środa, 10 czerwca 2015

Ukradkowe spojrzenia


                                           
Tytuł: Ukradkowe spojrzenia
Anime/Manga: One piece
Status: zakończone
Gatunek: hetero, romans
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing: LawxRobin
Postacie: Law, Robin, Załoga Słomianych
Uwagi: Brak
Opis: Długi rejs każdemu może dać się we znaki. Nowa osoba na pokładzie wzbudza zainteresowanie pewnej ciemnowłosej pani. Co z robi by zwrócić na siebie uwagę ponurego lekarza?
     Robin przypatrywała się z górnego pokładu gromadce rozbieganych załogantów. Oparła podbródek na dłoni, wspierając się o balustradę. Była podekscytowana ich kolejnym celem. A mianowicie wyspą o nazwie Desrossa. Odkąd dostali się do Nowego Świata, wszystko nabrało tępa. Po tych dwóch latach rozłąki, było to dla niej jak lekarstwo. Znów była wśród swych przyjaciół. Znów mogła kosztować wybornego jedzenia z rąk zboczonego kucharza, plotkować o nowinkach i przymierzać ubrania z okrętową nawigatorką, czytać książki pod parasolem w towarzystwie trenującego szermierza, słuchać muzyki wypływającej spod kościstych palców, spać w wygodnym łóżku zrobionym przez wybitnego mechanika, oglądać wygłupy kapitana podczas podlewania kwiatów, uspokajać panikującego pana doktora i pić herbatę, słuchając niesłychanych opowieści z ust zawodowego kłamcy. Wszystko to sprawiało, że czuła się najszczęśliwsza na świecie i choć nie było tego po niej tego widać, stojąc spokojnie i wpatrując się w swoich przyjaciół, miała ochotę rozpłakać się z radości. Jednak jedyne, na co mogła się zdobyć, był cichy śmiech przysłonięty nieśmiało ręką.
     Jeszcze nigdy tak bardzo nie chciało jej się żyć, jak właśnie w tej chwili.
     Tym razem, jednak mieli gościa na pokładzie. Leniwie, opanowując śmiech, przeniosła wzrok na czarnowłosego, ponurego mężczyznę, wyglądającego na zażenowanego wygłupami załogi.
     Trafalgar Law.
     Uśmiechając się, w ciszy analizowała wszystko, co wiedziała na temat tego człowieka. Nie dziwił jej nowo zawarty sojusz i wielki plan obalenia jednego z imperatorów. Właściwie ją to ekscytowało. Była pełna podziwu dla sprytu tego ciemnoskórego, tajemniczego mężczyzny. Zagranie jakie wykonał w stosunku do króla Dresrossy wzbudziło w niej respekt i szacunek dla kapitana „Sercowych Piratów”. Bawiło ją jedynie to, że chirurg zupełnie nie miał poczucia humoru. Chyba bardzo chciał się odnaleźć w towarzystwie, ale duma nie pozwalała mu się odezwać.
     Przypatrując się ich nowemu towarzyszowi, nie zauważyła Nami, która zaszła ją od tyłu i powędrowała wzrokiem za swoją przyjaciółką.
     - A cóż to? Czyżby kroił się romansik?- Rudowłosa chwyciła dziewczynę w tali i oparła podbródek na jej ramieniu.- Przyznaj się, podoba ci się pan „Jestem zbyt zajebisty na tę dziecinadę”.
     Zaskoczona nagłym pojawieniem się przyjaciółki i jej stwierdzeniem, zaśmiała się tylko w odpowiedzi.
     - Jest całkiem spoko, gdyby ta nie jego poważna mina…- Skomentowała Nami widząc, jak facet ledwie się powstrzymuje przed wybuchem gdy Luffy, Usopp i Chopper ganiali się wokół niego, biegając za jakimś złotym chrabąszczem.
     Robin nic na to nie odpowiedziała. To milczenie przykuło uwagę Rudowłosej, która baczniej przyjrzała się niebieskookiej.
     - Poważnie?- Zapytała i prawie pisnęła z ekscytacji, gdy Robin dalej nie odpowiedziała, tylko puściła do niej oczko. Już miała wypytać przyjaciółkę o szczegóły, gdy nagle pojawił się Sanji z tacą, na której stały dwa okazałe, kolorowe pucharki ze słodko-zimną zawartością w postaci lodów w polewie z owocami.
     - Cudowny deser dla naszych okrętowych aniołów~!- Wyćwierkał słodko i klęknął teatralnie.
Nami oczywiście zaczęła na niego wrzeszczeć, z powodu przerwania jej w takim momencie, na co blondyn umierał z rozkoszy.
     Czarnowłosa podziękowała za artystyczny posiłek i nakładając na łyżeczkę niewielki kawałek lodowej kulki, znów spojrzała na ciemnoskórego mężczyznę, którego wzrok został przyciągnięty przez hałasy na balkonie. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnęła się do niego i tak jak myślała, nie otrzymała tego samego w zamian. Mężczyzna pochylił głowę i ukrył twarz pod daszkiem białej czapki.
     Niezrażona tym gestem, odwróciła się na pięcie i poszła na swój leżak, z którego miała dobry widok na Pana Ponuraka. Kończąc swój deser, postanowiła dzisiaj czytać, aż do obiadu, ponieważ pogoda dopisywała na pozostanie na zewnątrz. Wyciągnęła nogi, otworzyła książkę i oddała lekturze. Przez te kilka godzin zauważyła, że ich gość, nie ruszył się z miejsca do czasu wołania na posiłek.
     - Koniec tej zabawy!- Wrzeszczał Sanji na turlającego się po ziemi kapitana. – Jazda do łóżek!
Za oknem było już ciemno. Morze było spokojne i statek bardzo powoli płynął w kierunku celu. Tafla odbijała srebrny sierp księżyca.  Załoga zdążyła już się rozejść do swoich kajut. Nami bardzo długo wypytywała szeptem Robin o szczegóły jej zainteresowania, jak to nazwała- „Tym Samolubnym Draniem” i dalej nie czuła się usatysfakcjonowana. Zwłaszcza, że przyjaciółka w większości tylko lekko się uśmiechała, rozbawiona jej entuzjazmem. Postanowiła więc, jak to ona, pomóc sytuacji i zagadała do snobistycznego mężczyzny, zastanawiając się, co on może mieć w sobie pociągającego. Do tego wybrzydzał przy jedzeniu. Nie liczyło się to jednak, skoro Robin się podobał. Poklepała go w ramię, zwracając na siebie jego uwagę. Musiała jednak przyznać, że spojrzenie może i miał pogardliwe, ale wyczuwała, że gdzieś w głębi tego człowieka jest coś, czemu może ufać. W końcu to dzięki niemu, Luffy jeszcze chodzi po tej ziemi. Godząc się z tym jakoś, wyraziła dla siebie niemą zgodę na spiknięcie tej małomównej pary.
     - Hej, Sztywniaku, Robin pokaże ci kajutę. – Odwróciła się do czarnowłosej, która uniosła brew i z niedowierzaniem oraz uśmiechem pokręciła głową w rozbawieniu. Mrugnęła do niej znacząco i układając usta w nieme: „Wyruchaj go jak stado królików na wiosnę.” zostawiła ją samą z Lawem próbującym odgadnąć, co tak rozbawiło obie panie.
     Robin wstała, na co podniósł się też czarnoskóry mężczyzna. Ten gest był widoczny, ponieważ nie uczynił go wcześniej przy Nami, która pewnie rozniosłaby pół kuchni odkrywając taką zniewagę dla swojej osoby. Błękitne oczy bez skrępowania odwzajemniły zainteresowane spojrzenie.
     Cały wieczór, spoglądała na niego ukradkiem i choć bardzo się starała, została przyłapana na tym kilka razy. Pomimo tego jednak, nie odwracała spojrzenia jako pierwsza. Za każdym razem robił to on i za każdym razem przeciągał to coraz dłużej. Raz nawet odwzajemnił jej uśmiech, gdy przyszła chwila, gdzie nawet ona nie mogła go powstrzymać z emocji.
     Podobał jej się ten mężczyzna i było wysokie prawdopodobieństwo, analizując jego dzisiejsze zachowanie, że ona jemu też. Pomimo swojej statycznej natury, zadrżała gdy przechodząc koło niego, poczuła jego zapach.
     Odchodząc od stołu, machnęła ręką, zachęcając Lawa do podążania za nią. Nie odwróciła się by sprawdzić, czy za nią idzie. Nie musiała. Słyszała za sobą jego kroki. Nic nie mówili. Odczuwała nawet pewną ulgę. Przebywała zwykle z ludźmi, którym usta się nie zamykały, dlatego przyjęła to milczenie z wdzięcznością. Poprowadziła go do dodatkowych kajut, przygotowanych właśnie na takie okazje. Podeszła do pierwszej z nich i otworzyła drzwi. Czarnowłosy chwycił ich krawędź i uchylił bardziej, przepuszczając damę pierwszą. Podziękowała kiwnięciem głowy. Weszła i zapaliła stojącą na szafce lampę, rozświetlając pomieszczenie ciepłą jasnością. Mężczyzna rozejrzał się po pokoju i ledwie zauważalnie, przeciągając spojrzenie, musnął nim sylwetkę dziewczyny, która do obiadu, ubrała dość kuse ubrania, podkreślające swoje walory. Niebieska sukienka idealnie podkreślała jej zgrabne, długie nogi, a dekolt prezentował obfite krągłości.
     - Proszę się rozgościć.- Rzekła w końcu. Czuła na sobie jego wzrok. Odgarnęła prowokująco włosy za ucho, odsłaniając szyję. Widziała, że to działa na mężczyznę. Cieszyło ją to, że nie czuł się skrępowany i doskonale wyczuwał aluzje. Nawet nie próbował udawać, że tego nie zauważa. Zastanawiała się, czy wyjdzie z jakąś inicjatywą. – W razie kłopotu, proszę bez oporów pytać.- Ruszyła w stronę wyjścia. Wzięła pod uwagę to, że może zostać zignorowana, ale nie miała zamiaru brać wszystkiego w swoje ręce. O ile ten mężczyzna był taki, jaki myślała, to nie musiała tego robić.
     - Ostatnio… nie mam za bardzo czego czytać… Może znasz jakieś dobre książki, godne polecenia?- Zaczął powoli, jakby starał się wybadać sytuacje.
     Robin uśmiechnęła się pod nosem. Mężczyzna wypowiadając te słowa, nie patrzył na nią. Odrzucił czapkę na bok i zdejmował akurat bluzę. Materiał pociągnął za sobą również koszulkę pod spodem, ukazując cudownie zbudowane ciało. Niebieskie oczy z przyjemnością zarejestrowały tą muskulaturę i z żalem pożegnały się z tym widokiem, który zniknął zaraz potem. Law stanął do niej przodem, czekając na odpowiedź.
     - Mam pewną propozycję.- Powiedziała podchodząc do wysokiej biblioteczki w kącie pokoju i próbowała sięgnąć najwyższą pozycje. Oczywiście z ledwością.
     - Może pomóc?- Law momentalnie znalazł się za nią i sięgnął po książkę, delikatnie, aczkolwiek z zamierzeniem, muskając jej palce i leniwie po nich przejeżdżając. Tatuaże na jego rękach przykuły na chwilę uwagę dziewczyny. Również nie omieszkała nie zauważyć cudownej zmysłowości w jego ruchach. Szczególnie dłoni, której szczupłe palce zatrzymały się na grzbiecie wybranej książki. Oboje próbowali wybadać swoje intencje.
     Czarnowłosa poczuła łaskotanie przy prawym uchu. Jego kosmki włosów otarły się o jej szyję. Drżąc, odwróciła głowę w jego stronę. Spojrzała w te pociągające czarne oczy, które patrzyły wprost na nią, z bardzo bliska. Czuła doskonale zapach mężczyzny i jego siłę, drzemiącą w tym pociągającym ciele.
     - O tą chodziło?… – Zdjął tom z półki, dalej stojąc blisko. Dziewczyna wyczuła, że jest zainteresowany i w subtelny sposób ją podrywa.
     - Tak.- Pozwoliła mu chwycić książkę. Serce jej przyspieszyło, ale starała się niczego po sobie nie poznać.- Ta z pewnością cię zainteresuje.
     Oboje wiedzieli, że to jedynie wymówka. Mężczyzna nawet nie spojrzał na tytuł. Delikatnie uniósł koniuszek ust, wpatrując się intensywnie w kobietę.
     - Może zechciałabyś… – Zaczął, podpierając się regału i odchrząkując lekko. – …Umilić mi czas swoim towarzystwem?- Zapytał zafascynowany błękitem jej oczu.
     - Jeśli jestem odpowiednim… – Powiedziała po chwili, zalotnie się uśmiechając i też nie spuszczając wzroku. Emocje uderzyły w nią jak fala. Oboje byli bardzo śmiali  i wiedzieli, co tak naprawdę jest ukryte pod tą propozycją.
     - Gdybyś nie była odpowiednim, nie pytałbym.- Ciemnoskóry odsunął się i usiadł na kanapie, odstawił książkę na szafkę nocną i czekał w napięciu. Robin przysiadła się, zachęcona jego postawą. Odległość między nimi była niewielka.
     - W takim razie, chętnie zostanę.- Powiedziała przyjmując uwodzicielską postawę. Law lustrował wzrokiem jej ciało, zupełnie się z tym nie kryjąc.
     - Przepraszam… – Odezwał się, zarzucając dłoń na oparcie za jej głową i muskając palcami jej kark. – …Jesteś archeologiem na tym statku?
     - Owszem.- Dziewczyna podkurczyła nogi i usiadła bokiem, bawiąc się z nerwów, kosmkiem swoich włosów. Była niezwykle zdziwiona swoimi reakcjami na tego mężczyznę. Dawno na nią nikt tak nie działał, a samotne noce na statku, tylko potęgowały jej samotność jeśli chodzi o te sprawy. Dłoń mężczyzny bardzo mocno ją rozpraszała, ale uspokajała zarazem. Miała ochotę tonąć w tym doznaniu. Przymykała oczy przy każdym muśnięciu.
     - Wydajesz się inna od reszty. – Powiedział, zjeżdżając wzrokiem na jej dekolt i ciesząc się z reakcji, które u niej powodował. Nie podejrzewał, że tak miło będzie mógł spędzić wieczór na statku Słomianego, a przede wszystkim tego, że ma na pokładzie tak gorącą kobietę.
     Zaśmiała się cicho osłaniając usta ręką. Czuła się przy nim naprawdę atrakcyjna. Przysunęła się po chwili do niego bliżej tak, że ich kolana i ramiona się stykały. Zapytała, pochylając się do niego.- Co masz na myśli?
     - Na przykład opanowanie, spokój, inteligencje, urodę…- Mówił patrząc w jej coraz to bardziej rozbawione każdym słowem oczy, przysuwając do niej swoją twarz i odgarniając włosy za ucho, co wywołało lekki rumieniec na twarzy dziewczyny. Fala gorąca, rozlała się po jej ciele.- Jest pani piękna Panno Robin.- Jej uśmiech go obezwładniał a błękit oczu prosił, by w nim utonąć.
     - Panu też nie brak uroku, Doktorze.- Odpowiedziała podekscytowana, zapatrzona w mężczyznę. Po tym zdaniu zauważyła ogień, który zapalił się w jego oczach.
     - Czy da się Pani dzisiaj uwieść?- Wymruczał, przysuwając usta do jej szyi, delikatnie ją muskając. Ciemnowłosa wygięła się zachęcająco, rozkoszując tą pieszczotą. Była już całkowicie rozpalona. Położyła dłoń na jego kolanie i poczuła przeszywający mężczyznę dreszcz, gdy delikatnie sunęła nią w górę.
     - Zależy od tego, jak Pan to zrobi.- Powiedziała prowokująco.
     - Mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań…- Wypowiedział z trudem się opanowując. Przysuwał się tak bardzo, że dziewczyna musiała się położyć. Było jej duszno z ekscytacji. Poczuła dłoń na zewnętrznej stronie uda, która wsunęła się delikatnie pod jej sukienkę. Z przyjemności zadrżała. Usta mężczyzny musnęły jej własne, składając na nich delikatny pocałunek. Robin objęła jego szyję, przyciągając go do siebie. Powoli rozwarli wargi, pozwalając spotkać się swoim językom. Krew szumiała im w uszach, a serca biły w rytmie ich pożądania. Ciało dziewczyny było spragnione pieszczot. Chciała spędzić noc z tym mężczyzną. Jego delikatność ją zaskoczyła i ucieszyła.
     Jego biodra wsunęły się pomiędzy jej nogi. Westchnął cicho, gdy otarł się o wewnętrzną stronę jej ud. Dziewczyna poczuła od niego bijące gorąco i znaczącą wypukłość pod materiałem. Uśmiechnęła się i przerwała pocałunek.
      - Może przeniesiemy się w bardziej komfortowe miejsce?- Zapytała, nieznacznie wyciągając rękę i wskazując na łózko, co Law skomentował jedynie uśmiechem. Podniósł się i pomagając dziewczynie wstać, pociągnął ją za sobą, zmierzając w kierunku miękkiej pościeli. Jego wzrok niecierpliwie pożerał każdy kawałek jej ciała.
     - Może pozbędziemy się niepotrzebnych rzeczy?- Zaproponował chwytając Robin jedną ręką w pasie, a drugą zsuwając ramiączko sukienki i przejeżdżając palcem po jej odznaczającym się na skórze obojczyku. Już chciał ją pocałować, unosząc jej podbródek, gdy nagle poczuł, jak coś ciągnie go do tyłu. Mina dziewczyny świadczyła o tym, jak bawi ją jego zaskoczenie.
     Patrzył zszokowany, jak z jego ciała wyrasta kilka par ramion i każąc mu unieść swoje własne, zaczęły ściągać z niego koszulkę. Wcześniejsza panika, szybko została zastąpiona przyjemnym niedowierzaniem. Przecież miał do czynienia z Nico Robin. Kobietą Kwiatem. Jego podniecenie sięgnęło zenitu gdy poczuł na swoim ciele tak wiele par dłoni, przesuwających się po jego nagim torsie. Dwie z nich mocowały się z paskiem, rozpinając go i odrzucając w kąt pokoju. Zachłysnął się z podniecenia, gdy materiał spodni opadł na podłogę, a w kolejce za nim, czekały jego bokserki.
     Kobieta obserwowała go spod przymrużonych powiek,które okalała kaskada ciemnych rzęs. Ekspresja na twarzy ciemnoskórego, sprawiała jej przyjemność. Jej dodatkowe ramiona pchnęły go na łóżko. Mężczyzna zaśmiał się cicho i bez oporów dawał się dalej rozbierać, odwzajemniając spojrzenie również pełne pożądania. Podziwiała wytatuowane ciało, badając wzrokiem każdą ciemną linię, oraz okazałą męskość uwolnioną z krępującego ją materiału. Leżał przed nią pozbawiony ubrań, niecierpliwie wyczekując na jej dołączenie. Widziała jak płonie, gdy jednym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę, pozostając całkowicie nagą.
     Nie musieli nic mówić. Ta noc miała powiedzieć wszystko za nich. Składając sobie niezobowiązującą propozycje na ten wieczór, mieli zamiar wykorzystać go w pełni, rozkoszując się swoim dotykiem. Dziewczyna podeszła do łóżka. Pochyliła się nad mężczyzną, wyciągnęła rękę i pociągnęła za sznurek od lampy, pogrążając pomieszczenie w mroku, wypełnionym później ich przyspieszonymi oddechami i odgłosami pocałunków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz