sobota, 13 czerwca 2015

Serce w klatce 9



     - Co cię tak wzięło? - Kiwnął na stertę drewna, zaczynając nieśmiało pierwszą tego dnia rozmowę.
     Kid obrócił się do niego powoli i zlustrował. Stawy strzeliły, gdy wstał, tak samo jak ogień trawiący pieńki w kominku. Przejechał dłonią po roztrzepanych włosach i spojrzał z dziwnym błyskiem w oku. Law zadrżał, ale dzielnie nie odwrócił wzroku. Czerwonowłosy zbliżał się do niego i poważnie go mierzył. Jak zwierzyna ofiarę. Nie wyglądało to normalnie.
     - Co jest? - Zapytał ponownie, coraz bardziej zaniepokojony, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Zaczął się wycofywać, gdy odległość miedzy nimi niebezpiecznie malała z każdym krokiem. W końcu jego plecy natrafiły na ścianę. Nie miał dokąd uciekać, ale nawet jeśli, to ciało chciało pozostać w miejscu. Pożądanie obudziło się w nim ze zdwojoną siłą, odbierając kontrolę, podejrzewając co zaraz nastąpi.
      Kid przywarł do niego z dziką pasją, obejmując swoimi dłońmi jego szyję, przyciągając do siebie zachłannie, jakby już nigdy więcej mieli się nie zobaczyć. Usta złączyły się w pocałunku zapierającym dech w piersiach. Trafalgar poddał się mu czując, jak puszczają mu wszystkie hamulce. Całą drogę do tego miejsca zastanawiał się nad powodem podjęcia takiej, a nie innej decyzji, a teraz nie musiał już nad niczym myśleć. To było silniejsze od niego. Przez krótką chwilę był skupiony tylko na odbieraniu przyjemności i cieple gorącego i wilgotnego torsu chłopaka. Eustass otarł się o niego swoimi biodrami, demaskując swoje pożądanie, które napierało na krocze Lawa, który dopiero teraz zaczął odczuwać niepokój. Niewątpliwie chciał tego, ale…  Coś było nie tak. Jakaś część niego nie godziła się na traktowanie tego w ten sposób. Chciał się wyrwać, ale był za słaby. Dalej go całował, ale odganiał dłonie wślizgujące się pod koszulkę i poluźniające pasek. Prowadził walkę z Kidem i z samym sobą, z jednej strony nie rozumiejąc czemu się broni, a z drugiej wiedząc, że to doświadczenie nie będzie należało do najprzyjemniejszych. W końcu złapał oddech i przekrzywił głowę, a zęby zaatakowały jego szyję, kusząco ją podgryzając. Nie miał jak wydostać się z tej pajęczyny pożądania i wątpliwości. Czerwonowłosy całkowicie stracił chyba kontakt z rzeczywistością, dobierając się do ciała zachłannie i brutalnie, nie dając żadnych możliwości sprzeciwu.
     - Kurwa, Eustass!- Wysapał Law, szarpiąc chłopaka za włosy - Dość! - Wymierzył kopniaka, który od razu został zablokowany. Jego rozporek został rozpięty, a jeansy powoli zsuwały się niżej w szamotaninie jaką prowadzili.
     Tarfalgar brutalnie został obrócony twarzą do ściany tak, że zarył policzkiem o chropowatą deskę. Jego ręce zostały skrępowane nad głową i wygięte boleśnie pod niewygodnym kątem. Jęknął niekontrolowanie, uwięziony i coraz bardziej przerażony. Spróbował ostatni raz się uwolnić, używając całej swojej siły żeby się wyswobodzić. W nagrodę otrzymał tylko więcej bólu i silne ugryzienie w ramię. Druga ręka Kida, zsuwała mu bieliznę, a głośne sapanie nad uchem zdwajało się z każdą chwilą. Law przestał odczuwać już jakąkolwiek przyjemność, wijąc się wściekle i szarpiąc.
     - I co?! Zgwałcisz mnie tutaj, dupku?! - Krzyknął przez zaciśnięte zęby, powoli zdając sobie sprawę z powagi sytuacji - Opanuj się! - nie sądził, że po tak łagodnym poranku, ze spokojnego człowieka zamieni się w takie zwierzę. Był w szoku i nie spodziewał się, że Eustass którego znał, jest zdolny do takich rzeczy. Zacisnął mocno oczy, zaczynając drżeć. Nic nie mógł poradzić na to, że zaczynał się bać.
     Nagle Kid przestał. Nastała cisza, wypełniona ich przyspieszonymi oddechami. Law wykorzystał wahanie i silnym ruchem uwolnił ręce i wyślizgnął z uścisku, lądując w rogu pokoju. Szybko nasunął spodnie i sapiąc, przyjął obronną pozycje, szukając wzrokiem czegokolwiek, co mógłby użyć w samoobronie.
     Oczy Eustassa wpatrywały się w niego tępo, jakby dopiero teraz wybudziły się z jakiegoś snu. Jak w amoku zaczął poruszać ustami, chcąc coś powiedzieć, ale ostatecznie nie wydobył żadnego dźwięku. W końcu się poddał i z wykrzywioną twarzą, na której zagościł ból i skrucha, zniknął za drzwiami na taras.
     Law osunął się po ścianie i usiadł w kącie, uspokajając mięśnie i serce. Chyba jego krzyk do niego dotarł, skoro go w końcu zostawił. Niewiele brakowało. Nie wiedział, co o tym myśleć, miał mętlik w głowie. Z jednej strony miał mu za złe, a z drugiej… przecież u z nim przyjechał. Czego się miał spodziewać? Że będą grać w karty? Przetarł spocone czoło i chwiejnym krokiem podszedł do szyby, szukając przyjaciela. Kid chodził w tę i z powrotem po plaży, kopiąc piasek w dzikiej furii, by następnie na nim usiąść i schować twarz w dłoniach. Trafalgar nie miał ochoty do niego iść, jeszcze za bardzo roztrzęsiony. Jakaś część niego nawet przyznała, że dobrze tak chłopakowi i że powinien tam zamarznąć.
     - Ty idioto - Szepnął zraniony i poszedł do zlewu, włożyć głowę pod lodowatą wodę.



     Było już całkowicie ciemno. Sylwetka kida niewyraźnie odznaczała się na tafli wody. Nie ruszył się nawet o centymetr, tkwiąc od południa w tym samym miejscu. Trafalgar westchnął i wyszedł w końcu na zewnątrz, otulając się ramionami. Było kurewsko zimno. Zszedł po oszronionych schodach, chuchając sobie w dłonie i oddalając od wylewającego się z okien światła domku. Niepewnie podszedł do chłopaka, odrobinę zaniepokojony. Kid wpatrywał się pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą i drżał niesamowicie. Sine wargi zaciśnięte były w wąską linię, a paznokcie pozostawiły wyryte ślady na przedramionach.
     - Wracaj do środka, zamarzniesz- Lawowi odrobinę zmiękło serce. Do tego doszedł niepokój - Nie wygłupiaj się, chodź - Dotknął lodowatych pleców i aż się wzdrygnął. Miał nadzieję, że zapalenie płuc to będzie najłagodniejsze, co sobie chłopak zafunduje.
     Kid powoli wstał. Nie parząc mu w oczy, ruszył za Trafalgarem do domku, nie okazując sprzeciwu.
     W środku było ciepło, ogień rozszalał się na dobre, a na kuchence gwizdał czajnik z wodą. Law zalał wcześniej uszykowane kubki z kawą i postawił na niewielkim stoliczku, siadając przed ogniem. Spojrzał na Eustassa, który dalej stał przy drzwiach balkonowych i nie wiedział chyba, co dalej zrobić.
     - Siadaj - Poklepał miejsce obok siebie, czując się nieswojo. On też nie miał odwagi podnieść wzroku. Sytuacja po południu wisiała nad nimi jak ciemna chmura i była wręcz namacalna.
Czerwonowłosy zajął w końcu miejsce, trzymając jednak bezpieczną odległość. Siedzieli tak w ciszy, słuchając trzasku i oglądając iskry.
     - Chcesz coś zjeść? - Odezwał się Law sucho, popijając ciemny płyn i chcąc przerwać tą niezręczność - W lodówce mamy jajecznicę, mogę…
      Nagle poczuł na policzku lodowatą dłoń. Zesztywniał, gdy pogładziła delikatnie trzy szczypiące zadrapania. Nie mógł się ruszyć, spięty i gotowy do ataku lub obrony, w zależności co miałoby nastąpić. Wstrzymał oddech i wyczekiwał.
