piątek, 29 stycznia 2016

Nie taki diabeł straszny



Tytuł: Nie taki diabeł straszny
Anime/Manga: Kuroshitsuji
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing:SebastianxCiel
Uwagi: Brak

Dedykuję Panu Shadow, który przypomniał mi pomysł na tego one-shota xD ;)








Padł wyczerpany na fotel. Łydki mu pulsowały, a skroń boleśnie dokuczała. Był wdzięczny, że w końcu zdejmie te sznurowane buciska i zanurzy się w gorącej pianie. Sebastian już szykował mu kąpiel, a on majaczył gdzieś na granicy jawy a snu.
Bal wykończył go doszczętnie. Rzadko miał okazję bywać na takim hucznym bankiecie, który trwałby do białego rana. Chwała niebiosom, że udało mu się uniknąć noclegu. Hrabia Trancy Alois- uroczy i nad wyraz żywy blondynek o przenikliwym, lodowym spojrzeniu- wyczerpał jego poziom tolerancji do ludzi aż nadto i najchętniej przez najbliższy rok nie oglądałby nikogo na oczy. Tyle uwagi chyba jeszcze nikt mu nie poświęcił, nawet męcząca go Elizabeth. Miał wrażenie, że dorobił się żywego cienia, który nauczył się mówić i irytować każdą komórkę jego ciała. Gdyby nie Sebastian, pewnie nie miałby siły się dłużej opierać i zostałby do rana, lecz lokaj zręcznie go ocalił, unikając kompromitacji i wykręcając się z gracją.
Oczy mu się kleiły, gdy demon wszedł do pomieszczenia, zapraszając do łazienki. Nie miał jednak nawet siły mu powiedzieć, a co dopiero kiwnąć palcem.
Sebastian uśmiechnął się z pobłażaniem i klękając obok, zaczął rozwiązywać buty.
- Nie wiem jakich sztuczek używasz, ale rób to dalej.- Rzekł Ciel, pocierając promieniującą bólem głowę. – Nie wyobrażam sobie, co bym zrobił, gdybym spędził tam choć minutę dłużej.
- Ależ Paniczu, to tylko i wyłącznie twoja wina.- Powiedział czarnowłosy z rozbawieniem, pozbawiając go butów i cmokając z niezadowoleniem na opuchnięte nogi. Będzie musiał następnym razem lepiej zadbać o swoje obowiązki.
- Moja?
- Tak to jest, jak ćmę urzeknie ogień.- Powiedział Sebastian tajemniczo.
- Słucham?- Zapytał Ciel, nie do końca rozumiejąc.
Demon nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, co jedynie go zirytowało.
- Możesz wyjaśnić?
- Panicz jest niezwykle ślepy na wszelkiego rodzaju damskie, jak i męskie zaloty.
Ciel o mało nie zachłysnął się własną śliną.
- Chcesz powiedzieć….? Że hrabia Alois…?- Dopiero teraz dotarł do niego sens słów i rzeczywiście, gdy tak pomyślał o zachowaniu młodzieńca, zaczął dostrzegać pewną odmianę w prowadzeniu z nim konwersacji, a zwłaszcza pewnych aluzjach.
Poczerwieniał po same uszy i zmierzwił dłonią włosy.
- O rany...
- Domyślam się, że panicz teraz rozumie. Choć nie ukrywam, sam byłem zaskoczony.
- Więc dlatego z taką łatwością uzyskałem od niego wszystkie informacje…- Zapadł się głębiej w fotel i rozpaczał, że swoje mistrzowskie przesłuchanie zawdzięczał nie swoim szpiegowskim umiejętnością, a jedynie uległością rozmówcy.- I ten nocleg…- Przetarł oczy dłońmi nie próbując nawet sobie wyobrażać, w co mógł się władować.
- Kto wie, czego Panicz by się jeszcze dzięki temu dowiedział…- Powiedział Sebastian zadziornie i zaraz dostał lekkiego kuksańca w bark.
- Nie kpij. Już dzisiaj nie radzę mnie dłużej drażnić.- Warknął, nadal zawstydzony.
- To było nawet całkiem urocze.
- Sebastian.
- Gdyby Panicz potrafił częściej korzystać ze swojego uroku, może niektóre sprawy umiałby Panicz załatwiać dużo szybciej.
- Co masz przez to na myśli?- Zmrużył oczy, choć szczerze nie miał siły się dzisiaj nawet gniewać. - Sugerujesz, że z własnej inicjatywy nie dałbym rady go oczarować?
- Proszę wybaczyć, ale pańskie celowe umiejętności podrywu pozostawiają wiele do życzenia.
Tym razem Ciel poczerwieniał jeszcze bardziej, ale z wzbierającego w nim gniewu.
- Słucham?
- Ja tylko mówię prawdę, nie mogę Panicza okłamać. Takie mam rozkazy.- Powiedział poważnie, choć w oczach grały mu wesołe ogniki.
- Ty parszywy demonie. Gdybym chciał, uwiódłbym każdego.
- Czyżby?
- Wątpisz?
- Więc proszę spróbować na mnie, wtedy z przyjemnością przyznam Paniczowi rację.
O kurwa.
- Zgoda.- Odpowiedział naprędce, zanim w ogóle to przemyślał.-  Tylko potem się nie krzyw, jak będziesz cofał te słowa.
- Zrobię to nawet z przyjemnością.

***

Nie wierzył, że się w to wpakował. Przez myślenie o tym nawet nie mógł tknąć śniadania. Co mu strzeliło do tego pustego łba? Przecież to chore. Nie dość, że rzucił tak absurdalne wyzwanie, to do tego nie mógł zaprzeczyć- kompletnie nie wiedział jak się za to zabrać.
Jakikolwiek przykład przychodził mu do głowy, wydawał się porąbany. Do tego z kogo miał brać przykład? No bo czy Elizabeth naprawdę była uwodzicielska? Nie ma w ogóle takiej opcji, by w jakikolwiek sposób ja naśladował. Nie i kropka. Wyjątkowo upadlające było już przebywanie w towarzystwie Sebastiana, a nawet się do siebie nie odzywali.
Niestety nie cofnie już w żaden sposób rzuconych słów, a nie miał też w zwyczaju się poddawać. Choć wewnętrznie był rozdarty, powinien z godnością przyjąć karę. Po za tym, to chyba nie powinno być takie trudne? Gdy mu się uda, to on będzie wyjdzie na swoje, wystarczy jedynie…
No właśnie.
Tylko uwieść demona.
Wybornie. Bułka z masłem. Co to dla niego. Przecież już walczył z zombiakami, wiedźmami i  innymi wybrykami natury, co to za problem trochę zatrzepać rzęsami przed mężczyzną?
Najchętniej to by zatopił twarz w talerzu przed sobą i umarł.
- Coś się stało Paniczu? Śniadanie nie smakuje?- Zapytał Sebastian normalnie, jakby wczorajsza rozmowa w ogóle się nie odbyła.
Odburknął, że dobre i zmusił się do przeżucia chociaż kawałka skibki chleba.
Okej. Albo załatwi to od razu, albo będzie się męczył. Na co czekać, trzeba zakasać rękawy i pokazać na co go stać!
- Sebastianie…- Zaczął ostrożne i  od razu poczuł, jak zaczynają drżeć mu nogi. – P-pyszne to danie... Takie dobre... eee... dziś wyjątkowo ci wyszło…- Przełknął ślinę i przewijając przez mózg wszelkie możliwe romantyczne sytuacje z książek, dukał dalej.- Czy… eee… no… chciałbyś…- Język zaczął mu się plątać, a ręce pocić. Na jego policzkach wykwitły czerwone rumieńce i nie był w stanie wykrztusić kolejnych słów.
Najpierw Sebastian osłupiał, próbując zrozumieć ten bełkot, a dopiero potem uświadomił sobie co się dzieje i  nagle…
Wybuchł głośnym śmiechem.
Ciel nigdy nie słyszał u niego czegoś takiego i oniemiały wpatrywał się w jego trzęsące się plecy. Nawet Mey-Lin, Bard i Finny zajrzeli do salonu, próbując ustalić źródło tego niecodziennego dźwięku.
- Pozwoli panicz że nie skomentuje tej żałosnej próby, by zachował Panicz twarz.
- Wyjdź!- Wrzasnął wściekły i rzucił widelcem. - I śniadanie było obrzydliwe!


***

Ciel czytał książkę by trochę ochłonąć. Przewracał kartki i wertował co drugie zdanie, myślami szukając jakiegoś rozwiązania dla swej beznadziejnej sytuacji i umiejętności.
Sebastian stał nieopodal i układał kwiaty w wazonie, ścięte dosłownie chwilę wcześniej z ogrodu. Przyjrzał się swojemu zadumanemu panu i uśmiechnął. Gdy chłopak podpierał podbródek na swym zgrabnym nadgarstku, był niezwykle urokliwy. Demon z rozbawieniem myślał o tym, jak wiele broni ma w garści Ciel, z których niestety nie potrafi skorzystać. Był bardzo ciekawy jego kolejnej próby.
- Co się tak patrzysz?- Zapytał rozkojarzony chłopak, rzucając mu ostre spojrzenie.
- Na nic takiego.- Odparł swobodnie i dalej układał kwiaty w wazonie.

***

Może róże? Nie, nie… to oklepane i żałosne. W ogóle nie będzie się przed nim płaszczył! Kwiaty odpadają! Nigdy nie dał nawet żadnego kobiecie! Powinien w ogóle zapomnieć o tym zakładzie i udać, że niczego takiego nie powiedział. Jakoś przełknie gorycz porażki i…
Nie ma mowy! Że niby on nie potrafi uwodzić?!
- Paniczu, nie powinien Pan obgryzać paznokci.Sebastian Panu zabronił. - Powiedział do niego z troską Finny.
Może jego zapytać? Pomyślał, ale zaraz odrzucił ten pomysł. Blondyn miał mózg dziecka i raczej na podrywie się nie znał. Mey-Lin też odpadała, ona w kontaktach z Sebastianem ulegała mu jedynie na podstawie wyglądu, a tu potrzebował czegoś potężniejszego.
Został mu Bard.
Rzadko zaglądał do pomieszczeń służby, więc niepewnie schodził po schodach do kuchni. Na szczęście demon siedział w ogrodzie, więc może nie będzie świadkiem jego kolejnego upokorzenia.
Zastał na szczęście miernego kucharza przy obieraniu cebuli i stając za nim, wymownie odchrząknął.
Piroman podskoczył zaskoczony i odwrócił do swojego pana, dyskretnie chowając za siebie papierosa. W tym pomieszczeniu miał bezwzględny zakaz palenia, więc  przyłapany na gorącym uczynku, starał się zachować pozory niewinności i liczyć na łaskawość.
Ciel był jednak miało o wiele ważniejszą sprawę, niż zwrócenie mu uwagi.
- Powiedz mi, jak uwieść kobietę.- Powiedział jak najpoważniej, starając się nie zawstydzić i nie owijać niepotrzebnie w bawełnę.
- O cho cho, czyżby Panicz zamierzał poczynić działania w kierunku naszej Elizabeth?- Zapytał podniecony i zadowolony, że uwaga skupiła się na innym temacie. Zaraz przysiadł na stołku, gotowy udzielić wszelkich informacji.
- Do rzeczy.
Ciel siedział cierpliwie i wysłuchiwał miliona sposobów na podryw. Po godzinie tak kręciło mu się od nich w głowie, a po niektórych zrobiło słabo, gdy wizualizował je sobie w myślach, że stwierdził, że jak na jeden raz ma dość. Podziękował dumnemu z siebie służącemu i poczłapał niepocieszony do swojego gabinetu. Niektóre były tak niedorzeczne i głupie, że nigdy w życiu by na nie nie wpadł. Nie potrafił uwierzyć, że kobiety serio mogą kręcić takie rzeczy.
To całe zadanie będzie trudniejsze, niż myślał.

***

Kolejne dni nie przynosiły efektów. Co prawda przemógł się i komplementy przychodziły mu już znacznie łatwiej, ale demon pozostawał na nie obojętny. Nawet posunął się do subtelnego, fizycznego flirtu, lecz Sebastiana bardziej to bawiło, a niżeli kusiło. Kwiaty też nie zdały egzaminu i ostatecznie zostały obiektem wyładowania emocji przez wściekłego hrabiego, lądując połamane ze oknem.
Rady Barda nie skutkowały i nawet czytanie tanich romansideł go odrzucało. Metody w nich zawarte były tandetne i przeznaczone głównie w relacjach damsko-męskich, a tutaj musiał przyznać, poprzeczka była wyżej.
Skoro normalne metody nie działały, to co miał zrobić? Niby demon musiał być z nim szczery więc wątpił, by go oszukiwał, lecz jak miał wojować z kimś takim? Okej, nie był może dojrzałym mężczyzną, ale dzieckiem też nie. Siedemnaście lat to już chyba wystarczająco, by przyciągnąć czyjeś spojrzenie, więc w swój wygląd raczej nie wątpił. Niestety upokarzające słodkie słówka, ani wyzywająca prowokacja na niewiele się zdały, tak samo jak jego niby "wrodzony" wdzięk.
Zaczął się zniechęcać. Siedząc wieczorem w fotelu rozmyślał nad tym wszystkim i zastanawiał nad ich relacją.
Na pewno był jakiś sposób, tylko musiał na niego wpaść.
Długo myślał. Ogień w kominku trzaskał, a on pogrążał się coraz bardziej, wymyślając już najbardziej absurdalne pomysły.
W końcu wstał i wyjrzał za okno. Odszukał wzrokiem tego, który zaprzątał jego myśli i skupił na odszukaniu jego słabości.
Coś, czemu ten demon nie będzie mógł się oprzeć… Co tak właściwie kręci diabły oprócz pożerania ludzkich dusz? Czy w ogóle był jakiś sposób?
I nagle go olśniło.
- Nie ma mowy! - Krzyknął głośno i wybił sobie ten pomysł z głowy.
Już wolał zginąć, niż wprowadzić go w życie.

***

Tydzień później mniej więcej ochłonął. Już nie reagował paniką i zaczął nawet rozważać te chore przedsięwzięcie. Sebastian był przekonany, że się poddał, ale tak naprawdę nie wiedział, co młodemu hrabiemu chodzi po głowie.
Ciel pod wieczór dostał hiperwentylacji. To była jego ostatnia szansa i obiecał sobie, że jeśli to nie podziała, przyzna demonowi rację.
Miał nadzieję jednak, że tym razem spryt go nie zawiedzie, bo rzadko kiedy dedukcja skazywała go na porażkę. 
Sebastian wszedł do pokoju i ułożył świeżą piżamę na jego łóżku. Tak jak co dzień, rozpoczął swoją naturalną czynność przebierania go i wykonywał swoje obowiązki bezbłędnie.
Ciel cierpliwie czekał na odpowiedni moment. W gardle mu zaschło, a o żebra obijało się szaleńczo bijące serce. Jeśli to nie podziała, nie będzie sobie potrafił wybaczyć tego uwłaczającego czynu do końca życia. Powiesi się najpewniej, albo skoczy z mostu, ale nigdy więcej nie spojrzy demonowi ponownie w oczy.
Sebastian narzucił na niego nocną koszulę, kończąc swoją powinność. Uśmiechnął się i życząc dobrej nocy, chwycił świecznik i już chciał odejść, gdy nagle za frak złapała go zgrabna rączka.
Zdziwiony obejrzał się przez ramię i spojrzał na wpół leżącego Ciela, który wyciągnięty na pościeli, patrzył na niego wielkimi i błyszczącymi oczami. Dekolt koszuli delikatnie odsłonił jego białe ramię, a drżące usta rozwarły się delikatnie i wydobył się z nich cichy dźwięk…
- Miau?
  Słowo to rozbrzmiało o wiele głośniej, niż zamierzał i chłopak spłonął potężnym rumieńcem. Nie odrywał jednak oczu od czerwonych tęczówek, które tym razem zgasił całkowicie. Gdyby szczęka Sebastiana mogła opaść do podłogi, na pewno by to zrobiła.
Kamerdyner nie reagował. Trwali tak w upiornej ciszy, która rozsadzała hrabiego od środka. Ręka mu drżała, a on miał ochotę zapaść się pod ziemię. Pierwszy i ostatni raz robił coś takiego.
Nagle oblicze demona się zmieniło. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, obnażając ostre kły.
Ciel poczuł się wyjątkowo dziwnie. Gorąco rozeszło się po jego ciele i bynajmniej nie był to objaw kolejnego zawstydzenia. Czerwone oczy pociemniały i zmrużyły się przyjemnie.
Sebastian przysiadł na łóżku i delikatnie pochylił się w jego stronę.
Złożył na jego wargach delikatny pocałunek.
Ciel rozszerzył ze zdziwienia oczy, ale nie odepchnął go. Nie był w stanie wykonać żadnego ruchu, pochłonięty przez dziwne i nieznane mu wcześniej uczucie.
Nie trwało to długo i gdy Sebastian się odsunął, w końcu przypomniał sobie, jak się oddycha.
- Tego się po paniczu nie spodziewałem.- Uniósł jedną brew, dość mocno zaintrygowany.-  Proszę to potraktować jako moją kapitulację.
- Ciekawa forma.- Przyznał Ciel odchrząkując i niekontrolowanie wędrując wzrokiem z ust na oczy kamerdynera. Nie był pewny w jakim obecnie znajduje się stanie. Tryiumf nie przychodził, a jedynie rosła w nim niepohamowana ciekawość. Takiego Sebastiana jeszcze nie miał okazji poznać.
- Dobrej nocy, mój Panie.- Wyszeptał powabnie w jego usta i wstał.
- Dobranoc Sebastianie.- Odpowiedział, nie potrafiąc oderwać od niego oczu i również odwzajemniając zadziorny uśmiech.
Tym razem usnął w pełni usatysfakcjonowany i ciekawy, co przyniesie im kolejny dzień.

***

 Wybaczcie, że nie Durarara -_-' ale no... ciężko mi idzie xD Za tydzień obiecuję, że już będzie. Wolałam wykorzystać wena na cokolwiek, niż skrobać na siłę. Mam nadzieję, że efekt nie taki tragiczny. Ostatnio mam fazę na krótsze opowiadania. 

3 komentarze:

  1. To było cudne <3 więcej o nich proszę =) Ah biedny Ciel ile to on musiał się napracować by w końcu Sebastian na niego spojrzał xD ale za to jaką nagrodę dostał też chcę taką =) życzę ci moja droga dużo weny i wspaniałych pomysłów =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohh, urocze. Milo sie czytalo. W sumie pomysl Ciela byl tak oczywisty... a nie wpadlam na to. Bah, majstersztyk. Urocze i godnie zastepuje brak rozdziału opowiadania z Drrr.
    Nie mniej, liczę na shizaye w następnej nocie ❤
    Powodzenia i dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale dlaczego nie...?
    A dobra, nie ważne.

    OdpowiedzUsuń