Tytuł: Urozmaicenie
Anime/Manga: One piece
Status: zakończone
Gatunek: yaoi, romans
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing: AcexSanji
Postacie: Ace, Sanji
Uwagi: 18+
…
Drzwi trzasnęły. Sanji usłyszał jak
coś głucho upada na podłogę, a potem nastała cisza. Nawet się nie podniósł by
to sprawdzić. Czarne kosmki włosów na panelach, wystające zza framugi mówiły mu
wszystko. Obrócił się z powrotem do jasnego ekranu monitora i dalej przeglądał
otwarte strony.
- Nawet nie sprawdzisz czy żyję…-
Zajęczał ktoś z korytarza.
- Właśnie mnie wyręczyłeś - Blondyn
poprawił na nosie czarne oprawki okularów. Spojrzał jedynie na mały zegar
wyświetlający godzinę w rogu wyświetlacza i przygryzł wargę. Powroty
piegowatego coraz bardziej przekraczały przyzwoity czas. Naprawdę starał się to
rozumieć, ale już i tak widywali się stosunkowo rzadko i krótko. Irytowało go
to coraz bardziej mimo, że za każdym razem spędzali te chwile namiętnie…
Westchnął jedynie, bo wiedział, że nic nie mogą na to poradzić. Czynsz się
przecież sam nie zapłaci, a lepiej mieć w tym momencie jakąkolwiek pracę, niż
żadną.
- Umieram…! - Czarnowłosy zawył jak
zarzynane prosię.
- Ace, do cholery, sąsiadów
pobudzisz! - syknął Sanji, dalej nie podnosząc się z miejsca.
- Zero współczucia… - chłopak uniósł
lekko głowę i próbował dojrzeć coś na ekranie komputera. Maksymalnie mrużył
oczy, lecz odległość umożliwiała mu rozpoznanie czynności – co robisz?
- A tam, przeglądam pornole.- W jednej
chwili usłyszał, jak jeszcze chwilę temu wątłe cielsko zrywa się z ziemi i w
sekundę znajduje się przy nim. Fotel zakołysał się lekko, gdy silne ramiona
chwyciły jego oparcie.
- Pornole?! - zapytał Ace żywo,
ciesząc się jak dziecko na zabawkę.
- Nagle już nie umierasz? - blondyn
wywrócił rozbawiony oczami. Spojrzał na chłopaka i przyjrzał się pięknej,
piegowatej i uśmiechniętej twarzy – Witaj w domu.
- Hej, moja zboczona brewko - czarnowłosy pochylił się i złożył na wargach chłopaka namiętny, krótki
pocałunek, a następnie oplatając ramionami, podparł brodę o ramię Sanjiego –
Zaintrygowałeś mnie, cóż to za pomysł? - Zaskoczyło go to, że blondyn nie
skłamał i rzeczywiście oglądał porno strony. Przyjrzał się kategoriom
widniejącym na liście oraz wielkich penisach i cyckach wyskakujących z każdego
rogu ekranu.
- Czekałem na ciebie i nie miałem co
robić – Sanji wzruszył ramionami i zjeżdżał w dół myszką, zastanawiając się co
wybrać. Myślał o tym, że może obejrzeliby coś wspólnie, tak dla odmiany. Miał
ostatnio ochotę na niecodzienne rzeczy.
- Przyznaj się, robiłeś sobie dobrze
beze mnie? - Ace wwiercał się paluchem w policzek przyjaciela, udając z
rozbawieniem wielce obrażonego.
Sanji lekko się zarumienił i
strzepnął dłoń kochanka.
- Szukam czegoś dla nas - mruknął
zdenerwowany.
- Dla nas? Ocho… No i co? Znalazłeś
coś? - Ace z powrotem pochylił się do ekranu, dalej będąc zaskoczonym tym
pomysłem. Blondyn nie raz go ostatnio zadziwiał.
- To zależy, co lubisz – powiedział
Sanji wymijająco.
- Hmm… - Czarnowłosy zastanowił się
chwilę. Nigdy wcześniej nie oglądali wspólnie pornoli. On lubił przeróżne
kombinacje alpejskie ale był bardzo ciekawy, jakiego typu filmy lubi jego
partner. Uśmiechnął się chytrze - Wiesz co, zrób mi kawy, to ci włączę kilka
propozycji.
- Sługę sobie znalazł… - Prychnął
oburzony blondyn, ale potulnie wstał, ciekawy gustu piegowatego. Chłopak zajął
jego miejsce przy komputerze, a on sam udał się do kuchni, by zagotować wodę.
Dalej paliły go ramiona od dotyku tego faceta. Zadrżał. Nie mógł uwierzyć, że
nawet po tylu latach, ten mężczyzna tak na niego działał. Gdy napój był
uszykowany, wrócił do pokoju. Zastał swojego chłopaka strojącego do niego głupią
minę.
- Serio? - Ace wygiął pytająco brew.
- Serio, co? - Sanjiego czasem
naprawdę denerwowały takie podchody.
- Naprawdę lubisz coś takiego? -
Zapytał z dzikim uśmieszkiem i obrócił w jego stronę monitor, ukazując całą
dzisiejszą historie przeglądarki.
Sanji spalił maksymalnego buraka.
Zupełnie nie pomyślał, że tamten może to zrobić. Wkurzony odstawił kubek z
impetem na biurku, parząc sobie dłoń rozchlapaną kawą.
- Ty chrzaniony lisie! Rozumiesz co
to znaczy prywatność?! - Był wściekły na siebie, że dopuścił go do swojego
komputera.
- Serio lubisz aż takie ostre
akcje? - Ace z niedowierzaniem otwierał zakładki - Krępowanie, wibratory, zabawy
w uległego? Naprawdę cię o to nie podejrzewałem… - Odchylił się na fotelu i
założył ręce za głowę, uśmiechając się z zadowoleniem.
- Spierdalaj! - Blondyn odwrócił się
na pięcie zawstydzony i wrócił do kuchni. Gdy był zdenerwowany zawsze zmywał
naczynia, więc i tym razem chwycił za brudne talerze. Policzki go paliły. No i
co z tego, że ma ochotę na takie rzeczy? Że też ten głupi piegus musiał go tak cwanie
podejść! Teraz w życiu nie da mu spokoju. Usłyszał za sobą kroki. Czarnowłosy
usiadł obok na blacie i przyglądał się chwilę jego pracy.
- No nie nadymaj się tak, mój
buraczku… - Powiedział w końcu pieszczotliwie, muskając szyję partnera.
- Zapomnij o tym, nie było tematu -
Sanji się naburmuszył. Pomyślał, że to niesprawiedliwe. On tutaj płonie, a po
Portugasie zupełnie nic nigdy nie było widać. Do tego dawał się tak łatwo
prowokować. Denerwowała go jego wrażliwa natura.
- Dlaczego? To bardzo ciekawe - Ace
nie widział w tym zupełnie nic złego. Chciał wyciągnąć od partnera jak
najwięcej - Dlaczego to zaproponowałeś? Nudzisz się w łóżku?
Sanji chciał odpowiedzieć, ale nie
wiedział czemu tego nie zrobił. Zatrzymał się z myciem talerza w połowie i
zastanawiał.
- Serio się nudzisz - Potwierdził
swoje słowa Ace i wyprostował się zszokowany.
- Nie… to nie tak… - Blondyn odstawił
naczynia. Zastanawiał się, jak to najlepiej ująć. Uszy go piekły z
zawstydzenia.
- Czemu nic nie mówisz, że ci ze mną
źle? - Jęknął piegowaty opierając głowę o szafkę za sobą.
- Nie chodzi o to, że źle! - Sanji
skarcił go spojrzeniem. Teraz nie wiedział jak się wytłumaczyć - Tylko…
chciałem… no nie wiem… Trochę urozmaicić nam wieczór - Znów się zarumienił, gdy
przeszyły go ciemne tęczówki chłopaka, przyglądające mu się badawczo.
- Urozmaicić, powiadasz…? - Ace
podrapał się po karku. Zaczął przetwarzać w pamięci ich ostatnie stosunki.
Zwykle po prostu go brał. W łazience, w kuchni, na łóżku, przy ścianie, przy
śniadaniu… Gdy tylko mieli chwilę czasu. Pomyślał, że blondyn może mieć rację,
może podchodził do tego zbyt jednostajnie. W końcu trzy pozycje na krzyż to
niezbyt urozmaicone pożycie. Aż sam nie mógł uwierzyć że wcześniej na to nie
wpadł. Z drugiej strony jego chłopak nigdy się nie skarżył…
Uśmiech wykwitł na jego piegowatych
policzkach. Przecież nie zaszkodzi im trochę zabawy…
- Na którą jutro masz do pracy? -
Zapytał obmyślając już w głowie swój plan.
- Na rano - Sanji z niepokojem
rejestrował zmiany w zachowaniu Portugasa. Jego wyraz twarzy nie wróżył nic
dobrego i jak zwykle nie potrafił go przejrzeć. Już widział ten błysk w oku i
wiedział, że tamten coś knuje. Przełknął ślinę. Jak go dobrze znał to…
- A, to szkoda - Chłopak zrobił z
ust smutną podkówkę - Ja też mam na rano, więc może pogadamy o tym jeszcze
jutro? Po pracy? Co? Teraz marzę tylko o tym, żeby pójść w kimę…
- Ok…- Sanjiego trochę zbiło to z
tropu. Nawet poczuł lekką irytację. Przecież dał mu chyba jasno do zrozumienia,
że ma ochotę? Czy może stwierdził, że skoro już zajął się sobą, to nic nie
musi? Miał ochotę czymś rzucić. Do tego wkurzył go ten zgrabny tyłek, który
zniknął za drzwiami ich sypialni - Idę pod prysznic! - Krzyknął zezłoszczony i poszedł do
łazienki. Zrzucił szybko z siebie ubrania, odłożył okulary na półkę i oddał się
kąpieli. Chłodna woda trochę go ostudziła. Porozmyślał chwilę.
Nigdy nie potrzebowali niczego
dodatkowego, żeby na nowo obudzić w sobie pożądanie. Ono nieustannie trwało,
więc cokolwiek i gdziekolwiek robili, było przyjemne. Dzisiaj naszła go ochota
na trochę inne rzeczy, ale to nie oznaczało wcale, że chce coś zmieniać w ich
codzienności. Przeszkadzało mu może tylko to, że Portugas szybko przechodził do
sedna. Mieli liczne, gorące stosunki… ale szybkie. Pomyślał, że może jutro uda
mu się go przekonać, żeby trochę się zabawili.
W lepszym humorze, zakręcił kurki i
wytarł się pobieżnie. Postanowił trochę sprowokować pana P. bo jego
przyrodzenie dalej nie dawało za wygraną. Stojąc przed lustrem, poczochrał
sobie włosy i przewiązał ręcznik luźno na biodrach. Uśmiechnął się, gdy
wyobraził sobie wzrok swojego kochanka, który na pewno mu się nie oprze. Jak co
wieczór zresztą. Nie miał zamiaru dzisiaj odpuścić.
Wyszedł cichutko na zewnątrz i na
palcach wszedł do sypialni. To co zobaczył, niezwykle go zaskoczyło. Uniósł
brew i kącik ust w rozbawionym zadowoleniu. Na nocnych szafkach paliły się
świece, rzucając ciepłe cienie na ściany. Obok nich stało kryształowe naczynie
wypełnione lodem i leżącą w nim jego ulubioną butelką wina. Na łóżku za to
siedział Ace, ubrany w garnitur i podpierał się na łokciach, patrząc na
blondyna wygłodniałym wzrokiem.
Sanji zarumienił się i przełknął
ślinę. Lubił niespodzianki. Szczególnie te romantyczne, chociaż w życiu by się
do nich nie przyznał. Lubił gdy jego chłopak miał na sobie eleganckie ciuchy.
Kręciło go to niesamowicie. Przez tak długi czas, już zdążyli poznać swoje
słabe punkty i każdy z nich potrafił je sprawnie wykorzystywać. W takich
przypadkach, nie miał nic przeciwko temu.
Podszedł do swojego partnera, czując
jak fala gorąca przelewa się przez jego ciało. Ace pochylił się do przodu i
przejechał wzrokiem po całej jego postaci. Zamruczał jak kot, rozkoszując się
nagim torsem kochanka.
- Co pan powie na niecodzienny
wieczór? - Czarnowłosy spojrzał w niebieskie tęczówki nad sobą, w których już
palił się ogień. Delikatnie przejechał wierzchem dłoni po nagim udzie partnera
i zadowolił się cichym westchnieniem. Mokre ciało blondyna aż krzyczało, żeby
się nim zająć.
- Przyjmę każdy, jeśli będzie z
tobą - Blondynowi zaschło w gardle z podniecenia.
Czyli ta piegowata menda jednak coś
knuła… Pomyślał rozkoszując się dotykiem
kochanka.
Ace’a zadowoliły te słowa. Chwycił
blade dłonie i przyciągnął je do siebie, zmuszając chłopaka do tego, żeby przed
nim uklęknął.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jesteś
seksowny… - Piegowaty nachylił mu się do ucha - Stoi mi za każdym razem jak cię
widzę.
Blondyn zapowietrzył się z
zaskoczenia. Policzki go paliły a członek boleśnie
odznaczył na cienkim materiale ręcznika, który ledwo trzymał mu się na
biodrach. Ta pozycja tylko bardziej go nakręcała. Już chciał sięgnąć dłońmi do
rozporka mężczyzny, ale ten szybko wstał. Obszedł go i od tyłu, znowu nachylił
do ucha.
- Dzisiaj to ja się tobą zajmę… -
Szepnął i przejechał palcami w dół po wypukłościach kręgosłupa.
Sanji zacisnął dłonie na pościeli
łóżka. Ten człowiek doprowadzał go tym szeptaniem do szaleństwa i dobrze o tym
wiedział. Do tego mówienie mu takich zawstydzających rzeczy sprawiało, że jego
wewnętrzny ogień płonął coraz bardziej, podsycany namiętną oliwą. Nie mógł
uwierzyć, że ma tak rozbrajającego chłopaka. Przypomniał mu się dzień, w którym
oboje się poznali…
…
- To miejsce jest wolne? - Zapytał piegowaty
chłopak z roztrzepanymi włosami i niedoprasowaną koszulą.
- Tak, p-proszę - Sanji szybko
przesunął rzeczy na swoją część blatu, robiąc miejsce studentowi po krótkim
przywitaniu. Dłonie mu przy tym drżały niesamowicie. Niedowierzał, że jego
bożyszcze w którym kochał się od liceum, jest teraz tutaj, siada koło niego i
ziewając przeciągle, kładzie się na stół. Nigdy ze sobą nie rozmawiali bo byli
w innych klasach, ale zawsze podziwiał go z daleka. Jeszcze chwila a serce mu
wybuchnie z przepracowania. Miał nadzieję, że jego policzki w cale nie są tak
czerwone, jak mu się wydawało. Ten zbieg okoliczności był prawie niemożliwy.
Nie zrozumiał nic z wykładu. Był tak zestresowany, że ledwo oddychał. Gdy
wieczność udręki minęła i zajęcia się skończyły, czarnowłosy chłopak w końcu
się obudził i obrócił do niego.
- Hej… Mam ochotę na coś mocnego…
Jesteś może wolny…?
Blondyn prawie spadł z krzesła, a
para wręcz kipiała z jego uszu od przegrzania. W jego głowie to pytanie
zabrzmiało tylko i wyłącznie w dwuznaczny sposób. Tym razem nie miał
wątpliwości co do swojego koloru skóry. Książki które trzymał w rękach wysypały się na podłogę, co dało naprawdę żenujący obrazek, cholernie
zakochanego idioty.
- C-co to za p-pytanie…? - Dukał i
uświadomił sobie, że zdradził się całkowicie. Dopiero po chwili zrozumiał, co
tamten mógł mieć na myśli. Wiedział, że większej głupoty nie mógł zrobić.
Ciekawski błysk w ciemnych oczach
tylko go w tym upewnił. Chłopak zbliżył swoją twarz do Sanjiego i uśmiechnął
się chytrze.
- Miałem na myśli wyskok na piwo… -
Powiedział przyglądając się ceglastej i przerażonej twarzy tamtego - A nikogo
innego jeszcze tu nie znam…
- A-ach tak? – Sanji szybko się
odsunął i zaczął zbierać swoje rzeczy. Nawet nie wiedział jak się wytłumaczyć.
Nagle jego dłoń musnęły palce piegowatego, który chciał mu pomóc. Odskoczył,
jakby go poparzyły. Wiedział, że musi to wyglądać żałośnie i modlił się, żeby
tamten nic sobie nie pomyślał. Do tego doszła ekscytacja dotycząca wspólnego
wyjścia na miasto. Miał wrażenie, że zaraz oszaleje.
- Więc jesteś wolny? - Zapytał Ace,
starając się nie buchnąć śmiechem. Uniósł brew i przygryzł wargę gdy dokładniej
przyjrzał się ciału tamtego. Aż nie mógł uwierzyć, że wcześniej nie dostrzegł
urody chłopaka. Miał też wrażenie, że skądś go kojarzy…
- T-tak! - Sanji pisnął jak baba i
miał ochotę się za to zabić. Chciał, żeby trafił go meteor albo inne gówno, bo
coraz mniej nad sobą panował. Ten wzrok go przeszywał i nie wiedział czy to
jego omamy, czy serio go wręcz rozbiera. Pierwszy dzień na uczelni a już takie
emocje!
- W każdym tego słowa znaczeniu?
Oczy blondyna zrobiły się wielkie
jak spodki. Tym razem mu się nie przesłyszało. To było TEGO TYPU pytanie. Nie
było mowy o pomyłce. Zawsze zastanawiał się, jakie to uczucie, gdy doznaje się
zawału serca. Teraz już wiedział. Nigdy nikt na niego tak nie spojrzał, jak
piegowaty w tamtej chwili. Nigdy nie miał chłopaka, dlatego całkowicie
spanikował. Nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Ze wszystkich rzeczy
jakie mógł zrobić, wybrał jedną z najgłupszych i najmniej dojrzałych. Przez
lata potem ją sobie wypominał i tłumaczył, że to była kwestia życia i śmierci.
Wstał, minął zaskoczonego Portugasa,
wybiegł z sali, opuścił budynek i nie zwracając uwagi na to, co powiedzą ludzie, wskoczył do pobliskiej fontanny. Wszyscy patrzyli na niego jak na idiotę, gdy strumień wody wypluwanej przez kamienną
rybę, przemoczył go całego. Gdy się ocknął i trochę ochłonął, nie mógł uwierzyć
w swoją bezmyślność i wychodząc z fontanny, karcił się za nie danie odpowiedzi
na pytanie mężczyźnie swojego życia. Zjebał przecież na całej linii. Chłopak niestety go zdążył dogonić. Musiał widzieć całe zajście. Dopiero gdy stanął z nim twarzą w twarz, zdał sobie sprawę, że chyba gorzej już być nie może i właściwie ziemia
powinna się rozstąpić i pochłonąć go żywcem, żeby jego głupota nie zaczęła
przypadkiem zabijać. Nie wiedząc co powiedzieć rozbawionemu przed nim
chłopakowi, spuścił tylko głowę i zacisnął dłonie w pięści. Jeszcze chwila, a
rozpłakałby się jak dziecko w przedszkolu i zrobił wokół siebie jeszcze większą
kałużę wody. Jeszcze nigdy w życiu nie zrobił z siebie takiego pośmiewiska.
Wszystko o czym marzył, stało przed nim i zaraz miało rozpaść się na drobne
kawałeczki.
- O rany, kiedy była ta ulewa? Wszystko dobrze? - Zapytał
piegowaty, uśmiechając się serdecznie do zaskoczonego blondyna - No nic…
Dobrze, że mam parasol. Nic nas już nie złapie. - i ku zaskoczeniu chłopaka wyciągnął go z torby i rozpostarł nad jego głową.
Sanji chwilę nie wiedział co zrobić.
- Teraz już nie zmokniesz - Ciemne
oczy błysnęły zawadiacko, gdy chwycił dłoń blondyna i zaczął iść przez
nasłoneczniony dziedziniec, skupiając na sobie wiele par ciekawskich spojrzeń.
Przeszli tak w milczeniu spory
kawałek, wzbudzając niemałą sensację i dotarli do parku.
– Powiedz mi… Czy my się
znamy? - Czarnowłosy nie spuszczał z oczu długich jasnych rzęs. Dawno nikt nie
zrobił na nim takiego wrażenia.
Blondyn czuł na sobie wzrok tamtego,
ale nie mógł spojrzeć w jego stronę. Był w głębokim szoku przez to, że Ace nie
tylko nic nie powiedział na jego głupotę i nie skomentował jego dziwnego
zachowania, ale również nie wstydził się iść z nim za rękę przy ludziach. Dłoń
która go trzymała była ciepła i dodała mu sił by pokiwać twierdząco głową i
wydobyć z siebie kolejne kompromitujące słowa.
- Kocham się w tobie od liceum.
Zatrzymali się.
„Kurwa, kurwa, kurwa…” Sanji znów
miał ochotę uciec. „Co się ze mną dzieje?!” Ręka która go trzymała, nie
pozwoliła się jednak wyrwać.
- Och… - Portugasa piorun strzelił.
Pomrugał kilka razy zaskoczony i zauroczony czerwienią policzków tamtego -
Tego… ja… - Tak jak zawsze miał tekst na każdą okazję, tak teraz nie mógł
sklecić zdania. Słyszał to już wiele razy od różnych dziewczyn, ale nigdy go to
tak nie ruszyło, jak to wyznanie w tym momencie. Do tego przypomniał sobie te
niebieskie oczy, które widywał na korytarzach, te które zawsze przeszywały go
na wylot, za każdym razem jak je mijał - Chyba cię już kojarzę…
- I dlaczego tu dalej ze mną
stoisz? - Zapytał Sanji zażenowany i smutny. Nie chciał jednak puszczać tej
gorącej dłoni. Już nawet nie rozpaczał nad swoją śmiałością, która mogła
wszystko zepsuć.
- Bo mi się cholernie spodobałeś -
Ace również ośmielony, powiedział co myśli. Ta otwartość niesamowicie mu się
spodobała. To było dla niego niecodzienne doświadczenie w świecie, gdzie na
wszystko trzeba było uważać. Na każde słowo, na każde zachowanie i gest. Przy
tym chłopaku poczuł się swobodnie, nawet jeśli poznał go dosłownie przed
chwilą. Nawet wyznanie miłosne go nie zniechęciło, tak jak to zwykle bywało.
Wszystko było inne. Odrzucił parasol i chwycił jego podbródek, podciągając go
do siebie – Jesteś niesamowity…
W porywie niezrozumiałych emocji,
musnął wargami jego usta i poczuł nagle coś, czego zupełnie się nie spodziewał.
Chwycił się za obolały piszczel,
podskakując jak koza na jednej nodze, szeroko otwierając oczy oraz patrząc na
dyszącego i wściekłego blondyna.
- Nie będę jedną z twoich zabawek! -
Krzyknął, czując fizyczny ból na odebranie sobie przyjemności skosztowania tego
upragnionego i wymarzonego pocałunku. Powstrzymał go tym razem jego uśpiony
wcześniej zdrowy rozsądek. Znał podboje swojej miłości. Ile razy pękało mu
serce gdy Portugas był w związku z kolejną osobą, której łamał serce. Choć
wiedział, że będzie tego żałował, to nie był typem człowieka, który da sobą
pomiatać. Znał go na tyle, że wiedział czego chce - Więc nie myśl sobie, że dam
się tak łatwo!
Ace nigdy w życiu nie był w tak
dziwnej sytuacji, ani nie miał do czynienia z tak zmienną, dziwną i fascynującą
osobą. Pomyślał, że rzeczywiście głupio wyskoczył z tym pocałunkiem. Przez
chwilę miał ochotę się głośno zaśmiać. Niby powinien go niepokoić fakt, że miał
licealnego prześladowcę, ale jedynie mu to schlebiało, nie wiedzieć
czemu.
- Wiem, że to szalone, prawie
nie znamy ale…- Powiedział blondyn łamiącym się głosem - …ale naprawdę chcę
czegoś więcej… - Dodając sobie w myślach, że jest skończonym frajerem.
Portugas w jednej chwili miał taki
natłok myśli, że zupełnie się w nim pogubił. To było jak miks jego wszystkich
byłych i niedoszłych i właściwie dostał takiego kopa, jak jeszcze nigdy w
życiu. Ekscytacja jaką wcześniej czuł była niczym w porównaniu do tego momentu.
Tak jakby decydował w obecnej chwili o całym swoim przyszłym życiu.
Najzabawniejsze było dla niego to, że był całkowicie pewny swojej odpowiedzi.
Tego szukał. Tego potrzebował. Stanął w końcu na dwóch nogach i patrząc w ten
nieskazitelny błękit, pewnie odpowiedział.
- Więc może zaczniemy od wyjścia na
piwo? - Zapytał, wyciągając w pośpiechu rękę. – Najlepiej teraz, zaraz?
…
Sanji w tamtej chwili całkowicie
oddał mu swoje serce. Od tamtej pory każdy dzień spędzali razem i poznawali się
krok po kroku. Do teraz wybuchali śmiechem na te wspomnienia, nie mogąc
uwierzyć, że byli tak głupi i że minął już taki kawał czasu.
Teraz klęcząc przy łóżku i będąc
obchodzonym jak ofiara przez tygrysa, Sanji zupełnie nie potrafił żałować
swoich wcześniejszych słów i zachowania. To były najlepsze lata jego życia i
nie mógł się doczekać kolejnych z tym genialnym mężczyzną.
- Naprawdę nie możesz się mnie
doczekać, że sam się z sobą zabawiasz? - Ace przykucnął za blondynem,
nieświadomy jego myśli. Równocześnie rozwiązywał krawat i zsuwał ręcznik
okrywający chude ciało mężczyzny - Przyznaj się, ile razy to zwykle robisz?
Blondyn zagryzł wargę. Materiał
opadł, odsłaniając jego pośladki i uniesionego członka. Odczuł lekki wstyd,
będąc tak obnażonym przed swoim kochankiem. Poczuł kosmki włosów na swoim karku
i dreszcz biegnący wzdłuż kręgosłupa.
- Zadałem pytanie - szepnął, ciesząc
się z reakcji ukochanego. Wiedział jakie pieszczoty najlepiej na niego
działają, dlatego znów pochylił się do ucha – Sanji…
- Raz - jęknął i przygryzł wargę,
gdy poczuł zęby na płatku ucha.
- Kłamiesz…
Sanji wzdrygnął się zszokowany, gdy
poczuł uderzenie w pośladek cienkim materiałem. Jego zaskoczenie nie mogło się
z niczym równać. To nowe doświadczenie zupełnie wytrąciło go z równowagi.
Chciał się odwrócić i z oburzeniem zaprotestować, ale silna ręka przytrzymała
go w tej pozycji. Pomimo tego, że było to upokarzające, zaskakująco
niesamowicie mu się spodobało. Zacisnął wargi w cienką linię, gdy uświadomił
sobie, w co pogrywa jego chłopak.
- Zapytam jeszcze raz… - Ace
zamruczał podziwiając czerwony ślad, jaki pozostawił jego krawat - Ile? - Sam
zaczął się nakręcać tą zabawą. Nie sądził że pornole mogą być takie edukujące i
pożyteczne. Uważnie obserwował reakcje partnera, żeby przypadkiem nie
przesadzić. W końcu mógł stąpać po cienkiej linii. Oglądać a robić to co
innego, dlatego musiał być ostrożny. Chłopak jednak nie protestował, więc z
zadowoleniem kontynuował swój plan, zastanawiając się nad kolejnym posunięciem.
- Do trzech… - Blondyn nie wierzył,
że się na to godzi. Niby powinien się spodziewać takich rzeczy po jego własnej
interwencji, ale dalej było mu ciężko oswoić się z tą nowością. Po za tym nie
sądził, że Ace naprawdę będzie chciał aż tak się zabawić. Ciekawość i
wyobraźnia wprawiała jego ciało w oszołomienie i rozpaliła taki rodzaj
przyjemności, który towarzyszy kochankom na początki ich związku. Zrobiło mu
się duszno z ekscytacji.
Tym wyznaniem Portugas był miło
połechtany. Klęcząc za swoim chłopakiem, chwycił jego nadgarstki i zaczął je z
przodu związywać, kontynuując.
- Wiesz co? Ja też tyle… - Mówił i
obserwował coraz szybciej poruszającą się klatkę piersiową tamtego - Gdy tylko
nie mam cię przy sobie… Na przykład w pracy… Mam to ochotę robić wszędzie, bo
nie mam cię dość - przygryzł mu delikatnie ramię, zadowolony, że sprawia
partnerowi takimi szczegółami tyle przyjemności.
Sanji przełknął ślinę. Czuł się
cudownie, a szept piegowatego strasznie go nakręcał i podniecał. Związane
nadgarstki były kolejnym nowym doświadczeniem i bał się, że psychicznie tego
nie wytrzyma. To, o czym po cichu marzył wieczorami, stawało się powoli
rzeczywistością tak przyjemną, że chyba na długo polubi tego typu rodzaj
uwodzenia.
- Co tu by z tobą zrobić…? - Zapytał
Ace przejeżdżając językiem po wilgotnej szyi. Nadgarstki były już solidnie
związane. Ciekawiło go, czy blondyn długo tak wytrzyma. Wydawało mu się, że dojdzie
od samego szeptania, a co dopiero od tego co planował. Sam czuł ucisk w
eleganckich spodniach i żałował, że również nie może być nagi. Z całej siły
powstrzymał się przed otarciem o blade i jędrne pośladki chłopaka, by ulżyć
sobie w tej przyjemności.
- Zrób ze mną co zechcesz - powiedział nagle Sanji, odwracając do niego głowę i z rozpalonym błyskiem w
oku, uśmiechnął się zadziornie. Nie miał zamiaru być bierny.
Chryste… Ace mógłby naprawdę umrzeć od samego patrzenia na tego
seksownego mężczyznę. Chwilę się zapomniał i złączył ich wargi w gorącym
pocałunku. Szybko się jednak opamiętał i osunął na bezpieczną odległość, widząc
rozdrażnienie w błękitnych oczach. Nie chciał szybko kończyć tej zabawy.
- Widzę, że nieźle wczuwasz
się w rolę - Powiedział mu znowu do czerwonego ucha i klepnął w pośladek,
korzystając ze swojej pozycji i rozkoszując się cichym warknięciem partnera.
Wiedział, że zwykle Sanji źle znosi jego wyższość, ale nie sądził, że być może
tego właśnie chce częściej w związku – Siadaj na łóżku.
Blondyna przyjemnie te rozkazy
drażniły. Potulnie wstał i odwrócił się do mężczyzny przodem. Został wręcz
pchnięty na pościel i zmuszony do cofnięcia się pod samą ścianę. Chwycił za
głową związanymi rękami deski łóżka i podciągnął się do siadu. Jego nagie ciało
drżało, czekając na nowe doświadczenia.
Ace usiadł obok i pogładził
palcami blady tors, przejeżdżając po fakturze mięśni brzucha i kończąc na
wystającej kości biodra. Znali każdy centymetr swojego ciała, a mimo to, nadal
ich one fascynowały i kusiły. Drugą ręką wyjął butelkę z naczynia, w którym lód
cicho obił się o szklane ścianki. Wyciągnął zębami już wcześniej odkorkowaną
zatyczkę i odrzucając ją na bok, upił łyk trunku. Jedna czerwona kropla
wydostała się z jego ust i spłynęła po brodzie, zostawiając za sobą mokry ślad.
Portugas z przyjemnością oglądał pożądliwy wzrok kochanka.
- Też jesteś spragniony? - Zapytał
blondyna, który zachęcająco oblizał wargi. Piegowaty nie mogąc się powstrzymać,
znów przechylił butelkę, wziął kolejny łyk i następnie pochylił się do warg
mężczyzny, przelewając alkoholu w jego usta.
Deska zaskrzypiała, gdy Sanji
mocniej zacisnął palce na obramowaniu. Łapczywie przyjął pocałunek, przełykając
przekazaną część ulubionego trunku. Zimny napój wypełnił jego usta, chłodząc
gardło. Był tak rozgrzany, że każda kropla, która skapywała na jego tors,
wywoływała niekontrolowane dreszcze. Wino płynęło po jego szyi i zatrzymywało
się w okolicy pępka, by potem zsunąć się po boku i zniknąć w pościeli. Gdyby
nie ta sytuacja, na pewno opierdoliłby chłopaka za brudzenie ich świeżo
wypranej pościeli. Uśmiechnął się zadowolony.
Pokój wypełnił się sodką wonią
napoju, zapachem świec i przyśpieszonymi oddechami. Ace kontynuował zabawę,
zadowolony z jej rezultatów. Rozanielona i purpurowa twarz mężczyzny, oraz jego
zapraszające, rozsuwające się coraz bardziej uda, nie ułatwiały mu
samokontroli, która zdecydowanie nie była jego mocną stroną.
Wiedział, że Sanji ma słabą głowę,
dlatego gdy butelka była do połowy pusta, odstawił ją i zaczął zlizywać z ciała
pozostałości alkoholu. Blondyn przyjemnie mruczał i wyginał się, nadstawiając
zachęcająco kolejne skrawki swojego ciała. Ace najpierw skupił się na szyi, a
następnie na wystających obojczykach. Z namaszczeniem sunął językiem niżej,
zataczając kółka również w czystych miejscach. Usłyszał wyraźny jęk
przyjemności i chwycił zębami pieszczotliwie kawałek skóry. Po chwili poczuł na
swojej głowie dłonie i palce, które delikatnie wplatały się między jego kosmki
włosów, ponaglając go do zsunięcia się jeszcze niżej. Kawałek krawata robiącego
za imitację sznurka, otarł się o jego policzek. Piegowaty uśmiechnął się,
napawając niecierpliwością blondyna. Chcąc zwrócić na siebie jego uwagę,
drażnił się z nim chwilę, gryząc go po boku. Gdy napotkał w końcu jego półprzytomny,
niezadowolony wzrok, uśmiechnął się chytrze.
- A, a, a… rączki proszę za głowę -
Ace chwycił w zęby szczupłe palce, które zsunęły się po jego skroni – Jeszcze
nawet nie zacząłem… – Polizał wierzch dłoni chłopaka.
- Chcesz mnie dzisiaj wykończyć?-
Sanji przełknął ślinę, starając się opanować. Dotykał ust piegowatego, które
całowały jego palce, pieszcząc je gorącym językiem. Wyobraźnia podsuwała mu
znacznie zbreźniejsze obrazy z tym związane, przez co miał ochotę krzyczeć z
rozkoszy.
Portugas się zaśmiał i uniósł,
przybliżając twarz do warg blondyna i złączył ich usta. Pogłębił pocałunek
czując swój ulubiony smak papierosów i alkoholu. Delikatnie otarł się biodrami
o gorące udo i westchnął cicho, dając upust swojemu pożądaniu.
Sanjiego bolał każdy kawałek ciała.
Mimo, że dawka alkoholu była niewielka, już delikatnie szumiało mu w głowie.
Nie był przyzwyczajony do tak długiej zabawy i jego dość ważna część ciała
między nogami, niecierpliwiła się niesamowicie. Ledwo się powstrzymywał, by
pozostać w pozycji, jakiej żądał od niego jego partner. Pocałunki były z każdą
chwilą coraz bardziej zachłanne. Już miał znowu zarzucić dłonie na kark
mężczyzny, gdy poczuł na torsie coś dziwnego.
- Ach! - Wyrwało mu się, gdy nie
potrafił ukryć zaskoczenia.
- Trzeba trochę ostudzić twoją
niecierpliwość…- Ace obrócił w palcach kostkę lodu i przesunął ją wyżej, na
szyję roztrzęsionego kochanka.
Teraz dopiero Sanjiemu ciężko było
wytrzymać. Jego źrenice rozszerzyły się z przyjemności i spojrzeniem prowokował
pochylającego się nad nim piegowatego do dalszych działań. Zimno przeszywało
jego skórę, kłując niewidzialnymi ostrzami. Roztopiona woda spływała,
paradoksalnie chłodem rozgrzewając zmysły.
Portugas przesuwał dłoń, zatrzymując
ją dłużej na sutkach partnera. Sanji odchylił głowę w tył i przesłonił oczy
zawiązanymi dłońmi. Jego przygryzione lekko usta drżały, obrazując słodką mękę
jaką mu zgotowano. Ace był wniebowzięty. Uwielbiał rozpieszczać swojego
chłopaka i cieszył się, że dzisiaj mu o tym przypomniano. Od tak dawna nie
poświęcili sobie aż tak wiele uwagi. Postanowił, że musi wykorzystywać takie
rzeczy częściej. Teraz, pochylając się nad nim, z przyjemnością topił lód na
jego podbrzuszu. Palce zsuwały mu się coraz niżej, a jęki i niekontrolowane
ruchy chłopaka były coraz częstsze. W końcu musiał sięgnąć po następną kostkę,
ponieważ po wcześniejszej pozostał jedynie mokry ślad.
- Jeszcze? - Zapytał, oblizując
palce.
- Jeszcze…
Ace ujrzał jedynie uśmiech Sanjiego,
którego reszta purpurowej twarzy chowała się pod założonymi dłońmi. Na ten widok
zrobiło mu się tak gorąco, że musiał zdjąć marynarkę i odpiąć kilka guzików
koszuli. Zanurzył z powrotem dłoń w zimnym naczyniu i wyciągnął lód. Tym razem
skierował go od razu w najczulsze miejsce chłopaka.
Blondyn syknął i zagryzł zębami
nadgarstek. Chłód był nie do zniesienia. Czuł jak wędruje od dołu, po sam
czubek jego członka, na którym skupiał się najdłużej i najintensywniej. Był
cały mokry, gdy ręka Portugasa chwyciła go w garść i zaczęła się poruszać,
topiąc do końca kostkę. Nie kontrolował swoich jęków i coraz bardziej irytowały
go związane dłonie. Chciał szarpnąć czarnymi włosami i zmusić kochanka do
wzięcia go w usta. Miał ochotę zanurzyć się w gorącym wnętrzu i być pieszczonym
przez wprawiony język. Bezwiednie wypychał biodra, spragniony spełnienia.
Piegowaty znów oblizał dłoń.
Widział, że jego zabawa może zaraz dobiec końca, dlatego sięgnął jeszcze po
nową zabawkę i tym razem pochylił się nad biodrami partnera. Bez pośpiechu
otarł się policzkiem o gorącego członka, doprowadzając kochanka do szału.
Zachichotał cicho i przesunął językiem po trzonie, sunąc w górę.
- Pozwól mi ciebie dotknąć…- Sanji
znów chwycił obramowania łóżka, próbując zająć czymś niespokojne ręce.
- Nie - Portugas ułożył się wygodnie
między nogami blondyna i wkładając sobie jedną z kostek do ust, zaczął całować
wnętrze ud i męskość kochanka. Przesuwał wargami po trzonie, liżąc gorącą skórę
i wykorzystując lód.
To było już dla Sanjiego za dużo.
Pomieszanie tych doznań wysyłało go prosto do krainy uniesienia i nie potrafił
już tego zatrzymać. Jęczał, szepcząc imię ukochanego. Przed oczami mu
pociemniało, a mięśnie kurczyły się i rozkurczały, błagając o litość. Gdy wargi
chłopaka objęły jego główkę, która zanurzyła się głęboko, aż po gardło, w końcu
doszedł, tonąc cały w przyjemności jakiej dawno nie doświadczył. Chłodny język
spotęgował doznanie, zataczając kółka w najczulszym, szczytowym miejscu. Jego
chłopak połknął wszystko, ściskając przyjemnie jego uda swoimi dłońmi.
Gdy Sanji w końcu złapał oddech i
odzyskał ostre widzenie, poczuł ciepłe usta pieszczące jego jeszcze nie opadłe
przyrodzenie. Rozkoszował się tym delikatnym dotykiem, nie mogąc pozbyć się
podniecenia. Pomimo tego, że bolał go każdy centymetr ciała i uniesienie
wyczerpało prawie całą jego energię, czuł, że to jeszcze nie koniec. Gdyby
mógł, wsparłby się na łokciach, ale ręce miał dalej skrępowane, a nadgarstki
obtarte od ciągłego wykręcania.
- Rozwiąż mnie - poprosił czując,
jak bardzo sucho ma w ustach. Alkohol przyjemnie kołysał jego umysł, przez co
czuł się jak na statku przemierzającym groźne wody oceanu. Miał ochotę dotknąć
tego błękitu za burtą, który miał wręcz na wyciągnięcie ręki.
- Jeszcze nie skończyłem - Ace
oblizał usta. Teraz jego kolej. Wręcz odetchnął gdy w końcu sięgnął do guzika u
spodni, mogąc je zsunąć do ud. Jego członek wręcz błagał o zainteresowanie,
które ten seksowny widok kochanka jedynie zwiększał z każdą chwilą.
Uklęknął przed Sanjim i znów sięgnął
po lód. W końcu ich półprzymknięte oczy się spotkały.
- Więc, co teraz…? - Blondyn
uśmiechnął się, przygotowany na kolejny ruch partnera. Patrzył pożądliwie, jak
Ace oblizał przezroczystą bryłkę i sięgnął nią do jego krocza.
- Zgadnij - Portugas obnażył zęby i
delikatnie umieścił kostkę między pośladkami leżącego, który wygiął się
zachęcająco i syknął cicho z uśmiechem a ustach. Ace bawił się tak chwilę,
topiąc lód na gorącej skórze. Nie mogąc się już doczekać, powoli, zanurzył ją w
końcu we wnętrzu chłopaka.
Sanji poczuł przyjemny chłód
wewnątrz siebie, który bardzo szybko zniknął, zastąpiony przez palce
piegowatego. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała bardzo szybko, ledwo
znosząc przyjemne napięcie. Był pod całkowitą władzą swojego chłopaka i chciał,
żeby ta chwila trwała wiecznie. Nie
potrafił zliczyć, ile razy czarnowłosy się z nim tak bawił, wkładając i
wykładając palce, cały czas zaopatrzone w nową porcję chłodnej przyjemności.
Gubił się we własnych myślach i uczuciach, tracąc rachubę czasu. Dawno
piegowaty się nim tak długo nie zajmował. Rozbudzony na nowo, już ledwo dawał
radę powstrzymać się przed drugim razem. Postanowił przerwać tą słodką
męczarnie i również zainterweniować.
- Więcej - Poprosił, przygryzając
wargę i z satysfakcją obserwując czerwieniącego się Portugasa. Uwielbiał go
kusić i widział, że jego partner jest u kresu wytrzymałości. Takie śmiałe
zagrywki czasem mu się zdarzały i za każdym razem działały, kończąc się w
łóżku. Nie mógł uwierzyć, że czasem piegowaty dawał się tak łatwo podpuszczać i
to on był tego powodem! Jego bożyszcze z liceum nie mogło mu się oprzeć. Miał z
tego dziką satysfakcję.
Piegowary rozpiął koszulę do końca i
odrzucił ją na podłogę. To samo uczynił ze spodniami i bielizną. Teraz to
miarka się przebrała. Jeśli zaraz się nie opanuje to rozerwie swojego
seksownego chłopaka na strzępy. Ostatni raz sięgnął do naczynia.
- Też uważasz, że to ciekawy sposób…
nawilżenia? - Powiedział do blondyna i znów zanurzył palce wewnątrz jego ciała.
Kolejny dreszcz przeszył jego ciało, czując tą znajomą ciasność i fakturę,
która tak wiele razy doprowadzała go do szaleństwa. Poszerzył przejście,
pozwalając wodzie wyciec na zmysłowe pośladki.
- Długo się będziesz jeszcze
powstrzymywał? - Zapytał Sanji rozszerzając uda zachęcająco, nie mogąc się
doczekać intensywnego połączenia ich ciał - Jestem już gotowy - liznął swoje
wyciągnięte w górę ramię, by dodatkowo zachęcić kochanka.
Kurwa. Ace kochał Sanjiego każdą cząstką swojego ciała. Kochał
jego dłonie, jego obojczyki, usta, złote włosy, jego oczy… Wszystko przyciągało
go jak magnes i w życiu nie zamieniłby go na kogoś innego. Było
mu z nim tak dobrze, jak jeszcze z nikim innym. Nikt inny nie potrafił wypełnić
luki w jego sercu tak dobrze, jak ten mężczyzna. Znali się praktycznie na
wylot, będąc świadomym wielu wad, tajemnic i cierpień jakie odnieśli w życiu, a
mimo to, byli tu teraz razem, nadzy, gotowi zrobić dla siebie wszystko.
Z tymi uczuciami, uniósł biodra
blondyna i przyciągając go do siebie, nie powstrzymując się już więcej, wszedł
bez oporu, zanurzając z przyjemnym jękiem, po sam koniec. Nogi partnera oplotły
jego uda a pośladki ścisnęły, dodatkowo sprawiając przyjemność czarnowłosemu.
Ich usta się odnalazły, a ciała przylgnęły do siebie. Wili się w pościeli, a
łóżko skrzypiało od urywanych, mocnych pchnięć. Tym razem kochali się zmysłowo,
powoli, starając się wzajemnie rozpalać. Ich głośne oddechy i jęki,
wypełniały sypialnię. Sanji zarzucił swoje rozplątane już dłonie na kark
mężczyzny, ostro wbijając w niego swe paznokcie. Gdy dochodzili, patrzyli sobie
w oczy, w których odbijały się niknące już powoli płomyki świec. Ostatnie
pchnięcie uwieńczyli przyciągając się do siebie i dysząc jak dzikie zwierzęta w
swoje usta. Cali mokrzy od potu, rozciągnęli się na łóżku, uspokajając powoli.
Uśmiechnęli się usatysfakcjonowani.
- Jasny gwint, to mnie dzisiaj
zaskoczyłeś, Portugas - Zaśmiał się, odgarniając mokre włosy z czoła. Oczy mu
się same zamykały.
- Bardzo mi miło - Ace już dawno nie
czuł się taki podbudowany. Dzisiejszy wieczór przeszedł do jednego z lepszych w
jego łóżkowej karierze z blondynem. Kosztowało go to wiele energii, a kurwa,
było warto – Może następnym razem zaopatrzymy się w bardziej wymyślne… zabawki?
Co ty na to? – Powiedział, machając zalotnie brwiami, zachęcony do nowych
wyzwań.
- Ale nie musimy mieć przecież
takich rzeczy, żeby się dobrze bawić, prawda? – Sanji nigdy nie przypuszczał,
że zabawa z lodem może być taka przyjemna. Wolał jednak nie testować bardziej
pomysłowości chłopaka, bo mogło się skończyć kalectwem – Chociaż… - Zastanowił
się po chwili, rozważając możliwości i czerwieniąc się delikatnie.
- Możemy się wybrać do jakiegoś
sex-shopu i czegoś poszukać - Ace podparł się na ramieniu i głaskał obtarte
nadgarstki chłopaka. Trochę się skruszył, ale ze wstydem stwierdził, że
niestety mu to schlebia. Chyba budziły się w nim niebezpieczne instynkty
dominacji.
Sanji przełknął ślinę. Oj tak, mają
przed sobą jeszcze niezliczoną ilość takich RAZY.
- Chciałbyś się tak częściej bawić?
– Ace uśmiechnął się zawadiacko, znowu doprowadzając twarz Sanjiego do
głębokiej purpury – Lubisz jak cię trzepię po tyłku? – Przysunął się zalotnie.
- Spadaj - Blondyn odwrócił się do
czarnowłosego plecami, ukrywając twarz w poduszce - Idźmy spać, jutro musimy
wcześniej wstać - Odparł chcąc wymigać się od odpowiedzi.
- Następnym razem będziesz miał tyle
orgazmów, że umrzesz - Ace szepnął mu do ucha, wiedząc co czuje jego partner.
- Dobranoc! - Sanji żałował, że nie
ma już siły się dalej bawić. Już on mu pokaże co to znaczy doprowadzać kogoś do
szczytowej czerwoności. Jutro musiał niestety wcześnie wstać i
podejrzewał, że łatwo się z łóżka nie zwlecze. Zwłaszcza, że zostały mu tylko
trzy godziny. Jęknął w duchu. Bolał go każdy kawałek ciała. KAŻDY. Naprawdę
kochał ten ból, ale nie w przeddzień całodziennego stania w pracy.
- Dobranoc, mój buraczku - Ace
również uznał, że już najwyższa pora odpocząć. Ucałował Sanjiego w blady kark i
zdmuchnął ostatnią, palącą się świeczkę.
Zasnął z brudnymi myślami na
następny wieczór, wtulony w ciało swojego również zadowolonego ukochanego.
Ha ha ha. Oryginalne pierwsze spotkanie ;-)
OdpowiedzUsuńScena łóżkowa? Super!
Jesteś moim mistrzem, a tylko 3 osoby tak zatytułowałam włącznie z tobą :-D
Dopiero co znalazłam tego bloga i aż się dziwię, że jest tu tak mało komentarzy O.O Opowiadanie jest przecudowne, a paring oryginalny, zresztą bardzo go lubię. Czytając dostawałam dreszczy, przyjemnie i bardzo subtelnie napisane.
OdpowiedzUsuńWeny życzę <3 :D