niedziela, 23 sierpnia 2020

Za kulisami 14 END

 

W przeddzień występów chłopacy postanowili się zrelaksować w hotelowym SPA. Sejin załatwił im prywatne masaże i sauny, gdzie mogli się odprężyć i przestać myśleć o jutrzejszym dniu. Tae i Kookie byli ostatni w kolejce do gabinetu. Siedzieli umyci w miękkich, białych szlafrokach i ręcznikach na głowach zawiniętymi w śmieszny sposób. Byli sami w wąskim korytarzu.

- Ale super. Czuję, jakbym miał kamienie zamiast mięśni.

- Oby nie było z nich krwawej plamy, gdy jakaś lina ich nie utrzyma.

Maknae westchnął.

- Dalej się będziesz o to złościł?

- Widziałeś tą wysokość! Jak mam się o ciebie nie martwić! O mału zawału nie dostałem, jak cię dzisiaj podciągali. Czemu nie możesz zrezygnować?

- Wiesz, że lubię takie rzeczy. Nie powstrzymasz mnie. Wiedziałeś cały osprzęt, nie ma szans, że mnie nie utrzyma. 

Tae dalej się dąsał. Kookie denerwował się, że tak często poruszają ten temat. Chciał go jakoś udobruchać, więc rozejrzał się na boki patrząc, czy nikt nie idzie i ugryzł go w ucho.

- Tae… no nie złość się.

V momentalnie poczerwieniał i obrócił swoją twarz w jego stronę. Stykali się nosami. Chłopak zamruczał gardłowo jak tygrys.

- Ty mały…

Pocałowali się. Szybko i krótko, ale to wystarczyło, by rozpaliło ich do czerwoności.

- Nie wiem, czy wytrzymam… Może wrócimy do pokoju? – Maknae spróbował jeszcze bardziej go nakręcić.

- Ale masaż...

- To ja ci go zrobię.

Tae przełknął ślinę i uśmiechnął się. Przystał na to. Na palcach wymknęli się uradkiem ze SPA i pognali do windy. Śmiejąc się jak dzieci, Kookie otworzył drzwi swoją kartą. Było ciemno i nie mógł trafić w otwór, by włączyć nią prąd. Porzucił jednak ten pomysł, bo Tae zaczął go namiętnie całować.

Dobrze, że Jimin jest właśnie na masażu… pomyślał, chwiejnie kierując się w stronę łóżka. Potykali się o przedmioty i padli na pościel, dobierając się do swoich pasków od szlafroków. Maknae wylądował pod Tae, mrucząc z przyjemności.

- A masaż…?

- Później, najpierw się tobą zajmę… - V drapieżnie ugryzł go w szyję, a młodszy westchnął.

Rozbłysło światło. Była to lampka nocna.

- Echem…

Zamarli w połowie drogi do swoich ust. Spojrzeli w kierunku dźwięku i zesztywnieli ze zgrozy.

Na sąsiednim łóżku siedział Hobi, Rap i Jin. Wyglądali, jakby chcieli ich początkowo wystraszyć w ciemności. Ich miny wyrażały zawstydzenie i zdumienie.

Maknae nie wiedział, jak to możliwe, przecież kartę do pokoju powinien mieć jeszcze tylko Jimin. Niestety tkwiła ona na swoim miejscu w ścianie. Chyba że…

- O kurwa… - szepnął Tae.

Kookie zrzucił go z siebie i zakrył się szlafrokiem. Doszła do niego powaga sytuacji. Czerwień paliła mu twarz. Skulił się przy ścianie i wbił wzrok w podłogę.

- Tak, to dobre słowo – podsumował Jin, będąc bladym jak ściana.

 

***

 

Jimin do ostatniej chwili się wahał. Gdy przyszła jego kolej na masaż, w ostatniej chwili oddał miejsce Hobiemu, który wszedł do pomieszczenia z Jinem. Jeżeli ma wdrażać plan, musi to zrobić od razu. Widział zdumienie Yoongiego, gdy usiadł koło niego na ławeczce w poczekalni.

- Idziemy razem?

- Na to wygląda.

Cisza się przeciągała, a atmosfera między nimi gęstniała. Można ją było kroić nożem.

Jimin dawno się tak nie stresował. Po wysłuchaniu wczoraj planu Hobiego, najpierw chciał go wyśmiać, jednak potem… przyznał, że jest dość ciekawy. Nie wiedział czy wypali i czy przypadkiem nie będzie mieć potem jeszcze większego mętliku w głowie, ale postanowił spróbować.

- Wziąłeś relaksacyjny czy rehabilitacyjny?

- Ten pierwszy.

- Ja też.

Dziwnie było tak rozmawiać pierwszy raz od dawna, ale nie mógł się rozpraszać. Musiał spróbować.

- Gryzie mnie ten szafrok, a ciebie? – Jak najspokojniej podwinął biały materiał na udzie i pogładził się po skórze, delikatnie się drapiąc.

 Odpowiedziało mu milczenie. Jimin nie patrzył na chłopaka, bo czerwienił się ze wstydu. Musiał się postarać. Wiedział, że to nie będzie łatwe, ale rzeczywistośc jak zwykle go przerastała. Bardzo ostrożnie, niby od niechcenia, przeciągnął się i ziewnął, zarzucając ręce za głowę, a następnie na oparcie ławki. Niby przez przypadek otarł się o ramię Yoongiego. Przeszył go dreszcz. Nie przeprosił. Miał nadzieję, że wypadło naturalnie.

Suga milczał uparcie. W końcu wywołali ich do gabinetu. W powietrzu unosiła się woń mandarynek. Leciała relaksująca muzyka  i paliły się świece. Czekały na nich dwie masażystki. Ukłoniły się grzecznie i poinstruowały. Mieli do dyspozycji łazienkę, gdzie mogli się odświeżyć. Jako, że byli już po prysznicach, musieli jedynie zostawić szlafroki i się położyć. Kobiety profesjonalnie rozwinęły materiał ręczników i trzymając je przed sobą, pozwoliły chłopakom ułożyć się na łóżkach, nie oglądając ich ciał.

Jimin przełknął ślinę. Okropnie się denerwował. Nie przejmował się zupełnie kobiecym wzrokiem, a jedynie tym za sobą. Powoli i z oporem zdjął odzienie, odwieszając je na wieszak na ścianie. Dreszcz przeszył go, kiedy wyczuł na sobie uważne spojrzenie Yoongiego. Mięśnie spieły mu się do granic możliwości, ale wytrzymał. Położył się brzuchem na leżaku i odetchnął dopiero wtedy, gdy kobieta nakryła jego pośladki ręcznikiem. Schował twarz w dziurze łóżka i westchnął. Miał nadzieję, że Hobi się nie mylił i rzeczywiście coś tym osiągnie. Bo jak na razie nie wierzył, że udało mu złamać tyle własnych postanowień. Ciepły olejek rozlał się na jego plecach. Ręce, które go masowały, wyczuwały, jak bardzo jest spięty i choć się starały, niewele mu ulżyły. Kobieta mocniej naciskała, zajmując się każdym centymetrem jego skóry. Dotykała pośladków, ud, stóp i rąk. Była naprawdę dobra. Po dłuższym czasie udało mu się trochę zrelaksować. W końcu przyszedł czas na to, by odwrócić się na plecy. Ponowiły ten sam manewr co poprzednio, a chłopacy leniwie się podnieśli.

Jimin ukradiem spojrzał na Sugę. Niestety tamten wpadł na to samo i ich oczy się spotkały. Park całą siłą woli starał się zachować spokój. Dreszcz przeszedł go na wspomnienie ciepła drugiego ciała. Wytrzymał te męki i choć głos mu się załamał, udało mu się wydusić zapytanie.

- Tobie też jest tak dobrze?

Yoongi myślał, że się przesłyszał. Jego twarz wyrażała niedowierzanie, a policzki pokryły się rumiencem.

Jimin pierwszy raz od dawna się uśmiechnął. Odwrócił wzrok i spojrzał w sufit. Błagał, by jego gra się opłaciła, bo zaraz zemdleje z nerów. Kardiolog murowany. Posanowił jeszcze ostrzej pocisnąć po bandzie.

- Mogłaby pani… tak, właśnie tutaj. Super – westchnął głęboko, gdy kobieta uciskała jego kostkę u nogi. Było to nawet zgodne z prawdą, ale wypowiadanie tych słów było cholernie zawstydzające. Podejrzewał, że Hobi z Jinem jęczeli tu znacznie głośniej, ale w jego przypadku to było raczej niespotykane. Suga nadal był cicho.

Gdy masaż dobiegł końca kobiety się wycofały i zostawiły ich samych, by doszli do siebie. Jimin tego nie potrzebował, więc usiadł tyłem do Sugi i się znów przeciągnął.

- Ale bosko…

Sięgnął po szlafrok, ale się zawahał. Próbuj dalej, nakazywał sobie. Zdecydował się na ręcznik. Owinął się nim w pasie i wstał. Miał nadzieję, że jego serca nie było słychać na ostatnim piętrze hotelu. Stanął do Sugi przodem i zamarł.

Chłopak siedział już w szlafroku i patrzył na niego rozszerzonymi źrenicami, zaciskając ręce na obramowaniu łóżka. Jimin przełknął ślinę. Zachowaj spokój, mów normalnie…

- Wracamy?

- Chcesz tak wracać?

- Chciałem jeszcze iść pod prysznic – kiwnął na łazienkę – Nie mogę?

Suga wyglądał na totalnie ogłupionego. 

- Nie ważne… - wstał i wyminał go gniewnie, wychodząc z pomieszczenia.

Jimin nie mógł wyjść z szoku. Czy on własnie…? Znów się uśmiechnął, przecierając sobie spoconą twarz. Poczuł jak drżą mu ręce z ekscytacji. Chyba właśnie… to chciał zobaczyć. Dziękował sobie w duchu, że jakoś mu się udało do tego doprowadzić. To naprawdę działało. Może Hobi miał rację?

Spłukał olejek pod prysznicem i zakładając szlafrok, udał się do hotelowego pokoju. Suga dalej nie wiedział, że do niego wrócił. Wziął głęboki wdech. Teraz czeka go najgorsze. Przyłożył kartę. Zamek cicho kliknął, a on znalazł się w środku. W paszczy lwa.

Paliły się nocne lampki na stołach. Z łazienki dochodził szum wody z prysznica. Odłożył swoje rzeczy na wolną pościel i usiadł. Żałował, że nie ma jakiś leków uspokajających, bo nie wiedział, czy dożyje poranka. Starając się wyglądać normalnie, usiadł przy ramie łóżka i poluźnił dekolt szlafroka.

 Boże, w co ja pogrywam…

Woda w łazience ustała, a krew zamarła w jego żyłach.

- Kurwa!

Jimin poderwał się na łóżku. Usłyszał potem, jak coś spada głucho na podłogę. Zastanawiał się, czy się odezwać ale nie musiał, bo Suga zdążył wyjść i spojrzeć na niego oniemiałym wzrokiem.

- Wszystko w porządku?

Yoongi pomrugał zstanawiając się, czy naprawdę go widzi. Miał już na sobie luźne dresy. Włosy zwisały w nieładzie na wszystkie strony.

- Co tu robisz?

- To przecież też mój pokój.

Wiedział, że tamten nic nie rozumie z jego zachowania. Sam siebie też nie rozumiał.

- Mogę wiedzieć, co się dzieje?

- Nic się nie dzieje. Co ma się dziać?

Jimin chwycił za komórkę i włączył pierwszą lepszą stronę w Internecie. Czy można umrzeć ze stresu?

- Mam sobie iść? Jeśli ci przeszkadza moja obecność to poproszę Hobiego, by wrócił.

Suga zmrużył oczy. Jego wzrok pytał go, co on do cholery wyprawia.

Odwróć kota ogonem. Mówił mu Hoesok. To ty tu jesteś ofiarą i nie ty powinieneś czuć się źle. To on musi sobie to poukładać. Nie jesteś mu obojętny, chyba sam to przyznasz po tym, co razem przeszliście.

- A ty nie masz nic przeciwko bycia ze mną?

Wzruszył ramionami.

- Chyba już sobie wszystko wyjaśniliśmy, prawda?

Musiał być kiepskim aktorem, bo Suga nie wyglądał, jakby chciał dać mu spokój. Usiadł na swoim łóżku i wwiercał w niego swoje spojrzenie.

- Teraz czuję się niekomfortowo.

- Skąd ta zmiana? Wcześniej nawet nie chciałeś na mnie patrzeć.

Zawrzało w nim. Przecież miał powody. Czemu ten kamień był momentami taki nieczuły. Przynajmniej znalazł siłę by grać dalej. Wziął głęboki wdech.

- Zdałem sobie sprawę z pewnych rzeczy i zrozumiałem, że jednak miałeś rację - te słowa zabolały nawet jego samego. – I tak by nam nie wyszło.

Powiedział to. Udało mu się nawet nie zająknąć. Nie patrzył na Yoongiego tylko w ekran telefonu, który wyślizgiwał mu się ze spoconych rąk.

Nie zdawał sobie sprawy, że te słowa przeszyły rapera jak lodowe ostrze.

- Cieszę się… to słuszne – Suga powiedział to tak cicho, że ledwo go usłyszał. Zabolało.

- Jesteśmy nadal przyjaciółmi? – Zapytał, zabarwiając to nutką sztucznej wesołości.

- Jasne.

Yoongi położył się na łóżku i obrócił do niego plecami. Zgasił swoje światło.

Jimina zapiekły oczy. Zacisnął je mocno i cicho odetchnął. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, ile go to kosztowało. Drżąc, również przewrócił się na bok i opatulił ramionami czując, jak chłód ogrania jego ciało. Czekał, ale nie usłyszał nic więcej. Czy naprawdę na coś liczył? Czemu do cholery z jakiegoś powodu czuł się winny tej sytuacji? Co robił nie tak?

- Dobranoc.

- Dobranoc.

Dla obojga była to jedna z najsmutniejszych nocy w życiu.

 

***

 

Nastąpił dzień festiwalu. Po obejrzeniu występów i wysłuchaniu nagrodzonych artystów, w końcu przyszła ich kolej. Wizażystki właśnie kończyły ich przygotowywać w garderobie, dopracowując makijaże i poprawiając ubiór. Wyglądali fenomenalnie. Przeglądali swe odbicia w lustrach i cykali sobie foty telefonami.

Jimin zerknął na bladego Tae. Chłopak siedział sam w kącie i podgryzał paznokieć.

- Nie martw się tak o niego – pocieszył go.

- Co? A tak, staram się.

Kookiego już z nimi nie było, był szykowany do kluczowej sceny. Zostało im niewiele czasu.

- Zaraz wchodzimy!

Rap zebrał ich wszystkich i ściskając w kręgu, objął ramionami.

- Damy z siebie wszystko. Jesteśmy BTS!

- Tak!

Odkrzyknęli mu chórkiem. Nikt nie dał po sobie poznać, jak bardzo jest zdenerwowany. Byli gotowi dać najlepszy występ w życiu. Musieli być profesjonalni.

Jimin skierował się z Hobi do osobnego przejścia. Mięli osobny blok.

- Ale adrenalina! Jimin, zmiećmy ich z nóg!

Park uśmiechnął się do przyjaciela. Pomimo wszystko, czuł jakąś lekkość.

Dużo myślał w nocy. O swojej beznadziejniej miłości. Czy była tego wszystkiego warta? Przyznał, że wiele się nauczył. Nawet jeśli nic z tego nie wynikło, wiedział teraz o sobie o wiele więcej. Czuł się silniejszy. Jakby zakończył w życiu pewien rozdział i otwierał nowy. Poczuł mrowienie w palcach, gdy usłyszał pierwsze akordy ich piosenek. Szoł się rozpoczęło. Tłum wrzasnął, widząc Kookiego zawieszonego nad nimi. Teraz ich kolej.

- Powodzenia!

Hoesok zniknął, wychodząc na scenę. Rozbrzmiało Boy meets evil.

On też wyszedł w czerń cienia i spojrzał w tłum zwrócony w stonę oświetlonego tancerza. Asystenci zawiązali mu oczy czerwoną, aksamitną szarfą. Wziął oddech, podniecony tym, co zaraz zrobi. Wsłuchał się w muzykę. Poczuł, jak wypełnia jego żyły. Wiedział, że teraz światła są zwrócone na niego. Zaczął tańczyć. Tłum pisnął. Nagle poczuł się… niezwykle seksowny i piękny. Uśmiechnął się ukradkiem. Rozkochał się w tym uczuciu. Przyszła ich wspólna kolej z Hobim i widownia oszalała. Wszystko działo się szybko i już w następnej chwili cała siódemka rozpoczęła układ do Blood sweat & teras. Sam nawet przed sobą musiał przyznać, że to jedna z ich najlepszych dotychczas choreografii. Uwielbiał w niej swoje kocie ruchy. Każdy z członków zespołu prezentował się olśniewająco i pociągająco. Widownia zalana była światłem ARMY Bomb, które kiwały się w rytm muzyki. Ich głosy rozchodziły się echem, powtarzane przez tysiące innych gardeł. Kolorowe światła zalewały scenę, tworząc kwieciste wzory.

Po skończonej piosence zapadła ciemność. Przyszedł czas na drugą część występu. Tu miał popisać się Tae i Jin z krótkim aktorskim pokazem. Gdy plecy V zostały obnażone wraz ze sztucznymi ranami po skrzydłach, entuzjazm tłumu osiągnął apogeum. Wtedy chłopacy zjechali platformą pod scenę.

Znów znaleźli się w komplecie, czekając aż windy ruszą w górę. Ogniste Fire podniosło temperaturę w całej hali. Buchnęły płomienie.

Byli w szczytowej formie. Każdy dawał z siebie wszystko. Krople potu ściekały na scenę, a oni śpiewali co sił w płucach, rozpalając publikę. Rap zagrzewał ARMY do jeszcze donośniejszych okrzyków. Scenę zalała fala dodatkowych tancerzy. Było okropnie gorąco i duszno, ale oni wytrzymali aż do wybrzmienia ostatniego akordu.

Wrzawa rozsadzała pomieszczenie. Hałas przyprawiał ich o fizyczny ból. Zamiast zmęczenia czuli dumę i spełnienie. Jakby naprawdę stali na szczycie świata.

Po burzliwych oklaskach mogli iść odpocząć. Za kulisami szybko doprowadzili ich do porządku i wysuszyli. Całe BTS wróciło na halę, zajmując swoje miejsca wśród reszty zaproszonych zespołów i oglądając kolejne występy.

Jimin trzymał kciuki na każdym wyczytywaniu nagród. Serce zatrzymywało się na kilka sekund, gdy były wymieniane kategorie, w których byli nominowani. Stracili Najlepszy Występ i gdy również utracili Najlepszy Męski Zespół, wypuścili z płuc całe wstrzymywane powietrze.

Najwyraźniej nie było im to pisane.

Czuli jakiś wewnętrzny żal. Wiedzieli, że dali z siebie bardzo wiele. Ich trochę nadmuchane w tym roku ego trochę zeszło z piedestału. Pnące się sukcesy po Wings najwyraźniej nie wystarczyły, by tym razem być gwiazdami.

Gala dobiegała końca. Gdy tak siedzieli niepocieszeni, udając wciąż zainteresowanie, by żadne kamery nie wyłapały ich rozczarowania, usłyszeli jeszcze jedną zapowiedź. Na scenie pojawiła się brunetka w biało różowej sukni, trzymając złotą kopertę. Zupełnie o tym zapomnieli, skupieni na swojej porażce!

- Proszę państwa! Czas na najważniejszą nagrodę! Za chwilę ogłosimy Artystę Roku 2016! Zaraz go wyczytam…!

Pokazali na telebimach prezentacje zespołów. Było nominowane EXO, Twice, Gfriend , Taeyeon i BTS

Przestszeń na powrót zrobiła się nieznośnie gęsta. Nowa fala zdenerwowania rozedrgała ich serca. Każdy z członków zacisnął spocone ręce na swoich kolanach.

- O rany, ale się teraz zestresowałem – szepnął podekscytowany Hobi.

Po wyczytanych wcześniej nagrodach, nie liczyli na wiele. Niemniej jednak iskierka nadziei tliła się wewnątrz nich i z każdą sekundą przybierała na sile. Chcieli ją tłamsić ale nie chciała gasnąć.

- Boże, niech już będzie po wszystkim – Suga ukrył twarz w dłoniach.

Jimin był tak zestresowany, że zaśmiał się nerwowo i poklepał go po plecach. Cały zespół siedział jak na szpilkach. To się nie może stać…

Tłum krzyczał. Było tak głośno jak nigdy. Serca wszystkich na sali biły jak szalone.

- Zwycięzcą jest…

Prezenterka specjalnie przedłużała tę chwilę. Bangtani czuli, jak ich ciała drętwieją ze zdenerwowania. Czy mają prawo w ogóle liczyć, że wyczytają ich zespół? Niektórzy wlepiali oczy w ekrany telebimów, inni modlili się, patrząc w ziemię.

Koperta otworzyła się, tworząc domek, z którego wystawała kartka z wypisanym zwycięzcą.

Ludzie darli się, wykrzykując nazwy zespołów.

- Zwycięzcą jest…

Kobieta nie miała litości. Przeciągała moment, doprowadzając wszystkich do szaleństwa. Kartka została wyciągnięta. W końcu przeczytała słowa, których wszyscy wyczekiwali. Temperatura w sali osiągnęła apogeum. Powietrze i podłoga wibrowały od emocji.

- Bangtan Sonyeondan!

Przez krótką chwilę czas się zatrzymał. Dla BTS ziemia usunęła się spod nóg. Czy im się tylko wydawało, czy właśnie ich wyczytali? Wybuch tłumu zagłuszył resztę słów prezenterki. Hala trzęsła się od oklasków. Jak we śnie wstali i uściskali się, czując, jak wzbiera w nich niedowierzanie, radość i szloch.

Jimin był tak szczęśliwy, że nawet nie zauważył, że idą z Sugą trzymając się pod boki. Hyung mówił coś do niego radosny, a on nawet coś mu odpowiedział, ale już nie pamiętał co. Szedł ze wszystkimi na scenę i nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł taką euforię. To było jak marzenie, jak najpiękniejszy sen, którego dawno nie doświadczył. Poczuł sens tego co robi, poczuł wdzięczność i ulgę. Gdy już byli na środku, ukłonili się i Namjoon przyjął statuetkę od prezenterki. Jimin wzruszył się widząc, jak chłopak walczy z emocjami. To była ich chwila, ich zwycięstwo. Każdemu łzy błąkały się w oczach.

- ARMY – zaczął lider, ściskając nagrodę drżącymi rękami – Dziękujemy tak bardzo. Naprawdę… od debiutu było wiele ludzi, którzy mówili, że nie jesteśmy w stanie tego zrobić, że to niemożliwe. Dziękuję, że wy uwierzyliście i byliście z nami do samego końca. To było coś, o czym tylko mogliśmy pomarzyć, dziękujemy że to spełniliście.

Podziękował wytwórni i ludziom, którzy im pomogli w osiągnięciu sukcesu. Zacinał się raz po raz, by przełknąć wzruszenie. Jimin był z niego taki dumny. Z nich wszystkich. Sam nie byłby w stanie wykrztusić nawet słowa.

- Dziękujemy jeszcze raz za pomoc w spełnieniu naszych marzeń.

Potem zmienił język na angielski.

- ARMY z całego świata. Wzbijmy się wspólnie na tych pięknych skrzydłach również w 2017 roku!

Te słowa mocno wybrzmiały w ogromnej sali. Kookie obok niego płakał. On sam patrzył w górę, wyobrażając sobie ich przyszłość. Czuł się… taki lekki, wolny i szczęśliwy. Jakby naprawdę się wzbili. Już teraz.

- BTS zawsze o was pamięta ARMY. Dziękujemy jeszcze raz!

Przytulili się. Przez chwilę zobaczył Sugę, zgarbionego i zapłakanego.

Żałował, że nie ma prawa uczestniczyć w jego szczęściu, ale musiał się z tym pogodzić. Teraz przyszło mu to łatwiej.

Być może dla niego też jest nadzieja. Dzisiaj w to uwierzył i znów spojrzał na wiwatujący tłum.

Namjoon chciał kontynuować.

- Mamy nadzieję, że nasze występy i muzyka dadzą nadzieję i pomogą w realizacji marzeń ludziom na całym świecie. Będziemy na to pracować bardzo ciężko. Dziękujemy!

- Dziękujemy! - Tae krzyknął na cały głos.

Ludzie wciąż stali, klaszcząc. Fani, artyści… Każdy się ciepło uśmiechał. Choć nie zdawali sobie z tego sprawy, ludzie w różnych częściach świata płakali przed ekranami, ciesząc się razem z nimi. To była jedna z najbardziej magicznych chwil w ich życiu.

Schodząc ze sceny, Jimin widział, jak Tae z Kookiem trzymają się ukradkiem za rękę. Uśmiechnął się delikatnie. Prowadzący właśnie żegnali się z widownią. Gala się już skończyła i mogli udać się prosto do garderoby. Gdy znaleźli się w cieniu, dali upust swoim emocjom. Skakali, krzyczeli, płakali… Tae wziął twarz Kookiego w dłonie i pocałował. Jimina zamurowało, ale ze zdziwieniem odkrył, że żaden z chłopaków nie zareagował, wręcz przeciwnie, zaczęli sobie na ich temat żartować.

- Tylko zdążcie się odkleić przed wyjściem z budynku.

- Sprowadził nam maknae na złą drogę!

- To przez jego plecy! – Hobi nawiązał do pokazu na scenie.

- Weźcie się – machnął na nich Kookie, nie będąc wcale złym, że Tae okazał mu czułość.

Nie wiedział jakim cudem się dowiedzieli, ale ucieszyło go to. Poczuł się, jakby naprawdę byli rodziną. Jego serce przepełniło dodatkowe, wzruszające ciepło. Każdy się wspierał. Było to krótkie, ale błysk w oczach i uczucie jakie para przelewała w spojrzeniu było piękne. Jimin westchnął i pomyślał, że on dla siebie pragnie tego samego. Nie zdawał sobie sprawy, że jedna osoba z ich zespołu jako jedyna przygarbiła ramiona.

 

***

 

W samochodzie panowała prawdziwa euforia. Śmiali się, krzyczeli, niedowierzali. Każdy choć przez chwilę chciał potrzymać złotą statuetkę. Roznosiło ich na wszystkie strony. Nawet staff machnął ręką i dał im szampana. Korek głośno strzelił. Złoty płyn rozlał się po podłodze, gdy nalewali go do kieliszków. Wypili ich zawartość duszkiem.

Jimin poklepywał się wesoło z Kookiem i dopiero teraz przypomniał sobie tę chwilę zapomnienia, gdy przy ogłoszeniu wyniku ściskał się serdecznie z Sugą. Spojrzał na chłopaka i zdziwił widząc, że się nie uśmiecha. Jeszcze przed chwilą płakał na scenie ze szczęścia, a teraz… Pewnie by go zapytał, co się stało, ale wiedział, że te czasy już minęły. Zastanawiał się czy plan Hobiego, by nim trochę wstrząsnąć miał sens. Może… źle zrobił i wzbudził w nim jedynie poczucie winy? Dopiero teraz to w niego uderzyło. Co jeśli źle zinterpretował słowa Hobiego? Pokręcił głową. Nie! Nie będzie dzisiaj nad tym myślał. Fakt, wczoraj nawet się tym trochę ekscytował, ale czy powinien to rozpamiętywać? Dzisiejszy wieczór już mu pokazał, że w życiu może być jeszcze wiele szczęśliwych chwil. Nawet jak jego prywatny świat się zawalił, to ten drugi nadal trwał i nadal potrafił być piękny.

Gdyby patrzył chwilę dłużej na Sugę, dostrzegłby, że on nieustannie rzuca mu pełne tęsknoty spojrzenia.

 

***

 

W hotelu dostali kolejną butelkę szampana i wykwintną kolację. Pałaszowali ją ze smakiem, przekrzykując się, kto lepiej wypadł na ich występie.

- Plecy V wywołały prawdziwą furorę!

- Oj tak, każda dziewczyna pewnie się zaśliniła.

- Pewnie nie tylko dziewczyny… - Jin spojrzał wymownie na Kookiego, który posłał mu mordercze spojrzenie.

- Nasz maknae też popisał się niesamowitą odwagą. Ja bym umarł na zawał, jakbym na takiej wysokości otworzył oczy! – wyobraził sobie Hobi.

- Dobrze że mu się nic nie stało – skomentował V, który zakrztusił się szampanem, gdy młodszy walnął mu łokciem pod żebra.

- Hoesok, ty też byłeś super. To twoja najlepsza solówka! – pogratulował mu Namjoon.

- Wiadomka! – przyznał raper nie ukrywając dumy.

– Uważam, że najlepiej wyszło nam Fire. -– Jungkook rozpamiętywał się w ochrypłym głosie Tae, który rozbrzmiewał mu dalej w uszach. Nigdy by mu się do tego nie przyznał, ale na scenie nie tylko emocje go rozpalały. - Też czuliście… że to było coś wyjątkowego?

Pokiwali głowami. Ich serca nadal mocno biły. Tej ekscytacji nie dało się opisać. Patrzyli z dumą na nagrodę, którą ustawili na środku stołu.

- Kompletnie się tego nie spodziewałem… - powiedział Hoesok upijając łyk trunku. – Best group, best performance, ale to… Dalej nie mogę uwierzyć.

- Nie zapominajmy o występie Jimina – zauważył Namjoon.

- Och tak! Tak świetnie zgrałeś się z Hobim, doskonale to wyszło! – Tae poklepał Parka po udzie. – Laski piszczałyyyyy! Pewnie niejedna by cię schrupała.

- Oj tam… - dodał zawstydzony, nie wiedząc jak to skomentować.

Suga wstał od stołu. Wymamrotał coś w przeprosinach i wyszedł z pokoju. Wszystkich to zdziwiło.

- Co mu się stało?

Wzruszyli ramionami.

- Może coś mu zaszkodziło?

Nawet Jimin stwierdził, że jak na siebie samego Yoongi zachowywał się wyjątkowo cicho. Nie komentował występów, nie dodał nic od siebie. Wiele by dał, by wstać i za nim pójść. Widział nawet, że niektórzy z kolegów posłali mu dłuższe spojrzenia. Zwykle tak bywało. Suga odchodził, a Jimin go gonił. Znów poczuł się winny.

W końcu o nim zapomnieli licząc na to, że wróci. Komentowali dalej występ, tym razem skupiając się na innych artystach. Pomimo wszystko cieszyli się również z ich osiągnięć. Z niektórymi tancerzami i piosenkarzami mięli od czasu do czasu kontakt i wiedzieli, że oni również ciężko pracowali na swoje nagrody. Staff zostawił ich samych, kładąc się do łóżek. Było już późno.

- Mogę ostatnią krewetkę?

- Bierz, jestem pełny – Namjoon podsunął talerz szczęśliwemu Jinowi i spojrzał na zegarek w telefonie. Coś przykuło jego uwagę. Poderwał się z miejsca jak oparzony, a reszta zwróciła na niego swój wzrok. – Chłopaki…

- Co się stało?

Nic nie powiedział, tylko zgłośnił telefon i obrócił ekran w ich stronę.

Na wyświetlaczu widniał Suga. Był w swoim hotelowym pokoju, w samym szlafroku, z roztrzepanymi mokrymi włosami i zapadniętymi ze zmęczenia oczami. Oświetlał go jedynie ekran laptopa, co potęgowało zły efekt. Nagrywał Vlive’a, który musiał już trwać od jakiegoś czasu.

Jimin zamarł.

Podszedł bliżej do komórki, by lepiej słyszeć. Wszyscy się nachylili zaciekawieni. Zwykle nikt z nich nie robił takich rzeczy bez ustalenia tego ze staffem, więc tym bardziej było to podejrzane.

- …chciałem powiedzieć, że czasem naprawdę trudno jest zaakceptować siebie takim, jakim się jest. Czasem cały świat jest przeciwko tobie, więc bardzo często udaje się kogoś innego. Zwłaszcza… zwłaszcza jako celebryta. Bo naprawdę, naprawdę chciałbym sprostać wszystkim wymaganiom, ale w pewnym momencie staje się to za trudne. Pewnie niektórzy z was będą zawiedzeni, ale taka jest prawda i taki jest świat, a ja już nie chcę być kłamcą. Nie po tym, co dzisiaj osiągnęliśmy.

Zawiesił głos i westchnął. Spojrzał do kamery prawdziwie szczerym wzrokiem, który uderzył w Jimina jak ogromna fala.

- To jacy się urodziliśmy, jaki mamy kolor skóry, gdzie mieszkamy, jakiej jesteśmy orientacji… Odczuwam to na sobie tak samo, jak pewnie niektórzy z was. Czuję się wręcz niegodny haseł, które wyśpiewuję, bo trudno mi… kochać siebie. Przez to wszystko straciłem również bardzo drogą mi osobę. Osobę, którą naprawdę kocham.

Jimin zamarł. Ziemia usuwała mu się spod nóg. Świat przestał istnieć. Był tylko on i gło Sugi.

A jednak jestem taki głupi…wargi zaczęły mu drżeć.

- Dzisiaj… choć myślałem że powinna to być moja najszczęśliwsza chwila w życiu, ten ktoś patrzył już w zupełnie innym kierunku.

Jimin westchnął głośno. Przypomniał sobie jego łzy.

- Ta osoba… Strasznie ją skrzywdziłem, być może nigdy w życiu mi nie wybaczy. Wstyd mi, że nie byłem w stanie przezwyciężyć strachu, jaki mnie ogarniał. Szkoda, że zrozumiałem tak wiele rzeczy o wiele za późno. Chciałbym móc cofnąć czas, ale to niemożliwe. Więc od dzisiaj postaram się być bardziej szczery ze sobą. Być może kiedyś wyznam prawdę. Takim chciałbym stać się człowiekiem i tego samego wam życzę. Dziękuję wam jeszcze raz za dzisiaj. Jesteście wspaniali.  

Rozłączył się, a ekran poczerniał. Komentarze pod filmem pojawiały się co ułamki sekund, cała strona szalała od ilości oglądających.

Jimin stał otumaniony. Wszystko dochodziło do niego z opóźnieniem. Jak mógł być taki ślepy? Jak tyle rzeczy mogło mu umknąć. Przed chwilą usłyszał wyznanie od kogoś, kogo kochał taki długi czas, a nie widział, co się z nim dzieje.

- Co ty tu jezcze robisz?

Spojrzał na Kookiego otępiały. Wszyscy się w niego wpatrywali.

- Biegnij do niego. – Hobi posłał mu ciepły uśmiech.

Tak, to musi teraz zrobić

- Dziękuję. – szepnął i wybiegł zpokoju.

Miał wrażenie, że wlecze się jak mucha w smole. Musiał go zobaczyć. Musiał porozmawiać. Musiał… tyle rzeczy…

Udało mu się otworzyć drzwi i wpadł do środka, zatrzaskując je za sobą. Dyszał.

Suga stał przy oknie i patrzył za nie, gdzieś daleko.

Jimin czuł, jaki jest zdenerwowany. Przejechał ręką po przedramieniu w zakłopotaniu. Nie wiedział jak zacząć.

- Dlaczego…? – wydusił, mając gardło spętane drutem kolczastym.

Suga zadrżał, zapatrzony w światła miniaturowych samochodów w dole. Zaśmiał się cicho. Chwilę zajęło zanim zaczął mówić. Dawno nie był taki szczery.

- Wiesz… kiedy zdobyliśmy nagrodę, pierwszy raz od długiego czasu uśmiechnąłeś się do mnie szczerze i to było wspanialsze niż wyczytanie naszej nazwy zespołu. Zawsze o tym marzyłem, a tu nagle… Trach. Nic nie miało to dla mnie znaczenia prócz tego, że jesteś obok mnie. Zdałem sobie z tego sprawę bardzo boleśnie. Przez tą krótką chwilę, kiedy szliśmy razem na scenę, tylko ty zaprzątałeś moje myśli. Patrząc w tłum ludzi nie dowierzałem, że to dzieje się naprawdę. Jakbyśmy cofnęli się w czasie zanim wiele rzeczy nas poróżniło. A potem… gdy chciałem odszukać twoje spojrzenie, chcąc zobaczyć w nim te same wesołe ogniki, to patrzyłeś już gdzieś indziej. Miałeś w oczach… przyszłość. – Zadrżał. – Przyszłość beze mnie.

Jimin ledwo stał na nogach. Słuchał tego z zapartym tchem, powstrzymując się, by się nie wyrwać i nie wziąć go w ramiona.

- Jak mogłem myśleć, że muzyka zastąpi mi ciebie. Jak cokolwiek mogło wymazać tęsknotę za tobą. Choć wiele razy próbowałem pisać i tworzyć, nie jestem w stanie, gdy nie ma cię obok. Myślałem, ze to wszystko nie ma sensu, że tak nie można być szczęśliwym i nagle zobaczyłem Kooka i Tae. – westchnął urywanym oddechem. – Czy naprawdę to może być takie proste? Dlaczego nie jest takie dla mnie? Nagrywając live’a, nie wiem, co sobie myślałem. Pragnąłem żeby świat mnie zaakceptował? Fani, rodzice? Ty? – zatrzymał się na chwilę – Szukałem siły, która sprawiłaby, że w końcu zdobędę się na odwagę i spojrzę prawdzie w oczy? Czy ktokolwiek mi wybaczy, jeśli sam sobie nie wybaczę?

Ramiona Yoongiego drżały. Zasłonił twarz dłonią. Już nie był w stanie mówić.

Jimin przełknął ślinę. Teraz jego kolej. Już się nie wahał. Mięli niewiele czasu, więc musiał się streszczać.

- To było bardzo odważne.

- To było głupie – zaśmiał się Suga nerwowo.

- Myślałem trochę o tym wszystkim i wiesz… Ja chyba też powinienem cię przeprosić.

- Nie prawda.

- Być może gdybym chciał cię wysłuchać. Już za pierwszym razem…

- Dobrze wiesz, że to ja wszystko zniszczyłem. Myślałem, że jak cię odepchnę, to wszystko będzie prostsze…

- Gdybym cię tak egoistycznie nie szarpał tylko chwycił porządnie za rękę… Byłoby ci łatwiej. Nam łatwiej. Może dzisiaj naprawdę stalibyśmy koło siebie. Wszyscy próbowali mi to pokazać… Yoongi… byłem taki głupi… - próbował opanowac drżenie głosu - Zawsze pragnąłem, żebyś mnie zaakceptował. Mnie i moje uczucie. Nigdy nie pomyślałem, jak wiele cię kosztowała walka z samym sobą. Za to cię przepraszam. Nie było mnie, kiedy tego potrzebowałeś.

Raper wydawał się poruszony. Zacinął dłonie na parapecie.

Jimin podszedł do niego i ostrożnie wyciągnął drżącą rękę. Serce waliło mu jak młotem. Zupełnie jakby pokonywał ostatnie metry w maratonie. Dotknął nią zimnych palców i chwycił je, przyciągając do swojej klatki piersiowej. Suga patrzył na niego oczami, w których odbijało się niedowierzanie i nadzieja. Tęsknota przelewała się w miarowych uderzeniach serca, które oboje czuli.

- Pozwolisz sobie pomóc? Może będzie łatwiej przez to przejść. Razem.

Yoongi przymknął oczy i pochylił głowę tak, że stykali się czołami. Jimin też wsłuchał się w ich oddech, czując, jak ogarnia go spokój.

- Naprawdę? Po tym wszystkim?

Przytaknął delikatnie, wdychając tak dobrze mu znany, utęskniony zapach. Czas się zatrzymywał, a on zatapiał się w bańce, w której był tylko on i Yoongi.

- Naprawdę Jimin… już nigdy, nigdy cię nie skrzywdzę. Zrobię wszystko…

Położył mu palce na ustach. Już nie potrzebował więcej zapewnień. Topniały wątpliwości i zastępowało je ciepłe uczucie. Włosy chłopaka łaskotały go w skroń. Jimin już nie mógł wytrzymać. Musiał to zrobić. Przechylił głowę i go pocałował.

Ten pocałunek różnił się od ich pierwszego. Był namiętnie odwzajemniony, delikatny, subtelny, wrażliwy. Oboje zadrżeli i oderwali się od siebie, by nie roztopić się z emocji. Uśmiechnęli się smutno i spojrzeli sobie w błyszczące oczy. Jimin nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo tego pragnął. Jego bliskości, jego rąk, słów, jego ciała.

Ktoś zaczął uderzać w drzwi. Usłyszeli po drugiej stronie Namjoona i Sejina. Ich serca pomimo zaniepokojenia, przepełnione były nadzieją.

Trzymając się za ręce, podeszli do drzwi.

- W porządku?

- Tak – kiwnął głową raper, wiedząc, że znów musi zmierzyć się z rzeczywistością. Tym razem jednak się nie bał.

 

***

 

Kookie opierał się o tors Tae i klikał w klawisze ściskanego pada. Walczył z Jinem w bijatyce na konsoli, pokonując go w ostatniej rundzie.

- No nie! - Starszy rzucił swoim padem i usiadł obrażony. – To niemożliwe, nie zrobiłeś żadnego combo!

V przewrócił kartkę czytanej książki i poprawił na nosie okulary, nie zwracając uwagi na ich dyskusję.

- Kto następny? – Kookie wskazał puste miejsce po hyungu, który musiał udać się do kuchni, by coś ugotować na odstresowanie. Do walki szykował się Hobi.

Nagle dołączyli do nich Namjoon i Suga, którzy właśnie wyszli z pokoju nagrań.

- Hej, musicie to usłyszeć. Jest świetne.

Jin wyszedł z kuchni w fartuszku i oparł o framugę. Chłopacy pozwolili sobie przerwać i podłączyć pena do sprzętu muzycznego. Wybrali nagrany kawałek i puścili.

Brzmienie z początku wszystkich wprowadziło w miły nastrój. Ciepły i melancholijny. Piosenka była przyjemna dla ucha i niosła ze sobą jakąś świeżość. Pierwsze słowa zaśpiewał Rap. Mówiły o tęsknocie i każdy pokiwał głową, bardzo zaskoczony dobrym efektem. 

- To tak na szybko skleciłem. – tłumaczył się lider, drapiąc się po karku.

- To jest świetne – przyznał Hobi. – Sami to zrobiliście?

- Muzykę i tekst w większości stworzył Suga. Chce to nazwać Spring day.

Chłopak poczerwieniał. Jimin uśmiechnął się, widząc go takiego zakłopotanego. Choć nikt nie powiedział tego głośno, wszyscy wiedzieli w jakich okolicznościach powstawał utwór.

Maknae słuchał w skupieniu i przyznał, że to świetnie wpasowuje się w obecną sytuację.

Wrócił myślami do dnia, gdy wyrwali Sejina z łóżka i poprosili, by obejrzał wstawione przez Sugę wideo. W samej piżamie, przecierając zaspane oczy i chwytając za okulary, bez słowa słuchał słów rapera. Marszczył brwi podenerwowany, ale nic nie powiedział. Pozwolił im mówić. Głos głównie zabierał Namjoon, który najlepiej przedstawił całą sytuację. Później odezwał się on z Tae i przyznali, że u nich w zespole od dłuższego czasu dzieje się coś więcej, ale boją się, że Bang może zareagować równie ostro, co miało miejsce w agencji i zespole PRIZE. Poprosili go o pomoc modląc się, by stanął w ich obronie.

Nie skomentował tego, ale nakazał iść po Sugę i Jimina. Gdy byli wszyscy w komplecie, odpalił swego laptopa i włączył skajpa. Cały zespół zamarł widząc, że łączy się z dyrektorami Big Hitu. Pomimo późnej pory, wszyscy byli na nogach. Kookie wzdrygnął się na samo wspomnienie tej chwili. Myślał, że tego nie przeżyje, gdyby usłyszeł, że są nimi rozczarowani. Do tego po tym, jak zdobyli główną nagrodę na MAMA.

Z początku mówił tylko Sejin. Nie zabarwiał wypowiedzi żadnym własnym komentarzem, mówił jedynie suche fakty. Całe BTS siedziało jak na szpilkach. Kulili się ze wstydu i strachu, co mogą zaraz usłyszeć.

Wszyscy byli dość zaskoczeni tym, że nawet nie próbowali ich pouczać. Kiwali głowami, pytając o niektóre rzeczy, na które zespół cicho odpowiadał. On trzymał rękę Tae, tak samo jak Suga Jimina. W końcu Bang zadał im najważniejsze pytanie.

- Co chcecie z tym zrobić?

Nie chcieli się rozpadać ani kończyć kariery skandalem. Namjoon zabrał głos i to co powiedział wmurowało wszystkich w ziemię. Mówił o potrzebie tolerancji i zaufaniu, o tym jak wiele znaczą dla nich fani i że nie chce ich stracić. Chciał wymyślić, co zrobić, by całą sytuację z filmikiem Sugi obrócić w coś, co może być ich przyszłością. Wspomniał swoje słowa na scenie, które padły nie na darmo. Był bardzo odważny. Powiedział, że chce, by ich zespół wzniósł się wyżej niż jakikolwiek inny wcześniej i naprawdę pomógł ludziom na całym świecie, nie tylko w Korei. W pewnej chwili nie wiedział, jak to ubrać w słowa, ale Sejin mu przerwał. Teraz głos chciała zabrać wytwórnia.

Podziękowali im za szczerość. Przyznali, że od jakiegoś czasu wyczuwali pewne napięcie w zespole i nie są jakoś specjalnie zaskoczeni. Bali się tego dnia i nie ukrywali, że woleliby tego uniknąć. Wyrazili swoje obawy co do całego przedsięwzięcia, ale żaden z nich nie był oburzony ani zły. Prędzej zatroskani. Rozmawiali z nimi do samego rana, szlifując to, co nakreślił ich lider, chcąc jak najlepiej wybrnąć z filmiku, który już od paru godzin krążył po sieci odtwarzany z miliony razy. Choć nie było w nim niczego jednoznacznego, to wiedzieli, że na Yoongim skupi się teraz większość mediów.

Chcieli obrócić tą słabość na swoją korzyść, próbując ich nie krzywdzić. Dzięki temu może pewnego dnia, żaden z nich nigdy już nie będzie się musiał niczego obawiać. Przyznali, że problem homoseksualizmu jest wysoki i poważny, ale są drużyną, która spróbuje to udźwignąć, bo wiele osób w nich wierzy.

Pamiętał ajk się wtedy rozpłakał. Jak małe dziecko. Strasznie się tego wszystkiego bał, a spotkało ich takie szczęście. Poczuł jakby miał drugich rodziców. Namjoon miał rację, gdy kiedyś o tym rozmawiali, ale teraz miał już co do tego pewność. Byli pod najlepszymi skrzydłami na świecie.

Wtedy narodziły się plany nowych er, które fani mięli zapamiętać jako You never walk alone oraz Love yourself. Zatrudnili wielu ludzi i psychologów, by przeprowadzić kampanie jak najlepiej. Zabronili im też wyskakiwania z czymkolwiek samodzielnie, jak to zrobił Suga. Czekało ich jeszcze wiele pracy, ale pierwsze efekty były zadowalające. Pierwsza fala niezrozumienia, nienawiści i oszczerstw, została stłamszona ich wystąpieniami i odpowiedziami na niewygodne pytania. Wiele fanów ich wsparło, za co byli im wdzięczni.

Kulminacyjnym momentem było to, że on i Tae przyznali światu, że są parą.

Bang stwierdził, że to ryzykowne, ale uszanowali ich decyzję.

To wywołało prawdziwą burzę. Musieli na jakiś czas zniknąć w dormie, by to przeczekać. Potem odbyły się rozmowy z rodzicami, znajomymi… Maknae westchnął, nadal źle to wspominając. Wiele słów bolało, ale wierzył, że kiedyś zrozumieją. U niego nie było tak źle, ale od V wiele osób się odwróciło. Choć chłopak tego po sobie nie pokazywał, on wiedział, co tak naprawdę przeżywa. Cieszył się, że Sejin załatwił im psychologów i że mają wokół siebie wspaniałych przyjaciół, którzy razem z nimi dźwigali na barkach to brzemię. Pomimo wielu przeciwników, znalazło się o wiele więcej sojuszników.

Utwór, który leciał w radiu na powrót przypomniał mu te wszystkie emocje, jakich od tamtej pory doświadczył. Nie żałował jednak niczego. Ciepłe palce pogłaskały go po ramieniu, a pocałunek w szyję odciągnął pochmurne wspomnienia.

Wszyscy wiedzieli, że robią coś ważnego i słusznego.

 

***

 

Jimin zakradł się do pokoju i na palcach podszedł do chłopaka pochylającego się nad biurkiem. Ucałował go w czubek głowy, a Suga spojrzał na niego uśmiechnięty znad zapisanych nutami kartek.

- Nowa piosenka?

Yoongi przyciągnął go do siebie i sadzając na kolanach, ucałował w usta. Jimin się zarumienił i objął go za szyję.

- Nie przeszkadzam?

- Nigdy.

Chwilę mruczał mu w szyję i przetarł zmęczone oczy.

- Może przerwa?

- Chętnie.

Przenieśli się na łóżko i spletli dłonie. Było tak spokojnie i cicho.

- Jimin… - Suga zbierał się na ważne pytanie. – Nie żałujesz?

- Czego? – zdziwił się powagą jego tonu.

- Tego, że się nie ujawniliśmy, jak Kook i Tae.

Uniósł brwi w zdziwieniu i pokręcił głową, uśmiechając się ciepło.

- Oczywiście, że nie.

- Wiesz, że…

- Wiem.

Za dużo przeszli, by jeszcze to musieli pokonywać. Może trochę egoistycznie, ale cieszył się, że chłopaki jako pierwsi przecierają im szlaki. Wiedział, że są silni. Nie miał za złe Yoongiemu, że nie chciał tego zrobić. Właściwie to się cieszył. Ich uczucie należało na razie tylko do nich. Kiedyś i tak przyjdzie na to czas, więc nie szkodzi, jeśli jeszcze trochę poczekają. Choć wiele fanów kwestionowało już orientację każdego w zespole, łamiąc wiele kobiecych serc. Razem z Sugą różnie na to reagowali, ale bardzo się starali, by każdy jak najmniej to odczuwał.

W końcu odnaleźli szczęście pomimo długiej i krętej drogi.

- Dziękuję.

- Za co?

- Że tak długo się nie poddawałeś.

Yoongi ucałował jego dłoń, a Jimin znów się zarumienił.

- Przestań…

- Parku Jiminie, cieszę się że jesteś moim chłopakiem.

- Nie mów takich rzeczy!

Wstał i zaśmiał się nerwowo. Chłopakiem! Suga patrzył na niego ciepło, podpierając brodę na rękach. Jego spojrzenie wyrażało wszystko, czego Jimin pragnął.

- Z-zaczekaj tu.

Wyszedł do łazienki, by ochłonąć. Spojrzał w lustro i zdziwił, że można być tak purpurowym. Odetchnął kilka razy i wziął się w garść.

W końcu nie na darmo przekupił Hobiego, by zabrał wszystkich z dormu na bibimbap.

Rozebrał się do naga i przemył twarz wodą. Już wcześniej brał dokładny prysznic, by wszystko było idealne. Zrobił też jedną zawstydzającą rzecz, która miał nadzieję, ułatwi pewne sprawy. Wrócił do pokoju na drżących nogach.

Suga przeglądał coś w telefonie i w pierwszej chwili nie zwrócił na niego uwagi. Od dnia zdobycia nagrody, ani razu nie śmiał przekraczać ich fizycznej granicy. Jimin bał się, że może już nigdy nie będzie chciał, ale dostrzegł, że raper świadomie sobie tych przyjemności odmawia, prawdopodobnie w obawie, że go odtrąci. Musiał więc pokazać, że jak najbardziej chce do tego wrócić.

Suga podniósł wzrok, a telefon wypadł mu z ręki. Otworzył usta, ale zaraz potem je zamknął.

Jimin oddychał ostrożnie, napinając mięśnie brzucha. Przeczesał swoje jasne, obecnie różowe włosy i podszedł do łóżka. Usiadł na chłopaku okrakiem i głęboko pocałował.

Już miał dość czekania.

- A… chłopaki?

- Nie ma ich.

Yoongi od razu żywo zagregował. Zrzucił z siebie bluzę i chwycił jego twarz w dłonie. Zjechał nimi na tors i zadrżał, zahaczając o wystające kości miednicy. Westchnął mu w usta. Jimin kusił go swoim ponętnym ciałem, wyczuwając coraz twardsze przyrodzenie Yoongiego. Pomógł mu pozbyć się ubrania i przyszpilił go do łóżka. Tym razem on górował i musiał przyznać, że to był nieziemski widok.

Policzki Sugi płonęły, a oczy świeciły z podniecenia. Pragnął go i pozwalał się całować, nie pozostawiając dłużnym. Dotknął penisa Jimina i zdecydowanymi ruchami sprawił, że stwardniał.

Park chętnie by dał się dalej pieścić, ale miał ochotę na coś znacznie ostrzejszego. Uniósł się delikatnie sugerując, co chce, by chłopak zrobił. Yoongi pojął, do czego zmierza i z ekscytacji wypchnął delikatnie biodra ku górze i naprowadził swój członek, by Jimin mógł się na niego opuścić.

Razem głośno westchnęli. Cieszył się, że się wcześniej rozluźnił, teraz nie mieli żadnych problemów. Poruszał się na Yoongim, który zaczął jęczeć.

- Jezu, Jimin… - Zacisnął palce na prześcieradle.

Chciał tego słuchać. Chciał doprowadzić go na skraj rozkoszy. Pokazać, jak bardzo go kocha i jak bardzo cieszy się, że to zostało odwzajemnione. Często przypominał sobie, jak Yoongi powiedział to na filmiku i jego serce natychmiast przyspieszało. Ma teraz wszystko, czego pragnął. Był najszczęśliwszy.

Suga wił się pod nim, trzymając go za biodra. Wypychał swoje w szybszym rytmie, ale Jimin pozwalał mu zabawiać się jedynie na własnych zasadach. Podziwiał jego ciało, sam od czasu do czasu wyginając się w łuk przy silniejszym skurczu.

Jimin czuł się inaczej niż ostatnim razem. Było intensywniej i czuł Sugę w sobie bardzo dokładnie. Zaciskał się mocniej, gdy zauważył, że leżącego wprawia to w stan prawdziwej euforii. Oblizał usta, na co chłopakowi pociemniały z pożądania oczy.

Yoongi nie pozwolił mu na więcej. Zmusił go siłą i przewrócił na łóżko, w końcu samemu nadając tempo. Jimin z całej siły go przytulił i zassał na jego szyi.

Głośno jęczeli, kochając się jak w żadnym wcześniej śnie. Bezwstydnie szepcząc miłosne słowa, obnażając swoje uczucia, pozwalając dotknąć się również ich duszom.

Doszli wspólnie, patrząc sobie w oczy. Scałowywali z siebie każdą kropelkę potu, wykorzystując kilka jeszcze wspólnych chwil, zanim reszta zespołu wróci z kolacji.

Już nikt im tego nie odbierze.

 

***

 

Słyszeli ryk tłumu. Fani wyli, a oni czekali w ciemności, czując, jak serca łomoczą im pod żebrami.

- Gotowi?

Kiwnęli głowami. Każdy czuł w sercu niepokój, ale też ekscytację.

To była ich pierwsza trasa koncertowa od szumu, jakiego narobili w mediach. Sami w nich niewiele uczestniczyli, mięli przecież swoje programy, zajęcia i nagrywanie nowych teledysków, ale teraz musieli się zmierzyć z żywą widownią. Ich dwie nowe płyty sprzedawały się świetnie, wideoklipy przekraczały granice oglądalności. Nie wiedzieli, czy to zasługa afery, czy rzeczywiście ich umiejętności. Temat związku Tae i Kookiego często był poruszany, lecz oni nie udzielali odpowiedzi na żadne pytania, mówiąc, że to ich prywatna sprawa. Próbowali się też powstrzymać, by tego za bardzo nie okazywać na nagraniach. Wiedzieli, że ludzie najpierw muszą się oswoić z tą informacją, sami też przyzwyczajali się do zmian.

Teraz, będąc tak blisko fanów, w końcu mogli się z nimi skonfrontować. Czy nadal ich kochają? Nowe BTS, które przed nimi stanie? Po wspólnym okrzyku grupy, ustawili się w rzędzie i wstrzymali oddech.

Tae z Kookiem wymienili ostatni pocałunek. Uśmiechnęli się do siebie prywatnie i szczęśliwie. Jimin drżał. Nawet po wielu wspaniałych słowach od chłopaków, nie mógł się uspokoić. Nagle poczuł ciepło drugiej dłoni.

- Denerwujesz się?

Szept owiał jego ucho. Odwrócił się do Sugi, który objął go w pasie. Tak bardzo starał się być dzielny i chciał być dla niego filarem, a nawet się nie zorientował, kiedy Yoongi sam zaczął być jego podporą.

Już nie.

Serce zaczęło mu bić spokojniej.

- Razem?

- Razem. 

Nadszedł czas. 

Wychodząc zza kulis, uderzyła w nich fala podniesionych głosów. Światła ARMY Bomb zawibrowały w ekscytacji. Tłum zaczął skandować ich imię. Stadion był pełen.

Jimin spojrzał szklącymi się oczami na Sugę. Odwzajemnił to spojrzenie, pierwszy raz wierząc, że wszystko będzie dobrze. Kookie z V podlecieli do najbliższych fanów przy scenie i pomachali im wesoło. Dziewczyny zapiszczały i odmachały im nieśmiało. Hobi i Jin powiedzieli przez mikrofon krótkie pozdrowienia, co tłum przyjął z entuzjazmem.

- ARMY – krzyknął lider, tłumiąc wzruszenie – Zróbcie hałas!

Rozbrzmiało ich najnowsze Not Today i ziemia zatrzęsła się od tupiących w rytm stóp.

 

I tak to się kręci do teraz.

Kolejny krok.

Kolejna piosenka.

Kolejny koncert.

Kolejny dzień zbliżający ich do zostania największą ikoną k-popu.

By zostać inspiracją, nadzieją i wzorem dla milionów. Z ich przekonaniami, miłością do muzyki, do ARMY i do samych siebie.

Razem.

Zawsze razem.



END


Posłowie:

Wiecie... pisałam to opowiadanie chyba z 3lata? xD Obejrzałam dla niego po kilka razy odcinki BV i niejeden wywiad, by było jak najbliższe rzeczywistości xD I nigdy by się nie skończyło, gdyby mi ktoś nie pomógł :* Dziękuję!!! Serduszko me płonie gdy wypuszczam coś takiego i ma ręce i nogi, choć przyznaję, w pewnym momencie się bardzo pogubiłam, dlatego zrobiłam z Sugi takiego zwyrola, choć nie należało mu się zupełnie. Mam nadzieję, że zakończenie to trochę naprawiło. Zakończyłam to wszystko też na występie z MAMA bo miało dla mnie bardzo duże znaczenie. Pamiętam jak z przyjaciółkami kwiczałyśmy na przystanku tramwajowym, obsypane śniegiem, gdy otrzymali nagrodę. Nigdy później już nie czułam z nimi takiej więzi jak wtedy. Te słoneczka zawsze będą u mnie w serduszku i mam nadzieję, że rozświetlą jeszcze niejeden ponury dzień. Bo robią kawał dobrej roboty.

2 komentarze:

  1. Bardzo doceniam Twoje oddanie reali zycia calej siodemki. To pozwala jeszcze bardziej wczuc sie w fabule ff. Poza tym, swietnie opisujesz targajace bohaterami emocje.
    Tak jak chlopcy, robisz kawal niezlej roboty. 💟 Za co masz teraz Zamiar sie zabrac? *cicho podpowiada "Bnha"*
    (Jestem u rodziny, najpewniej na emaila odpowiem w piatek)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie pisania opka z Law'em i Sanji'm, mam z jakieś 90 stron xD więc skończę i zacznę wstawiać a potem... Zobaczymy <3 Dziękuję! Mam nadzieję, że urlop mija Ci przyjemnie!

      Usuń