- Możesz mi powiedzieć, jak to
się kurwa stało?- Siedział nieruchomo ze wzrokiem wlepionym w przestrzeń przed
sobą, choć trudno mu było nim nie wędrować do mężczyzny, który wciąż przeglądał
się w lustrze z każdej strony. Wykonywał pozy i miny, od których coś
niebezpiecznie przestawiało mu się w żołądku. To już nawet nie było chore. To
było popierdolone.- Możesz do cholery przestać?- Warknął, rozglądając się niespokojnie po otoczeniu.
Siedzenie u Izayi w domu nie było zbyt komfortowe. To miejsce zdecydowanie mu się nie podobało. Zwłaszcza, że byli tu tylko we dwoje.
- Ale o co ci chodzi Shizu-chan?
Nie uważasz…- Przejechał ręką po policzku i mierzwił przydługie włosy.- Że to
jest niesamowite?- Wyszczerzył się w demonicznym uśmiechu, który zupełnie nie
pasował do jego nowej twarzy.
Shizuo przeszedł dreszcz.
Zacisnął drobne palce na chudych i obolałych przedramionach, które były dla niego tak obce,
jak nigdy wcześniej. Oddech znów przyśpieszył, a sam spanikował, tak bardzo
chcąc wierzyć, że śni mu się jedynie koszmar.
- Przestań wyglądać, jakbyś zaraz
miał zemdleć.- Powiedział Izaya, rzucając mu zażenowane spojrzenie. – Taka postawa mi nie przystoi.
- To ty przestań się wygłupiać!
Od godziny wdzięczysz się przed lustrem! Jak ta sytuacja w ogóle może cię bawić?!- Wrzasnął i wstał, nie mogąc usiedzieć.
Wkurwiała go też nowa różnica poziomów, kiedy to on pierwszy raz patrzył na kogoś z dołu... a już zwłaszcza na tę gnidę w jego skórze...
Głupio było widzieć samego siebie i przy okazji nie zwariować.
Tak, wiedźma wybrała im całkiem ciekawy rodzaj kary. Nie było czasu nawet na pytania. Była tak wściekła, że gdy tylko udało im się pozbierać z ziemi, woleli uciekać w te pędy jeszcze nie zdając sobie sprawy, że już nie w swoich ciałach... Po odkryciu brutalnej prawdy i po darciu się na ulicy jak nienormalni, ostatecznie musieli gdzieś ochłonąć a mieszkanie kleszcza wydało się najbardziej odpowiednie.
- Ależ nie powiedziałem, że mnie
bawi.- Powiedział Izaya, pławiąc się w tym nadprzyrodzonym zjawisku. - Uznałem jedynie, że jest interesująco.- Podwinął koszulę i przyjrzał swojemu nowemu
kaloryferowi.
Shizuo zacisnął pięści.
- Mogę się łaskawie zapytać, co
ty robisz?- Wywarczał groźnie, będąc odrobinę skonsternowanym.
- Podziwiam twoje mięśnie.- Odparł swobodnie, przejeżdżając jednym palcem po linii żeber.
- To możesz skończyć?- Nie rozumiał, jak tamten może być tak spokojny.
- Ciekawe, jak masz dużego…- Izaya zjechał wymownie wzrokiem do paska u spodni.
- Dość! - Shizuo zaschło w gardle.- Chyba, że może ja też
powinienem zrobić to samo?- Chciał mu jakoś zagrozić ale wyszło nawet marniej, niż zakładał.
- W przeciwieństwie do ciebie, ja
nie mam kompleksów, więc śmiało.- Powiedział prowokująco, machając brwiami.
- Przestań w końcu macać moje
ciało!
- A co? Podnieca cię to? Widzieć,
jak sam się dotykasz?- Z perwersyjnym uśmieszkiem, sięgnął do gumki nieswoich
bokserek.
- Kurwa, zrób coś więcej to…
-To co? Twoje silne rączki są
tutaj.- Pomachał mu nimi przed jego twarzą.- I są jak na razie MOJĄ
własnością.- Dodał z obsesyjną radością. - Jak i cała reszta.
Izaya był wniebowzięty. Moce wiedźmy przekraczały wszelkie granice jego wyobraźni i był cholernie ciekaw, do czego jeszcze była zdolna. Nawet jeśli miał tego doświadczać na własnej skórze.
- Zboczeniec.- Wyszeptał Shizuo,
odrobinę się czerwieniejąc. Wkurwiała go ta sytuacja, ale nie mógł niestety nic zrobić.
- Oho, nie sądziłem, że moje
ciało może tak wyglądać, gdy się zawstydzę. Dobrze, że tego unikam.- Skomentował kleszcz, nie mając zamiaru oszczędzić mu kąśliwości
- Coś takiego. Ostatnio wyglądało nawet
całkiem satysfakcjonująco.- Nawet sam się zdziwił, z jaką łatwością wypowiedział te słowa. Odgryzł się, choć nie zmazał lisiego uśmiechu ze swojej twarzy, która należała teraz do kogoś innego. Wydawało się nawet, że go bardziej zaciekawił.
To na chwilę zamknęło Izayi usta i chęć do dalszych prowokacji. Nie mieli pomysłu, co dalej robić więc próbowali zająć się czymkolwiek. Izaya zasiadł za biurkiem i oddał pracy, ignorując całkiem Shizuo, który ostatecznie włączył telewizor. Ich myśli krążyły wokół ostatnich relacji, niebezpiecznie zahaczając o dość nieprzyzwoite rzeczy. Każdą czynnością próbowali odpędzić je od siebie, tak jak fakt znalezienia się w obcym ciele, lecz na darmo.
Wskazówki w zegarkach tykały, oddzielając czas miedzy rzucanymi ukradkiem między siebie spojrzeniami. Obserwowali się i jednocześnie udawali, że tego nie widzą. Do tego ciągle upewniali się i nie mogli przyzwyczaić do swej nowej twarzy. Shizuo przerzucał kanały w tv i starał się nie myśleć. Martwiło go to, że obejmując szczupłe kolana miał wrażenie, jakby dotykał nie swojej części ciała, co po części było prawdą, choć obecnie bynajmniej. W końcu tak się zirytował, że wyłączył kolorowy ekran i westchnął. Musiał zrobić coś innego, inaczej jego stan psychiczny mógł doznać poważnych uszkodzeń, a już mu starczyło wrażeń w życiu zaserwowanych przez spierdolone geny. Niech chociaż głowa będzie sprawna.
Spojrzał na Izayę podpierając podbródek na nadgarstku i chwilę przyglądał, jak ten wystukuje szybko literki na klawiaturze. Zauważył dość dziwną rzecz, gdy ten nagle chwycił się za dłoń i ścisnął ją mocno. Palce delikatnie mu drżały. Shizuo zmarszczył brwi wiedząc, co jest tego przyczyną.
- Fajki mam w kamizelce.- Powiedział, zwracając na siebie jego uwagę.
- Wiem.- Odparł lekko zirytowany.- Jakbym chciał to zrobić, to już dawno bym je wziął.
- Jak chcesz.- Wzruszył ramionami. Dziwiło go to, że sam nie czuje potrzeby sięgnięcia po papierosy. Może nie całkowicie, ale na pewno jego organizm się tego nie domagał, co było ciekawym doświadczeniem.
- Jak chcesz.- Wzruszył ramionami. Dziwiło go to, że sam nie czuje potrzeby sięgnięcia po papierosy. Może nie całkowicie, ale na pewno jego organizm się tego nie domagał, co było ciekawym doświadczeniem.
- Ciekawe, czy zyskałem też twoją
siłę, skoro nawet nałóg mnie dopadł. – Na zmianę to zaciskał, to rozluźniał dłoń, próbując pozbyć się nieprzyjemnego uczucia.
- Zamiast nad tym,
zastanowiłbyś się, co powinniśmy zrobić, by odzyskać ciała.- Mruknął niepocieszony.
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie...- Westchnął, wkurzając tym Shizuo.
- Nie powiem przez kogo jesteśmy w tym bagnie.
- Uuu... pokażemy pazurki? Ale się booooję~ - Mężczyzna wstał i podszedł do niego, stając nad czerwieniejącym ze złości Shizuo. Nagle prychnął, rozbawiony jedną swoją myślą.
- Co?
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie...- Westchnął, wkurzając tym Shizuo.
- Nie powiem przez kogo jesteśmy w tym bagnie.
- Uuu... pokażemy pazurki? Ale się booooję~ - Mężczyzna wstał i podszedł do niego, stając nad czerwieniejącym ze złości Shizuo. Nagle prychnął, rozbawiony jedną swoją myślą.
- Co?
- Hm…
- No co? - Powtórzył już mocno wkurzony.
- Może powinniśmy się pocałować?
Chwila ciszy. Blondyn spojrzał na niego z politowaniem.
- Bardzo zabawne.
- W bajkach to działa.- Izaya rozłożył rozbawiony jego reakcją ręce i ostatecznie również usiadł koło niego. Tak jak przypuszczał, Shizuo delikatnie się odsunął chcąc zachować bezpieczny dystans.
- Bardzo zabawne.
- W bajkach to działa.- Izaya rozłożył rozbawiony jego reakcją ręce i ostatecznie również usiadł koło niego. Tak jak przypuszczał, Shizuo delikatnie się odsunął chcąc zachować bezpieczny dystans.
- Gdybyś zapomniał, w takich
bajkach ważne jest jeszcze, by był to pocałunek miłości.- Prychnął, czując się coraz bardziej niezręcznie.
- No pierwszy przecież zwalił cię przecież
z nóg.- Pomachał brwiami, zakładając ręce za kanapę.
- Nie przypominaj mi o tym nawet,
gnoju.- Zmrużył oczy, co tylko rozbawiło Izayę.
- Ok ok, pocałunek odpada.- Uniósł ręce w obronnym geście.
- Proponujesz to, bo tak kochasz
siebie i nie możesz się oprzeć?- Zażartował, próbując sobie wyobrazić, jakby to miało wyglądać z tej perspektywy.
- Byłem ciekaw jak zareagujesz.-Wzruszył ramionami i zaczął mu się dziwnie przyglądać.
Zrobiło się znów niezręcznie. Zanim jednak Shizuo zaproponował, by w końcu ruszyli dupy do wiedźmy i odkręcili całą sytuację, Izaya wstał sam z siebie i udał się w kierunku łazienki.
- Hej, co robisz?
- Jak to co? Idę wziąć kąpiel.
- Chyba śnisz!- Zerwał się z kanapy i wyciągnął w jego stronę palec, jakby to miało mu jakkolwiek zagrozić.
- Byłem ciekaw jak zareagujesz.-Wzruszył ramionami i zaczął mu się dziwnie przyglądać.
Zrobiło się znów niezręcznie. Zanim jednak Shizuo zaproponował, by w końcu ruszyli dupy do wiedźmy i odkręcili całą sytuację, Izaya wstał sam z siebie i udał się w kierunku łazienki.
- Hej, co robisz?
- Jak to co? Idę wziąć kąpiel.
- Chyba śnisz!- Zerwał się z kanapy i wyciągnął w jego stronę palec, jakby to miało mu jakkolwiek zagrozić.
- Dlaczego miałbym tego nie zrobić? - Coraz bardziej bawiła go ta sytuacja.- Do kibla też nie mogę?
Nie miał argumentów prócz tego że nie chciał, by ten idiota macał jego ciało. Ich relacje zachodziły nieco za daleko. Nie wiedział jak ma je odbierać, dlatego głupio panikował. Najgorsze, że sam był ciekawy tego wszystkiego, o czym ten frajer mówił z takim spokojem.
- Skoro nie masz mi nic do powiedzenia to idę.
I zamknął za sobą drzwi.
Nie miał argumentów prócz tego że nie chciał, by ten idiota macał jego ciało. Ich relacje zachodziły nieco za daleko. Nie wiedział jak ma je odbierać, dlatego głupio panikował. Najgorsze, że sam był ciekawy tego wszystkiego, o czym ten frajer mówił z takim spokojem.
- Skoro nie masz mi nic do powiedzenia to idę.
I zamknął za sobą drzwi.
Shizuo czuł się…
jakby naprawdę zaraz ktoś miał go zgwałcić. Niby nie powinien się tym przejmować, w końcu oboje są facetami ale jednak... To był Izaya.
Ponownie zajął kanapę i zaczął obgryzać paznokieć kciuka. Był gotów interweniować w każdym momencie.
Nasłuchiwał w napięciu każdego odgłosu ze środka i zaczerwienił po same koniuszki uszu, gdy usłyszał głośny gwiz, wyrażający prawdopodobnie aprobatę.
Ponownie zajął kanapę i zaczął obgryzać paznokieć kciuka. Był gotów interweniować w każdym momencie.
Nasłuchiwał w napięciu każdego odgłosu ze środka i zaczerwienił po same koniuszki uszu, gdy usłyszał głośny gwiz, wyrażający prawdopodobnie aprobatę.
- Cofam moje wcześniejsze słowa, natura obdarzyła
cię hojnie.
- Kurwa, nie wytrzymam.- Trząsł się
cały na samą myśl. Zacisnął blade palce na kolanach, które przyciskał do klatki piersiowej.
Czemu, skoro to wszystko powinno być niemoralne to było tak bardzo…podniecające?
Siedząc w jego ciele, czuł
wszystko inaczej. Dotykając tej skóry miał wrażenie, że dotyka… jego. To było
zbyt dziwne. Pewnie dlatego ciągle nawiedzały go fale gorąca.
Gdy w końcu usłyszał szum wody, odrobinę spasował. Jeśli zacznie sobie wyobrażać, co się tam w środku dzieje, to na pewno oszaleje. Miał w sumie chwile prywatności, więc bardziej skupił się na sobie niż na dręczącym go padalcu.
Nieśmiało podniósł się z miejsca i zbliżył do lustra. Wziął kilka głębokich wdechów i spojrzał w brązowe oczy. Przełknął ślinę.
Nieśmiało podniósł się z miejsca i zbliżył do lustra. Wziął kilka głębokich wdechów i spojrzał w brązowe oczy. Przełknął ślinę.
Stał przed Izayą, ale znajdywał się w jego ciele. Uczucie było niesamowite. Nigdy też nie
przypuszczał, że człowiek może być tak delikatny i kruchy, tak intensywnie wrażliwy…Jego własne ciało było raczej ze stali, więc nowe doznania bardzo mocno na niego działały. Nie wiedział czy to bardziej wina fizyczności czy psychiki, ale musiał przyznać, że ledwo nad sobą panował. I tu wcale nie chodziło o nerwy.
Dotknął zimnymi palcami swoich
ust. Zjechał do szyi i klatki piersiowej w której biło obce serce. Dreszcze
przebiegały wzdłuż kręgosłupa, a oddech przyśpieszył. Wyraz twarzy zupełnie nie pasował do tego, co znał, ale nie miało to znaczenia.
Powoli uświadamiał sobie dość przerażającą rzecz.
Powoli uświadamiał sobie dość przerażającą rzecz.
Przy okazji, jak można się było podniecać
samym widokiem? Przecież to był kleszcz, patrzył na swojego odwiecznego wroga. Tego samego,
tylko z innej perspektywy. Więc czemu?
- Robisz coś niegrzecznego?
Shizuo podskoczył przerażony, jakby naprawdę przyłapano go na czymś nieprzyzwoitym.
- O co ci chodzi? - Ze zgrozą patrzył na swoje mokre ciało w samym ręczniku na biodrach. Nie przypuszczał, że tak szybko wyjdzie z tej łazienki i było mu głupio, że złapał go przed lustrem. Nie podobało mu się to spojrzenie, które miało nad nim przewagę.- Mam nadzieję, że ty miałeś ręce przy sobie!- Palnął, zanim się zastanowił.
- Oj tak. Miałem. - Powiedział wymownie i oparł się nonszalancko o framugę drzwi.
Miarka się przebrała. Shizuo ruszył na niego z zamiarem wyprowadzenia prawego sierpowego, ale tamten powstrzymał go i ścisnął jego pięć. Nie miał szans.
- Hej, hej, nie chcę mieć złamanego nadgarstka. Już wystarczająco mnie w kwiaciarni urządziłeś. Więc z łaski swojej, nie próbuj więcej uszkodzić mojego cennego ciała.- Zaśmiał się i nachylił niżej.- Nie martw się, jak cię rączki świerzbią to zezwalam ci się zabawić. Wtedy będziemy kwita.- Uniósł jeden kącik ust dając mu do zrozumienia, że sam już to zrobił.
W Shizuo tak się zagotowało, a raczej tak się speszył, że musiał jakoś zareagować żeby to ukryć. Jedyne co mu przyszło do głowy, to zaatakować i to natychmiast. I nie obchodziły go konsekwencje.
Kopnął własne ciało w jaja.
Izaya zwinął się z bólu, kompletnie się tego nie spodziewając. Zatoczył się delikatnie do tyłu i podparł umywalki, starając się nie przewrócić. Shizuo nie miał dosyć i ruszył na niego, gdy tylko ten otrzeźwiał. Musiał wyładować uczucia, które mąciły mu myśli.
Shizuo podskoczył przerażony, jakby naprawdę przyłapano go na czymś nieprzyzwoitym.
- O co ci chodzi? - Ze zgrozą patrzył na swoje mokre ciało w samym ręczniku na biodrach. Nie przypuszczał, że tak szybko wyjdzie z tej łazienki i było mu głupio, że złapał go przed lustrem. Nie podobało mu się to spojrzenie, które miało nad nim przewagę.- Mam nadzieję, że ty miałeś ręce przy sobie!- Palnął, zanim się zastanowił.
- Oj tak. Miałem. - Powiedział wymownie i oparł się nonszalancko o framugę drzwi.
Miarka się przebrała. Shizuo ruszył na niego z zamiarem wyprowadzenia prawego sierpowego, ale tamten powstrzymał go i ścisnął jego pięć. Nie miał szans.
- Hej, hej, nie chcę mieć złamanego nadgarstka. Już wystarczająco mnie w kwiaciarni urządziłeś. Więc z łaski swojej, nie próbuj więcej uszkodzić mojego cennego ciała.- Zaśmiał się i nachylił niżej.- Nie martw się, jak cię rączki świerzbią to zezwalam ci się zabawić. Wtedy będziemy kwita.- Uniósł jeden kącik ust dając mu do zrozumienia, że sam już to zrobił.
W Shizuo tak się zagotowało, a raczej tak się speszył, że musiał jakoś zareagować żeby to ukryć. Jedyne co mu przyszło do głowy, to zaatakować i to natychmiast. I nie obchodziły go konsekwencje.
Kopnął własne ciało w jaja.
Izaya zwinął się z bólu, kompletnie się tego nie spodziewając. Zatoczył się delikatnie do tyłu i podparł umywalki, starając się nie przewrócić. Shizuo nie miał dosyć i ruszył na niego, gdy tylko ten otrzeźwiał. Musiał wyładować uczucia, które mąciły mu myśli.
Zaczęli się okładać. Szarpali się i warczeli na siebie jak dzikusy. Ręcznik z bioder Izayi się zsunął, więc sytuacja przybrała jeszcze dziwniejszego obrotu. Shizuo siłując się z własnym ciałem był bezradny i bardzo szybko został przyparty do ściany i unieruchomiony. Nim zdążył jakkolwiek zareagować, kątem oka dostrzegł ich profile w wielkim lustrze wiszącym nad zlewem.
Na ten widok niesamowicie go podniecił. Scena była tak erotyczna, że w najśmielszych snach sobie tego nawet nie wyobrażał i ogrom prawdy jaką do tej pory próbował tłamsić uderzył go ze zdwojoną siłą.
Izaya już nie był jego wrogiem.
Nim zabolały go własne myśli, stłamsiło go co innego. Usta, które znalazły się na jego wargach.
Zaczęli się całować. Drapieżnie, głęboko, próbując walczyć o dominację i o oddech. Robili to tak intensywnie, że naprawdę zaczęli się zataczać i obijać o przedmioty, nie mogąc utrzymać równowagi. Ich biodra przylgnęły do siebie, zdradzając uczucia rozrywające klatki piersiowe.
Musieli w końcu odetchnąć i tylko na moment odsunęli się od siebie, otwierając oczy.
Zamarli.
Dyszeli głośno nie mogąc uwierzyć w to co widzą.
- Wróciliśmy.- Szepnął Shizuo prosto w usta, które znajdowały się nieco niżej jego własnych.
- Coś takiego...- Powiedział Izaya również mocno tym faktem zaskoczony.
Trwali tak chwilę trawiąc tę informację, ale ostatecznie wcale nie chcieli znać powodu, który był przyczyną ich powrotu do własnych ciał. Jeszcze dziwniejsze było to, że nawet nic nie poczuli. Teraz jednak mięli większy problem z interesem, który znajdował się między ich nogami i beznadziejną sytuacją. W ich mózgach nieco pojaśniało i otrzeźwieli.
Shizuo powoli odsunął się wbrew instynktom, które kazały mu kontynuować. Bardzo chciał uspokoić oddech, ale nie było na to szans. Rozpalone oblicze Izayi działało na niego jak narkotyk i całą swoją siłą woli starał się nie dopuścić do powtórzenia sytuacji, gdzie stracili kontrolę.
- Co robisz?- Zapytał czarnowłosy, który ledwo trzymał się na nogach.
- Muszę się przewietrzyć.-Powiedział i sięgnął ręką do swoich leżących na podłodze spodni. Ubrał się w milczeniu, mając ochotę wybiec z mieszkania.
Izaya pozwolił mu na to bez słowa sprzeciwu, przysiadając na krawędzi wanny. Nie potrafili spojrzeć sobie w oczy. Blondyn opuścił łazienkę i czym prędzej nerwowo przywdziewał buty.
Musiał się przebiec. I to teraz, zaraz.
Huk trzaskających drzwi bezlitośnie uświadomił im, że pewne rzeczy już nigdy nie będą takie same.
...
La la la~ Sorki za spóźnienie^^' dziś w końcu wolny dzień, będę nadrabiać życie;D Chciałam wstawić ankietę na bloga i nie mogę... ktoś wie może co może być tego przyczyną? Klikam przycisk "zapisz" ale nic się nie dzieje. Wszystko wypisane, gotowe, ale no okno się nie zamyka. Jakaś wtyczka javy nie działa czy coś? Chciałam dodać ankietę by wiedzieć, jakie chcecie kolejne opowiadanie, a tu dupa xD Dzięki, że mnie odwiedzacie i czekacie na rozdziały:*
Następny rozdział
Na ten widok niesamowicie go podniecił. Scena była tak erotyczna, że w najśmielszych snach sobie tego nawet nie wyobrażał i ogrom prawdy jaką do tej pory próbował tłamsić uderzył go ze zdwojoną siłą.
Izaya już nie był jego wrogiem.
Nim zabolały go własne myśli, stłamsiło go co innego. Usta, które znalazły się na jego wargach.
Zaczęli się całować. Drapieżnie, głęboko, próbując walczyć o dominację i o oddech. Robili to tak intensywnie, że naprawdę zaczęli się zataczać i obijać o przedmioty, nie mogąc utrzymać równowagi. Ich biodra przylgnęły do siebie, zdradzając uczucia rozrywające klatki piersiowe.
Musieli w końcu odetchnąć i tylko na moment odsunęli się od siebie, otwierając oczy.
Zamarli.
Dyszeli głośno nie mogąc uwierzyć w to co widzą.
- Wróciliśmy.- Szepnął Shizuo prosto w usta, które znajdowały się nieco niżej jego własnych.
- Coś takiego...- Powiedział Izaya również mocno tym faktem zaskoczony.
Trwali tak chwilę trawiąc tę informację, ale ostatecznie wcale nie chcieli znać powodu, który był przyczyną ich powrotu do własnych ciał. Jeszcze dziwniejsze było to, że nawet nic nie poczuli. Teraz jednak mięli większy problem z interesem, który znajdował się między ich nogami i beznadziejną sytuacją. W ich mózgach nieco pojaśniało i otrzeźwieli.
Shizuo powoli odsunął się wbrew instynktom, które kazały mu kontynuować. Bardzo chciał uspokoić oddech, ale nie było na to szans. Rozpalone oblicze Izayi działało na niego jak narkotyk i całą swoją siłą woli starał się nie dopuścić do powtórzenia sytuacji, gdzie stracili kontrolę.
- Co robisz?- Zapytał czarnowłosy, który ledwo trzymał się na nogach.
- Muszę się przewietrzyć.-Powiedział i sięgnął ręką do swoich leżących na podłodze spodni. Ubrał się w milczeniu, mając ochotę wybiec z mieszkania.
Izaya pozwolił mu na to bez słowa sprzeciwu, przysiadając na krawędzi wanny. Nie potrafili spojrzeć sobie w oczy. Blondyn opuścił łazienkę i czym prędzej nerwowo przywdziewał buty.
Musiał się przebiec. I to teraz, zaraz.
Huk trzaskających drzwi bezlitośnie uświadomił im, że pewne rzeczy już nigdy nie będą takie same.
...
La la la~ Sorki za spóźnienie^^' dziś w końcu wolny dzień, będę nadrabiać życie;D Chciałam wstawić ankietę na bloga i nie mogę... ktoś wie może co może być tego przyczyną? Klikam przycisk "zapisz" ale nic się nie dzieje. Wszystko wypisane, gotowe, ale no okno się nie zamyka. Jakaś wtyczka javy nie działa czy coś? Chciałam dodać ankietę by wiedzieć, jakie chcecie kolejne opowiadanie, a tu dupa xD Dzięki, że mnie odwiedzacie i czekacie na rozdziały:*
Następny rozdział
Ohohoho~!
OdpowiedzUsuńZawstydzony Shizuś to cudowność.
Szczerzę się do monitora jak czubek i nie umiem wydusić z siebie logicznego zdania.
Rozdział zajebisty, te jełopy dostały najlepszą możliwą karę jaką mogli, aż żałuję, że to już koniec ich "męczarni" kogo jak kogo, ale mnie nie oszukają, wszyscy wiemy, że im się podobało, nie tylko Izayaszowi xd
Miałam wielką nadzieję, że będzie chędożenie choć z drugiej strony może i lepiej, że jeszcze ich wstrzymałaś, im większe napięcie seksualne tym większa zabawa (co ja pierdole? :D)
Drżąc w niecierpliwości oczekuję kontynuacji zdarzeń.
A nóż Shizu pobiegł po gumki xd
A co do ankiety..nie wiem czy to pomoże, ale blogger ma chwilami takie odpały, kiedy mi tak robi zmieniam położenie gadżetu i wpisuję wszystko jeszcze raz, wtedy zazwyczaj załapuje o co chodzi i zapisuje. Pewnie jest na to sprytniejsza metoda, ale puki ta się sprawdza to ją stosuję, mam nadzieję, że się przyda :D
Pozdrawiam~!
Dziękuję! Podziałało :D No i za resztę też^^
UsuńŁiiii tak kocham to opowiadanie.Czekałam cały tydzień z taką niecierpliwością i się nie zawiodłam bo rozdział jest super >\\u//< pozdrawiam i życzę weny:^w^ Szyl <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga(´∀`)♡
OdpowiedzUsuńOpowiadania są wciągające, oryginalne i genialnie wymyślone!
UWIELBIAM(TεT)
Wszystkie teksty są świetne, jednak Shizaya to Shizaya i opowiadania z nimi zawsze będą moimi ulubionymi <3 A to właśnie znajduje się na pierwszym miejscu ^^
Dziękuję i pozdrawiam(⌒_⌒;)
O rany. Swietne, cudowne, zabawne, zalierajace dech... Mistrzowski pomysł z tym podmienieniem ciał. Shizuo w ciele Izayi, hah az mi szkoda ze ta sytuacja nie trwała dłużej. Ah i to zakończenie, majstersztyk.
OdpowiedzUsuńKobieto, jesteś cudowna! Blagam o więcej!
OdpowiedzUsuń