Tytuł: Ukradkowe spojrzenia
Anime/Manga: One piece
Status: zakończone
Gatunek: hetero, romans
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing: LawxRobin
Postacie: Law, Robin, Załoga Słomianych
Uwagi: Brak
Opis: Długi rejs każdemu może dać się we znaki. Nowa osoba na
pokładzie wzbudza zainteresowanie pewnej ciemnowłosej pani. Co z robi by
zwrócić na siebie uwagę ponurego lekarza?
…
Robin przypatrywała się z górnego
pokładu gromadce rozbieganych załogantów. Oparła podbródek na dłoni, wspierając
się o balustradę. Była podekscytowana ich kolejnym celem. A mianowicie wyspą o
nazwie Desrossa. Odkąd dostali się do Nowego Świata, wszystko nabrało tępa. Po
tych dwóch latach rozłąki, było to dla niej jak lekarstwo. Znów była wśród
swych przyjaciół. Znów mogła kosztować wybornego jedzenia z rąk zboczonego
kucharza, plotkować o nowinkach i przymierzać ubrania z okrętową nawigatorką,
czytać książki pod parasolem w towarzystwie trenującego szermierza, słuchać
muzyki wypływającej spod kościstych palców, spać w wygodnym łóżku zrobionym
przez wybitnego mechanika, oglądać wygłupy kapitana podczas podlewania kwiatów,
uspokajać panikującego pana doktora i pić herbatę, słuchając niesłychanych
opowieści z ust zawodowego kłamcy. Wszystko to sprawiało, że czuła się
najszczęśliwsza na świecie i choć nie było tego po niej tego widać, stojąc
spokojnie i wpatrując się w swoich przyjaciół, miała ochotę rozpłakać się z
radości. Jednak jedyne, na co mogła się zdobyć, był cichy śmiech przysłonięty
nieśmiało ręką.
Jeszcze nigdy tak bardzo nie chciało
jej się żyć, jak właśnie w tej chwili.
Tym razem, jednak mieli gościa na
pokładzie. Leniwie, opanowując śmiech, przeniosła wzrok na czarnowłosego,
ponurego mężczyznę, wyglądającego na zażenowanego wygłupami załogi.
Trafalgar Law.
Uśmiechając się, w ciszy analizowała
wszystko, co wiedziała na temat tego człowieka. Nie dziwił jej nowo zawarty
sojusz i wielki plan obalenia jednego z imperatorów. Właściwie ją to
ekscytowało. Była pełna podziwu dla sprytu tego ciemnoskórego, tajemniczego
mężczyzny. Zagranie jakie wykonał w stosunku do króla Dresrossy wzbudziło w
niej respekt i szacunek dla kapitana „Sercowych Piratów”. Bawiło ją jedynie to,
że chirurg zupełnie nie miał poczucia humoru. Chyba bardzo chciał się odnaleźć
w towarzystwie, ale duma nie pozwalała mu się odezwać.
Przypatrując się ich nowemu
towarzyszowi, nie zauważyła Nami, która zaszła ją od tyłu i powędrowała
wzrokiem za swoją przyjaciółką.
- A cóż to? Czyżby kroił się
romansik?- Rudowłosa chwyciła dziewczynę w tali i oparła podbródek na jej
ramieniu.- Przyznaj się, podoba ci się pan „Jestem zbyt zajebisty na tę
dziecinadę”.
Zaskoczona nagłym pojawieniem się
przyjaciółki i jej stwierdzeniem, zaśmiała się tylko w odpowiedzi.
- Jest całkiem spoko, gdyby ta nie
jego poważna mina…- Skomentowała Nami widząc, jak facet ledwie się powstrzymuje
przed wybuchem gdy Luffy, Usopp i Chopper ganiali się wokół niego, biegając za
jakimś złotym chrabąszczem.
Robin nic na to nie odpowiedziała.
To milczenie przykuło uwagę Rudowłosej, która baczniej przyjrzała się
niebieskookiej.
- Poważnie?- Zapytała i prawie pisnęła
z ekscytacji, gdy Robin dalej nie odpowiedziała, tylko puściła do niej oczko.