     - Przepraszam.
     Law prawie nie poznał tego głosu. Był cichy, skruszony, cierpiący… Spojrzał na Kida zdumiony, powoli się odprężając. Nic nie odpowiedział, bo z godnie z prawdą, nie wiedział co. Właściwie już nawet przestał się gniewać. Mężczyzna, którego przez większość czasu oglądał uśmiechniętego, zadowolonego i pewnego siebie, teraz wyglądał jak ostatni kawał nieszczęścia.
     - Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie panowałem nad sobą…- Tłumaczył się i plątał, wystawiając palce ze stawów.
     - Idź pod prysznic. Cały drżysz. Jeszcze się rozchorujesz i będę musiał się tobą opiekować - Powiedział, czując się zakłopotany. Odetchnął dopiero wtedy, gdy chłopak, nie wiedząc co więcej dodać, zniknął za drzwiami łazienki. Uśmiechnął się pod nosem, dopiero teraz czując ulgę. Rozłożył się wygodnie na miękkim dywanie i zamknął oczy, zmęczony tym dniem. Ciepło go otulało, a spokój łagodził nerwy. Nawet nie usłyszał, kiedy woda przestała płynąć, a klamka delikatnie skrzyknęła. Dopiero z półsnu wyrwało go delikatne głaskanie po głowie. Zaciekawiony i zaskoczony, przekręcił się nieznacznie, otwierając jedno oko.
     - Obudziłem?- zapytał Kid zmęczonym i przygaszonym głosem. Z włosów ściekały lśniące kropelki, skapując na dalej obnażony tors. Nabrał trochę kolorów od ciepłej wody i tęczówki błyszczały zdrowiej.
     - Nie - Podniósł się do pozycji siadu, choć trudno mu było zrezygnować z miłej pieszczoty. Zranione serce zabiło mocniej, gdy wymieniali zakłopotane spojrzenia. Z jakiegoś powodu, bardzo chciał go dotknąć i naprawić wcześniejszą sytuację. Chciał zastąpić te doznanie czymś przyjemnym. Było to tak silne uczucie, że przysunął się do zaskoczonego chłopaka i położył mu głowę na ramieniu. Nie przejmował się już niczym. Wiedział, że im obojgu tego brakuje. Zaczął głaskać bladą dłoń, która chwilę potem, niepewnie, splotła z nim swe palce, a druga zaczęła gładzić jego szyję, zupełnie inaczej niż wcześniej. Law przymknął oczy i musnął nosem obojczyk chłopaka. Był cholernie spragniony dotyku i jego bliskości. Nie bał się go. Już nie.
     Eustass nie rozumiał, dlaczego tamten z taką łatwością go prowokuje, pomimo tego, co mu wcześniej chciał zrobić. Nie mógł jednak powstrzymać swojego ciała, przed takim zaproszeniem. Tym razem spokojniej, z lekką obawą, sięgnął do zgrabnej szyi. Wciąż odczuwał wyrzuty sumienia, gdy spojrzał w ciemne jak węgiel oczy. Chciał mu to wynagrodzić, dlatego tym razem pocałunek wyglądał zupełnie inaczej.
     Ich wargi od razu się rozsunęły, zapraszając swoje języki do spokojnego tańca. Niepewność powoli zostawała zastępowana przez pragnienie siebie nawzajem. Rozedrgane serca, biły coraz śmielej, zarażając tym dłonie, które muskały gładką skórę. Zawładnięci namiętnością, tak inną i tak przyjemną, zapominali o poranku i całym świecie. Palce wplecione we włosy, przyciągały zachłannie twarz i wargi, składające namiętne pocałunki. Kid odsunął się delikatnie i zaczął muskać ustami szyję partnera. Lizał jabłko Adama, które uniosło się nieznacznie przy przełykaniu śliny. Nie chcąc spłoszyć kochanka, powoli podwijał jego koszulkę i sugestywnie dał znak do położenia się na ziemi. Podciągając materiał ciągle niżej, zerknął ku górze i napotkał rozpalone spojrzenie. Kontynuował, schodząc ustami niżej, na klatkę piersiową. W swoim dotyku mógł w końcu przelać całego siebie. Cały swój ból, wyrzuty sumienia, nerwy, niepewność, pożądanie i fascynację. Wiedział już, co zrobi i delikatnie zagryzł ciemny sutek. Law westchnął i zawstydzony odwrócił głowę, przyciskając dłoń do ust. Eustass bawił się tak chwilę, głaszcząc wijące się pod nim biodra. Całował mostek, niespiesznie schodząc niżej i z każdym pocałunkiem robiąc to wolniej i subtelniej, choć trudno mu było się powstrzymać, gdy chłopak tak przyjemnie na to reagował. Szczególnie zajął się okolicą pod pępkiem czując, jak jego własny członek boleśnie pragnie uwagi. Zignorował go, zostawiał mokre ślady na podbrzuszu, rozkoszując się przygryzionymi wargami chłopaka i jego wręcz błagalnym spojrzeniem.
