piątek, 8 stycznia 2016

W potrzasku 6



Nie mógł uwierzyć, że tak skończył. Już wystarczająco absurdalne było to, że był tu z Shizuo, a co dopiero, że musiał paradować w tym… w tym…
- Wyglądasz w tym tak słodko, że zaraz puszczę pawia.- Zakpił blondyn z uśmiechem, podpierając się na kiju od miotły.
- I vice versa. Jakbyś nie zauważył, masz na sobie identyczny fartuszek.- Wskazał na oczojebny róż, wyszywany puchatymi króliczkami. - Mi przynajmniej w nim do twarzy.- Próbował chociaż udawać, że zupełnie go to nie rusza i pokręcił tyłkiem, odnosząc skrzynkę z niezapominajkami.
Punkt ósma zjawili się pod drzwiami kwiaciarni i czekali na Alex, która przywitała ich pełna energii, w przeciwieństwie do nich. Ciesząc się, że będzie miała wolny dzień, dała im całość do uprzątnięcia, z ich ostatniej demolki. Zostawiając im dokładne instrukcje obchodzenia się ze wszystkim, uciekła na zakupy. Zbierali szkło, przesadzali kwiaty, zamiatali i pucowali na błysk każdą półeczkę. A trochę tego było.
Ludzie z ulicy ciekawsko zaglądali do środka, ale gdy tylko widzieli wściekłą twarz Shizuo, uciekali w popłochu. Swoją drogą czarnowłosy zastanawiał się, czemu wiedźma nie użyła czarów i sama wszystkiego nie uprzątnęła, ale w sumie… Pewnie bardziej ją to bawiło.
- Pięknie…- Izaya przeglądał najnowsze informacje na chacie i nie mogło w nich zabrakną jego zdjęcia, jak akurat zbiera przed sklepem resztki z doniczek. – Moja reputacja właśnie idzie się…
- Jebłeś gdzieś łopatkę?- Zapytał Shizuo ocierając pot z czoła. Wyglądał teraz jak rasowy rolnik na polu. Tylko ten fartuch niszczył całą koncepcję.
- Nie irytuje cię to, że musimy to robić?- Zapytał zaintrygowany spokojem, z jakim Shizuo wykonywał każdą czynność. Obawiał się, że w pewnym momencie większość asortymentu będzie rozbijana o jego czaszkę, ale jak na razie niczego takiego się nie doczekał. Podał mu narzędzie, które chował w tylnej kieszeni spodni.
- Dlaczego? Przecież to nasza wina.- Chwycił za łopatkę i zrobił w doniczce miejsce na roślinkę. Nie patrząc za siebie, zaczął macać podłogę w poszukiwaniu odpowiedniej sadzonki.
Izayi zachciało się mu zrobić małego psikusa. Zwłaszcza, że obok stał bujnie obdarzany kaktus. Nie wysilając się zbytnio, delikatnie dosunął go nogą, a reszta zadziała się sama.
 - Nosz kurwa!!!- Wrzasnął blondyn i chwycił się za nadgarstek poranionej dłoni. Zacisnął palce na roślinie zdecydowanie zbyt mocno. – Ty padalcu!- Zawarczał na czarnowłosego, który rozbawiony, wycofał się za ladę.
- To nie moja wina, trzeba patrzeć za co się łapie....- Nie miał za bardzo dokąd uciekać, osaczony przez blondyna.
- To zaraz zobaczysz, co będzie u mnie silniejsze. Moja pięść, czy twoja szczęka.- Zapędził go w kozi róg.
W pełnej napięcia chwili mierzyli się na spojrzenia. W końcu Izaya odpuścił, przeliczając szkody nad zyski swojego kawału i wzdychając, wzruszył ramionami.
- Dobra, pokaż.- Nim tamten zareagował, sięgnął do jego pokłutej dłoni.
Shizuo zamarł, gdy Izaya skierował rękę do światła siadając przy ladzie i zaczął mu najzwyczajniej w świecie wyciągać igły swoimi drobnymi palcami. Przysiadł również na blacie i nie potrafił sklecić nawet prostego słowa.
Milczeli podczas tej czynności, a blondyn przypatrywał się jego pracy ze zmrużonymi oczami. Było w tym coś dziwnego. Palce kleszcza delikatnie obchodziły się z jego dłonią, muskając ją opuszkami i bezboleśnie uwalniając od ostrych kolców. Wcześniej coś takiego nigdy nie miałoby miejsca. W końcu zamiast patrzeć na tę czynność, przerzucił się na skupione spojrzenie swojego wroga i zamyślił.
Przypomniał sobie kilka rzeczy, kiedy to te usta tak bezczelnie złączyły się z jego własnymi, gdy drżały palone gorączką i gdy szeptały bezwstydne rzeczy pod prysznicem. 
- O czym myślisz?- Zapytał Izaya, gdy skończył swoją pracę i od pewnej chwili odwzajemniał jego spojrzenie. Uśmiechał się tajemniczo, zupełnie jakby wiedział.
Zupełnie jakby obojgu się to podobało.
Cichy dzwoneczek przy drzwiach został wprawiony w ruch, kiedy ktoś przekroczył próg kwiaciarni. Intymny czar prysł.
- Hej! Wpadłem, żeby się przekonać czy to prawda, że…- Shinra zatrzymał się w pół kroku, a jego oczom ukazał się obraz nie z tej ziemi. Zupełnie jakby świat się kończył, wylądowało UFO, albo jego ojciec wydepilował sobie nogi. W każdym razie, mózg mu wybuchł. - O Bogowie…- Szepnął przerażony.
Shizuo i Izaya siedzieli naprzeciw siebie, jak gdyby nigdy nic i do tego trzymali się za ręce!
- Co? Niesamowite, że Shizuś się we mnie zakochał, nie?- Powiedział Izaya i zaraz potem został tak zdzielony w łeb, że wyrżnął ostro w posadzkę. No w końcu, bo już myślał, że niczym nie jest wstanie go rozwścieczyć. Chociaż mogło to być odrobinę mniej bolesne.
- Chciałbyś!- Odkrzyknął blondyn jak pięcioletnia dziewczynka w przedszkolu i w furii zrzucił swój fartuszek, ciskając go obok obitego kleszcza.- Pierdolę taką robotę!
- Hej, hej! Spokojnie!- Shinra odetchnął, widząc na powrót swoich starych przyjaciół. – Jaka siła was w ogóle zmusiła, żeby siedzieć w tym miejscu razem?- Zapytał szczerze zdumiony. – I jak to możliwe, ż oboje jeszcze żyjecie?
- Magiczna.- Izaya się otrzepał i rozmasował pękającą głowę. – A konkretniej dobrze ci radzę, nie zadzieraj z wiedźmami.- Dodał tajemniczo, podnosząc się z ziemi.
- Ach, kobieta… No to fakt, z nimi się nie zadziera.- Powiedział to tak naturalnie, że Izaya nie wiedział czy mężczyzna mu nie uwierzył, czy po prostu szczerze przyznał rację. Znając jego, to pewnie i tak by go to nie zdziwiło, skoro jego dziewczyną jest Celty.- Na jak długo?
- Oby nie do usranej śmierci…- Shizuo stanął na progu i odpalił papierosa. Zaciągając się dymem, zapatrzył się na purpurowe niebo.
- Wiecie, że wasze zdjęcia krążą już na wszystkich stronach? Myślałem, że to dobry fotomontaż.- Zaśmiał się okularnik i spojrzał na zegarek.- W ogóle za ile kończycie? Bo wiedzie, co dzisiaj przecież jeeeeeeeeeeest?- Jego mina oraz błyszczące oczy mówiły same za siebie.
Oboje westchnęli i się skrzywili. Po miesięcznym urlopie od świata impreza urodzinowa u Shinry to była ostatnia rzecz, na jaką mieli ochotę.
- Wiemy, wiemy. Jakże moglibyśmy zapomnieć. Mamy nawet dla ciebie kwiaty.- Odparł ironicznie czarnowłosy i uniósł w górę marnie przybrany bukiet.
- Cudownie!- Okularnik aż okręcił się wokół własnej osi, a oczy lśniły jak gwiazdy.- Celty już od rana piecze mimo, że mówiłem, by się nie przemęczała! Jak ona musi mnie kochać! A wiecie, że…
Shizuo już zdążył się wyłączyć na trzecim słowie. Był cholernie niewyspany. Nie spodziewał się, że we własnym łóżku będzie mu tak ciężko zasnąć. Nagle wszystko było za głośne, a papierosy na uspokojenie za ciężkie. Ilość ludzi przytłaczająca, a samotność… Wzdrygnął się. To nie tak, że tęsknił za tą Czarną Dziurą. Przecież nie powinien. Ale idąc dzisiaj do kwiaciarni poczuł pewną ulgę, która szczerze go niepokoiła.
Zamknęli godzinę później. Shinra wyszedł wcześniej by pomóc swojej dziewczynie w przygotowaniach. Alex dała im klucze, więc mieli przyjemność nie oglądać jej ponownie. Wykończeni, udając, że nadal się nie znoszą, pożegnali się krótkim „cześć” i poczłapali każdy do siebie.
***
- Najlepszego.- Mruknął blondyn i wyciągnął do okularnika torebkę z prezentem. Był to jakiś obszerny tom medyczny, który pomagała wybrać mu Celty. Sam pewnie kupiłby zwykłą figurkę szalonego lekarza bo szczerze nie miał cierpliwości do centrów handlowych. Zwał się więc na dziewczynę i uśmiechnął nawet, gdy Shinra szczerze ucieszył się na podarunek. Pod wieczór wrócił mu odrobinę humor. Był ciekawy, ilu będzie gości i czy Izaya już jest…
- Dziękuję! Wchodź, wchodź!- Uściskał odstrzelonego elegancko blondyna i zaprosił do środka. - Kochanie, już mamy komplet!- Krzyknął do Celty, która w kuchni zaczęła podpalać świeczki urodzinowego tortu.
Blondyn zdjął buty i skierował się do salonu. Mina mu trochę zrzedła, kiedy zobaczył ilość gości.
Była cała drużyna Kadoty, która przywitała go entuzjastycznie, Simon i Varona, Anri z Mikado i Kidą, a nawet jego brat z dziewczyną! Przyszły nawet pewne grube ryby ze świata podziemnego i z którymi najchętniej nie miałby nic wspólnego do czynienia… Był ojciec Shinry razem z matką oraz Izaya we własnej osobie. Nie wyglądał na zachwyconego i trzymał się jak na razie od innych z daleka. Kiedy jednak go zobaczył, zaczął się dziwnie zachowywać.
Kiwał niezrozumiale głową i wybałuszał na niego oczy.  Shizuo wygiął brew i nie potrafił się domyśleć, o co może chodzić, gdy przed oczami pojawiła mu się burza rudych loków.
- Cześć blondasku, jak dzisiaj poszło w kwiaciarni?- Zapytała Alex, szczerząc się od ucha do ucha.
Shizuo zrobiło się słabo, jak ją zobaczył. Teraz już rozumiał, na co Izaya wskazywał.
- D-dobrze.- Nie wiedział czemu, ale podświadomie obawiał się tej kobiety. Było w niej coś dzikiego, a to, że była u Shinry było jeszcze bardziej podejrzane.
- O, znacie się?- Zapytał jubilat, gdy zobaczył ich ze sobą.
- Wpadliśmy na siebie przypadkiem jakiś czas temu.- Odparła słodko dziewczyna i poklepała blondyna po ramieniu.- Macie zabawnych znajomych.
Dwójka śmiała się i żartowała, a Shizuo wymknął się do Izayi.
- Ja pierdolę.- Skomentował całe zajście, mając ochotę wyjść na balkon i zapalić.
- Tym razem przyznam ci rację.- Odparł niższy pijąc drinka, mierząc ognistowłosą.- Kto wie, co tej wariatce przyjdzie do głowy.
- Co ona tu w ogóle robi?- Szepnął mu ostro do ucha. Alex przyciągała w pokoju niejedno spojrzenie.
- Od jakiegoś czasu to dobra kumpela Celty. Wybryki natury pewnie lubią trzymać się razem.- Odpowiedział ironicznie i nie umknęło jego uwadze, że inni obserwują ich również zadziwieni.- Chyba my też wzbudzamy sensację.
Shizuo przyznał mu rację. Większość zaniemówiła, a niektórzy obserwowali ukradkiem, obawiając się najgorszego. Jakże było ich zdziwienie, gdy nic jednak nie następowało.
Napiętą atmosferę na szczęście rozładował gospodarz, który klaszcząc w dłonie, zapowiedział wniesienie tortu.
Pogasły światła, a zgromadzeni skupili się na odśpiewaniu sto lat i oklaskaniu zdmuchnięcia wszystkich świeczek. Każdy otrzymał po kawałku i siadając w mniejszych grupkach, zajadał się pysznościami uszykowanymi przez Celty. Dziewczyna się napracowała, co przy każdej okazji wychwalał jej chłopak, również wychwalając jej uroczą czarną sukienkę, która odkrywała nogi aż do kolan. Rzadko mieli okazję widzieć ją w takim stroju i bez kasku, więc również i na niej skupiały się spojrzenia.
