piątek, 15 stycznia 2016

Gorąca ochłoda

Tytuł: Gorąca ochłoda
Anime/Manga: One Piece
Liczba rozdziałów: One-shot
Pairing: ZoroxLuffy
Uwagi: +18 Sexyyyy~ xD Dla Ciebie Gumo:*

W Nowym Świecie na nieskończonym nieboskłonie gościło dzisiaj słońce. Swoimi promieniami starało wedrzeć się w morskie głębiny, bezskutecznie próbując dosięgnąć tajemniczego dna, na którym swoje królestwo miały, nieznane nikomu, morskie potwory. Za to mogło bezwstydnie muskać deski pirackiego statku, który dryfował sobie spokojnie po wyjątkowo cichym morzu. Ogrzewało płótno żagli, nadawało blasku szklanym okiennicom oraz kąpało się razem z szaloną gromadką, która organizowała sobie wodną imprezę.
- Gorąąąąąąco~- Jęczał chłopak w słomianym kapeluszu, topniejąc na balustradzie i z zazdrością obserwując swoich towarzyszy pluskających się w morskiej wodzie.
- Taki nasz los, Kapitanie.- Odpowiedziała mu czarnowłosa piękność, rozciągnięta na leżaku pod olbrzymim parasolem. Przerzuciła koleją stronnicę książki i poprawiła kosmyk spadający jej na przeciwsłoneczne okulary.
- Też bym tak chciał.
Śmiechy i okrzyki radości tylko bardziej wpędzały go w depresyjny dół.
- Ty to się lepiej schowaj w cieniu, pajacu.
Dostał po głowie od swojego kucharza, ale nawet nie miał siły zareagować. Nie dość, że gorąco odbierało mu siły, to jeszcze słone kropelki, które już dawno wyschły na jego skórze w palącym słońcu. Do wesołego gwaru dołączyły się okrzyki uwielbienia dla półnagiej piękności i Luffy mógł już tylko westchnąć.
Nie dostrzegł nawet, że od pewnego czasu jest obserwowany przez parę czarnych jak węgiel oczu. Podczas gdy on bolał nad swoją dolą posiadania diabelskiego owocu, ktoś inny wpadł na całkiem ciekawy pomysł.
***
- Nie idziesz jeszcze spać?- Zapytał Chopper, który dopiero teraz wychylił się ze swej kajuty. Tak to cały dzień przesiadywał w niej, gdyż gorąco źle wpływało na jego ciało odziane w futerko. Nawet cień nie dawał ochłody, więc wolał spędzać te najgorsze temperatury pod pokładem.
- Nie, teraz przynajmniej jest znośnie.- Zaśmiał się Luffy i zakładając ręce za głowę, przechadzał się po balustradzie.
Renifer patrzył na to z niepokojem, ale gdy ujrzał siedzącego przy maszcie Zoro, który nie spuszczał oczu z kapitana, odetchnął z ulgą i wrócił z powrotem do kuchni, gdzie reszta załogi zmywała po kolacji i wspominała ostatnią przygodę.
  Wieczór był cudowny. Gorącu ustąpiła ciepła bryza, a jasne niebo zastąpił mrok, usiany tysiącem gwiazd. W powietrzu unosił się zapach świeżości, a fale cicho obijały się o statek. Od paru dni nie nękały ich żadne przeciwności losu, więc wszyscy czuli się zrelaksowani, zupełnie jak na zasłużonych wakacjach.
Po dłuższym przechadzaniu i nuceniu pierwszej lepszej melodii, Luffy w końcu zatrzymał się i kątem oka spojrzał na niezłożony jeszcze basen.
- Chcesz popływać?- Odezwał się Zoro, który zaszedł go od tyłu. Chłopak jedynie dalej wpatrywał się w morską toń i uśmiechnął kącikiem ust.
- Przecież nie mogę.- Powiedział, ale nie otrzymał odpowiedzi. Nie musiał jednak jej dostawać. Oddalające się kroki były niemym zaproszeniem. Uśmiechnął się. Odczytując je, bez słowa podążył za Zoro, który schodził pod pokład.
Podekscytowany, po drodze zrzucił z siebie czerwoną koszulę, a gdy byli już na najniższym poziomie statku, wyzuł się z butów i odłożył kapelusz patrząc, jak Zoro pierwszy zbliża się do krawędzi wody.
Cały dzień wszyscy chodzili w strojach kąpielowych, więc nie musząc się przebierać, Luffy podszedł do mężczyzny, który już wszedł do wody, zanurzając się po pas. Franky bardzo fajnie przygotował im ogrodzoną przestrzeń, która połączona z oceanem sprawiała wrażenie mini basenu. Podświetlany od spodu, był zupełnie taki, jak w jakimś drogim kurorcie.
Zoro przeczesał mokrą dłonią włosy, a drugą wyciągnął do swojego kapitana. Bez słowa zaprosił go do siebie, swoim wzrokiem przyprawiając chłopaka o szybsze bicie serca.
Luffy chwycił ją i usiadł na krawędzi, dzielącej deski i wodę. Przygryzł wargę, gdy zanurzył nogi w chłodnej wodzie, która natychmiast zaczęła na niego działać. Wstrzymał oddech, gdy silne ramiona przyciągnęły go do siebie. Z resztek sił chwycił się ciepłej szyi Zoro, bezgranicznie mu się powierzając. Oplótł go nogami w pasie i został odciągnięty od stabilnego podłoża.
Poczuł jak siły go opuszczają. Kończyny zrobiły się ciężkie jak kamień,  a mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Woda opatuliła go po samą pierś, a on był zdany na łaskę podtrzymującego go mężczyzny.
- Okej?- Zapytał go Zoro, pilnując, by nie zanurzyć swojego kapitana za bardzo. Jedną ręką przejechał mu po jego nagich plecach.
- Tak. – Luffy odchylił się na ile mógł i spojrzał wprost na twarz swojego załoganta, uśmiechając się słabo.- W końcu jesteś ze mną.- Ich wzrok się spotkał, bezwstydnie zdradzając najgłębsze pragnienia zrodzone przed kilkoma chwilami.
Nawet jeśli stał się słaby, przyjemnie mu było tulić się do ciepłego ciała oraz choć przez chwilę doświadczyć tego, co stracił wiele lat temu. Możliwość pływania może i nie dokuczała mu zbytnio, chyba że w walkach, ale nie mógł nie przyznać, że momentami za nią tęsknił.
Pływali tak chwilę w ciszy, a Luffy rozkoszował się bliskością z wodą i zielonowłosym. Próbował poruszyć palcami, by choć minimalnie wprawić je w ruch pod wodą, lecz bezskutecznie. Ciało go zupełnie nie słuchało.
- Hej, to niesprawiedliwe.- Powiedział po chwili, gdy poczuł na szyi ciepłe usta. Przymknął oczy i bezsilnie usiłował oprzeć się pocałunkom. W jego ciało zaczynało wlewać się coraz przyjemniejsze uczucie, dreszczem przenikając do najwrażliwszych punktów.
Zoro jedynie zamruczał jak tygrys w odpowiedzi i kontynuował, dalej znęcając się nad sparaliżowanym ciałem.
Luffy zaczął oddychać szybciej, gdy ostre zęby zahaczyły o jego płatek ucha. Westchnął cicho i resztkami sił wczepił palce w zielone kosmki włosów. Gdy już myślał, że dłużej nie da rady, poczuł krawędź basenu i został wystawiony na deski.
Opadł bezwładnie na plecy, mając nogi dalej zanurzone w wodzie. Zaśmiał się cicho i kątem spojrzał na Zoro, który pożerał go wzrokiem.
- Lubisz mnie takiego?- Zapytał, przyglądając się, jak sznurek od jego kąpielówek zostaje powoli rozwiązywany.
- Czasem.- Odparł mężczyzna, również odwdzięczając się uśmiechem. Patrzył na niego z góry i nie mógł oprzeć się uległemu mu kapitanowi, który tak rozkosznie się pod nim rumienił.
Luffy odchylił głowę w tył, gdy został wyswobodzony z krępującego go ubrania. Siły wróciły mu nieznacznie, lecz nie na tyle, by wykazać się jakąś żywszą reakcją. Mógł jedynie głośno wzdychać i minimalnie unosić biodra, gdy gorące usta parzyły wnętrze jego ud. W takich chwilach cała gwałtowność oraz stanowczość, ustępowała całkowitemu podporządkowaniu się przyjemności.
- Zoro…- Szepnął, wijąc się na twardej posadzce. Usta mężczyzny sięgały teraz znacznie wyżej, zanurzając go w swoje ciepłe wnętrze. Pieściły jak nigdy dotąd, a on nie miał siły nawet się unieść, by złożyć choć jeden pocałunek, czy też przyciągnąć go bardziej rękami. Język poruszał się powoli, a dłonie zbliżały się do jego wnętrza, kciukami bawiąc się z nim, jak im się podobało.
Serce chciało rozsadzić klatkę Luffyego, a obraz przed oczami przyjemnie ciemniał. Nieczęsto doświadczał tyle przyjemności z ich zbliżeń, które swoją gwałtownością zwykle łamały deski pokładu, więc teraz był wyjątkowo zirytowany, że nie ma możliwości odpowiedzenia tym samym.
- Zoro… zabierz mnie z wody.- Powtórzył, i znów został zignorowany. Jęknął głośniej, gdy usta zassały się na jego czubku.- Zoro…- Powiedział głośniej.
- Nie.- Sprzeciwił mu się, jak to miał w zwyczaju kiedy trafiali razem do łóżka. Te krótkie chwile pozwalały mu na tę odrobinę bezczelności, które doprowadzały Luffyego na skraj przyjemności. Ciało drżało pod nim, reagując na każdą jego niesubordynację.
Luffy zacisnął słabo palce na umięśnionych ramionach i spojrzał na wpół wynurzonego z wody Zoro, który wkładał w niego już trzy palce. Uczucie rozpierania i  gorąca sprawiało, że coraz ciężej łapało mu się powietrze.
W końcu jego kochanek nie wytrzymał i posiadł go, wpędzając w najprzyjemniejsze odmęty przyjemności. Nieznacznie przemieścili się dalej od wody, więc Luffy w końcu mógł o własnych siłach wynurzyć się z basenu.
Dyszeli głośno i patrzyli sobie w oczy. Ręce Luffyego zostały unieruchomione, przez silne dłonie, przypierając go do desek skrzypiącej od pchnięć podłogi. W końcu i usta złączyły się w pocałunku, gdy byli o krok przed spełnieniem.
Czarnowłosy nie wytrzymał. Odzyskał już na tyle sił, by zmusić Zoro do przekręcenia się na plecy. Rozsiadając się na nim wygodnie, znów poczuł mężczyznę w sobie i podparł się na jego klatce piersiowej, przejeżdżając palcami po ukośnej bliźnie.
- Teraz ty poleżysz.- Powiedział zalotnie, widząc drapieżny uśmiech, tym razem nie uznając sprzeciwu.
Zoro oblizał usta i nie mógł oderwać wzroku od Luffyego, który zmysłowo zaczął poruszać biodrami. Unosił się i opadał, a jego mokra jeszcze klatka piersiowa, z czerwonym śladem po dawnej ranie, poruszała się szybko od cichych wzdechów. Błądził dłońmi po zgrabnej talii i momentami dociskał go do siebie czując, jak fala uniesienia niesie ich obu. 
Nie mogąc dłużej leżeć bezczynnie, podniósł się i kochali się na siedząco, całując namiętnie.
- Kapitanie…- Szepnął prosto w usta Luffyego, który zakrył mu je dłonią. Wiedział, że to doprowadza go do szaleństwa, więc z przyjemnością patrzył, jak twarz chłopaka robi się rozkosznie zawstydzona. Znów zbliżył ich wargi do siebie i przedarł się językiem między palce, które je zakrywały.
Luffy doszedł, silnie wbijając paznokcie w plecy Zoro, który również wypełnił go od środka. Pchnął go jeszcze silnie kilka razy, zanim oboje opadli bezsilnie na podłogę. Dyszeli, chwilę musząc dochodzić do siebie.
- Lubię pływać…- Zaśmiał się Luffy, przytulając się do ciepłego mężczyzny. Ręce szermierza splotły się na jego plecach, a on przymknął oczy, leniwie przesuwając językiem po pulsującej skórze szyi Zoro.
- Jeszcze jakieś zachcianki?- Zapytał zielonowłosy, bawiąc się włosami swojego kapitana.
- Tak…- Wyszeptał mu do ucha.- Łóżko.
***
Na Nowym Świecie wstał kolejny, piękny dzień. Słońce znów zajmowało cały nieboskłon, nie dając zagościć się na nim ani jednej chmurce.
- Rany, jest gorzej, niż wczoraj.- Narzekała Nami, wycierając się ręcznikiem i chwytając za przygotowany przez Sanjiego pucharek z lodami, które zdążyły się już do połowy roztopić. – Najchętniej nie wychodziłabym z wody.- Westchnęła i skosztowała deseru, podejrzanie patrząc na Luffyego. Ich kapitan dzisiaj nawet słowem nie jęknął, że zazdrości pluskającym się w wodzie przyjaciołom i grzecznie grał w karty z Sanjim oraz Brookiem.
- A temu co?- Szepnęła do siedzącej koło niej Robin, która tylko zaśmiała się w odpowiedzi.
Nie musiała długo zgadywać, tylko odszukała wzrokiem Zoro.
- Luffy, a dzisiaj nie chcesz się kąpać?- Zapytała złośliwie, napawając się wściekłym wzrokiem szermierza, który od razu wychwycił kąśliwą uwagę.
- Może chcę. – Zachichotał i spojrzał tajemniczo znad swoich kart na Zoro.
- Przecież nie możesz pływać.- Powiedział Usopp, dopiero co wchodząc na pokład z basenu.
- Nie sam.- Dodała Nami, odchrząkując wymownie, przez co prawie została zabita wzrokiem. Niektórzy poczerwienieli, inni unieśli w niezrozumieniu brew.
- Komu zimnego koktajlu?!- Krzyknął Sanji z kuchni i temat na szczęście został zakończony.
Na Nowym Świecie jeszcze przez kilka najbliższych dni zapowiadały się srogie upały, a co za tym idzie, równie ciepłe wieczory.
Taki tam przerywnik xD Inspiracja sama przyszła. Tych co czekają na rozdział - przepraszam. Będzie za tydzień:*



2 komentarze:

  1. Oneshot bardzo fajny, tylko pod koniec taki smutek, bo chciałoby się więcej. X'D Moim faworytem jest ZoSan, ale ZoLu tutaj wyszło ci super i nawet zaczęłam się do tego pairingu przekonywać. :o
    Zoro taki nieposłuszny. =w= Lubię motyw pana i sługi itp. gdzie ta na codzień poddańcza strona, traci głowę i staje się nieposłuszna gdy pan rozkłada nogi... jedno z moich dziwnych upodobań. xux
    Nie widziałam błędów ani literówek, rozdział składnie i przyjemnie napisany; po błądzeniu w internetach gdzie są opka pisane przez 12-letnie, napalone niunie, które robią byk na byku, a ładu i sensu w ich postach nie znajdziesz, coś takiego jak ten oneshot, gdzie wyobraźnia ma szansę działać bez przerywania na rozkminę co autor miał na myśli, jest naprawdę miodem na mój napastowany przez idiotyzmy umysł. x.x
    Także weny życzę, czekam na więcej twojej twórczości. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natchnął mnie nowy specjal gdzie wylądowali na wyspie która odbierała im siły;D To piąteczka! Mamy podobne zboczenia;D Dziękuję!

      Usuń