poniedziałek, 6 lipca 2015

Cień iskier 10


- Więc… no…- Mruknął Hinata i z niepokojem spojrzał na pewnego osobnika.- Możesz mi wyjaśnić, co on tu robi? – Zapytał z mieszaniną skrępowania i niepewności.
- Luzik. Jemu wszystko jedno. Po za tym, już się domyślał od jakiegoś czasu.- Nishinoya odgryzł kawałek swojej kanapki i podał drugą połówkę siedzącemu koło nich nadnaturalnie rozrośniętemu człowiekowi, który naprawdę wyglądał, jakby mu nic nie przeszkadzało.
- Ok…- Chłopak nadal nie był przekonany, ale skoro jego przyjaciel tak mówił, to chyba nie powinien się przejmować… Asahi nie należał raczej do osób o długim języku, czy też krytykujących jakąś odmienność… Zawsze był sympatyczny, uśmiechnięty i podnosił na duchu, gdy stawał razem z nimi na boisku. Nie powinien chyba mu nie ufać? Choć w ich przypadku im mniej osób wiedziało, tym lepiej. Nie wydawał się, jakby czymkolwiek się przejmował.
Rozmyślał nad tym, popijając swego truskawkowego szejka i spojrzał w czyste niebo nad sobą. Przerwa obiadowa na dachu szkoły była naprawdę dobrym pomysłem.
- Więc… jak tam wasze sprawy łóżkowe?- Zapytał bez krępacji libero i zaraz został popluty kremową substancją. Potem ratował kolegę przed ostrym zachłyśnięciem.
- Cóż…- Odparł purpurowy chłopak, uciekając wzrokiem od ciekawskich spojrzeń, gdy opanował oddech. Wytarł napój z brody swoją szkolną koszulką.- Niezbyt…- Burknął cholernie zawstydzony. Nie wierzył, że tak po prostu ma się z tego zwierzać.
- No a jak byliście u niego to nic ten teges?- Zmarszczył brwi niższy i położył na brzuchu, podpierając na łokciach.
- Taaaak… Pewne i by było, gdyby nie jego mama, która mnie chyba pokochała…- Spuścił wzrok, przypominając sobie cały wieczór ze swoją „teściową”, która postanowiła towarzyszyć im w pokoju do późnego wieczora, zagadując na temat wszystkiego i wszystkich.- Jest świetna ale naprawdę… Myślałem, że tam nie wyrobię…- Westchnął męczeńsko, rozpamiętując ciepłe dłonie pod swoją koszulką.
- A nie mięliście jeszcze potem okazji?- Zmarszczył czoło i sięgnął po kolejną kanapkę.- Jakaś szatnia, coś…?- Uśmiechnął się chytrze.- Może wam czatować przy kiblu?
Hinata spojrzał niepewnie na Azumane, ale ten był bardziej zajęty delektowaniem się  pysznościami przygotowanymi przez przyjaciela niż erotycznymi zwierzeniami.
- Jakoś nie widzi mi się robić tego w miejscach publicznych… - Odłożył swoje drugie śniadanie, jakoś tracąc apetyt.- Po za tym… Mam wrażenie że od tamtego czasu… chyba tego unika…- Podrapał się z zakłopotaniem po karku.
- To znaczy?- Zapytał zdziwiony libero.
- No nie wiem… Wydaje mi się, że wcześniej był bardziej do tego skłonny, a teraz to naprawdę rzadko mnie… nawet pocałuje.- Ciągle zerkał na wyższego chłopaka, ale nic w wyrazie jego twarzy się nie zmieniało.
- Cóż… To dziwne…- Uśmiechnął się szeroko i wycelował pałeczkami w przyjaciela.- Bo na treningach cały czas pożera cię wzrokiem.- Zaśmiał się, gdy wprowadził Hinetę w stan dorodnego buraka.- Jak dla mnie, to po prostu chce ci pokazać, że nie będzie wywierał na to presji. Może ostatnio za dużo sobie pomyślał i bał się, że to mogło cię zniechęcić czy coś?- Wzruszył ramionami, próbując znaleźć przyczynę.
- Ale przecież ja nie miałem mu tego za złe…- Przygryzł wargę, zastanawiając się nad ich ostatnim zachowaniem. Fakt, był onieśmielony, ale podobało mu się to. Może Kageyama odebrał to inaczej?
- Albo rozumie, że nie powinniście się z tym obnosić, byście nie mieli problemów.- Włożył do ust kawałek ryżowej sałatki. – Chociaż ja tego nie czaję, sam bym się nie krępował. Okazji można znaleźć wiele.- Puścił mu oczko i pokazał język.
Shoyo nie rozumiał, skąd w jego koledze tyle śmiałości. Zawsze wiedział, że ma szaloną naturę, ale że tak zboczoną? Spojrzał w niebo i znów westchnął.
- Pogadaj z nim.- Nishinoya grzebał w swoim jedzeniu, próbując wyłowić smaczniejsze kąski.- Albo przyszpil do ściany i od razu na ciebie poleci.- Zachichotał.
- No c-co ty…- Hinata sobie to wyobraził i pokręcił głową, pozbywając się zbereźnych myśli.- Powinienem…?- Zaczął jednak rozważać taki pomysł, w akcie rosnącej frustracji.
- Czemu nie? Albo mu powiesz co czujesz, albo pokażesz.- Zasugerował swoją wypowiedź ustami wygiętymi w dziubek. - Myślę, że pan ponurak nie będzie miał nic przeciwko.- Pokazał zęby w chytrym uśmiechu.
Chłopak chwilę się nad tym zastanawiał. W sumie co mu szkodziło? Skoro są razem… Chciał wrócić do tego, co było na początku. Może i byli dopiero ze sobą pięć miesięcy, ale brakowało mu tej fizycznej bliskości. Od tamtego czasu w jego domu nie posunęli się nawet o kroczek dalej. Czy powinien zasugerować, coś więcej? Może to, że Kageyama przystopował miało co innego na celu? Po głowie chodził mu pewien pomysł…
- Niedługo będę mieć wolną chatę… Rodzice z siostrą wyjeżdżają na wieś, a ja obiecałem, że będę się uczyć.- Bawił się swoimi rudymi kosmkami, starając ogarnąć wstyd spowodowany samymi myślami o tak jednoznacznej propozycji.- Ale nie wiem tylko, czy to dobry pomysł zapraszać Kageyamę na noc…?
- I ty się jeszcze zastanawiasz?! To będzie najlepsza okazja, żebyście spędzili ze sobą trochę czasu sam na sam!- Noya tak się zapalił, że oboje z Azumane podskoczyli od tego wybuchu entuzjazmu.- Przecież to zajebista opcja!
- No n-niby tak, ale jak to zabrzmi?!
- Właśnie tak MA zabrzmieć! Czy nie tego chcesz?- Chwycił go za ramiona.
Hinata przełknął ślinę i spuścił wzrok.
Chciał.
- Obiecaj mi, że go zapytasz.- Nalegał Noya, a oczy mu świeciły jak gwiazdy.
- A jeśli…- Shoyo nawet bał się myśleć o odmowie.
- Na pewno się zgodzi.- Ku zaskoczeniu obecnych, odezwał się nagle Asahi i uśmiechnął pocieszająco.
Hinatę to jakoś wybitnie podniosło na duchu.
***
Dobra, pozostała teraz najtrudniejsza kwestia. Wprowadzić plan w życie!
Czaił się już od dobrych kilku dni, a teraz i minut pod salą swojego chłopaka, ale ostatecznie uciekł w te pędy, gdy jego koledzy tylko wyszli na korytarz. Chciał powtórzyć sytuację  przed treningiem, ale również stchórzył. Na ćwiczeniach Noya niesamowicie go wkurzał, nadając pytające wzrokowe sygnały o pozytywne powodzenie jego przeciągającej się misji. Czasu było coraz mniej.
Kageyama jak zwykle był spokojny i często łapał go na tym, że ich spojrzenia się krzyżowały. Był… czuły, miły, pomocny… Oczywiście też się na siebie darli, ale bardziej z samej przyjemności droczenia się, niż realnej kłótni. Nie wydawało się, by ich uczucia osłabły, ale nie miał na to żadnych fizycznych dowodów. A jeśli jego propozycja coś zaburzy w ich relacjach? W sumie nie było źle tylko…
- Coś się stało?- Zapytał czarnowłosy, widząc zamyślenie Hinaty, który zamiast odbić piłkę, chwycił ją w swoje dłonie i wpatrywał w nią tępo. Każdy ćwiczył w parach, rozgrzewając się przed meczem.
Spojrzał w granatowe oczy i przełknął ślinę. Zrobi to! Właśnie teraz! Musi uzyskać jedynie luźny ton, jakby to była zwykła propozycja. Bez żadnych podtekstów, czy oczekiwań! Dawno nie mieli przecież okazji pobyć sam na sam, to nie był przecież zły pomysł. Prawda?
- Wiesz… Jest taka sprawa.- Podszedł do niego dziarsko, opanowując drżenie głosu i rak.- Może chciałbyś wpaść do mnie w ten weekend?- Podrzucał nerwowo piłkę, mając nadzieję, że nikt ich nie podsłuchuje. Niestety lustracja Nishinoyi była aż nadto wyczuwalna.
- Do domu? Pewnie.- Odparł od razu, dość pozytywnie zaskoczony.
- Tak sobie pomyślałam, że mógłbyś nawet nocować. Do miasta mam spory kawałek, tak to spędzimy ze sobą więcej czasu…- Nerwy o mało nie wzięły nad nim góry, ale jeszcze potrafił utrzymać kontakt wzrokowy więc było dobrze.
- Och… - Wymsknęło mu się i zamilkł na chwilę.- A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko?- Zapytał już ostrożniej, dopiero trawiąc usłyszane informacje.
Wdech i wydech.
- Akurat tak się zdarzy, że nikogo nie będzie.
Miał wrażenie, że jego szaleńczo bijące serce słychać na całej hali. Obracał piłkę, już nie próbując wyczytać odpowiedzi z ciemnych oczu, tylko studiował uważnie krągłości trzymanego przedmiotu.
Brak jakiejkolwiek reakcji zaczął go niepokoić. Uniósł nieśmiało wzrok, by zobaczyć jedynie odwrócone do siebie plecy przyjaciela.
- Okej. Moja mama nie będzie miała pewnie nic przeciwko, jeśli odrobimy też wspólnie lekcje.- Powiedział cicho.- Pomogę rozwiesić siatkę.- Pobiegł w kierunku kolegów i zniknął w składziku.
***
- Był czerwony, jak Tsukishima po obozie i poparzeniach słonecznych. – Zażartował libero po drugiej stronie telefonu.
- Myślałem, że tam umrę z nerwów!- Hinata przewracał się w swojej pościeli i starał mówić cicho pod kołdrą, z niepokojem obserwując cienie przemykające w szparze pod drzwiami. – Zupełnie nie wiedziałem, co myśli! Jutro chyba mnie zeżre trema. Na bank coś pójdzie nie tak!
- A co ma pójść nie tak?  Przecież wcześniej też czasem byliście sami.- Westchnął i szepnął coś w tle, co na razie Shoyo zignorował.
- Nie wiem… Może tylko ja sobie za dużo wyobrażam. W ogóle  już od trzech dni sprzątam, matka z siostrą myślą, że mnie popierdoliło. – Z nerwów nawet słownictwa nie potrafił opanować.- Już węszą spisek, jestem skończony…- Jęknął, ale na linii  działy się dziwne rzeczy, więc zaczął nasłuchiwać.- Co ty tam robisz?
- Ech, Asahi upaćkał się  lodem. – Zacmokał z dezaprobatą.- Musiałem ratować sytuacje.
- Eeee… - Hinata poczerwieniał na samą myśl, nie wiedząc nawet, dlaczego takie zboczone rzeczy przychodzą mu to do głowy. Po za tym, coś mu nie pasowało. Spojrzał na świecący zegarek.- Ej, jesteś z Azumane?- Zapytał zdziwiony, zaczynając uświadamiać sobie pewne rzeczy.- O tej godzinie? W parku?
- Cóż…
Usłyszał nerwowy śmiech po drugiej stronie.
- Yu… Czy wy przypadkiem…- Wyrwało mu się niespodziewanie, ale już nie zamierzał się cofać.- Nie spędzacie ze sobą o wiele więcej czasu?
- Musze kończyć, cześć!- Naoya w panice szybko zakończył połączenie.
Hinata wsłuchiwał się z otwartymi ustami w sygnał rozłączenia w telefonie, a potem padł na poduszki. Chwycił się za głowę i z niedowierzaniem pokręcił nią na boki. No jeszcze tego brakowało, żeby sprowadził przyjaciół na ciemną stronę mocy. Zaczął się śmiać w pościel, nie mogąc opanować wesołości. Jeśli to prawda, to ciekawe, czy powinien strzelić sobie w łeb. Jakoś jednak nie potrafił przestać sobie tego wyobrażać. W sumie tamci zawsze mieli ze sobą bardzo dobre relację, prócz początkowego załamania ich Asa, ale tak to… W sumie, czy powinien się dziwić?
Jakoś mu to wybitnie poprawiło humor i przynajmniej przestał myśleć o własnych problemach.  Musi w najbliższym czasie przycisnąć Noye, by powiedział mu więcej!
***
- Wchodź!- Powiedział entuzjastycznie do Kageyamy, wpuszczając go do środka. Jego zdenerwowanie przekraczało wszelkie granice. Dobrze, że zdążył pochować wszystkie środki czystości, którymi jeszcze pucował blaty w kuchni. Matka na pewno wyśle go do lekarza, jak przejrzy się w szafkach jak w lustrze, albo zacznie szukać śladów sprowadzenia do domu dziewczyny, a nie faceta… O to drugie był prawie na sto procent pewny. Z jednej strony fajnie, wtedy nocowanie nie wchodziłoby w grę.
- Przytulnie tu. -Rzucił chłopak, ściągając buty w przedpokoju i rozglądając się ciekawie po ścianach i uroczych ozdobach.
- Taaak, mama z siostrą lubią tego typu rzeczy.- Odparł w zakłopotaniu na sterty obrazków i świecidełek. Na chwilę się zawiesił, gdy spojrzeli na siebie i szybko odwrócili wzrok.
Zrobiło się niezręcznie.
- To co? Lekcje?- Nieśmiało zaproponował Kageyama, podnosząc swoją torbę z ziemi. Nerwowo zaciskał i rozluźniał na niej palce.
- Pewnie.- Uśmiechnął się i poprowadził go do swojego pokoju. Był dość mały, na środku ledwie mieścił się stolik z dwoma uszykowanymi poduszkami i ciasteczkami. Reszta mebli lśniła jak nówka, a zaścielone łóżko nie miało nawet jednego zagięcia. - Jesteś głodny? Mama zostawiła mi kurczaka, możemy zjeść teraz, albo potem...- Przepuścił go przodem, patrząc, jak zajmuje miejsce i lustruje pomieszczenie. Dobrze, że miał czas wyszorować w domu każdy kąt... Niestety ich rodzina nie przywiązywała dużej wagi do porządków, więc gdzieniegdzie spotkał się z różnymi brudnymi tragediami i dziękował bogu, że Tobio nigdy się o nich nie dowie. 
- Później. Zróbmy na razie to, co mamy do zrobienia.- Uśmiechnął się ciepło i Hinacie zrobiło się odrobinę lżej.
Był ze swoim chłopakiem sam na sam. Sam na sam! SAM NA SAM!
Jego serce nie chciało się uspokoić. Było jeszcze bardziej rozedrgane niż o poranku, gdy żegnał rodziców. Jego szczęściu nie było końca. Przysiadł się bardzo blisko, również sięgając po zeszyty. No bo przecież może, nie? Siedzieli ramię w ramię, odzywając się do siebie tylko wtedy, gdy któreś z zadań sprawiało im problem. Było to cholernie miłe odrabiać wspólnie lekcje, choć skupienie uwagi znacznie trudniej mu szło. Po cichu liczył, że może... Skoro są sami, to czarnowłosy skorzysta i odrobinę mu poprzeszkadza, ale uparcie wpatrywał się w swoje kartki. Może powinien sam się tym zająć? W sumie nie musiał długo czekać, bo jedno z ćwiczeń wyjątkowo sprawiało mu trudność. Liczył je już trzecim sposobem, a wynik i tak nie pokrywał się z odpowiedziami na końcu.
- Wiesz, jak to rozwiązać?- Zapytał, pukając palcem w zadanie siedemnaste, mając okazję przyjrzeć się przystojnemu profilowi.  
- Tak, a ty masz problem?- Spojrzał na zeszyt przyjaciela, w którym widniał zły wynik.- Przecież to proste.- Mruknął, jak zwykle pokazując swoją wyższość nad rudowłosym.
- Może i tak.- Zmrużył oczy, ale zaraz potem uśmiechnął.- Ale coś nie pomaga mi się skupić.- Uniósł brew, ciekawy czy czarnowłosy odbierze aluzję.
- Co niby?- Zapytał dostatecznie szczerze, by Hianta uznał podryw za nieudany.
Jest głupi czy co?
- Może ktoś mnie rozprasza...?- Podpowiedział lekko podirytowany.
- Że niby ja? Nic przecież nie mówię.- Obronił się Kageyama, niezmiernie zdziwiony.
Jednak idiota.
- Ech… Nie ważne. Pokaż mi jak to rozwiązać…- Westchnął, poddając się na razie i przysunął bliżej, podpierając podbródek na ramieniu chłopaka.  
O dziwo, chociaż to odniosło zamierzony efekt i Kageyama strasznie się speszył. Musiał odchrząknąć i niepewnie tłumaczyć krok po kroku wykonanie zadania, w międzyczasie samemu gubiąc się w obliczeniach.
- Tu popełniłeś błąd.- Hinata pokazał równanie, próbując nie buchnąć śmiechem na zirytowanego chłopaka, którego wyprowadzał z równowagi. – Czyżbyś nie mógł się skupić?- Nie mógł się powstrzymać, by tego nie dodać.
- Skoro umiesz liczyć, to na cholerę mnie pytasz?!- Krzyknął, speszony swoimi zdolnościami pedagogicznymi i rozumiejąc tym razem, co rudzielec miał wcześniej na myśli.
Shoyo zachichotał i odsunął się na bezpieczną odległość. Jemu też zrobiło się gorąco, ale postanowił dzisiaj zobaczyć, jak daleko posunie się jego chłopak. W każdym razie plan numer jeden- odhaczony!
- Może zrobimy sobie przerwę...? Zobaczymy jakiś film? Ojciec ma całkiem pokaźną kolekcję DVD. – Powiedział, drapiąc się nerwowo po karku. – Do zadań jeszcze wrócimy.
Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi, zaprowadził Tobio do salonu, gdzie już wszystko było przygotowane. Rozłożona kanapa, milion poduszek, zestaw płyt i popcorn. Czarnowłosy rozsiadł się na miękkim obiciu i razem z chłopakiem zaczął wybierać film. Obojgu dalej jednak towarzyszyła niezręczna i napięta atmosfera.

Następny rozdział
...
O rany.... Nie wiecie nawet jak długo ja to pisałam xD No i wyjdzie 11 rozdział bo nie upchnę całości tutaj. Może i nawet 12? W każdym razie dzięki Wam za wsparcie, wen opuścił mnie naprawdę ostro. A teraz idę Wam odpisać na komentarze:* Nie umiem też naprawić w tym rozdziale czcionki :/ Ktoś umie mi pomóc? xD w Edycji wszystko wygląda cacy, ale na blogu już nie....

5 komentarzy:

  1. Vanilio JAK MOGLAS TAK TO SKONCZYC?! :-; taki PRO nastrój a tutaj koniec? No wiesz co? psujesz mi wakacje!! ;-; RZAAAL :(
    No ale co poradzić? Pisz dalej bo ... bo pisz!
    Dużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sobie nagrabię xD Ok, apel do wszystkich! Nowy rozdział w środę! xD Obiecuję!

      Usuń
  2. Moja droga! Jak mogłaś zakończyć w tak kluczowej chwili? Hm? Ja już tutaj w swojej głowie towerze co zrobi nasz Kageyama a t C.D.N. O_O No ale co zrobisz? Jak nic nie zrobisz xD Czekam na następny rozdział i życzę ci moja droga dużo weny i wspaniałych pomysłów chociaż tego drugiego chyba nie muszę życzyć bo w końcu ty zawsze masz wspaniałe pomysły ale przezorny zawsze ubezpieczony xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ... jak to koniec... a reszta gdzie... no nie, Val, nie wolno zjadać własnych opowiadań -,-'
    pisz pisz, dasz radę :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kończyć w takim momencie... T_T
    Czekam na więcej, na o wiele więcej ;) Dodaj szybko następny rozdział i nie przytrzymuj za długo, proszę ;)
    Weny życzę :3
    ~Alex

    OdpowiedzUsuń