Trafagar był całkowicie pod jego władzą. Z każdym pocałunkiem i gorącym językiem, który masował okolice przy jego bieliźnie doprowadzał go do szaleństwa. Nie oczekiwał aż takich zmysłowych pieszczot z jego strony. Nie spodziewał się, że ten pełen pożądania wzrok, będzie się nim tak delektował. Nie wzbraniał się, gdy palce zaczęły rozpinać mu spodnie. Nie bronił, gdy wsuwały się delikatnie pod bieliznę i obnażyły jego najczulsze miejsce. Oblizał suche wargi i zamknął powieki, gdy poczuł pierwszy dotyk na delikatnej skórze. Westchnął głośniej, gdy zamiast wziąć go w garść, opuszki palców jedynie gładziły jego trzon. Jęknął, czując zaraz obok silniejszy pocałunek, który pozostawił po sobie malinowy ślad. Ciepły oddech owiewał jego członka, a on sam odchodził od zmysłów, oddalając od siebie jakąkolwiek myśl o moralności i stosowności tej sytuacji. Pierwszy raz czegoś takiego doświadczał i pierwszy raz ktoś w taki sposób go traktował. W końcu palce uniosły go w górę i przyjemnie ścisnęły u szczytu. Nim w pełni nasycił się tym doznaniem, poczuł kolejne, które całkowicie odebrało mu zdolność myślenia.
     Wewnątrz gorących ust było ciepło i miękko, a wilgotny język masował jego najczulszy punkt. Chwycił w palce czerwone włosy i drżąc z przyjemności, nieśmiało sugerował dalsze posunięcia. Ruchy były spokojne, zmysłowe i głębokie. Czuł jak czubek zanurza się coraz dalej, a jądra obracają w ciepłych palcach. Zrobiło mu się nagle strasznie gorąco, a dziwna duszność wypełniała coraz bardziej i bardziej, szukając ujścia.  Podbrzusze mrowiło, a biodra wysunęły w górę, narzucając szybsze tępo. Wygiął się w tył, oddychając nierówno i zaciskając palce na miękkim dywanie. Nagle to wszystko spotęgowało nowe uczucie, które wsunęło się w postaci dwóch palców w jego otwór. Zalała go fala podniecenia, tuszując zupełnie ból i wstyd. Nie był w stanie dłużej się powstrzymać.
Doszedł w ustach chłopaka, który zamiast się odsunąć, zacisnął się na nim przyjemnie, ssąc delikatnie, dopasowując do jego skurczów. Palce weszły głębiej, dociskane również w tym samym rytmie. Był to tak silny orgazm, że dreszcze wstrząsnęły całym jego ciałem. Nie miał siły oddać nawet jednego dźwięku, a obraz rozmazał, zastąpiony mroczkami. Kid starał się jak najdłużej przeciągnąć tą chwilę i połknął wszystko, oblizując się przy tym z przyjemnością. Zawsze chciał to zrobić i żałował, że wcześniej go odpowiednio nie uwiódł.
     Odkąd spotkał Trafalgara, miał o nim ciągle erotyczne fantazje. Pociągał go on pod każdym względem i zawsze chciał go mieć na własność. Dzisiaj mógł zrobić o wiele więcej i sprawiło mu to dużą przyjemność. Z satysfakcją wpatrywał się w lśniące oczy chłopaka, który patrząc z niedowierzaniem w sufit, uśmiechnął się i zaczął cicho śmiać, rozładowując drzemiące w sobie napięcie. Kładąc się obok, pocałowali się znowu i głaskali jeszcze długo w swoich objęciach, aż ogień w kominku nie zaczął przygasać.

Następny rozdział

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz