Tego dnia,
pomimo ciężkiej imprezy, każdy stawił się na dole, przygotowany na kolejną
porcję makijażu i zainteresowania. Jimin jako jedyny nie przespał nocy. Choć
wrócił na górę do przyjaciół, zupełnie nie potrafił dalej się bawić. Wypił
kolejne dwa piwa licząc, że się choć trochę zrelaksuje, lecz jedyne co sobie
zafundował to ból głowy.
Co będzie, jak
wizażystki zobaczą maliny na szyi Junkooka? Teraz maknae siedział w chuście,
ale zaraz będzie musiał ją zdjąć. Na śniadaniu panowało między nimi napięcie i
do ostatniej chwili ogłoszenia planów obawiał się, że zemdleje z nerwów.
Gdy usłyszał,
że zapowiadają na dzisiaj burze piaskowe i zostaną w hotelu, to trochę się
odprężył, ale zaraz potem padło słowo basen.
Zanim zdążył
sobie przypomnieć, że przed kamerami wcale nie muszą paradować pół nago, o mało
nie dostał zawału.
Kookie i Tae
też byli bladzi.
Nie mógł uwierzyć,
że uniknęli zdemaskowania tylko dlatego, że dali im do ubrania pianki, które okryły
większość ich ciał, w tym szyje. Nawet jeśli dzisiaj byli bezpieczni, to i tak
nie wiedział, co przyniesie kolejny dzień. Co prawda jutro już wracali do Korei,
ale i tak…
Nie dawało mu
to spokoju.
Wszyscy
zachowywali się beztrosko. Nawet główni przestępcy przestali się najwyraźniej
przejmować swoim wczorajszym wybrykiem.
- Co jest
Jimin, było rzyganko? – Zaczepił go Hobi cichaczem, podchodząc opatulony ręcznikiem.
Park z ponurą
miną obserwował przyjaciół, czując jak coś w nim buzuje.
- A wy? Jak
się dotoczyliście do pokojów?
- Nie zmieniaj
tematu. Powiedz, zgonowałeś?
Dźgał go w
policzek, ale chyba zauważył, że nie jest w humorze więc odpuścił.
- Coś z Sugą?
- Chciałbym.
Nagle kamera
skierowała się na nich więc się uśmiechnęli.
Jimin nie był
pewny czy powinien o tym mówić. Coś go powstrzymywało, a coraz bardziej rosła
potrzeba przeprowadzenia rozmowy z Yoongim.
Blondyn
spojrzał na niego śmiejąc się tak szczerze, że go to przeraziło.
***
Ostatnią noc
przed wylotem chłopacy postanowili spędzić na rozrywce. Niedaleko od hotelu
mieściło się wesołe miasteczko. Menager pozwolił im iść pod warunkiem, że
ubiorą się nierozpoznawalnie. Dostali dwóch ochroniarzy i pod przykryciem za
dużych ciuchów i masek na twarzy, ruszyli na podbój górskich kolejek.
- Nie rozumiem
czemu ja też muszę w tym uczestniczyć… - zasępił się Hoesok, którego pod ramię
szybko wziął Tae.
- Będę cię
trzymał za rękę!
- Ta, chyba
głowę, jak będę wymiotował po rollercosterze… Rany, już mi słabo, jak na to
patrzę…
Wokół było
kolorowo, głośno od krzyków i pachniało popcornem oraz watą cukrową. Nikt nie
zwracał na nich uwagi, zajęty patrzeniem na wagoniki przepełnione krzyczącymi
ludźmi.
- To co? Dla Hobiego
idziemy najpierw na coś lekkiego? – zapytał Jin, trochę mając w tym swojego
interesu.
- Tylko dla
Hobiego? – odezwał się z przekąsem Rap.
Ze śmiechem
wybrali pierwszą atrakcję, a były nią pływające filiżanki. Kolejka pękała w
szwach od dzieci, więc uznali, że poziom niebezpieczeństwa schodził poniżej
zera. Miejsca było na dwóch, trzech dorosłych. Jimin wylądował z Yoongim.
Park
postanowił odrzucić ponure myśli i oddać przyjemności, zwłaszcza, że Suga od
wczorajszego wieczora był wyjątkowo radosny.
- Jak uroczo –
zagadał, trochę się denerwując.
- Boję się, że
zasnę.
Jimin się
zaśmiał na myśl o przyjacielu śpiącym wśród bajowej krainy.
Ruszyli.
Filiżanka delikatnie się obracała, a wokół pryskała woda formując się w
korytarze, pod którymi przepływali. Grała wesoła muzyczka, dzieci się śmiały, świeciły
lampki i latały mydlane bańki. Przepływali pod mostami i wpływali w tunele.
Odległości między sobą nie były znaczące, wiec widzieli, że Hoesok z Jinem się
relaksują.
- Pewnie
chcieliby tu zostać cały wieczór – powiedział Suga, opierając głowę na ramieniu
spanikowanego Jimina. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.
Park prawie
powiedział, że sam też chętnie by tak został, ale w ostatniej chwili ugryzł się
w język. Nagle w ich karki chlusnęła woda. Podskoczyli i obrócili się w
kierunku ataku.
- Nie śpimy! –
krzyknął Tae, z filiżanki obok.
Nim się
obejrzeli, zaczęła się wojna na ochlapywanie wodą kolegów. Bawili się świetnie,
przepychając się i krzycząc, raz do jednych, raz do drugich. W wagoniku zrobiło
się tak ślisko, że Jimin w pewnym momencie stracił równowagę i wleciał na
siedzącego Sugę, uderzając brodą o krawędź filiżanki i miażdżąc łokciem krocze
kolegi.
Bangtani
zaśmiewali się do łez, gdy próbowali się pozbierać.
- N-nic ci nie
jest? Rany, przepraszam – śmiał się Jimin, rozcierając szczękę i widząc jak
Yoongi się teatralnie skręca.
- Jak
sytuacja, Suga straci sprawność? – zapytał Kookie, sam nie lepiej utrzymując
równowagę w wagoniku z Tae i Hobim.
- Oszczędź
Jimina! – darł się Jin.
- Musisz go opatrzyć!
– śmiało podsunął Namjoon, na co wszyscy się roześmiali. Jimin też, ale w głębi
duszy nie mógł się pozbyć wrażenia, że słowa lidera miały jakiś wydźwięk.
Jimin kucał
przed Sugą, udając skruchę i zamarł, gdy nagle chłopak chwycił go za brodę i
zaczął ją oglądać.
- A tobie się
nic nie stało?
Jimin
zapatrzył się w tą przystoją twarz, ociekającą kolorowymi kropelkami wody. Jego
dotyk go palił. Przełknął ślinę i uśmiechnął się. Jedyne co mu dolegało to
arytmia serca.
Nagle
usłyszeli krzyk. Wysunęli głowy ponad krawędź łódki i ze zdziwieniem odkryli,
że nie ma przed nimi filiżanki z Hobi, Kookim i V. Ciemny tunel zionął pustką i
choć się bardzo wychylili, nic nie dostrzegli aż…
Runęli w dół.
Krzyczeli, nie
widząc nic i przykleili do siebie, zastanawiając się, co się dzieje. To była
krótka chwila, po której znaleźli się znowu w poziomie, spokojnie płynąc dalej.
Przejażdżka się skończyła i kazali im wysiadać. Nie zauważyli spadu, który
prawdopodobnie był wcześniej gdzieś oznaczony. Po minach dzieci i rodziców nie
wskazywało, że się tego zlękli. Zaczęli się śmiać sami z siebie, wyszukując w
tłumie przyjaciół, których też rozbawiło własne przerażenie.
- Nienawidzę
was! Miało nie być strasznie! – Trząsł się Hobi, ocierając białe, mokre
policzki.
Poszli potem
kupić sobie coś na przekąskę.
- Daj mi
spróbować waty! – Prosił Tae, błagając Namjoona o gryza. Biedny chłopak
przysunął do niego kijek i zagadując się z Jinem, nie widział, że przyjaciel zdarł
sobie z niej sporą część i najzwyczajniej w świecie uciekł. Na patyku prawie
nic nie zostało. Nie zdążył go nawet zbesztać.
Chodzili na
samochodziki, dzikie kolejki oraz bujający się prawie w pionie wielki statek
piracki. Cały czas towarzyszyli im ochroniarze, trzymając się w odpowiedniej
odległości, nie przeszkadzając. Trochę zmęczeni udali się też na ciekawą atrakcję,
która była łodzią schodzącą pod wodę o nazwie Kapitan Nemo.
- O, to
powinno być okej! – ucieszył się Hoesok.
Niestety gdy
łódź zaatakowała wielka ośmiornica, jego krzyki
rozbawiły wszystkich uczestników, przez co horror zamienił się w
komedię.
Wracając,
załapali się na pokaz fontann. Zaszyli się na jakimś tarasie i postanowili
nakręcić telefonami krótkie pozdrowienia dla ARMYs. Za każdym razem jak woda
wystrzeliła w górę, odwracali się do kamery, wyznając miłość fanom. Pomyśleli,
że montażystom się to spodoba, co potem okazało się prawdą i rzeczywiście
dołączyli to do materiałów.
Koniec dnia
chcieli uczcić toastem, wiec w drodze do hotelu rozdzielili się. Yoongi, Jimin,
Jungkook oraz Tae mieli za zadanie kupienie alkoholu. Poszli więc do
najbliższego sklepu. Jungkook wykorzystał okazję, żeby porozmawiać chwilę z
Jiminem, dlatego najpierw postarał się, aby zostali trochę w tyle, a potem
zatrzymał go przed wejściem do sklepu.
- Dziękuję, że
nas nie wydałeś.
Jimin skinął
głową, delikatnie kopając próg i czując się niezręcznie. Rozległy się nagle
przez megafon wieczorne muzułmańskie modły i aż się wzdrygnął. Trochę już
ochłonął, ale dalej pod jego sercem tliło się nieprzyjemne uczucie.
- Wybacz, że
to przed wami ukrywamy.
Rozumiał. Choć
teraz niekoniecznie myślał, że to właściwie, patrząc na to jak traktują
członków zespołu i wszystkich innych otaczających ich ludzi. Sam dopiero odczuł
na sobie, co to znaczy, gdy przyjaciele mają sekrety. Choć nie chciał tego przyznać,
bardzo go ciekawiło, jak sobie radzą. Nieśmiało zadał pytanie, czując jak serce
przyspiesza.
- Więc
jesteście razem?
Kookie
uśmiechnął się, delikatnie zawstydzony.
- Na to
wygląda – przyznał z zakłopotaniem, przypominając sobie słodki poranek.
Jimin nie wiedział,
czemu poczuł się źle. Widział szczęście na twarzy młodszego, ale go nie
podzielał. Chłopak to zauważył i trochę niepewnie znowu się odezwał.
- Wiem, że to musi
być dziwne i w ogóle…
-
Niekoniecznie. – Pomyślał o sobie i Yoongim, nie chcąc by młodszy uważał, że
właśnie o to chodziło. Trochę miał ochotę znów przypomnieć, że nie powinni się
zapędzać, ale odpuścił, gdy zobaczył wdzięczny i ciepły uśmiech maknae.
- Jesteś
prawdziwym przyjacielem.
Wcale się tak
nie czuł. Tworzył wokół siebie jakiś mur. Nie rozumiał, jak mogą być tak
beztroscy.
Na szczęście
chłopacy już załatwili zakupy i wracali do hotelu, myśląc, że udadzą się prosto
do pokoju, ale reszta przyjaciół czekała w holu i zaciągnęła ich do restauracji.
Rozkręciła się
tam prawdziwa impreza z muzyką. Ludzie tańczyli i pili przy barze.
- To co? Wyzwanie! – krzyknął Hobi ciesząc
się, że może się zemścić za rozrywkę w postaci wesołego miasteczka.
Nowoprzybyli krzyknęli w proteście, chcąc się wykręcić, że mają siatki ze
sklepu, ale nikt ich nie słuchał.
-
Zagramy w papier, kamień i nożyce! Przegrany prosi losową dziewczynę do jednego
tańca!
- Nie! –
Kookie wydawał się przerażony.
- Koniec,
kropka! Raz…!
Chłopacy
unieśli ręce.
- Nie ma mowy!
– Maknae wydawał się spanikowany, ale też uniósł dłoń. Reszta wydawała się
nawet rozbawiona.
- Dwa…!
- Jesteście
okropni!
- Trzy!
Maknae
przegrał po czterech rundach.
- Wiedziałem!
- To
przeznaczenie młody, kiedyś musiało do tego dojść. – Powiedział Jin,
poprawiając mu bluzę. – Idź się z nim zmierzyć.
Chłopak był
zdruzgotany. Szukał oparcia w przyjaciołach, ale go nie znalazł. Wiedzieli, że
ma problem z płcią przeciwną. Nawet Tae wyglądał na rozbawionego, choć w oczach
grały mu jakieś dzikie ogniki.
Super, wszyscy
go opuścili.
Wkroczył do
sali, odchrząkując i rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś kobiety.
Zestresował się jeszcze bardziej, gdy zobaczył, że każda jest praktycznie pół
naga. W obcisłych, kusych spódniczkach i dekoltach, eksponując piersi, wyglądał
wśród nich jak mały chłopiec. Obrócił się z nadzieją, że koledzy go uratują,
ale oni tylko zaśmiewali się na progu, machając mu rękami by się pospieszył.
Przełknął
ślinę, ale wziął się w garść, na poważnie rozważając poszczególne dziewczyny i
ćwicząc w głowie zdanie pytające po angielsku, kiedy nagle…
Jego spodni
uczepiła się jakaś mała dziewczynka. Spojrzała na niego swoimi niebieskimi
oczkami i uśmiechnęła się. Chyba była z Europy. Miała jasną karnację i rude
włosy. Zobaczył, że rodzice siedzą
niedaleko i śmieją się, widząc, że go zaczepiła. Rozpromienił się i nieśmiało
chwytając jej malutkie rączki, udawał, że z nią tańczy. Starsi nie wyrażali
sprzeciwu, dlatego kontynuował i zerknął na przyjaciół, którzy już krzyczeli na
Hoesoka, że nie dopracował zasad wyzwania.
Udało mu się
zgrabnie wybrnąć.
Wrócił dumny z
siebie.
- Nie myśl
sobie, że kiedyś cię to nie czeka! – krzyczał Jin, nie mogąc uwierzyć, że
młodemu znów się udało i starsi nie byli świadkami jego chrztu bojowego.
Umówili się w
pokoju Namjoona za pół godziny, by najpierw zdążyć się trochę odświeżyć.
Zebrali się
już w samych t-shirtach i luźnych dresach. Odkręcili butelki i rozlali popitę.
Wznieśli
kieliszki i życzyli sobie najlepszego. Jutro wracali do Korei, na kolejne
fanmeetingi, koncerty i inne uroczystości. Zbliżały się również rozdania nagród,
na których każdy na coś liczył. Wracali do rzeczywistości, która gotowała dla
nich nowy comeback i ciężką pracę. Tym razem mieli czyste umysły i chęci
powrotu.
Z butelek
znikała zawartość, a im było coraz weselej. Przez głowę przeszła im myśl, by
zrobić jakiś filmik dla ARMY’s, ale wiedzieli, że Sejin ich zabije, jak zobaczy
ich pijane mordy w Internecie. Tak ich rozbawiła ta wizja, że zaczynali udawać,
że naprawdę kręcą tego live’a. Tae z Kookiem dali popis pijackiego śpiewanego
duetu, a Jin dodawał od siebie jakieś zwierzęce odgłosy. Hoesok nagrywał to
telefonem, który przez jego trzęsące się ze śmiechu ręce, w większości kadru
obejmował ich stopy. Rap wręczał im rekwizyty, przypadkowo rozwalając hotelową
lampę. Udawał, że wcale nie słyszy śmiechu przyjaciół.
- Pasuje ci
ten tatuaż na szyi.
Park wzdrygnął
się, gdy Yoongi zaczepił ustami jego ucho. Zupełnie jakby ktoś przystawił mu do
niego gorące żelazko. Pomacał swój kark, gdzie zrobił sobie jednorazowe złote
piórko i zaczerwienił się z powodu tego niespodziewanego komplementu. Nie wiedział,
co odpowiedzieć, więc tylko pokiwał głową dziękując i się uśmiechnął.
W ogóle nie
potrafił się wczuć w atmosferę. Był spięty i nieustannie obserwował wesoło
śmiejących się Tae i Kookiego.
- Jimin-ah, chcę tańczyć. – wyszeptał.
Jimin
pomrugał, nie za bardzo wiedząc, co usłyszał. Oderwał się w końcu od ponurych
myśli i spojrzał na chłopaka pytającym wzrokiem.
-
Taaaaaaańczyć. – Yoongi wychuchał mu w twarz alkohol, najwyraźniej chcąc, by w
końcu zwrócił na niego uwagę.
- Ale…? Tutaj?
Wstał, nie
czekając na Jimina, który siedział nadal w pełnym szoku. Miał też się ruszyć? Reszta
nie zwróciła na nich uwagi. Tylko Hobi rzucił Parkowi niepewne spojrzenie. Jimin
pokazał, że panuje nad sytuacją i wyszedł za Yoongim z pokoju, niepokojąc się o
stan przyjaciela. Szedł za nim aż na parter, gdzie chłopak skierował się prosto
do restauracji, w której w najlepsze trwała impreza. Nie powinno ich tu być.
Blondyn wszedł w tłum. By go nie stracić, Jimin pognał za nim, czując, jak
szaleńczo bije mu serce. Było pełno ludzi, którzy obijali się o nich łokciami i
biodrami. Suga w końcu się zatrzymał w rogu sali i zaczął delikatnie kołysać w
rytm wesołej muzyki.
- Yoongi, co
ty wyprawiasz? – zapytał, zdenerwowany zachowaniem Yoongiego i rozejrzał
niepewnie. – A jak nas ktoś rozpozna? – próbował przekrzyczeć tłum.
Blondyn zdawał się tym nie przejmować.
Przywołał go ręką bliżej i zachęcił, by do niego dołączył. Leciał jakiś szybki
kawałek, więc zrezygnowany Jimin zaczął podskakiwać, wciąż uważnie obserwując
tłum. Nikt nie zwrócił jednak na nich uwagi. Nie chciał przyznać sam przed
sobą, że bardzo go ta sytuacja podekscytowała i tłumaczył się, że po prostu
pilnuje podpitego przyjaciela. Wątpił, żeby ktoś ich szukał. Robiło się gorąco,
ciasno i duszno. Wykrzykiwali teksty piosenek i śmiali się, czując jakby nikogo
wokół nich nie było. Dał się temu porwać, w końcu się wyluzowując. Świat
wirował, a zapach Sugi coraz bardziej go obezwładniał. Jimin zastanawiał się, w
którym momencie Yoongi położył swoje dłonie na jego biodrach i kiedy swoim tyłkiem
zaczął ocierać się o jego uda. Jak w ogóle do tego doszło? Byli częścią
tańczącego tłumu do zmysłowej muzyki. Z jakiegoś powodu Yoongi był coraz
śmielszy, być może to z powodu zamroczenia alkoholem. Park wiedział, że
wykorzystuje sytuację, ale gdy ich ciała stykały się ze sobą, było to tak
kurewsko doskonałe, jakby brał kolejną dawkę narkotyku. Rozpalony wzrok
chłopaka nie wyrażał sprzeciwu, więc brnął w to dalej, tonąc w przyjemności.
Ich usta były tak blisko siebie. Dzieliły je dosłownie milimetry. Czuł jego
gorące i mokre ciało pod palcami, zapach potu oraz miękkość policzka,
ocierający się o jego. Nie wiedział, ile to mogło trwać, ale mogło wiecznie. Czy
znalazł się w niebie czy piekle? Wszystkimi siłami, jak statek wśród sztormu,
próbował się powstrzymać, by nie zrobić czegoś głupiego, ale gubił się we
własnych myślach.
W głębi czaszki
coś nadal trzymało łańcuchy.
Yoongi w końcu
skrzyżował z nim spojrzenie i zarzucając mu ręce na szyję, wyszeptał mu w usta
jedno słowo. Wyglądał na wycieńczonego.
- Dość.
Jimina nie
trzeba było dwa razy prosić. Jego serce lada chwila by eksplodowało. Przedarł
się przez tłum i utorował im drogę do holu i później do windy. Chód powietrza
uderzył w nich momentalnie, aż zadrżeli. Czy chłopacy dalej byli w pokoju? Nie
wiedział, ale zegar nad recepcją wcale go nie uspokoił, gdy zobaczył, że jest
trzecia w nocy.
Przejażdżka w górę odbyła się w ciszy, choć
dalej trzymali się za ręce. Dla Jimina była to tak absurdalna sytuacja… Czuł
się wykończony natłokiem emocji. W spodniach miał nieznośnie ciasno i bał się
spojrzeć na Sugę w obawie, że ten się zorientuje. Już i tak na wiele sobie
pozwolił i obawiał się, że poranek będzie nieciekawy. Bał się tego, teraz jakoś
irracjonalnie bardziej niż wcześniej.
Idąc cichym
korytarzem, aż szumiało mu w uszach. Musiał odstawić Yoongiego do pokoju.
Musiał odstawić…
Suga się
zatrzymał i nie chciał iść dalej.
- Co? Źle się
czujesz?
Jimin spojrzał
na niego i to był błąd.
Wyglądał
przeuroczo. Miał zaróżowione policzki, roztrzepane włosy i wyciągnięty dekolt
koszulki. Był boski, w każdym tego słowa znaczeniu. Przełknął ślinę.
- Podobam ci
się?
Park myślał,
że się przesłyszał.
- Jak bardzo?
- Hyung, co…?
Przestań… jesteś pijany.
- Lubisz mnie?
Jimin dostał
ataku paniki, po którym praktycznie momentalnie wytrzeźwiał. Co tu się właśnie
odwalało?
- Dosyć,
wracamy do pokoju.
Nagle chłopak
podszedł bardzo blisko niego, aż zetknęli się nosami.
- Lubisz. Więc
dlaczego odwracasz wzrok?
Park chciał
zemdleć. Dlaczego diabeł wystawiał go na takie próby? Jeszcze chwila a przestanie
się tym przejmować. Tyle sprzecznych emocji nim szarpało. Chciał w końcu zrozumieć
zachowanie przyjaciela. Niestety przegrywał walkę z samym sobą.
- Yoongi,
proszę – wyszeptał drżącymi ustami.
Lecz to nie
jemu puściły hamulce. Tego, co się później stało, nie był w stanie przewidzieć.
Czy to był
sen?
Jego wargi
poczuły ciepło tych drugich i utonął, zanurzając się pod powierzchnię swoich
najskrytszych marzeń. Ugięły się pod nim kolana, gdy został przyszpilony do
ściany. Suga pocałował go głęboko i zawzięcie. Smakował słodko i cierpko od
alkoholu, ale nie przeszkadzało mu to, bo ciepło języka odbierało mu zmysły. Złączyły
się w gorącym tańcu, nie pozwalając drugiemu nawet odetchnąć. W najskrytszych pragnieniach
nie wyobrażał sobie tego tak dobrze i wyraźnie. Yoongi chwycił go za szyję,
wplótł nogę miedzy jego uda, doprowadzając jego ciało do szaleństwa. Marzył o
tym od tak dawna. Było to jednak takim zaskoczeniem, że bardzo niepewnie poruszał
się w tym oceanie przyjemności. Był zamroczony, lecz nie przestał się
kontrolować. Gdy tak tonął w tym jeziorze rozkoszy, pozwalał Yoongiemu robić ze
sobą, co tylko mu się podobało. Podporządkował się mu, nie mając siły się
sprzeciwiać. Nawet jeżeli robili to na korytarzu i bez jakiegokolwiek
wyjaśnienia. Jimin znalazł się w jakimś upojnym transie. To działo się
naprawdę?
Bardzo chciał
wierzyć, że to nie przez alkohol wylądowali na łóżku w pokoju rapera.
Leżał pod nim,
ciężko oddychając. Suga zawisł nad nim i patrzył na niego z góry drapieżnym
wzrokiem, unosząc koszulkę i odsłaniając dobrze zbudowany kaloryfer. Jimin spąsowiał
i zakrył twarz ramionami, ale chłopak mu je zabrał.
- Patrz na
mnie.
Park westchnął
i z zawstydzeniem pozwalał błądzić szczupłym palcom blondyna po swojej skórze
przy krawędzi dresowych spodni. Oddychał szybko, nie ważąc się przerywać tej
pieszczoty. Był zafascynowany i przerażony zarazem zachowaniem przyjaciela, który
wpatrywał się w niego z dziką namiętnością. Samymi muśnięciami rozpalił go do
czerwoności, co było bardzo dobrze widoczne przez luźny materiał ubrania. Suga
zsunął dłoń niżej i przejechał nią po wybrzuszeniu, rozkoszując się głośnym
jękiem Jimina.
- Cz-czekaj…!
Chłopak odgiął
się w tył i przymknął oczy z przyjemności. Czuł, że jest rozbierany i pozwalał
na to, choć w sercu i głowie szalała niepewność. Chciał być bliżej niego,
odwzajemniać pieszczoty, ale Yoongi mu nie pozwalał, chwytając jego penisa w
garść i nadal z lubieżnością obserwując, jak działa na niego jego dotyk. Był
całkowicie zdominowany i pokonany. Jęczał i wypychał biodra, nie zdając sobie
sprawy jak seksownie i ponętnie przy tym wyglądał. Suga oblizał dłoń i zwilżył
gorącą skórę, ułatwiając posuwiste ruchy. Pławił się w rozkoszy, jaką sprawiał
drugiemu. Zaciskał dłoń i ją rozluźniał, przyśpieszał i zwalniał, drażniąc
wrażliwe miejsce przy czubku.
- Yoongi…
Usłyszał
szczęk drugiego zamka i rozpinanie rozporka. Fala emocji odebrała mu trzeźwe
myślenie.
Penis Sugi
również był twardy.
To się nie
mogło dziać naprawdę.
Wiedział, jak
to się zaraz skończy. Wiedział, że powinien to przerwać, ale nie potrafił. Bał
się, że jeśli to zrobi, naprawdę wszystko straci.
Pozwolił mu na
wszystko. Suga się nie kontrolował, gdy pocierał wspólnie ich członki i drugą
ręką szukał jego wnętrza. Jimin zagryzał wargi i zaciskał oczy, czując ból i ekstazę,
gdy gorące ciało chciało jak najszybciej go posiąść. Co więcej, zachęcał do
tego, pomagając, całując i gryząc rapera, już nie potrafiąc się wycofać.
Chciał być
jego i chciał mu to pokazać.
Chciał już
nikomu nie zazdrościć. Chociażby przez chwilę poczuć się tak samo, jak Tae i
Kookie.
Choć jego
serce ciągle przepełniał żal, a ciało rozrywało na pół, zaciskając palce na
pościeli i rozchylając nogi, przestał myśleć o konsekwencjach.
Warknął przez
zaciśnięte zęby, gdy Yoongi z westchnieniem podniecenia w niego wszedł. Był
strasznie twardy i gorący. Pocałował go zaraz po tym i zagłuszając jęki, zaczął
płynnie pracować biodrami. Trzymał go za drżące ręce, szeptał jego imię i lizał
po karku.
Jimin odpływał
w słodkim cierpieniu. Liczyło się tylko to, jak blisko siebie są. Był
zafascynowany tym, że Yoongi tak zachłannie go pragnie i to również go rozpalało.
Nie mógł znieść tego napięcia. Zanim pomyślał wyrwał dłoń spod ręki Sugi i sam
sięgnął do swojego pragnącego uwagi penisa, pieszcząc się intensywnie.
Chłopakowi na górze się to spodobało, bo odchylił się w tył i patrzył na to,
oblizując wargi i przenosząc ręce na jego uda, które przyciągał z niesamowitą
siłą.
- Nie
przestawaj…
Jimina paliły
języki wstydu i podniecenia, gdy Suga obserwował go z lubieżnością. Choć było
to absurdalnie niepoprawne, wczuł się w niegrzeczną grę i przybierał pozy tak
seksowne i ponętne, by tylko jeszcze raz poczuć wewnątrz siebie przyjemny
podryg.
- Jeszcze.
Jęcz jeszcze.
Yoongi patrzył
na niego tak, jakby był jakimś cudem świata. Czuł się jak jego własność, nad
którą nie chce się zlitować. To było obłędne doznanie i choć nie chciał, by się
skończyło, w końcu osiągnęło limit.
Ich wzrok się
spotkał. To była krótka chwila, w której Jimin chciał przekazać wszystkie
uczucia. Całą tęsknotę, nadzieję, strach i miłość. Chęć powiedzenia na głos
tego, jak wiele ta chwila dla niego znaczy. Był prawie pewny, że zobaczył to
samo w drugich oczach.
Dochodził.
Wygiął się w łuk i ścisnął swój członek, z którego trysnęła ciepła sperma na
umięśniony brzuch. Suga chyba właśnie na to czekał, albo tak go ten obraz
podniecił, że sam nie wytrzymał. Park przymknął oczy, chcąc zapamiętać każdy,
najsłodszy jęk chłopaka. Wypełniał go. Dociskał do łóżka całym ciałem.
Spełnili się.
Wszystko
skończyło się zdecydowanie za szybko.
Ciszę
wypełniały ich urywane oddechy.
Suga drżał,
nadal z niego nie wychodząc, sapiąc mu przy uchu.
Ich klatki
piersiowe unosiły się i opadały
W końcu Yoongi
powoli się uniósł. Jimin sapnął, gdy gorący członek opuścił jego ciało. Chłopak
padł obok niego i oboje patrzyli teraz w sufit.
Park drżał.
Naprawdę to
zrobili.
Kiedyś bał
się, ze Suga może nie zaakceptować jego uczucia ze względu na jego płeć, że
będzie to mur nie do przeskoczenia. Niepodważalny fakt, który jasno da mu do
zrozumienia, żeby się nie zbliżać i zapomnieć. Coś, czego nigdy w życiu by nie
pogwałcił, gdyby dostał jasne ostrzeżenie. Lecz okazało się całkiem na odwrót.
To naprawdę wiele zmieniało. Być może już wszystko się zmieniło.
Przeczesał
grzywkę i westchnął. Zaczynało świtać. Przekręcił głowę na bok, by zerknąć na
kochanka i już chciał go pogłaskać po twarzy, kiedy wyczuł napięcie.
Chłopak leżał
nieruchomo, zaciskając zęby tak mocno, że było to widoczne na policzkach. Był
spięty i zimny.
Z Jimina
uleciało całe powietrze. Podniósł się w panice na łokciach, chcąc spojrzeć mu w
oczy, ale Yoongi również to zrobił i odwracając się do niego plecami, usiadł na
łóżku. Sięgnął po swoje spodnie i zaczął je nerwowo nakładać.
- Co jest?
Przez chwilę
uchwycił jego wzrok. Był to jeden z najmniej przyjemnych widoków jakie Jimin doświadczył
w życiu. Zgarnął pościel, wbijając w nią paznokcie.
Być może była
to tylko jedna sekunda, zanim Suga wpadł w panikę, ale jego oczy jasno wyrażały
rzeczy, które dalekie były od szczęścia.
Panowała
przytłaczająca cisza.
- Co się dzieje?
– zapytał Jimin, ponawiając pytanie z przerażeniem.
Nie mógł
uwierzyć, że tkwił jedynie w ułudzie szczęścia. Jakby ktoś przebił bańkę, która
tylko ładnie mieniła się kolorami tęczy, a w środku była pusta. Coś właśnie
przelatywało mu przez palce i nie mógł tego zatrzymać.
- Nie
powinniśmy tego robić – powiedział Suga łamiący się głosem.
- Słucham?
Nie.
Nie chciał
tego słyszeć. Nie po tym wszystkim.
- Żartujesz,
prawda?
Jego dusza rozpadała
się na kawałki, z głośnym brzękiem rozpryskując wokół. Nie rozumiał, czemu cały
świat się jeszcze nie zawalił. To było jak dostanie w twarz. To niesprawiedliwe,
że doświadczał takiego bólu. Czy czymś zawinił? Co zrobił źle? Przecież to Suga
sam zainicjował tę sytuację, nie wspominając o wcześniejszych zachętach. Dzisiaj
całkowicie przekroczył granice. Doskonale zdawał sobie sprawę z jego uczuć, a
mimo to rozdeptał je tutaj jak jakiegoś robaka. Jimin zacisnął dłonie w pięści
i wargę aż do krwi.
- Czy ja ci
zrobiłem jakąś krzywdę?
- Jimin… do
cholery, czemu uważasz, że to jest takie proste? Czy ty nie masz żadnych
wyrzutów sumienia?
Spojrzał z
niedowierzaniem na przyjaciela. Suga był roztrzęsiony.
- I mówisz to
po tym, co zrobiliśmy, tak? Super. Świetnie! – Nie wiedział, czy jest bardziej
zraniony czy zrezygnowany. Te słowa kroiły go żywcem.
- To nie
powinno mieć miejsca.
- Ale miało! -
Jimin aż się zaśmiał z nerwów. Nie pojmował tego umysłem. – Co więcej, chciałeś
tego!
- Za dużo
wypiliśmy. Byliśmy pijani. Tyle w temacie. – odwrócił wzrok.
- Jasne.
Jeszcze powiedz, że nadal jesteś nietrzeźwy. – Był zraniony do szpiku kości.
- Cholera,
Jimin! Nic nie rozumiesz?! – Chłopak wstał i przejechał ręką po skroni.
- To mi wytłumacz!
Suga wytrzymał
jego spojrzenie, choć dłonie mu się trzęsły.
Cisza raniła
równie mocno.
- Kim ja dla
ciebie jestem, co? – wyszeptał błagalnie.
Wolał
najgorszą prawdę niż kłamstwo, ale Suga nadal był jak kamień. Nie spodziewał
się po nim takiego chłodu i wycofania. Jeszcze przed chwilą dyszeli sobie w
usta, a teraz? Uparcie zaciskał szczękę. Bardzo długo się nie odzywał, ale gdy
w końcu wylał z siebie potok słów już nie mógł go zatrzymać.
- Jimin,
jesteśmy tak daleko… dalej niż kiedykolwiek, a ty każesz mi wybierać?
- Nie każę ci
wybierać, tylko się określić.
- A skąd wiesz,
co będzie potem? – odwrócił się do niego i spojrzał poważnie. - Co jeśli
będziemy musieli zdecydować co jest dla nas ważniejsze? My czy zespół? Słyszałaś,
co się stało w mediach po tej ostatniej aferze. Dla mnie to nie jest proste. A
dla ciebie? Myślałeś o tym w ogóle? O rodzinie, przyjaciołach, fanach?
Jiminowi
krwawiło serce. Jak mógł nie myśleć? Myślał od pierwszego dnia, gdy go
pokochał. O każdej sprzeczności, każdym bolesnym podpunkcie. Przerabiał to
setki razy, ale i tak zawsze trafiał do tego samego wniosku. Miłości, która
wypełniała go po brzegi i była niepodważalna. Nie ważne jak bardzo starał się
ją za każdym razem bagatelizować. To nie był ani kiepski żart, ani fikcja.
- Nie dam ci
gwarancji że wybiorę nas, nie jestem
w stanie. Nie powiem ci, że stanę przed Sejinem, rodziną i ARMYS i powiem, że
chcę być z tobą. Kocham muzykę. Wiesz o tym. Zawsze była tylko ona. Jest czymś,
dzięki czemu żyję. Nie potrafię z niej zrezygnować. A my… wiesz, że to nie ma
przyszłości. To może wszystko zniszczyć.
Jimin czuł,
jak coś w nim pęka. Rozrywa się na milion kawałków, których nigdy nie poskłada.
Dawno ktoś mu nie wciskał takiego kitu. Myślał, że widział, co czuje, patrzył
mu w oczy, a jednak odbijał się w nich mrok. Naprawdę można tak udawać? Po co
by to robił? Nawet jeśli zasłaniał się muzyką, nie miał prawa tak postąpić,
znając jego uczucia. W tej chwili nie obchodziło go to wszystko. Jedyne czego
pragnął, to wyparować.
- Kocham cię…
Suga zamarł. Widział,
że tym wyznaniem wywołał w nim zamęt. Te słowa rozbrzmiewały głośno, jakby
ciągle ktoś je wykrzykiwał. Z każdym razem coraz głośniej i głośniej. Miał
nadzieję, że jakoś do niego dotrą, ale nic nie wywołały. Nic, co by tą sytuację
uratowało.
- …ale nie
pozwolę siebie tak traktować.
Jimin wstał z
łóżka. Ledwo trzymał się na nogach. Westchnął urywanym od żalu oddechem i
zaczął się ubierać, nie patrząc na rapera. Każda sekunda przeszywała go
lodowatym ostrzem. Otworzył swoje serce na próżno. Czuł się nagi i bezbronny. Dał
się wykorzystać i to bolało go strasznie. Czuł się taki żałosny. Wstyd i ból
wlewał się w niego i w jego serce jak cement, zastygając i umartwiając ostatni
płomyczek nadziei. Wiele razy mógł wybaczać, ale nie w nieskończoność.
- Będzie tak,
jak chcesz. Skoro ci tylko przeszkadzam w realizowaniu swoich marzeń, usunę
się. Zapomnijmy o tym, co się stało. Zaręczam, że nie będę wchodził ci już w
drogę. Życzę powodzenia.
Suga otworzył
usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Jimin już nie
potrzebował jego odpowiedzi. Wystarczająco wiele razy był odtrącany, by
domyślić się, że żaden cud nie sprawi, że chłopak zmieni zdanie. Yoongi go nie
zatrzymał, gdy opuszczał pokój. Z marszu przeszedł w bieg. Leciał przez
korytarze chcąc zapomnieć, że w ogóle do czegokolwiek dzisiaj doszło. Zbiegał
po klatce schodowej jak wariat.
Najwyraźniej
jemu nie jest pisane szczęśliwe zakończenie.
Co teraz ma
zrobić?
Wybiegł z
hotelu prosto w światło dnia. Powiew wiatru wcale nie sprawił, że poczuł się
lepiej. W głowie miał taki mętlik, że nawet nie rozglądał się wokół siebie.
Poruszał się jak na jakimś zwolnionym i niemym filmie. Głowę wypełniała wata, a
rękami i nogami sterował ktoś inny.
Rozległ się
pisk.
Jimin spojrzał
nieobecnym wzrokiem na jadący w niego samochód. Usłyszał ryk klaksonu. Był na
ulicy i ktoś do niego krzyczał w obcym języku. Ostry dźwięk przeszywał
powietrze, a on dalej się nie ruszał. Autu, które w niego wjeżdżało zabrakło
kilku centymetrów, by się zatrzymać. Jimin poczuł uderzenie, które odepchnęło
go z zaskakującą siłą. Poleciał i upadł, mocno uderzając o coś potylicą.
Zrobiło mu się biało pod powiekami, a w następnej chwili całkowicie czarno.
Stracił
przytomność.
***
Ktoś krzyczał.
Słyszał to, jakby był pod wodą. Gdy wysilił się, by usłyszeć, ból przeszył jego
czaszkę. Był jednak ciekawy, co się dzieje, więc marszcząc spocone czoło,
wytężył słuch.
- Co ty
odwalasz?!
- Nie krzycz
na niego!
- Czy ty na
głowę upadłeś?! Raz mówisz jedno, potem drugie! Zobacz jakie to ma teraz
konsekwencje!
- Uspokójcie
się!
- O co wam
chodzi?!
- Przestańcie!
- Nie próbuj
udawać najmądrzejszego!
- Chłopaki… on
chyba?
Potem znowu
odpłynął.
(Znów napisałam komentarz i Google postanowił go nie opublikować)
OdpowiedzUsuńRety, Suga. Nie tak się postępuje z swoim bottomem. Najpierw go bałamucisz i rozkazujesz, by więcej jęczał, a potem go odtrącasz. Szopie mały nieprany. Oby Cię sumienie zjadło, gdy zobaczysz do czego doprowadzileś. Biedny ChimChim 😭
Dziękuję za Twoją pracę. Jak zwykle, rewelacja ❤💚💜💙💛
Tutaj przyznam że byłam okrutna... Potem to trochę udobrucham podrzucając pewne motywy które nim kierowały ale i tak... Fanki Sugi mnie na pewno za to zjedzą x,D i słusznie. Obiecuję, że będzie dobrze!!!
Usuń