Shizuo usiał między Simonem, a Veroną. Obojga bardzo lubił, ze względu na ich specyficzne charaktery. Zwłaszcza dziewczyna go fascynowała, emanując nadnaturalnym spokojem w każdej sytuacji, potrafiąc ją dogłębnie i inteligentnie zanalizować. Nawet ilość zadawanych przez nią pytań go nie irytowała.
-   Nie rozumiem. Jest tu Orihara Izaya, a ty nie wpadasz w gniew. Dlaczego?- Zapytała blondynka, wkładając sobie do ust kawałek urodzinowego tortu.- To nielogiczne.
- W końcu zrozumieć, przyjaciele, nie wrogowie. Przemoc zła.- Powiedział Simon, zanim Shizuo zdążył odpowiedzieć.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi. – Wywarczał mężczyzna, zaciskając dłonie na oparciu fotela. Zaczynały go drażnić te uwagi. Okej, nie skakali sobie z kleszczem do gardeł, ale ludzie mieli nazbyt wybujałą wyobraźnię. Większość czasu musiał się z tego durnie tłumaczyć i to podnosiło mu ciśnienie.
Większość imprezy trzymali się osobno. Czasami łapali się na tym, że rzucają sobie krótkie spojrzenia. Alex również ich nie zaczepiała, co przyjęli z ogromną ulgą. Kilku ważniejszych gości już zdążyło się zmyć i w pokoju została już tylko ekipa Kadoty, dzieciaki z liceum, Celty, Alex, Shizuo, Izaya, Simon z Veroną oraz okularnik. Może i do końca wieczoru nic by się nie wydarzyło, gdyby nie pijany Shinra wpadł na cudowny pomysł.
- Gramy w butelkę!
- W butelkę…?- Zapytała nieśmiało Anri i mimo, że doskonale znała zasady, Rosjanka pośpieszyła z wyjaśnieniem.
- Gra towarzyska, w której wszyscy siedzą w okręgu i efekcie losowego wyboru wyznaczają sobie zadania lub zadają pytania, które wylosowany musi wykonać lub odpowiedzieć. Zasady są kombinowane, w zależności od celu gry.
- Rozbierana!- Krzyknęła Erika, a Kadota natychmiast ją uciszył.
- Pytania i zadania. Kręcę pierwszy!- Wyrwał się Shinra z pustą butelką wina i zanim Celty spróbowała go powstrzymać, kazał wszystkim usiąść w kółeczku.
- Może uda mi się pocałować Anri.- Szepnął Kida do czerwonego po same uszy Mikado.
- Czy w takim razie rodzaj zadań i pytań jest nieograniczony?- Veronie zaświeciły się oczy.
- Błagam, tylko nie pytaj o życie na dnie morskim. Na to ci nikt nie odpowie.- Powiedział Izaya rozwalony na fotelu i niepewnie zerkał na przebiegle uśmiechającą się Alex.
Shizuo również pobladł. Nienawidził tego typu zabaw. Były durne i upokarzające. Większość towarzystwa sobie popiła i wątpił, by jakiekolwiek zadanie czy pytanie było normalne.
Shinra zaczął kręcić. Nie było możliwości by ktoś odmówił brania udziału, więc wszyscy wstrzymali oddech.
Padło na wiedźmę. Dziewczyna uśmiechnęła się słodko.
- Zapytaj o rozmiar stanika…!- Szepnął Kida i zaraz został zdzielony w łeb przez oburzoną Anri. Mikado tylko pokręcił głową w załamaniu. Celty wierciła się niespokojnie koło swojego ukochanego. Uważała, że dzieciaki powinny już dawno wrócić do domu, ale już nic nie mogła zrobić.
- To może...- Zaczął okularnik.- Zliż z klaty Kadoty bitą śmietanę.
Powstało pospolite ruszenie. Jedni się śmiali, inni krzyczeli, inni spalili buraka, jak sam mężczyzna, który również został wytypowany do zadania.
- Dlaczego ja?!- Krzyknął.
- Właśnie!- Oburzył się Walker, na co Erika tylko się tarzała po podłodze.
Shizuo tym bardziej zrobiło się słabo. Jeśli zaczynało się od czegoś takiego, to mogło być tylko gorzej. Zerknął na Izayę, który popijał drinka w spokoju i bacznie obserwował Alex.
Rudowłosa nie wyglądała na niezadowoloną. Wręcz przeciwnie. Śmiało podeszła do Kadoty i pomogła mu się rozebrać. Mężczyzna prawie spalił się ze wstydu, gdy wiedźma wycisnęła odrobinę białej substancji na jego tors i szybkim całusem ją zmyła. Rozległy się jęki zawodu, ale cwana dziewczyna nie miała określone, jak wiele bitej śmietany ma użyć.
Teraz przyszła jej kolej.
Shizuo nie był zdziwiony wynikiem kolejnego kręcenia butelką.  To było oczywiste. Miał ochotę wyskoczyć przez balkon i potem żałował, że jednak tego nie zrobił.
- To blondasek…- Zaczęła Alex, szczerząc się od ucha do ucha.- Zrobi malinkę o tutaj, na szyi. – Wskazała miejsce w zagłębieniu swojego obojczyka.- Temu panu.- A potem wyciągnęła palec w kierunku Izayi.
Zapadła grobowa cisza.
Shizuo skamieniał. Podejrzewał, że to będzie coś w tym stylu ale szczerze? Sytuacja go przerastała.
- Nie zrobię tego.- Powiedział dobitnie, gdy odzyskał głos. Reszta nie miała śmiałości tego skomentować. Powietrze było gęste, jakby oddychali smołą.
- Zrobisz.- Dodała pewnie i słodko Alex, pociągając łyk piwa ze swojej butelki.
No tak. Byli na jej łasce i miała na nich haka. Shizuo zaczął szybciej oddychać. Wściekłość mieszała się u niego z bezradnością i dziwnym podekscytowaniem. Pierwszy raz miał ochotę zrobić krzywdę kobiecie. Już miał kolejny raz zaprzeczyć, gdy odezwał się Izaya.
- Musimy to robić przy ludziach?
- Niech będzie, że nie, ale malinka ma być soczysta.- Posłała mu całusa.
Nagle zaczęły się rozlegać zachęcające okrzyki. Ośmieleni zgromadzeni klaskali i krzyczeli imię Shizuo, w którym coraz bardziej się gotowało. Mężczyzna miał dylemat. Miał ochotę po prostu wyjść, ale szczerze nie potrafił przewidzieć, co ta wiedźma zrobi, gdy sprzeciwi się jej wyzwaniu. Mina Izayi nie wyrażała niczego, więc musiał sam zdecydować.
- Więc?
Choć miał ochotę rozszarpać kogoś na strzępy, wstał spokojnie i rzucił Alex nienawistne spojrzenie a potem Shinrze, że w ogóle wpadł na pomysł tej porypanej zabawy. Ręce mu się trzęsły. Izaya również powoli się podniósł, ku jego zaskoczeniu.
- Tylko nie zdemolujcie mi łazienki.- Krzyknął za nimi, gdy zniknęli za jej drzwiami, wśród ogólnego gwaru podekscytowanych osób.
- Nie wytrzymam. – Szepnął Shizuo, przemywając twarz lodowatą wodą. Musiał się uspokoić.
- Załatwmy to szybko i tyle, co się tak pieklisz.- Powiedział Izaya niezbyt uszczęśliwiony, choć również zdenerwowany. Nie ominął również okazji, by mu dogryźć.- Mam nadzieję, że umiesz to robić?- Odsunął kołnierz swojej bluzki i odsłonił nagie zagłębienie w szyi.
Shizuo przełknął ślinę. Chciał nadal być wściekły, ale zaczęła go dopadać dziwna trema. Postawa Izayi mu nie pomagała. Nie mógł się przemóc, by się pochylić.
- Na co czekasz?- Zapytał zniecierpliwiony Orihara.
Miał to tak po prostu zrobić? Przyłożyć usta do tej bladej skóry i… Znów przełknął ślinę. Wcześniej nie potrafiłby sobie tego nawet wyobrazić w najgorszych koszmarach, a teraz musi to zrobić na żywo? Od tak?
Izaya opierał się o tyłem o pralkę i analizował jego zachowanie.
- Masz pietra, czy naprawdę nie wiesz jak się do tego zabrać?- Zakpił, celowo go prowokując. Nie miał zamiaru próbować przeciwstawiać się wiedźmie. A przynajmniej na razie, gdy zadania nie były tak szkodliwe, jak mogłoby się wydawać. Dobrze, że trochę wypił, bo i jemu było ciężko odnaleźć się w tej sytuacji.
- Jeszcze jedno słowo, a wyjdziesz z limem, a nie malinką.- Warknął.
Pochylił się powoli. Przyłożył usta do chłodnej skóry i usłyszał, jak czarnowłosy wstrzymuje oddech, gdy zassał się trochę za mocno. Wbrew pozorom musiał się nieźle opanowywać, by nie włożyć w to więcej siły i gdy udało mu się zrobić to delikatniej, ciało czarnowłosego odrobinę się rozluźniło. Serce waliło mu jak szalone, gdy wdychał zapach Izayi, który nie wydał żadnego dźwięku. Jego włosy łaskotały go w skroń, a w ustach rozpływał słony smak. Ramię delikatnie się unosiło, gdy jego język i zęby drażniły delikatną skórę.
Przez jedną krótką chwilę, miał ochotę się zapomnieć. Prawie oderwał wargi i przeniósłby je wyżej, chcąc kontynuować. Sunąć ustami do ucha i zaznaczyć tę drogę mokrymi śladami.
Oderwał się jak oparzony zdając sobie sprawę z tego, czego właściwie pragnęło jego ciało.
Dłonie Izayi zaciskały się tak mocno na pralce, aż całkowicie pobielały. Jego mina starała się być opanowana, lecz wyglądał na wybitego z równowagi. By to ukryć, odwrócił się do lustra i obejrzał wynik zadania. Ślad na jego obojczyku był wręcz fioletowy. Krwiste pęknięcia i małe kropeczki odznaczały się na białej skórze bardzo wyraźnie. Wiedźma raczej nie miała czym się zawieść.
Shizuo również patrzył na jego szyję i nie opuszczało go dziwne uczucie. Zupełnie, jakby oznaczył swoją własność. Izaya rozszyfrował to spojrzenie i uśmiechnął się tajemniczo.
- Spodobało ci się?- Zapytał niby z przekąsem, niby z ciekawością.
- Tylko wykonałem zadanie.- Wzruszył ramionami jak najbardziej obojętnie i wyszedł z łazienki. W końcu mógł złapać oddech. Zdecydowanie nie mógł z nim dłużej przebywać sam na sam. Miał dziwne wrażenie, że tylko go prowokuje.
Gromadka bawiła się w najlepsze, najwyraźniej omijając jego kolejkę. Akurat trafił na moment, jak Mikado musiał pocałować Anri, ale oboje zakrywali twarze rękami i się tego wypierali jak mogli.
Alex z zadowoleniem przymknęła oczy, widząc efekt jaki zastała na szyi Izayi. Reszta zagwizdała z podziwu, a niektórzy nie byli w stanie uwierzyć, że była prawdziwa. Wiedźma za to nie miała wątpliwości.
Shinra jeszcze musiał dzwonić do ojca, że ma go ochotę przelecieć, Simon udawał węgorza na dywanie, i nawet całkiem mu wyszło, Verona musiała siedzieć w samym staniku i w ogóle jej to nie przeszkadzało, Erika rozpinała Walkerowi rozporek zębami, a Alex znów miała integrację z Kadotą, ale teraz przez całą grę siedziała mu na kolanach. Biedny mężczyzna płonął jak najprawdziwsze ognisko, gdy piersi kobiety obijały się o jego policzek. Shizuo był pewny, że robiła to specjalnie… Tak jak kolejne kręcenie butelką. Tym razem ofiara był Izaya. Zamarli oboje, obawiając się najgorszego.
Znów reszta musiała wstrzymać oddech, gdy z ust rudowłosej padły słowa zadania.
- To samo. Tylko, że tutaj.- Pokazała miejsce między swoim biodrem, a pępkiem.
Shizuo zaschło w ustach. Czy on w ogóle miał tu jakieś prawo głosu? Ta laska robiła, co jej się podobało! Tym razem to Izaya miał być osobą całującą. Ludzie powstawali, tak bardzo byli podekscytowani. Krzyczeli, że to niemożliwe, że oni tego nie zrobią.
Czarnowłosy długo mierzył się z dziewczyną na spojrzenia. W końcu wstał przy burzy oklasków i wściekły, nakazał Shizuo udać się z nim ponownie do łazienki.
- Mogło być gorzej, tak? To chcesz powiedzieć?- Zakpił blondyn, tym razem on nerwowo zaciskając palce na obramowaniu zlewu.
Izaya jeszcze chwilę myślał, czy jednak nie udałoby się z tego jakoś wykręcić. Nie dość, że już wystarczająco czuł się upokorzony, to teraz jeszcze musi robić to samo, co blondyn, z którego chwilę wcześniej kpił. Doprawdy była to szatańska kobieta.
Nie miał wyboru i musiał ulec, choć nie miał tego w zwyczaju. W końcu skoro Shizuo to zrobił, to on tym bardziej nie powinien się wahać. Po za tym… to było nietypowe wyzwanie. Był ciekawy reakcji blondyna na niego, zwłaszcza że przed chwilą było całkiem interesująco.
- Tylko się nie podnieć.- Zbliżył twarz do niego i delikatnie wsunął palce w krawędź spodni mężczyzny, by odsłonić nagi kawałek skóry.
- Tak jak ty wcześniej?- O mało się nie zachłysnął, gdy tamten tak bezwstydnie zniżył się do poziomu jego pasa. To było bardziej, niż podniecające i nie był w stanie temu zaprzeczyć.
Zagryzł wargę, gdy usta dotknęły wrażliwej skóry, która znajdowała się tak blisko jego krocza. Jedna ręka Izayi nadal odchylała mu schodnie, a druga przytrzymywała krawędź koszuli. Wargi zasysały się mocno, choć w ogóle nie czuł bólu. Walczył jedynie z ochotą, by nie wpleść palców w czarne kosmki włosów.
Doprawdy, chyba oboje powariowali.
Izaya w końcu przestał i spojrzał na swoje dzieło, które choć ciut mniejsze, kolorem nie odbiegało od jego własnego znaku na szyi. Z satysfakcją wstał i nie musząc nawet nic mówić, widział jaki osiągnął efekt. Ich oczy mówiły same za siebie, a ciała płonęły, podniecone do granic możliwości.
- Pięknie.- Odezwał się nagle głos w drzwiach. Oboje podskoczyli i spojrzeli zdziwieni na Alex, która opierała się o framugę i popijając piwo, przyglądała im się triumfująco. Nawet nie usłyszeli, kiedy weszła. - Może powinnam bardziej zaszaleć następnym razem?- Zapytała, a oni zadrżeli. Zdali sobie sprawę, że gdyby nie jej interwencja, być może nie byłoby to potrzebne.
Jakże wielkim szczęściem, Shinra w tym samym momencie padł na podłogę i Celty zarządziła koniec zabawy. Miała szczerze dość tych głupot i cieszyła się bardzo, że przez całą grę butelka konsekwentnie omijała ją i jej mężczyznę. Dziękując wszystkim i oferując nocleg wymęczonym licealistą, odprowadziła resztę do drzwi.
Shizuo jeszcze nigdy nie wracał do domu tak skonsternowany. Z Izayą nie zamienili już słowa i unikali siebie jak mogli. Niestety jutro z samego rana nie miało to być takie proste.
 ...
Tym razem rozdział wyszedł mi cholernie długi o.O Ale mam nadzieję, że to Was tylko cieszy xD co do komentarzy- BARDZO DZIĘKUJĘ! Odpiszę na nie, obiecuję, tylko teraz nie mogę się za to zabrać, me życie tak bardzo mnie przytłacza T^T w każdym razie cieszą mnie cholernie i gdyby nie Wy, to czasem w ogóle nie otworzyłabym worda:*

10 komentarzy:

  1. Mrrr kocham tą bezwstydną wiedźme xd Czy mogę ją shipować z Kadotą czy już się nie spotkają? :P Super jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu mogłam w spokoju przeczytać, pieprzona szkoła zjada cały mój czas ;3;.
    Do rzeczy~
    Jestem pewna, że mówię to pod każdym rozdziałem, ale uwielbiam to opowiadanie xd I o dziwo kocham Alex (zazwyczaj nienawidzę pań, ale tą bardzo lubię, bezczelnym charakterkiem przypomina mi nieco Eto z TG xd choć poziom sadyzmu nieco się tu rozjeżdża)
    Strasznie podoba mi się motyw kwiaciarni i to właśnie ten moment czytało mi się najprzyjemniej. Tak mało AU z kwiaciarnią w fandomie drrr ;-;
    Mam nadzieję, że Alex jeszcze ich trochę pomęczy bo z przyjemnością na to popatrzę xd
    W ogóle jest jedna rzecz, która po prostu mnie rozbraja.
    Mianowicie najbardziej fantastyczną rzeczą w tym opowiadaniu nie jest wiedźma. O nie, takie odchyły to codzienność. Tu najbardziej nierealne jest to, że Izaya dostał zaproszenie na imprezę xd I właśnie to jest piękne.
    Podoba mi się jak to jak powoli ewoluuje ich uczucie, nie ma zbytniego pośpiechu, ale jednocześnie nie wlecze się jak ślimak o kulach. No i ta akcja, a raczej dwie, w kibelku~ Pycha♥
    Jak zawsze z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału~
    Przepraszam za błędy i ogólny nie skład xd
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xDDDD Taaaa, no trochę naginam tam rzeczywistość xD Izaya jest zbyt lubiany xD cieszę się, że się podoba, mam nadzieję, że kolejne rozdziały też jakoś dadzą radę^^

      Usuń
  3. Po prostu kocham to opowiadanie z rozdziału na rozdział coraz lepiej :) Też nie przepadam za paniami czy to w anime mangach i opowiadaniach, ale Alex na serio lubię i dziękuję jej za to że tak skrupulatnie pomaga rozwinąć się uczuciom Izayi i Shizu- chan'a :) Jak przeczytałam że na urodzinach jest Verona to aż mi się włosy zjeżyły na głowie nie lubię jej ale zaraz po tym przeczytałam że jest i Alex to już wiedziałam że będzie ciekawie za bardzo dziękuję :) Akcje w kibelku superaśne <3 Na prawdę piszesz super i proszę nie przestawaj <3 Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału i już płaczę że będzie to dopiero za dwa tygodnie ale poczekam cierpliwie bo warto :) Weny życzę i mam nadzieje że jak najszybciej w Twoim życiu wszystko się ułoży na lepsze :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, a Verona nie jest przecież taka zła^^ Ale w sumie każdy lubi co innego;D Dziękuję bardzo:* Choć w ten piątek akurat nie dodam durarary... nie wyrobiłam się xD Pozdrawiam również i postaram się nie zawieść!

      Usuń
  4. Trochę późno komentarz, sorry. x.x
    No no, widzę, że Alex - mimo uwolnienia Shizuo i Izayi z tego mieszkanka - nie odpuszcza im; tylko tak dalej, yaoicowa wiedźmo! *^* Szkoda, że czegoś ostrzejszego podczas gry im nie kazała zrobić, ale pewnie by odmówili, czy po prostu stamtąd zwiali... x'D
    Tak w ogóle reakcja Shinry, a konkretniej ten fragment - "Shinra zatrzymał się w pół kroku, a jego oczom ukazał się obraz nie z tej ziemi. Zupełnie jakby świat się kończył, wylądowało UFO, albo jego ojciec wydepilował sobie nogi", po prostu mnie rozwalił. XDD
    Oczywiście, że długość rozdziału mnie cieszy! Mam nadzieję, że to przytłaczające życie przestanie Cię przytłaczać. ;_;
    Z komentami mam podobnie, ludność krytyką i pochwałą motywuje do pisania jak nie wiem. x'D *Przesyła mentalną motywację* Weny życzę i pozdrawiam!
    Dopiero dzisiaj nadgoniłam Nie iGRAJ ze mną, następny rozdziałek tego opka też skomentuje, bo zarąbiście to piszesz. *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :*:*:* ślę buziaki. Fajnie mieć takich wiernych fanów *^*

      Usuń
  5. Bylo troche bledow ortograficznych i jezykowych, ale uznajmy ze skupie sie na samym rozdziale. Moze troche bladawo wyszedl pomysl w kwiaciarni, ale zabawne zadania w czasie gry madrobily "strate". Moglabys pokusic sie o wiecej opisu, bo masz dobre pomysly, bardzo zabawne i mozesz je rozkrecic po prostu grajac na wyobrazni czytelnika. Nie mniej milo sie czytalo. Nie oczekuje deszczu zlotych liter wiec spokojnie, z czystym sercem moge dac czworeczke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No orłem w pisaniu nie jestem;D Fakt, mogłabym się bardziej wysilić na opisy, ale szczerze- przy takich długich opowiadaniach nie za bardzo mnie na nie stać psychicznie. Rozdziały i tak są długie, a chciałabym je skończyć w miarę przystępnej ilości by zabrać się za kolejne pomysły, które czekają cierpliwie w kolejce. Niemniej rozumiem uwagę, wiem że skupiam się na akcji zamiast rozwinąć barwnie otoczkę, lecz no... Staram się jak mogę xD Dziękuję za szczere słowa:*

      Usuń