poniedziałek, 26 października 2020

..................................Suisen 5.....................................

 


    Sanji praktycznie nie spał i przez większość dni snuł się jak cień. Nawet Zeff na lekcjach gotowania  wyrażał o niego swoją troskę i próbował rozweselić, nawet w najpochmurniejsze popołudnia. Doceniał to bardzo, ale wieczory w herbaciarni nadal były dla niego prawdziwym horrorem, którego nie mogły przyćmić nawet najsmaczniejsze potrawy.

Nastał kolejny wieczór, gdzie otwierali drzwi Kagejamiya. Po ostatniej rozmowie z Lawem, pomimo wciąż napiętych relacji, wziął sobie jego słowa do serca. Kilka rad nawet wypróbował i musiał z zaskoczeniem przyznać, że ułatwiło mu to życie. Stresował się teraz o wiele mniej, choć nadal nie mógł się przyzwyczaić do zainteresowania, jakim klienci go obdarzali. Dziwnie się czuł, wiedząc, że jego względny spokój to zasługa Trafalgara. Brzdęknął pierwszy dzwonek i Luffy znalazł się przy drzwiach.

poniedziałek, 12 października 2020

.........................Suisen 4..................................

 


W kolejnych dniach skupiał się na skompletowaniu rzeczy do napisania listu. Nie chciał nic powiedzieć o swoim planie, bojąc się, że mu na to zwyczajnie nie pozwolą. W końcu już podpisał cyrograf. Jeszcze będą się bali, że rodzina zabierze go bez słowa. Co prawda, widział w tym swoją jedyną szansę ucieczki.

Na lekcjach gotowania radził sobie świetnie i dzięki temu trzymał się psychicznie. Potrafił przyrządzić ryż, by się dobrze kleił i dał się chwycić pałeczkami, ugotować ramen oraz zrobić sushi i słodkie desery, za które w Ameryce każdy by się zabijał. Staruch miał duże doświadczenie i dobrze go traktował, a on zaczynał go lubić. Zeff nawet pozwolił mu przyrządzić kilka zagranicznych dań, a potem spróbował ich z zaciekawieniem. Przede wszystkim słuchali się nawzajem, nawet jeśli było to zwykłe pokazywanie na migi. Sanji nigdy wcześniej nie doświadczył… takiego połączenia dusz. Oboje kochali to samo i z chęcią dzielili się swoją pasją. Nie mógł uwierzyć, że w tym wszystkim, paradoksalnie, odnalazł skrawek nieba na ziemi. Niestety rzeczywistość nie pozwalała mu zapomnieć, gdzie się znajduje.

niedziela, 11 października 2020

.......................Suisen 3.......................

 


Leżał na swoim łóżku. Czuł się upokorzony. Miejsca, w których Law go dotykał wciąż płonęły. Czy naprawdę musiał tak łatwo dać się podejść? Nie rozumiał jak tamten to zrobił. W jednej chwili prawie rozłożył przed nim nogi. Trzeźwe myślenie przywracały mu tylko myśli o tym, że wystawią go jak jakiś przedmiot na aukcję. Świetna sprawa, już nie mógł się doczekać. Wszystko dla jego dobra! Czuł się zagubiony.

– Hej… mogę wejść?

Był to Gin. Z zakłopotaniem podniósł się i pozwolił mu usiąść na łóżku. Przyjrzał mu się bliżej, bo wcześniej jakoś nie miał do tego głowy.

Mężczyzna był wychudzony i wyglądał na zmęczonego. Włosy miał cienkie, szare, w nieładzie. Ciemne cienie pod oczami mocno odznaczały się na poszarzałej skórze. Dłonie miał brudne, jakby przerzucały węgiel albo rąbały drewno. Gdzieniegdzie zobaczył też jasne ślady po zadanych w przeszłości ranach. Spojrzenie nie miało blasku, zupełnie jakby od dawna nie zaznał szczęścia. Być może kiedyś… ten mężczyzna był przystojny. Ten obrazek ścisnął go za serce. Musiał to zawrzeć w swojej minie, bo Gin się odezwał.