niedziela, 15 grudnia 2019

Było ciepłe lato 8 (END)


           
 - Kid… o rany… - jęknął, gdy gorący język przejechał po jego podbrzuszu.
- Powiedz to.
- Chcę…
Rozkosz wypełniła go po brzegi, mięśnie rozpływały w uniesieniu, palce wplotły w czerwone włosy, pogłębiając branie jego penisa w usta.
- Jezu…
- Jesteś taki słodki. – Powiedział Kid, gdy przerwał na chwilę, by podrażnić się z jego skórą ud zębami. – Jęcz głośniej.
Trafalgar odrzucał od siebie ostatnie fale wstydu, dając się ponieść tej chwili. Palce chłopaka przygotowywały go już dłuższą chwilę. Poczuł, że jest gotowy. Gotowy oddać ciało i serce.
- Bądź mój.
- A ty mój.
Po tych słowach spletli swe usta w pocałunku, a ciała się połączyły. Ich oddechy się wyrównały, odbijały cichym echem od skały, a w oczach ujrzeli odbicia tych samych pragnień i tego samego cierpienia, jakiego musieli do tej pory doświadczać.
Trafalgar czuł że to musi być prawdziwe. Bo jeśli nie, jak będzie mógł kiedykolwiek ponownie komuś zaufać?

sobota, 2 listopada 2019

Było ciepłe lato 7


- Czemu musimy tu być, Ace?! Będą nas szukać! Co się odpierdala?
Sanji rozglądał się niepewnie dookoła, bojąc się że ktoś ich nakryje.
On, Ace, Zoro i Law stali właśnie przed drzwiami do pokoju Bonney, Monet i Baby 5.
Piegowaty nie chcąc wyjaśnić im niczego, zapukał do drzwi. Mieli ochotę krzyknąć ale nie zdążyli.
Otworzyła im Jewerly, szczerząc się od ucha do ucha. Nie wróżyło to niczego dobrego. Na dodatek, na jednym z łóżek siedział Kid, mając równie zdziwioną minę co reszta.
- Idę stąd…
Ace chwycił Trafalgara za kołnierz i pociągnął z powrotem.
- Świetnie, to już mamy komplet! – Klasnęła w dłonie Bonney i siadając na podłodze, poklepała miejsce koło siebie.
- Komplet do czego? Ace, jak zaraz nie powiesz, o co tu chodzi… - Sanji wydawał się naprawdę zdenerwowany. Zoro jako jedyny się nie odzywał, najwyraźniej mało się przejmując całą tą sytuacją.

sobota, 13 lipca 2019

Było ciepłe lato 6


W głowie jawiły mu się najgorsze scenariusze. Shanks wzdychający z dezaprobatą, Kid śmiejący się mu w twarz, dziadek wyzywający go od nieudaczników... Plecak w którym pochlupywał alkohol stawał coraz cięższy wraz ze zbliżaniem się do ich obozu. Zastanawiał się, czy próbować jakoś ubłagać Marco. Zaczynał wymyślać w głowie najdziwniejsze historie by się wykręcić od kary, kiedy zamiast skierować się do gabinetu dyrektora, ruszyli w kierunku toalet.
Zszokowany, nawet nie potrafił zapytać, co zamierza zrobić opiekun, potulnie podszedł z nim do zlewu jednej z umywalek.