- Zawału można dostać, naprawdę…- Shizuo wyciągnął klucze i zaczął otwierać drzwi. Był cholernie zaskoczony tą wizytą. Serce zaczęło mu szybciej bić.
- Ile można czekać, serio…- wyżalił się wstający z podłogi.
Blondyn otworzył drzwi mieszkania. Patrzył chwilę na gościa. Izaya wyglądał już dobrze. Jedynie spod koszulki widać było bandaż, który okalał jego cały bark. Jego oczy nie zdradzały niczego. Nie wiedział czego ma się spodziewać po tej wizycie.
- Zaprosisz mnie czy mam sobie iść?- burknął czarnowłosy.
- Wchodź.- puścił go przodem Shizuo.
Rozpłaszczyli się w przedpokoju. Blondyn przebrał się w suche ubrania i wziął ręcznik by osuszyć sobie mokre włosy. Nigdy jeszcze nie spotkali się w którymś z ich domów. Zawsze było to te puste wolno stojące mieszkanie. Izaya rozglądał się z zaciekawieniem po ścianach.
- Zaproponujesz mi coś do picia?- odezwał się w końcu i rzucił na kanapę.
Shizuo zaczynał dostawać kurwicy. Nalał do szklanki wody z kranu i z impetem postawił na stoliku przed tą czarną dziurą.
- Nawet herbaty mi żałujesz?
- Po co przylazłeś?- Blondyn usiadł naprzeciwko niego.
Nastała chwila ciszy w której mierzyli się spojrzeniami.
- Nie mam ochoty na kolejne głupie układy.- powiedział Shizuo.
- Nie mam zamiaru składać ci żadnych propozycji.
- Więc o co chodzi?
Brak odpowiedzi. Izaya odwrócił wzrok.
- Może się stęskniłeś?- uśmiechnął się blondyn.
- Chciałem podziękować.- wypalił szybko czarnowłosy. Udał, że pytania nie słyszał.
- Podziękować?- Zdziwił się Shizuo. Był ciekawy czy kiedykolwiek ten człowiek komuś za coś dziękował. Chyba nadchodzi apokalipsa.
- Tak. Za pomoc.- Wstał. Czuł, że dłużej nie zniesie takiego uniżenia.
- Nie ma sprawy…- Czuł, że spotkanie dobiega końca. Nie chciał, by tamten sobie poszedł. Do tego obudziły się w nim dawne namiętności.
- To ja już pójdę.- Ruszył do drzwi aczkolwiek niechętnie. Też chciałby zostać, ale nie chciał tracić twarzy. I tak już się poniżył. Chciał całą sytuacje mieć pod kontrolą, a nic nie szło po jego myśli. Robił tyle głupot.
- Może jednak chciałbyś… herbaty?- zaproponował powoli blondyn. Czy to dobry pomysł? Co ja wyprawiam? Myślał gorączkowo.
Izaya odwrócił się do niego. Ich oczy były tak samo zagubione w odmęcie uczuć.
- Ok.
Shizuo podszedł do czajnika i wstawił wodę. Stał tak i patrzył na krople spływające po metalu i parujące z niego pod wpływem temperatury. Nie ważył się odwrócić bo słyszał, że Izaya do niego podchodzi.
Nagle poczuł na swoich plecach chłodną dłoń. Zadrżał. Czarnowłosy oparł też o nie swoje czoło. Stali tak w bezruchu bojąc się, że usłyszą swoje szalenie bijące serca. Shizuo był zdumiony. Co wstąpiło w tego człowieka. Czyżby…? Czyżby on…?
Powoli się do niego odwrócił. Izaya patrzył na jego tors i nie ważył się podnieść wzroku. Gdy blondyn uniósł ręką jego podbródek, starał się opierać, ale kiepsko mu szło.
Shizuo nie mógł się opanować. Wziął w dłonie jego twarz i go pocałował. Powoli i namiętnie wymieniali się pocałunkami. Tak bardzo za tym tęsknili. Izaya oparł dłonie na jego klatce piersiowej i zacisnął je na koszuli. Gdy już nie mogli załapać oddechów przerwali i spojrzeli na siebie.
- Nie będę z tobą w ten sam sposób co wcześniej. Nie będę twoją zabawką.- dodał blondyn.
- A ja nie będę twoim chłopakiem.- zezłościł się Izaya.
Shizuo zdał sobie sprawę jak to durnie brzmi.
- Więc czego ty ode mnie chcesz? – zapytał blondyn.
- Pokażę ci…- Izaya zaczął całować go po szyi.
- To mi nie wystarczy.- Shizuo odchodząc od zmysłów.
Czarnowłosego zamurowało, ale kontynuował pieszczotę.
Zaczęli powoli kroczyć w kierunku sypialni.W końcu wylądowali na łóżku.
- Chcesz być ze mną? W jaki sposób?- patrzył z niedowierzaniem. – Jak ty sobie to wyobrażasz? Romantyczne wieczory, słodkie słówka? – drwił Izaya, choć ręce zaczęły mu drżeć z emocji.
- Nie mam pojęcia jakby to miało wyglądać!- bronił się blondyn. Nawet nie wiedział dokładnie czego chce. Zaczął mu ściągać koszulkę.
- To o co ci chodzi?!- krzyczał spod materiału Izaya.
- Przecież też to czujesz.- rzucił ubranie na ziemię.
- Nie wiem o czym mówisz.- spanikował.
- Kłamiesz.- znowu zaczął go całować. Były to jednak zupełnie inne pieszczoty niż kiedyś. Delikatne, a zarazem zachłanne. Po prostu czułe. Błądził rękami po jego torsie i bandażu. – Powiedz mi zatem, co to ma znaczyć?- przerwał pocałunki i przyłożył swoją rękę w okolice jego serca. Czarnowłosy próbował się wyrwać ale Shizuo przyparł go do łóżka. – Powiedz, że się mylę.
Izaya poczuł pod jego ręką, jak szybko łomocze mu serce. Oblał się rumieńcem. Tego nie mógł ukryć.
- Przestań.- odwrócił wzrok.
- Przyznaj się!
- Złaź ze mnie!
- Czemu się bronisz?
- Bo jesteś wkurzający!- Wyrywał się Izaya.- Nie będę z tobą w taki sposób jak ty chcesz i koniec kropka!
- Jak ty mnie denerwujesz!- Zaczęli się szarpać i znów wrócili do całowania. Shizuo zdejmował mu już spodnie.
- Nienawidzę cię- szepnął mu do ucha podniecony do granic Izaya.
- Łżesz.- zajął się teraz zsuwaniem swoich spodni i zdejmowaniem koszulki. Byli już nadzy.
- Przyznaj, chcesz mnie zerżnąć. Tylko na tym ci zależy.- Czuł członka Shizuo na swoim udzie. Jego własny błagał o pieszczoty.
- To ty przyznaj, że chcesz ze mną być. – Ocierał się o niego i całował po skroni.
- Nie ma mowy.- Jęczał pod nim Izaya. Chwycił w ręce ich penisy i zaczął je o siebie ocierać. Oboje przylegli do siebie i poczuli swoje gorące ciała.
- Tchórz.- wysapał Shizuo.
- Frajer.- czuł jak członek blondyna wędruje pomiędzy jego uda.
- Idiota.- Miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma i wbije się w czarnowłosego na siłę.
- Potwór.- Izaya cały drżał. Pragnął tego połączenia bardzo, ale pamiętał też, że za każdym razem było to bolesne. Czekał, ale nic nie następowało. Otworzył jedno oko. Blondyn go obserwował.
- Boisz się mnie?- zapytał Shizuo.
- No teraz to przegiąłeś!- Izaya już miał wpaść w furię, ale ręka blondyna powędrowała do jego szyi i delikatnie ją musnęła. Czarnowłosy przełknął ślinę. Dłoń odgarnęła mu włosy z czoła i nim się spostrzegł Shizuo złożył na nim pocałunek. Fala ciepła przeszła przez jego ciało. Ze wstydem przyznał, że to było przyjemne.
- Nie rób takich rzeczy…- zażenował się Izaya i zakrył twarz ręką.
- Dlaczego?