Już miała wypytać przyjaciółkę o szczegóły, gdy nagle pojawił się Sanji z tacą,
na której stały dwa okazałe, kolorowe pucharki ze słodko-zimną zawartością w
postaci lodów w polewie z owocami.
- Cudowny deser dla naszych
okrętowych aniołów~!- Wyćwierkał słodko i klęknął teatralnie.
Nami oczywiście zaczęła na niego
wrzeszczeć, z powodu przerwania jej w takim momencie, na co blondyn umierał z
rozkoszy.
Czarnowłosa podziękowała za
artystyczny posiłek i nakładając na łyżeczkę niewielki kawałek lodowej kulki,
znów spojrzała na ciemnoskórego mężczyznę, którego wzrok został przyciągnięty
przez hałasy na balkonie. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnęła się do niego i tak
jak myślała, nie otrzymała tego samego w zamian. Mężczyzna pochylił głowę i
ukrył twarz pod daszkiem białej czapki.
Niezrażona tym gestem, odwróciła się
na pięcie i poszła na swój leżak, z którego miała dobry widok na Pana Ponuraka.
Kończąc swój deser, postanowiła dzisiaj czytać, aż do obiadu, ponieważ pogoda
dopisywała na pozostanie na zewnątrz. Wyciągnęła nogi, otworzyła książkę i
oddała lekturze. Przez te kilka godzin zauważyła, że ich gość, nie ruszył się z
miejsca do czasu wołania na posiłek.
…
- Koniec tej zabawy!- Wrzeszczał
Sanji na turlającego się po ziemi kapitana. – Jazda do łóżek!
Za oknem było już ciemno. Morze było
spokojne i statek bardzo powoli płynął w kierunku celu. Tafla odbijała srebrny
sierp księżyca. Załoga zdążyła już się rozejść do swoich kajut. Nami
bardzo długo wypytywała szeptem Robin o szczegóły jej zainteresowania, jak to
nazwała- „Tym Samolubnym Draniem” i dalej nie czuła się usatysfakcjonowana.
Zwłaszcza, że przyjaciółka w większości tylko lekko się uśmiechała, rozbawiona
jej entuzjazmem. Postanowiła więc, jak to ona, pomóc sytuacji i zagadała do
snobistycznego mężczyzny, zastanawiając się, co on może mieć w sobie
pociągającego. Do tego wybrzydzał przy jedzeniu. Nie liczyło się to jednak,
skoro Robin się podobał. Poklepała go w ramię, zwracając na siebie jego uwagę.
Musiała jednak przyznać, że spojrzenie może i miał pogardliwe, ale wyczuwała,
że gdzieś w głębi tego człowieka jest coś, czemu może ufać. W końcu to dzięki
niemu, Luffy jeszcze chodzi po tej ziemi. Godząc się z tym jakoś, wyraziła dla
siebie niemą zgodę na spiknięcie tej małomównej pary.
- Hej, Sztywniaku, Robin pokaże ci
kajutę. – Odwróciła się do czarnowłosej, która uniosła brew i z niedowierzaniem
oraz uśmiechem pokręciła głową w rozbawieniu. Mrugnęła do niej znacząco i układając
usta w nieme: „Wyruchaj go jak stado królików na wiosnę.” zostawiła ją samą z
Lawem próbującym odgadnąć, co tak rozbawiło obie panie.
Robin wstała, na co podniósł się też
czarnoskóry mężczyzna. Ten gest był widoczny, ponieważ nie uczynił go wcześniej
przy Nami, która pewnie rozniosłaby pół kuchni odkrywając taką zniewagę dla
swojej osoby. Błękitne oczy bez skrępowania odwzajemniły zainteresowane
spojrzenie.
Cały wieczór, spoglądała na niego
ukradkiem i choć bardzo się starała, została przyłapana na tym kilka razy.
Pomimo tego jednak, nie odwracała spojrzenia jako pierwsza. Za każdym razem
robił to on i za każdym razem przeciągał to coraz dłużej. Raz nawet odwzajemnił
jej uśmiech, gdy przyszła chwila, gdzie nawet ona nie mogła go powstrzymać z
emocji.
Podobał jej się ten mężczyzna i było
wysokie prawdopodobieństwo, analizując jego dzisiejsze zachowanie, że ona jemu
też. Pomimo swojej statycznej natury, zadrżała gdy przechodząc koło niego,
poczuła jego zapach.
Odchodząc od stołu, machnęła ręką,
zachęcając Lawa do podążania za nią. Nie odwróciła się by sprawdzić, czy za nią
idzie. Nie musiała. Słyszała za sobą jego kroki. Nic nie mówili. Odczuwała
nawet pewną ulgę. Przebywała zwykle z ludźmi, którym usta się nie zamykały,
dlatego przyjęła to milczenie z wdzięcznością. Poprowadziła go do dodatkowych
kajut, przygotowanych właśnie na takie okazje. Podeszła do pierwszej z nich i
otworzyła drzwi. Czarnowłosy chwycił ich krawędź i uchylił bardziej,
przepuszczając damę pierwszą. Podziękowała kiwnięciem głowy. Weszła i zapaliła
stojącą na szafce lampę, rozświetlając pomieszczenie ciepłą jasnością.
Mężczyzna rozejrzał się po pokoju i ledwie zauważalnie, przeciągając
spojrzenie, musnął nim sylwetkę dziewczyny, która do obiadu, ubrała dość kuse
ubrania, podkreślające swoje walory. Niebieska sukienka idealnie podkreślała
jej zgrabne, długie nogi, a dekolt prezentował obfite krągłości.
- Proszę się rozgościć.- Rzekła w
końcu. Czuła na sobie jego wzrok. Odgarnęła prowokująco włosy za ucho,
odsłaniając szyję. Widziała, że to działa na mężczyznę. Cieszyło ją to, że nie
czuł się skrępowany i doskonale wyczuwał aluzje. Nawet nie próbował udawać, że
tego nie zauważa. Zastanawiała się, czy wyjdzie z jakąś inicjatywą. – W razie
kłopotu, proszę bez oporów pytać.- Ruszyła w stronę wyjścia. Wzięła pod uwagę
to, że może zostać zignorowana, ale nie miała zamiaru brać wszystkiego w swoje
ręce. O ile ten mężczyzna był taki, jaki myślała, to nie musiała tego robić.
- Ostatnio… nie mam za bardzo czego
czytać… Może znasz jakieś dobre książki, godne polecenia?- Zaczął powoli, jakby
starał się wybadać sytuacje.
Robin uśmiechnęła się pod nosem.
Mężczyzna wypowiadając te słowa, nie patrzył na nią. Odrzucił czapkę na bok i
zdejmował akurat bluzę. Materiał pociągnął za sobą również koszulkę pod spodem,
ukazując cudownie zbudowane ciało. Niebieskie oczy z przyjemnością
zarejestrowały tą muskulaturę i z żalem pożegnały się z tym widokiem, który
zniknął zaraz potem. Law stanął do niej przodem, czekając na odpowiedź.
- Mam pewną propozycję.- Powiedziała
podchodząc do wysokiej biblioteczki w kącie pokoju i próbowała sięgnąć
najwyższą pozycje. Oczywiście z ledwością.
- Może pomóc?- Law momentalnie
znalazł się za nią i sięgnął po książkę, delikatnie, aczkolwiek z zamierzeniem,
muskając jej palce i leniwie po nich przejeżdżając. Tatuaże na jego rękach
przykuły na chwilę uwagę dziewczyny. Również nie omieszkała nie zauważyć
cudownej zmysłowości w jego ruchach. Szczególnie dłoni, której szczupłe palce
zatrzymały się na grzbiecie wybranej książki. Oboje próbowali wybadać swoje
intencje.
Czarnowłosa poczuła łaskotanie przy
prawym uchu. Jego kosmki włosów otarły się o jej szyję. Drżąc, odwróciła głowę
w jego stronę. Spojrzała w te pociągające czarne oczy, które patrzyły wprost na
nią, z bardzo bliska. Czuła doskonale zapach mężczyzny i jego siłę, drzemiącą w
tym pociągającym ciele.
- O tą chodziło?… – Zdjął tom z
półki, dalej stojąc blisko. Dziewczyna wyczuła, że jest zainteresowany i w
subtelny sposób ją podrywa.
- Tak.- Pozwoliła mu chwycić
książkę. Serce jej przyspieszyło, ale starała się niczego po sobie nie poznać.-
Ta z pewnością cię zainteresuje.
Oboje wiedzieli, że to jedynie
wymówka. Mężczyzna nawet nie spojrzał na tytuł. Delikatnie uniósł koniuszek
ust, wpatrując się intensywnie w kobietę.
- Może zechciałabyś… – Zaczął,
podpierając się regału i odchrząkując lekko. – …Umilić mi czas swoim
towarzystwem?- Zapytał zafascynowany błękitem jej oczu.
- Jeśli jestem odpowiednim… –
Powiedziała po chwili, zalotnie się uśmiechając i też nie spuszczając wzroku.
Emocje uderzyły w nią jak fala. Oboje byli bardzo śmiali i wiedzieli, co
tak naprawdę jest ukryte pod tą propozycją.
- Gdybyś nie była odpowiednim, nie
pytałbym.- Ciemnoskóry odsunął się i usiadł na kanapie, odstawił książkę na
szafkę nocną i czekał w napięciu. Robin przysiadła się, zachęcona jego postawą.
Odległość między nimi była niewielka.
- W takim razie, chętnie zostanę.-
Powiedziała przyjmując uwodzicielską postawę. Law lustrował wzrokiem jej ciało,
zupełnie się z tym nie kryjąc.
- Przepraszam… – Odezwał się,
zarzucając dłoń na oparcie za jej głową i muskając palcami jej kark. – …Jesteś
archeologiem na tym statku?
- Owszem.- Dziewczyna podkurczyła
nogi i usiadła bokiem, bawiąc się z nerwów, kosmkiem swoich włosów. Była
niezwykle zdziwiona swoimi reakcjami na tego mężczyznę. Dawno na nią nikt tak
nie działał, a samotne noce na statku, tylko potęgowały jej samotność jeśli
chodzi o te sprawy. Dłoń mężczyzny bardzo mocno ją rozpraszała, ale uspokajała
zarazem. Miała ochotę tonąć w tym doznaniu. Przymykała oczy przy każdym
muśnięciu.
- Wydajesz się inna od reszty. –
Powiedział, zjeżdżając wzrokiem na jej dekolt i ciesząc się z reakcji, które u
niej powodował. Nie podejrzewał, że tak miło będzie mógł spędzić wieczór na
statku Słomianego, a przede wszystkim tego, że ma na pokładzie tak gorącą
kobietę.
Zaśmiała się cicho osłaniając usta
ręką. Czuła się przy nim naprawdę atrakcyjna. Przysunęła się po chwili do niego
bliżej tak, że ich kolana i ramiona się stykały. Zapytała, pochylając się do
niego.- Co masz na myśli?
- Na przykład opanowanie, spokój,
inteligencje, urodę…- Mówił patrząc w jej coraz to bardziej rozbawione każdym
słowem oczy, przysuwając do niej swoją twarz i odgarniając włosy za ucho, co
wywołało lekki rumieniec na twarzy dziewczyny. Fala gorąca, rozlała się po jej
ciele.- Jest pani piękna Panno Robin.- Jej uśmiech go obezwładniał a błękit
oczu prosił, by w nim utonąć.
- Panu też nie brak uroku,
Doktorze.- Odpowiedziała podekscytowana, zapatrzona w mężczyznę. Po tym zdaniu
zauważyła ogień, który zapalił się w jego oczach.
- Czy da się Pani dzisiaj uwieść?-
Wymruczał, przysuwając usta do jej szyi, delikatnie ją muskając. Ciemnowłosa
wygięła się zachęcająco, rozkoszując tą pieszczotą. Była już całkowicie
rozpalona. Położyła dłoń na jego kolanie i poczuła przeszywający mężczyznę
dreszcz, gdy delikatnie sunęła nią w górę.
- Zależy od tego, jak Pan to zrobi.-
Powiedziała prowokująco.
- Mam nadzieję, że nie zawiodę
oczekiwań…- Wypowiedział z trudem się opanowując. Przysuwał się tak bardzo, że
dziewczyna musiała się położyć. Było jej duszno z ekscytacji. Poczuła dłoń na
zewnętrznej stronie uda, która wsunęła się delikatnie pod jej sukienkę. Z
przyjemności zadrżała. Usta mężczyzny musnęły jej własne, składając na nich
delikatny pocałunek. Robin objęła jego szyję, przyciągając go do siebie. Powoli
rozwarli wargi, pozwalając spotkać się swoim językom. Krew szumiała im w
uszach, a serca biły w rytmie ich pożądania. Ciało dziewczyny było spragnione
pieszczot. Chciała spędzić noc z tym mężczyzną. Jego delikatność ją zaskoczyła
i ucieszyła.
Jego biodra wsunęły się pomiędzy jej
nogi. Westchnął cicho, gdy otarł się o wewnętrzną stronę jej ud. Dziewczyna
poczuła od niego bijące gorąco i znaczącą wypukłość pod materiałem. Uśmiechnęła
się i przerwała pocałunek.
- Może przeniesiemy się w bardziej
komfortowe miejsce?- Zapytała, nieznacznie wyciągając rękę i wskazując na
łózko, co Law skomentował jedynie uśmiechem. Podniósł się i pomagając
dziewczynie wstać, pociągnął ją za sobą, zmierzając w kierunku miękkiej
pościeli. Jego wzrok niecierpliwie pożerał każdy kawałek jej ciała.
- Może pozbędziemy się
niepotrzebnych rzeczy?- Zaproponował chwytając Robin jedną ręką w pasie, a
drugą zsuwając ramiączko sukienki i przejeżdżając palcem po jej odznaczającym
się na skórze obojczyku. Już chciał ją pocałować, unosząc jej podbródek, gdy
nagle poczuł, jak coś ciągnie go do tyłu. Mina dziewczyny świadczyła o tym, jak
bawi ją jego zaskoczenie.
Patrzył zszokowany, jak z jego ciała
wyrasta kilka par ramion i każąc mu unieść swoje własne, zaczęły ściągać z
niego koszulkę. Wcześniejsza panika, szybko została zastąpiona przyjemnym
niedowierzaniem. Przecież miał do czynienia z Nico Robin. Kobietą Kwiatem. Jego
podniecenie sięgnęło zenitu gdy poczuł na swoim ciele tak wiele par dłoni,
przesuwających się po jego nagim torsie. Dwie z nich mocowały się z paskiem,
rozpinając go i odrzucając w kąt pokoju. Zachłysnął się z podniecenia, gdy
materiał spodni opadł na podłogę, a w kolejce za nim, czekały jego bokserki.
Kobieta obserwowała go spod
przymrużonych powiek,które okalała kaskada ciemnych rzęs. Ekspresja na twarzy
ciemnoskórego, sprawiała jej przyjemność. Jej dodatkowe ramiona pchnęły go na
łóżko. Mężczyzna zaśmiał się cicho i bez oporów dawał się dalej rozbierać,
odwzajemniając spojrzenie również pełne pożądania. Podziwiała wytatuowane
ciało, badając wzrokiem każdą ciemną linię, oraz okazałą męskość uwolnioną z
krępującego ją materiału. Leżał przed nią pozbawiony ubrań, niecierpliwie
wyczekując na jej dołączenie. Widziała jak płonie, gdy jednym ruchem ściągnęła
z siebie sukienkę, pozostając całkowicie nagą.
Nie musieli nic mówić. Ta noc miała
powiedzieć wszystko za nich. Składając sobie niezobowiązującą propozycje na ten
wieczór, mieli zamiar wykorzystać go w pełni, rozkoszując się swoim dotykiem.
Dziewczyna podeszła do łóżka. Pochyliła się nad mężczyzną, wyciągnęła rękę i
pociągnęła za sznurek od lampy, pogrążając pomieszczenie w mroku, wypełnionym
później ich przyspieszonymi oddechami i odgłosami pocałunków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz