w sobie. Dalej był wściekły za taką podstępną
zagrywkę.
- Nigdy więcej z nikim się nie całuj.
- Dlaczego? Jestem wolnym człowiekiem, mogę to
robić z kim chcę.- Powiedział, ocierając łzy, zaskoczony, że tak zareagował. Do
tego Kageyama mówił coraz dziwniejsze rzeczy. Jego serce biło tak szybko, jakby
miało zaraz wyskoczyć z piersi.
- Z nikim, poza mną.- Powiedział zanim się
powstrzymał. W mgnieniu oka pokonał odległość, która ich dzieliła i wziął go w
ramiona, przypierając do lodówki. – Rozumiesz?- Nie czekał na odpowiedź tylko
zaczął go namiętnie całować, nie dając im nawet chwili na złapanie oddechu.
…
- Co się tam dzieje?- Zapytał nieświadomy Tanaka,
słysząc jak coś z głośnym brzdękiem upada na podłogę w kuchni.
- Nic, co powinno cię interesować.- Powiedział Noya
z głupkowatym uśmieszkiem, rejestrując wcześniej całą sytuację. Nie pozwalał
nikomu zbliżyć się do pomieszczenia, w którym chłopaki robili prawdziwą
rozróbę. Niektórzy z drużyny nawet nie próbowali interweniować, domyślając się
tego, co się tam wyprawia i czerwieniąc się ze wstydu.
- Nie wierzę, że są na tyle bezwstydni, że robią to
w mojej kuchni…- Kapitan zacisnął pięść na puszcze, która zgięła się
niebezpiecznie.- Do tego w naszej obecności…
- Powinieneś się cieszyć szczęściem w drużynie.-
Sagawara poklepał pocieszająco kolegę po ramieniu i odetchnął z ulgą. Pomimo
wszystko, był zadowolony z rozwoju wydarzeń.
- Taaa… przynajmniej nie będzie z tego dzieci.-
Skomentował to blondyn i cała grupa buchła śmiechem. O dziwo, przyjęli to
naprawdę spokojnie i każdy z nich zaczął się zastanawiać, czy taka tolerancja
jest jeszcze dalej normalna, czy już wykracza poza dopuszczalne normy.
Nishinoya dopijał swoje piwo i spojrzał jeszcze raz
na siedzącego w kącie milczka. Tym razem to on przyłapał go na wpatrywaniu się
w jego osobę i odwróceniu wzroku. Udało mu się jeszcze posłać uśmiech i
mrugnięcie do As’a zespołu, rozkoszując się jego rumieńcem.
Nie wiedział jak to się stało, ale czuł, że być
może uświadomił swojej miłości coś, na co czekał już od dawna. Miał nadzieję,
że może jeszcze tego wieczoru uda mu się, tak jak Hinacie, wyciągnąć coś z tego
tchórzliwego wielkoluda. Nie sądził, że pocałunek z innych facetem okaże się
taki pomocny.
Nagle z kuchni dobiegł ich dźwięk tłuczonego szkła.
- Nie no, ja tam idę! Zdemolują mi kuchnie!- Nim
ktokolwiek zareagował, ich kapitan stanął w progu pomieszczenia i zbladł.
- Czyżbyś zobaczył ducha?- Zapytał się go Tanaka,
dławiąc się ze śmiechu. Myślał, że zaraz pęknie mu brzuch.
- Chyba dwa.- Dodał ktoś inny.
- Chyba dwa w jednym.- Podsumował okularnik ciesząc
się, że w końcu uwaga skupia się na kimś innym.
- Zamknąć się!- Kageyama krzyknął z kuchni, nie
mogąc znieść komentarzy kolegów i próbując skupić na cholernie seksownym ciele
pod sobą.
Śmiali się do rozpuku, opróżniając ostatnie butelki
z alkoholem, nie słysząc, że od jakiegoś czasu ktoś uderza miotłą w sufit z
mieszkania na dole.
Czytałam to jeszcze na Onecie.
OdpowiedzUsuńWięc powiem tylko:
Rozbroiłaś mnie tym. Chyba najlepsze było to "daj głos!". Ludzie pytali co mi jest, tak się śmiałam xD
Wiedz, że będę na Twojego bloga wracać. Często ^w^
Jezuniu, jak ja kocham to ff <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, po prostu je bardzo lubię :D
Na pewno będę wracać na twojego bloga i czekać na więcej ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFanfikszyn z alkoholem w tle zawsze mają w sobie to coś. 8) I ta końcówka - boska, uśmiałam się!
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, jak zawsze :D Noya jak zwykle musiał coś odwalić...😁
OdpowiedzUsuńIdealnie opisujesz charakter każdego z bohaterów, nie można się do niczego przyczepić. I jeszcze ta końcówka ^^
"-Czyżbyś zobaczył ducha?
-Chyba dwa.
-Chyba dwa w jednym."
Boskie