- Bo zaraz będziemy rzygać tęczą.
- Chcesz jeszcze?- i pocałował go w policzek.
- Przestań!- zawstydzał się coraz bardziej czarnowłosy i próbował go odepchnąć.
- Podoba ci się to.- powiedział widząc jego rumieńce. Powędrował ręką do jego boku.
- Nie! Dosyć! Hihihi…– i zaczął się podśmiechiwać. Drań odkrył, gdzie ma łaskotki.
- Proszę, proszę…- Shizuo miał niezły ubaw widząc chichrającego się Izayę.
- Koniec! Hahaha! Puść!- wił się umierający ze śmiechu czarnowłosy.
- No nie wiem…
- Dobra! Dobra! Wygrałeś!- odetchnął gdy blondyn dał mu spokój. Miał chwilę odpoczynku.
- Wygrałem? – triumfował Shizuo.
- Nie ma mowy.- Twardo odpowiedział. Przypłacił to kolejną dawką łaskotek.
Blondyn przestał w końcu. Wrócili do całowania i ocierania się o siebie.
- Musisz się zdecydować.- Shizuo szalał z rozkoszy. Namiętność go rozsadzała. Delikatnie zaczął pieść palcami pośladki Izayi.
- Wykorzystujesz… paskudne zagrywki. – Jego ciało z przyjemnością wygięło się, przyjmując go do środka.
- Zostań ze mną.- patrzyli na siebie rozpaleni, wciąż się pobudzając.
- Po moim… trupie…- powoli Izaya tracił zmysły.
- Dłużej nie wytrzymam.- rozłożył jego nogi gotowy w niego wejść.
- To na co… czekasz?
Połączyli się w cudownej rozkoszy. Ich ciała krzyczały w euforii i ekstazie.
Shizuo chwycił mocno Izayę i jednym ruchem podniósł go do pozycji siedzącej tak, że czarnowłosy siedział na nim w rozkroku.
- Dobrze ci?- zapytał blondyn muskając nosem jego szyję.
- Tak. – wydyszał Izaya.
Zaczął się w nim poruszać. Czarnowłosy cicho pojękiwał przytulając się z całych sił.
- Och Shizuś…- blondynowi zrobiło się gorąco na to określenie. Dlaczego poza łóżkiem tak go to wkurzało, a gdy się kochali, to podniecało?
Zaczęli się kochać coraz ostrzej. Zatracili się w przypływającym uniesieniu. Spełnili się prawie w tym samym momencie. Najpierw Izaya, później Shizuo czując jak tamten dochodzi. Nie było dla nich bardziej wspaniałego momentu od tej chwili.
Blondyn delikatnie z niego wyszedł i położył go na pościel. Sam też padł koło niego i głośno oddychając przyglądał się, jak dochodzi do siebie.
- Kurwa, to jest niesamowite.- powiedział Izaya.
- Cholerny fakt.- uśmiechnął się Shizuo.
Dopiero teraz, gdy emocje trochę opadły, zaczęli myśleć o tym o czym wcześniej rozmawiali.
- To co robimy?- zapytał blondyn.
Izaya wzruszył ramionami.
- Jeśli Shizuś mnie kocha, to może zostanę.- wyszczerzył się i spojrzał na Shizuo.
Ten patrzył na niego beznamiętnie. Zastanawiał się nad tymi słowami. Czy rzeczywiście tak było? Czy jedynie to sobie wyobraził? Powinien zaprzeczyć?
Czarnowłosy oczekiwał jakiejś agresywnej reakcji ale się nie doczekał. To milczenie jedynie potwierdzało jego słowa. Spanikował. Nie tego się spodziewał. Nie powinno tak być. Oni są wrogami, zawsze tak było. Zrobiło mu się gorąco. Czy to jakieś nieme wyznanie? To musi być żart.
- Jeśli nie chcesz, albo nie potrafisz być ze mną w taki sposób, to odejdź. – powiedział Shizuo przysuwając się do niego.
Izaya nie odpowiadał.
- Wszystko wtedy zostanie po staremu. – dodał.
- Nie rozumiem cię.- Czarnowłosy wpatrywał się w niego.- Mogę teraz zrobić z tobą co chcę. Mogę to wykorzystać.
Shizuo zaczął głaskać go po głowie.
- Dlaczego chcesz ze mną być? – nie mógł tego pojąć.- Wiesz co robię, wiesz jaki jestem.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Dlaczego… zawsze musisz robić wszystko… na opak…- Izaya wtulił twarz w jego klatkę piersiową i zaczął drżeć.
Shizuo głaskał go po plecach. Fascynowała go jego biała skóra. Była delikatna w dotyku. W takich chwilach miał ochotę go trzymać w ramionach. Nie przejmował się tym, że zdradził swoje uczucia. Miał wrażenie, że to już nie ma znaczenia. Nigdy wcześniej tak szczerze i normalnie nie rozmawiali. Wszystko to było takie nowe i fascynujące. Byli ze sobą tak blisko jak nigdy wcześniej.
- Nie chce żebyśmy się zmieniali. – powiedział mu blondyn do ucha.- Jest dobrze tak jak jest tylko… – urwał na chwilę zastanawiając się czy kontynuować.- …chciałbym czegoś więcej…
- Naprawdę jesteś idiotą.- Izaya przytulił się mocniej nie wiedząc jak na to odpowiedzieć.
- Ty nie jesteś lepszy.- zaśmiał się Shizuo.
EPILOG:
Był piękny słoneczny dzień. Shizuo wracał właśnie z sokiem w kartoniku w jednej ręce, a w drugiej z całą paletą ruskiego sushi. Był strasznie głodny i chciał je skonsumować jak najprędzej. Szukał wolnej ławki. Nagle po drodze spotkał Shinrę.
- Witaj! Dawno żeśmy się nie widzieli. Jakoś spokojnie jest teraz w Ikebukuro, nie sądzisz?
- Taaak…- pomyślał, że ostatnio rzeczywiście mało się działo.
- Co tam masz za pyszności? Też mam ochotę dzisiaj na sushi, chyba wstąpię do Simona, na pewno coś mi odłoży, a… i mam pytanie…- nie dokończył bo coś za plecami Shizuo przykuło jego uwagę.
- Co jest…?- i nie dokończył bo to coś wskoczyło mu na plecy.
- Shizusiu mój kochany!- krzyknął oplatając blondyna ramionami.- Tęskniłeś?
Shizuo tak skoczyło ciśnienie, że sok który trzymał, wybuchł mu zgnieciony w dłoni, a sushi wylądowało na podłodze. Cały zaczął się trząść z wściekłości.
Shinra był w szoku. Przecież zaraz z Izayi zostanie tylko plama krwi.
- Ty… ty…- wydobywał przez zęby blondyn. Całą kamizelkę miał mokrą od napoju.
- No wiesz co? Zmarnować takie dobre sushi!- Czarnowłosy z niego zszedł i patrzył na rozsypane kawałki.- Teraz to już nie jest do jedzenia…
- Zabiję… cię…
- I jeszcze cały ubrudziłeś się sokiem… Ale nie martw się…- poklepał go pocieszająco po ramieniu i szepnął mu do ucha tak by lekarz nie słyszał.- Wieczorem ci to jakoś wynagrodzę…
- Do wieczora to zdechnę z głodu!- wrzasnął tak, że wszyscy podskoczyli. – Idziesz mi po nowe!
- Shizuś, nie podnoś na mnie głosu, bo będę się gniewać. – machał mu palcem przed twarzą rozbawiony Izaya.- Już przecież o tym rozmawialiśmy.
- Mam to w dupie, chce moje sushi czarna dziuro!- Zaczął go gonić, ale skończyło się na tym, że kręcili się jak nienormalni wokół niskiego murku.
- No, no, no… chyba najpierw musisz mnie złapać…
Shinra nie pojmował sytuacji. Tych dwoje się ze sobą droczyło. Nie wyglądali na takich co się zaraz mają pozabijać.
- Czy wy przypadkiem…..?- zapytał skonsternowany lekarz.
- Ja i on…? Proszę cię… To tylko sex…- lekko powiedział śmiejąc się Izaya.
- Dodaj coś jeszcze, a pożałujesz…- Shizuo wyrwał znak zakazu wjazdu. – Zobaczymy czy będziesz się dalej tak szczerzył!
- Dzisiaj widzę będzie na ostro…- zaczął wycofywać się czarnowłosy.
- Chodź tu! Skrócę cię o tą głupią głowę!- Ruszył za nim blondyn.
Pobiegli w szalonej gonitwie zostawiając nic nie rozumiejącego Shinrę. Postanowił opowiedzieć wszystko Celty. Ona na pewno się ucieszy. Od jakiegoś czasu nie chce słuchać o niczym innym tylko o tych dwojga. Westchnął przeciągle. Kto wie, kto wie… pomyślał uśmiechając się do siebie.
Shizuo gonił Izayę pomiędzy budynkami. Dawno się tak dobrze nie bawił. Muszą koniecznie wrócić do tych rzeczy. Ostatnio zrobiło się między nimi za słodko. Do tej pory nie mógł uwierzyć w przemianę czarnowłosego. Choć podobało mu się to, tęsknił za ich wiecznymi walkami. Dzisiaj nie da mu żyć wieczorem.
Nagle Izaya przystanął. Blondyn o mało co w niego nie wpadł. Zatrzymali się. Czarnowłosy odwrócił się do niego i go cmoknął w usta. Shizuo oblał się rumieńcem. Rzadko tamtemu zdarzały się takie czułości.
- To co Shizuś? Wpadnę dzisiaj? – powiedział zalotnie.- Tylko wybierz jakiś inny film, ten ostatni był denny.
- Przecież w ogóle go nie oglądaliśmy.- wspominał ostatni wieczór. Znów ogarnęło go podniecenie.
- A tam, szczegóły…- pocałował go znowu.- Lecę bo muszę coś jeszcze załatwić.- powiedział z błyskiem w oku.
- Tylko się nie spóźnij.- mruknął mu do ucha.- I przynieś mi sushi.
- To załóż na siebie strój pokojówki.
-Co?- dzieliło ich od siebie kilka centymetrów.
- Przecież wiesz jak mnie w nim podniecasz. Może dzisiaj nawet na ciebie wskoczę.
- Tak, tak, zrobisz mi zdjęcia i wrzucisz do internetu.- Czuł jego oddech na swojej szyi.
- Jak ty mnie już nasz…- zaśmiał się czarnowłosy.- W ogóle nie ma z tobą zabawy.- Kusił go błądząc rękami w okolicach jego rozporka.
- Jesteś cholernym psycholem.
-To może chociaż włożysz spódniczkę?
- Wypchaj się.
- Też cię kocham Shizuś.- powiedział słodko.- Do wieczora <3 -I zostawił go samego w wąskiej uliczce.
Shizuo musiał przyznać, że szaleje za tym palantem. Przez tą krótką chwilę tak go podniecił, że zrobiłby to z nim nawet na głównej ulicy w Tokio. Już miał się ruszyć gdy nagle coś mu przeszkodziło. Spojrzał na swoje nogi. Jego spodnie były zsunięte i brakowało na nich jego paska. Ten debil tak go omotał, że mu je rozpiął. Poczuł, że zaraz trafi go szlak.
- IZAYAAAA!!!!!- wrzasnął z całych sił.
Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. Pomyślał Shizuo z rozbawieniem.
Izaya chichrał się kilka przecznic dalej, bawiąc się jego paskiem i planując w głowie ich wspólny wieczór.
Cudeńko!
OdpowiedzUsuńNieźle się uśmiałam przy tym opku :3
Masz świetny styl pisania -->nie zadużo, nie zamało tego tekstu ,a opisy emocji i przmyśleń są godne pozazdroszczenia
(,,•﹏•,,)
Czekam na twoję nowe shoty--> sczególnie z Kuroshitsuji ;*
Przesyłam buziaczki i życzę weny
Haruś
Jakie to opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowne, bardzo lubię do niego wracać. Czytam go z uśmiechem na ustach za każdym razem.
życzę weny i dalszego pisania!
Pozdrawiam
Patricia ��