Ziewając przeciągle, zanurzył nogi w piasku.
Przetarł oczy, rażony ostrym słońcem, które dopiero co unosiło się zza drzew.
Było zdecydowanie cieplej niż wczoraj wieczorem, a czyste niebo zapowiadało
popołudniowy skwar. Przyjemna bryza nieco go otrzeźwiła i śmiechy kolegów,
który już od rana biegali po plaży w kąpielówkach i zażywali morskiej kąpieli.
On sam ich podziwiał, dopiero co pięć minut temu zasnął, a i tak już był na
nogach.
Miał cholernie długą noc.
Wiercił się z boku na bok, zbyt podekscytowany,
by usnąć. Kagayama był na wyciągnięcie ręki, a jego spokojna twarz przyciągała
go jak magnes. Podziwiał ją pół nocy, jak jakieś idiotyczne dzieło sztuki.
Później już tylko modlił się o sen, który nie przychodził. Zastanawiał się, jak
on dzisiaj da radę grać, skoro czuje się jak ścierka do podłogi. Wstał,
zostawiając przyjaciela i dołączył do kolegów z drużyny.
- Hej, Hinata!- Krzyknął Nishinoya z daleka,
płynąc do niego i pokonując spienione fale. – Coś taki nie w sosie?- Wyszedł na
ląd i chwycił ręcznik. Jego zwykle stojąca na baczność czupryna, oblepiła mu
teraz czoło. Wyglądał jak zmokły pies i gdyby nie jedno jasne pasmo, ciężko by
go było rozpoznać.
- Za późno się położyłem…- Burknął i usiadł na
piasku, słuchając irytującego skrzeczenia mew nad sobą. Po chwili poczuł jak
czarnowłosy do niego dołączył.
- Woda jest zajebista!- Otrzepał się jak mokry
pies, przy krzywej minie rudzielca, którego nie zadowolił ten poranny
prysznic.- Też chodź pływać!
- Boję się, że zasnę w trakcie…- Jęknął.
- Czyżby Kageyama nie dał ci spać?- Zapytał
konspiracyjnie i szturchnął go przyjacielsko.
- N-niby d-dlaczego?- Wyjąkał, jakby został
przyłapany na gorącym uczynku. Uszy go zapiekły.
- Bo chrapał na przykład?- Pokazał język i
zaśmiał na żywą reakcje kolegi, przemilczając resztę, nie zdając sobie sprawy z
drugiego dna całej sprawy.
- Z tym nie było problemu.- Burknął uspokojony,
ale i zawstydzony, że pomyślał o czymś innym.
Boże, ale bym się jeszcze wsypał…
Podrapał się po karku i westchnął.
- Nie wiem jak ty, ale ja jestem trochę
zawiedziony…- Noya rozejrzał się po plaży i wydął policzki.
- Co masz na myśli?- Zapytał ciekawsko, ciesząc
się ze zmiany tematu.
- No jak to co? Powiedz mi, co widzisz dookoła
siebie?- Zapytał załamany.
- No… morze, piasek, kamienie, nas, eee…
muszelki…- Starał się zgadnąć, o co może ich libero chodzić, lecz po jego minie
raczej nie sądził, by mu się to udało.
- Świetnie geniuszu. A teraz powiedz mi, czego
nie ma?- Dopytał się dobitniej.
Hinata zrobił głupią minę i starał się bardziej
wysilić.
- Ludzi?- Zapytał nieśmiało, nie chcąc palnąć
gafy.
- Otóż to! – Obudził się czarnowłosy i wyciągnął
jeden palec.- A w szczególności…?!
- Nie karz mi myśleć o tej porze! – Hinata
położył się na piasku zrezygnowany.
- Kobiet! Nie ma półnagich kobiet!- Yu wstał i
rzucił trzymanym w ręku kamieniem. Cisnął nim w fale i warknął.- Czatuję od
nieludzkiego rana na jakieś foczki, a tu tylko para gejów spacerowała sobie
brzegiem morza!
- Gejów?- Zaczerwienił się chłopak.
