niedziela, 22 listopada 2020

Pod skórą 2

 


Pomimo późnego położenia się, Badou wiercił się na niewygodnym łóżku, próbując zasnąć. Fast food z podróży ciążył mu na żołądku, a szorstkość pościeli tylko go drażniła. Żałował teraz, że również nie wybrał kanapy i pomyślał, ze złośliwym uśmieszkiem, jakby zareagował Heine, gdyby mu się na nią wjebał. Bardzo lubował się w próbach wytrącenia go z równowagi, ponieważ albinos praktycznie na nie nie reagował. Miał szczerą ochotę zobaczyć, co kryje się pod tą maską spokoju. Często, jak zahipnotyzowany, wpatrywał się w te czerwone tęczówki, utkwione gdzieś daleko, w jakimś punkcie w przestrzeni i zastanawiał się, co takiego widzą. Co tak naprawdę siedziało w głowie Heine Rammstaina? Badou zawsze chciał wiedzieć.

.......................Suisen 9.......................... END


Słońce rozświetlało pokój. Sanji uchylił powieki, cały odrętwiały. Ignorując ból w różnych miejscach ciała, podniósł się na łokciach i rozejrzał wokół.

Lawa przy nim nie było. 

Pustka i smutek znów wlały się w niego i zachlupotały w żołądku. Po tym wszystkim co przeszli, bolało go to jednak znacznie mocniej, niż początkowo mógł zakładać.

Ich dwa światy nigdy nie połączą się w jeden.

Siedział jeszcze przez chwilę, rozpamiętując namiętną noc. Niczego nie żałował. Pościel nadal nimi pachniała. Zarumienił się i przeczesał włosy. Miał ochotę na papierosa. Rozejrzał się w poszukiwaniu yukaty, ale jego wzrok przykuło coś innego. Spojrzał półprzytomnie na leżący obok garnitur, którego nie miał okazji założyć w Ryokanie. Czemu się tu znalazł? I właściwie gdzie był Law?

Zaczął się niepokoić.

wtorek, 17 listopada 2020

...............................Suisen 8.................................


Sanji mył się pod czujnym okiem Ivy. Robił to bardzo powoli i ostrożnie, gdyż każdy ruch przyprawiał go o ból. Bolał go obstrzyżony bok głowy, usta, roztarcia na nadgarstkach i kostkach. Zaciskał zęby za każdym razem, gdy kropelka wody rozdrażniła rany. Był… pusty w środku. Jak martwa skorupa. Emocje gdzieś z niego uleciały. Nawet nie przeszkadzało mu to, że jest obserwowany.

– Miałeś szczęście, że Domino szlajała się po tej dzielnicy ze swoim nowym chłopakiem.

Szczęście? Chciał się zaśmiać, ale nawet jego usta go nie usłuchały.

– Dobrze, że cię bardziej nie uszkodzili. Już chłopaki zadbali o to, by Oniyuri nigdy nie przyszło ponownie do głowy, by wpaść na taki pomysł.

piątek, 6 listopada 2020

..............................Suisen 7.................................

 


     Dni mijały, a okazje do rozmowy same Sanjiemu umykały. Noc spędził sam, bo Law znów wybył do klientów, a gdy wrócił, odsypiał cały dzień. Blondyna znów dusiło w środku rozdarcie pomiędzy ich światami. Dlatego każda następna wspólna chwila kończyła się wymianą kilku niezręcznych zdań, gdzie Sanjiemu coraz trudniej było go przeprosić i podziękować. Nie wiedział, jak nawiązać do rozmowy, a Law zdecydowanie się wycofał, tym razem nie inicjując żadnych nieprzyzwoitych sytuacji. Na lekcje japońskiego już nie było czasu, niespodziewanie pod skrzydła wzięła go Iva i zaczęła tłumaczyć zasady panujące w Ryokanie. Mówiła mu jak się zachowywać, co mówić, jak się kłaniać… Zupełnie jakby znalazł się na jakimś cholernym królewskim dworze. Dusił się, gdy wypalała fajkę za fajką i tęsknił za wieczorami z Lawem. Miał mieć swoje stanowisko z sushi. Nie wiedział, jak to ma połączyć z odświętnym strojem, ale najwyraźniej musiał być perfekcyjny, by nie zabrudzić nowych ubrań. Iva uznała, że to go bardziej zmotywuje do ostrożności.

poniedziałek, 2 listopada 2020

.........................Suisen 6..................................

 

         To, co wydarzyło się pod krawcem zostało przykryte zasłoną milczenia. Nikt nie chciał Sanjiemu wytłumaczyć, o co chodziło i dlaczego mężczyźni się tak nienawidzą. Szczególnie zakazali mu wspominać o tym Ivie. Niestety słowa jakie usłyszał, nie chciały opuścić jego głowy. Musiały one dotyczyć przeszłości Lawa, o której mu nie wspomniał. Bardzo był ciekawy ich znaczenia, zwłaszcza, że Lucci nawiązał, że on, Sanji, kogoś może mu przypominać… Czy to dlatego Law wziął go pod swoje skrzydła? Kim tak naprawdę dla niego był?

         Wieczory nie były łatwe. Kładąc się na swoje posłanie, zawsze czuł dziwne napięcie i choć mężczyzna nigdy go do niczego nie zmuszał, wysyłał wiele aluzji, by jednak przyszedł do jego łóżka. Odtrącał go brutalnie, zakopując się pod własną pościelą, by nie ujrzał jego płonących uszu. Tej nocy jednak Law go do siebie nie zaprosił. Był wyjątkowo milczący. Minuty mijały, ale sen Sanjiego nie zabierał. Wiele pytań kłębiło mu się w głowie.