- Jakich gejów?!- Tanaka wybiegł z wody i wypiął
dumnie swoją umięśnioną pierś.
- No mówię ci, szli sobie trzymając się za rękę,
jak gdyby nigdy nic! A dziewczyn w bikini zero! Gdzie tu sprawiedliwość?
- Hinata, coś taki czerwony? Czyżby cię ten temat
peszył?- Zapytał spostrzegawczy krótkowłosy, wprawiając chłopaka w jeszcze
większy wstyd. – Może żałujesz, że ich nie widziałeś?
- A-ależ oczywiście, że nie! – Wyjąkał na swoją
obronę.- Po za tym, to nie jest normalnie, nie? Żeby być z facetem.- Chciał się
za wszelką cenę usprawiedliwić, zbyt bardzo się ekscytując.
- Hej wszystkim.- Odezwał się dodatkowy, zaspany
głos osobnika, który najwyraźniej stał obok od jakiegoś czasu.
Rudowłosy skulił się w sobie, rozpoznając
Kageyamę i mając ochotę utopić się w morzu. Naprawdę ze wszystkich ludzi akurat
on musiał się za nim znaleźć? Do tego w takim momencie? Co prawda tylko z jego
perspektywy był to koniec świata, w końcu nie powiedział niczego dziwnego, bo
to faktycznie nie mijało się to z prawdą, ale… Naprawdę musiał? Widział, że ma
zerowe szanse, ale żeby sprowadzać je zaraz do minusowych? Jego kolor twarzy
pewnie już pokonał nawet odcień włosów, tak bardzo paliły go policzki. Zaczął
grzebać w piasku, gdy koledzy drążyli temat, śmiejąc się i żartując. Jego
wystawiający raczej nie wydawał się przejęty, prędzej znudzony. Siedzieli
jeszcze chwilę, gdy pogawędkę przerwał im piskliwy dźwięk gwizdka trenera.
- Za pięć minut w recepcji!- Krzyknął blondyn tak
głośno, by każdy w odległości kilometra go słyszał.- Bez wyjątków!
Towarzyszyły temu jęki jeszcze śpiących w
pensjonacie siatkarzy i przekleństwa sąsiadów.
…
Trening początkowo okazał się biegiem wzdłuż
plaży, aż do niknącej na horyzoncie latarni morskiej. Ci, co zaspali, wlekli
się na samym końcu, ledwo rozklejając powieki. Hinata może i nie miał braków w
kondycji, w końcu w gimnazjum ciągle biegał, a teraz jeździł rowerem, ale
nieprzespana noc dała mu się we znaki. Słońce też coraz mocniej świeciło i
zaczynało grzać w kark. Cieszył się, że szef kazał im wszystkim wysmarować się
mocnymi filtrami. Po południu już pewnie byłby różowym skwarkiem przy swojej
karnacji.
Na piasku ciężko stawiało się kroki, co wszyscy
zaraz odczuli. Gdy tylko zniknęli trenerowi za wydmą, zwolnili nieco, choć
Tsukishimie udało się utrzymać tępo. Oddalał się od nich ze słuchawkami na
uszach, nie przejmując się resztą grupy.
- Głupek… te jego… długie giry…- Sapał Nishinoya,
ledwo nadążając za resztą. Otarł pot z czoła i nagle jego uwagę przykuł plac
zabaw, który wyłonił się na chwilę zza drzew, nieco ponad poziomem plaży.
Zagwizdał i w ekspresowym tempie, dołączył do chłopaków, zaczepiając Kageyame,
Hinate i Tanake, wskazując w górę. – W lewo zwrot!- Szepnął tak, by reszta ich
nie usłyszała i siłą pchnął ich we wskazanym kierunku.Czy chcieli czy nie,
zostali zaciągnięci na wydmę.
- Co jest? Czemu się czołgamy?- Warknął
rozgrywający, mając nadzieję, że nie narobią sobie problemów. Pełzli jak węże,
przedzierając się przez chaszcze.- Czuję się jak idiota…
- Zaraz zobaczysz!- Noya był podekscytowany.-
Będzie warto!
Hinata nie narzekał, każdy drobny kontakt z
Kageyamą był wart świeczki. Choć bał się zawsze pomysłów kolegów i był ciekawy,
co tak zainteresowało ich libero.
W końcu wyłonili głowy zza krzaków i im oczom
ukazało się boisko do siatkówki i…
- O mamuniu…- Jęknął Tanaka i razem z Nishinoyą
odpłynęli całkowicie, schwytani w sidła tego sielankowego obrazu.
Rudowłosy przełknął ślinę. Patrzył na grupę
dziewcząt, możliwe, że w ich wieku, które odbijały między sobą piłkę,
rozgrywając set. Wszystkie w krótkich spodenkach, opiętych bluzkach i spiętych
włosach, z których wystawały pojedyncze kosmki. Śmiały się i poważniały, gdy
akcja nabierała tępa, aż w końcu usiadły na betonie ze zmęczenia. Było ich
całkiem sporo, a każda była na swój sposób charakterystyczna. Zmarkotniał, nie
podzielając entuzjazmu kolegów, będąc jedynie speszonym ich zachwytem dla płci
pięknej. Czasem naprawdę zastanawiał się, czemu nie może być normalny… Może to
przez matki gimnazjalistek, które uczyły go w gimnazjum?
- Serio, tylko po to się tu wdrapaliśmy?- Tobio
poczuł się zawiedziony, co nie uszło kogoś uwadze.
- Hej, Kageyama, która ci się podoba?- Zapytał
szeptem Tanaka, szturchając go w bok ramieniem. – No powiedz! Ja bym zaklepał
tą w okularach…
- Mówisz tak, bo takie same ma prawie nasza
Kiyoko!- Obruszył się Yu, ale zaraz wytypował swój typ.- Mnie za to odpowiada
ta długowłosa szatynka w kręconych loczkach…- Podparł się na łokciach i
westchnął.
- Phi, jest wyższa od ciebie!- Zakpił i ignorując
oburzenie, zaraz wrócił do wcześniejszego pytania.- No? To która?
Hinata patrzył w napięciu jak czarnowłosy mruży
oczy i w ostateczności zaczyna jakąś typować. Z jednej strony był ciekawy
odpowiedzi, a z drugiej… Chyba wolałby jej nie słyszeć. Głupio było tak leżeć
obok kogoś, o kim ostatnio stale się myślało, lecz bez wzajemności. Z jednej
strony przyznał wcześniej, że to mu wystarczy, ale… teraz…
- Ta ruda.- Powiedział w końcu beznamiętnym
głosem.
Miał ochotę schować głowę w piasek jak struś, bo
spalił podobnego buraka, co dzisiaj rano. Zbieżność koloru włosów jakoś
wybitnie źle na niego podziałała.
Dziewczyna rzeczywiście była ładna. Drobna, nie
za wysoka, rude kosmki spięte miała w dwie kitki, opadające niesfornie na
ramiona. Uśmiechała się szeroko, a jej wielkie oczy okalały ciemne rzęsy. Na
jasnej skórze odznaczały się piegi, które tylko dodawały jej uroku. Była po
prostu… śliczna… Nawet głos miała przyjemny.
Zrobiło mu się przykro.
- Ułu. Nasz rozgrywający lubi ogniste…-
Zainteresowali się chłopacy, a Kageyama prychnął zawstydzony. Przy tych
zboczeńcach niejeden straciłby cierpliwość. – Niezły gust.
- Nie dalibyście mi spokoju, gdybym jakiejś nie
wybrał.- Burknął.
- Co nie zmienia faktu, że ci się podoba. A ty,
Hinata? Na pewno też jakaś wpadła ci w oko, nie?- Wychylił się Tanaka i ze
zdziwieniem odkrył, że nie ma z nimi Shoyo. – A tego gdzie wywiało?
…
- Następnym razem mów, że się oddalasz, to nie
błądzilibyśmy w lesie!- Warknął Kageyama, gdy wszyscy zgromadzili się już na
boisku, a spóźnialscy z biegania otrzymali karę miliona przysiadów i pompek.
Pewna czwórka doświadczyła tego dość boleśnie.
- Dobra, już dobra, dałbyś mi spokój!- Rudowłosy
pokazał mu język i ustawił się w szeregu, czekając na komunikaty szefostwa.
Jeszcze mecz się nie zaczął, a większość już była wykończona. Po chwili wszyscy
stali w jednej linii, gotowi na ciąg dalszy rozkazów.
- Dobrze, skoro ten etap mamy za sobą, trochę
sobie pogramy.- Powiedział przyjaźnie ich nauczyciel i poprawiając okulary,
pokazując rozpiskę.- Dziś zajmiecie takie pozycje.- Przedstawił plansze, ku
zdziwieniu drużyny.
- Eee… super, ale czegoś nie rozumiem…- Podrapał
się po głowie kapitan zastanawiając się, czy dobrze zrozumiał.- Przeciw komu
mamy grać? Wszyscy jesteśmy w jednej drużynie.
- Owszem.- Z cienia wyłonił się Keishin,
podrzucając piłkę do siatkówki i uśmiechając się złowieszczo.- Załatwiłem wam
mecz powitalny, byście zrozumieli, jak wiele wam brakuje do ideału.
Chłopakom szczęki opadły na piasek, gdy zza
trenera zaczęły wyłaniać się kobiece głowy, które podśmiechiwały się, szeptały
i chowały jedna za drugą.
- Żartujecie…- Szepnął piegowaty, nie mogąc ukryć
wypieków. Właściwie jak każdy z drużyny, prócz okularnika, który jedynie
westchnął zirytowany.
- Przepraszam, tych dwoje chyba dostało
palpitacji, możemy ich wykluczyć?- Tsukishima uniósł rękę i wskazał na
umierających na szczęście Tanakę i Nishinoye, całujących prawie trenera po
stopach.
Hinata przełknął ślinę, gdy rozpoznał grupę i
rudowłosą dziewczynę, która pierwsza zaczęła się do nich zbliżać. Mielił
koszulkę niezbyt zadowolony z obrotu sprawy, speszony tym, że będą musieli
naprzeciw siebie grać. Zwłaszcza po dzisiejszym incydencie i tym, co usłyszał.
Zerknął ukradkiem na Kageyamę i zobaczył delikatne rumieńce, gdy wytypowana
przez niego osoba witała się z Sawamurą.
- Hej, nazywam się Lily, jestem kapitanem. Mam
nadzieję na ciekawy mecz.- Powiedziała słodko, z pewnym błyskiem w oku,
odgarniając zalotnie włosy za ucho.
Chłopacy wstrzymali oddech, gdy nowe koleżanki po
kolei się przedstawiały i rozbierały z wierzchnich ubrań. Każdy zaczął
zachowywać się dość nienaturalnie, do tego po kryjomu zaklepując sobie
dziewczynę. Gdy zobaczył to trener, od razu rozgonił babiarzy, wywołując
salwę kobiecego śmiechu.
Po wymienieniu wszystkich uprzejmości,
doprowadzeniu niektórych do ładu i rozstawieniu na boisku, obie drużyny zaczęły
się mierzyć ciekawskim wzrokiem. Rudowłosy przystawał z nogi na nogę ciesząc
się, że mógł znaleźć się w grze. Nie usiedziałby z boku, jak niektórzy
rezerwowi. Jak zwykle z Kageyamą mają robić swoje, okularnik na obronie, libero
na odbiór, oraz w ataku ich kapitan i Tanaka. Przynajmniej tutaj mógł zwrócić
na siebie uwagę swojego obiektu westchnień.
- Postaramy się dać wam fory.- Noya okazał swą
łaskawość, rozciągając się zalotnie i puszczając oko do swej wybranki.
- Zobaczymy, komu bardziej się przydadzą.-
Dziewczyna podłapała wyzwanie i pokazała język. Wszystkie były rozbawione
zbytnim zainteresowaniem ze strony facetów i ich determinacją ukazania swej
siły.
- Panie przodem.- Powiedział z szerokim
uśmiechem.
Piłka powędrowała na przeciwne pole i wszyscy
momentalnie się spięli. Ciężko jednak było o skupienie, gdy grali naprzeciw tak
urodziwych dziewczyn. Piasek przyjemnie grzał, a słońce nikomu nie świeciło w
oczy. Morze szumiało a mewy latały nad głowami, rzucając cienie na ziemię.
- Powodzenia.- Powiedziała Lily niespodziewanie
do Kageyamy. Stała naprzeciwko niego pod siatką, co oznaczało, że też jest
rozgrywającą. Hinata patrzył, jak chłopak pąsowieje i jąkając się, słabo jej
odpowiada. Oboje przyjęli pozycje, patrząc sobie w oczy.
Gwizdek przerwał ukłucie zazdrości, jakie
wytworzyło się w jego sercu, lecz nie zagłuszył go na długo.
…
- Mówiłem, że damy wam fory…- Burknął Nisinoya,
przy kolejnej fali śmiechu.
Dziewczyny cały czas miały grę pod kontrolą i
mimo, że wygrały jedynie kilkoma punktami, to morale drużyny, gdyby nie
pojednawcza, wieczorna impreza, raczej do powrotu by nie powstały. Nie spodziewali
się, że na piasku tak ciężko się gra. Byli zupełnie nieprzyzwyczajeni. Do tego,
przez to, że rozpraszały ich przez skąpe ubrania dziewczyn, nie mogli się
skupić i poprawnie wykonywać ataków. Popełniali masę błędów i nie mogli się
zgrać.
Hinata już całkowicie do wieczora został
rozdrażniony. Rudowłosa dziewczyna cały czas rywalizowała z Kageyamą, serwując
równie dobre podania i przewidując jego ruchy. Oboje walczyli ze sobą w cichej
walce, przez co nie zawsze udawało mu się odebrać piłkę od czarnowłosego, który
tylko się na niego denerwował. Krzyczeli na siebie podczas gry i nawet jeśli
wyszło im kilka wabików, nie poprawiło mu to humoru. Pierwszy raz tak bardzo
się nie zgrywali. Ta więź, która zwykle im towarzyszyła podczas meczu tym
razem… się nie wytworzyła. Później wyżywali się na sobie, obwiniając jeden
drugiego o niepowodzenia i brak skupienia. Nie wyjaśniając sytuacji, po prostu
odłożyli ją na później, przez co Hinacie teraz to ciążyło jak więzienna kula.
Pod pretekstem złego samopoczucia, poszedł do
pokoju i z góry oglądał, jak obie drużyny integrują się przy ognisku. Najwięcej
szumu oczywiście robił libero, zbierając wokół siebie wianuszek fanek. Reszta
chłopaków też sobie jakoś radziła, pokonując onieśmielenie. Nawet Tsukishima z
piegowatym Tadashi rozmawiali z nowymi koleżankami. Najbardziej jednak
niepokoiła go jedna rzecz…
Kageyama razem z Lily delikatnie odstawali od
grupy, dyskutując o czymś żywo na skałkach. Nie mógł uwierzyć, że akurat ci
dwoje znaleźli ze sobą wspólny język. Co z tego, że oboje grali na tej samej
pozycji? To naprawdę tak musi łączyć ludzi? Do tego ona ciągle zerkała na
czarnowłosego, odgarniając kosmki w ten swój zalotny sposób. Gdy przykleiła się
do niego ramieniem i wskazała mu coś na plaży, prawie dostał ataku szału, gniotąc
w dłoniach butelkę z wodą.
Nie mogąc na to dłużej patrzeć, wrócił do pokoju
i walnął się na łóżko pod oknem. Bolała go klatka piersiowa i bardzo chciał
stłumić myśli o swojej zazdrości. Po za tym, oni tylko rozmawiali, pojutrze już
stąd wyjeżdżają i prawdopodobnie więcej się nie spotkają.
Prawda?
Wtulił twarz w poduszkę i zaciągnął się zapachem przyjaciela, dość szybko
zasypiając. Ten dzień naprawdę go wykończył.Następny rozdział
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz