niedziela, 2 sierpnia 2020

Za kulisami 12


Tego dnia, pomimo ciężkiej imprezy, każdy stawił się na dole, przygotowany na kolejną porcję makijażu i zainteresowania. Jimin jako jedyny nie przespał nocy. Choć wrócił na górę do przyjaciół, zupełnie nie potrafił dalej się bawić. Wypił kolejne dwa piwa licząc, że się choć trochę zrelaksuje, lecz jedyne co sobie zafundował to ból głowy.
Co będzie, jak wizażystki zobaczą maliny na szyi Junkooka? Teraz maknae siedział w chuście, ale zaraz będzie musiał ją zdjąć. Na śniadaniu panowało między nimi napięcie i do ostatniej chwili ogłoszenia planów obawiał się, że zemdleje z nerwów.
Gdy usłyszał, że zapowiadają na dzisiaj burze piaskowe i zostaną w hotelu, to trochę się odprężył, ale zaraz potem padło słowo basen.
Zanim zdążył sobie przypomnieć, że przed kamerami wcale nie muszą paradować pół nago, o mało nie dostał zawału.
Kookie i Tae też byli bladzi.

Nie mógł uwierzyć, że uniknęli zdemaskowania tylko dlatego, że dali im do ubrania pianki, które okryły większość ich ciał, w tym szyje. Nawet jeśli dzisiaj byli bezpieczni, to i tak nie wiedział, co przyniesie kolejny dzień. Co prawda jutro już wracali do Korei, ale i tak…
Nie dawało mu to spokoju.
Wszyscy zachowywali się beztrosko. Nawet główni przestępcy przestali się najwyraźniej przejmować swoim wczorajszym wybrykiem.
- Co jest Jimin, było rzyganko? – Zaczepił go Hobi cichaczem, podchodząc opatulony ręcznikiem.
Park z ponurą miną obserwował przyjaciół, czując jak coś w nim buzuje.
- A wy? Jak się dotoczyliście do pokojów?
- Nie zmieniaj tematu. Powiedz, zgonowałeś?
Dźgał go w policzek, ale chyba zauważył, że nie jest w humorze więc odpuścił.
- Coś z Sugą?
- Chciałbym.
Nagle kamera skierowała się na nich więc się uśmiechnęli.
Jimin nie był pewny czy powinien o tym mówić. Coś go powstrzymywało, a coraz bardziej rosła potrzeba przeprowadzenia rozmowy z Yoongim.
Blondyn spojrzał na niego śmiejąc się tak szczerze, że go to przeraziło.

***

Ostatnią noc przed wylotem chłopacy postanowili spędzić na rozrywce. Niedaleko od hotelu mieściło się wesołe miasteczko. Menager pozwolił im iść pod warunkiem, że ubiorą się nierozpoznawalnie. Dostali dwóch ochroniarzy i pod przykryciem za dużych ciuchów i masek na twarzy, ruszyli na podbój górskich kolejek.
- Nie rozumiem czemu ja też muszę w tym uczestniczyć… - zasępił się Hoesok, którego pod ramię szybko wziął Tae.
- Będę cię trzymał za rękę!
- Ta, chyba głowę, jak będę wymiotował po rollercosterze… Rany, już mi słabo, jak na to patrzę…
Wokół było kolorowo, głośno od krzyków i pachniało popcornem oraz watą cukrową. Nikt nie zwracał na nich uwagi, zajęty patrzeniem na wagoniki przepełnione krzyczącymi ludźmi.
- To co? Dla Hobiego idziemy najpierw na coś lekkiego? – zapytał Jin, trochę mając w tym swojego interesu.
- Tylko dla Hobiego? – odezwał się z przekąsem Rap.
Ze śmiechem wybrali pierwszą atrakcję, a były nią pływające filiżanki. Kolejka pękała w szwach od dzieci, więc uznali, że poziom niebezpieczeństwa schodził poniżej zera. Miejsca było na dwóch, trzech dorosłych. Jimin wylądował z Yoongim.
Park postanowił odrzucić ponure myśli i oddać przyjemności, zwłaszcza, że Suga od wczorajszego wieczora był wyjątkowo radosny.
- Jak uroczo – zagadał, trochę się denerwując.
- Boję się, że zasnę.
Jimin się zaśmiał na myśl o przyjacielu śpiącym wśród bajowej krainy.
Ruszyli. Filiżanka delikatnie się obracała, a wokół pryskała woda formując się w korytarze, pod którymi przepływali. Grała wesoła muzyczka, dzieci się śmiały, świeciły lampki i latały mydlane bańki. Przepływali pod mostami i wpływali w tunele. Odległości między sobą nie były znaczące, wiec widzieli, że Hoesok z Jinem się relaksują.
- Pewnie chcieliby tu zostać cały wieczór – powiedział Suga, opierając głowę na ramieniu spanikowanego Jimina. Ostatnio zdarzało mu się to coraz częściej.
Park prawie powiedział, że sam też chętnie by tak został, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Nagle w ich karki chlusnęła woda. Podskoczyli i obrócili się w kierunku ataku.
- Nie śpimy! – krzyknął Tae, z filiżanki obok.
Nim się obejrzeli, zaczęła się wojna na ochlapywanie wodą kolegów. Bawili się świetnie, przepychając się i krzycząc, raz do jednych, raz do drugich. W wagoniku zrobiło się tak ślisko, że Jimin w pewnym momencie stracił równowagę i wleciał na siedzącego Sugę, uderzając brodą o krawędź filiżanki i miażdżąc łokciem krocze kolegi.
Bangtani zaśmiewali się do łez, gdy próbowali się pozbierać.
- N-nic ci nie jest? Rany, przepraszam – śmiał się Jimin, rozcierając szczękę i widząc jak Yoongi się teatralnie skręca.
- Jak sytuacja, Suga straci sprawność? – zapytał Kookie, sam nie lepiej utrzymując równowagę w wagoniku z Tae i Hobim.
- Oszczędź Jimina! – darł się Jin.
- Musisz go opatrzyć! – śmiało podsunął Namjoon, na co wszyscy się roześmiali. Jimin też, ale w głębi duszy nie mógł się pozbyć wrażenia, że słowa lidera miały jakiś wydźwięk.
Jimin kucał przed Sugą, udając skruchę i zamarł, gdy nagle chłopak chwycił go za brodę i zaczął ją oglądać.
- A tobie się nic nie stało?
Jimin zapatrzył się w tą przystoją twarz, ociekającą kolorowymi kropelkami wody. Jego dotyk go palił. Przełknął ślinę i uśmiechnął się. Jedyne co mu dolegało to arytmia serca.
Nagle usłyszeli krzyk. Wysunęli głowy ponad krawędź łódki i ze zdziwieniem odkryli, że nie ma przed nimi filiżanki z Hobi, Kookim i V. Ciemny tunel zionął pustką i choć się bardzo wychylili, nic nie dostrzegli aż…
Runęli w dół.
Krzyczeli, nie widząc nic i przykleili do siebie, zastanawiając się, co się dzieje. To była krótka chwila, po której znaleźli się znowu w poziomie, spokojnie płynąc dalej. Przejażdżka się skończyła i kazali im wysiadać. Nie zauważyli spadu, który prawdopodobnie był wcześniej gdzieś oznaczony. Po minach dzieci i rodziców nie wskazywało, że się tego zlękli. Zaczęli się śmiać sami z siebie, wyszukując w tłumie przyjaciół, których też rozbawiło własne przerażenie.
- Nienawidzę was! Miało nie być strasznie! – Trząsł się Hobi, ocierając białe, mokre policzki.
Poszli potem kupić sobie coś na przekąskę.
- Daj mi spróbować waty! – Prosił Tae, błagając Namjoona o gryza. Biedny chłopak przysunął do niego kijek i zagadując się z Jinem, nie widział, że przyjaciel zdarł sobie z niej sporą część i najzwyczajniej w świecie uciekł. Na patyku prawie nic nie zostało. Nie zdążył go nawet zbesztać.
Chodzili na samochodziki, dzikie kolejki oraz bujający się prawie w pionie wielki statek piracki. Cały czas towarzyszyli im ochroniarze, trzymając się w odpowiedniej odległości, nie przeszkadzając. Trochę zmęczeni udali się też na ciekawą atrakcję, która była łodzią schodzącą pod wodę o nazwie Kapitan Nemo.
- O, to powinno być okej! – ucieszył się Hoesok.
Niestety gdy łódź zaatakowała wielka ośmiornica, jego krzyki  rozbawiły wszystkich uczestników, przez co horror zamienił się w komedię.
Wracając, załapali się na pokaz fontann. Zaszyli się na jakimś tarasie i postanowili nakręcić telefonami krótkie pozdrowienia dla ARMYs. Za każdym razem jak woda wystrzeliła w górę, odwracali się do kamery, wyznając miłość fanom. Pomyśleli, że montażystom się to spodoba, co potem okazało się prawdą i rzeczywiście dołączyli to do materiałów.
Koniec dnia chcieli uczcić toastem, wiec w drodze do hotelu rozdzielili się. Yoongi, Jimin, Jungkook oraz Tae mieli za zadanie kupienie alkoholu. Poszli więc do najbliższego sklepu. Jungkook wykorzystał okazję, żeby porozmawiać chwilę z Jiminem, dlatego najpierw postarał się, aby zostali trochę w tyle, a potem zatrzymał go przed wejściem do sklepu.
- Dziękuję, że nas nie wydałeś.
Jimin skinął głową, delikatnie kopając próg i czując się niezręcznie. Rozległy się nagle przez megafon wieczorne muzułmańskie modły i aż się wzdrygnął. Trochę już ochłonął, ale dalej pod jego sercem tliło się nieprzyjemne uczucie.
- Wybacz, że to przed wami ukrywamy.
Rozumiał. Choć teraz niekoniecznie myślał, że to właściwie, patrząc na to jak traktują członków zespołu i wszystkich innych otaczających ich ludzi. Sam dopiero odczuł na sobie, co to znaczy, gdy przyjaciele mają sekrety. Choć nie chciał tego przyznać, bardzo go ciekawiło, jak sobie radzą. Nieśmiało zadał pytanie, czując jak serce przyspiesza.
- Więc jesteście razem?
Kookie uśmiechnął się, delikatnie zawstydzony.
- Na to wygląda – przyznał z zakłopotaniem, przypominając sobie słodki poranek.
Jimin nie wiedział, czemu poczuł się źle. Widział szczęście na twarzy młodszego, ale go nie podzielał. Chłopak to zauważył i trochę niepewnie znowu się odezwał.
- Wiem, że to musi być dziwne i w ogóle…
- Niekoniecznie. – Pomyślał o sobie i Yoongim, nie chcąc by młodszy uważał, że właśnie o to chodziło. Trochę miał ochotę znów przypomnieć, że nie powinni się zapędzać, ale odpuścił, gdy zobaczył wdzięczny i ciepły uśmiech maknae.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem.
Wcale się tak nie czuł. Tworzył wokół siebie jakiś mur. Nie rozumiał, jak mogą być tak beztroscy.
Na szczęście chłopacy już załatwili zakupy i wracali do hotelu, myśląc, że udadzą się prosto do pokoju, ale reszta przyjaciół czekała w holu i zaciągnęła ich do restauracji.
Rozkręciła się tam prawdziwa impreza z muzyką. Ludzie tańczyli i pili przy barze.
 - To co? Wyzwanie! – krzyknął Hobi ciesząc się, że może się zemścić za rozrywkę w postaci wesołego miasteczka. Nowoprzybyli krzyknęli w proteście, chcąc się wykręcić, że mają siatki ze sklepu, ale nikt ich nie słuchał.
            - Zagramy w papier, kamień i nożyce! Przegrany prosi losową dziewczynę do jednego tańca!
- Nie! – Kookie wydawał się przerażony.
- Koniec, kropka! Raz…!
Chłopacy unieśli ręce.
- Nie ma mowy! – Maknae wydawał się spanikowany, ale też uniósł dłoń. Reszta wydawała się nawet rozbawiona.
- Dwa…!
- Jesteście okropni!
- Trzy!
Maknae przegrał po czterech rundach.
- Wiedziałem!
- To przeznaczenie młody, kiedyś musiało do tego dojść. – Powiedział Jin, poprawiając mu bluzę. – Idź się z nim zmierzyć.
Chłopak był zdruzgotany. Szukał oparcia w przyjaciołach, ale go nie znalazł. Wiedzieli, że ma problem z płcią przeciwną. Nawet Tae wyglądał na rozbawionego, choć w oczach grały mu jakieś dzikie ogniki.
Super, wszyscy go opuścili.
Wkroczył do sali, odchrząkując i rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś kobiety. Zestresował się jeszcze bardziej, gdy zobaczył, że każda jest praktycznie pół naga. W obcisłych, kusych spódniczkach i dekoltach, eksponując piersi, wyglądał wśród nich jak mały chłopiec. Obrócił się z nadzieją, że koledzy go uratują, ale oni tylko zaśmiewali się na progu, machając mu rękami by się pospieszył.
Przełknął ślinę, ale wziął się w garść, na poważnie rozważając poszczególne dziewczyny i ćwicząc w głowie zdanie pytające po angielsku, kiedy nagle…
Jego spodni uczepiła się jakaś mała dziewczynka. Spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczkami i uśmiechnęła się. Chyba była z Europy. Miała jasną karnację i rude włosy.  Zobaczył, że rodzice siedzą niedaleko i śmieją się, widząc, że go zaczepiła. Rozpromienił się i nieśmiało chwytając jej malutkie rączki, udawał, że z nią tańczy. Starsi nie wyrażali sprzeciwu, dlatego kontynuował i zerknął na przyjaciół, którzy już krzyczeli na Hoesoka, że nie dopracował zasad  wyzwania.
Udało mu się zgrabnie wybrnąć.
Wrócił dumny z siebie.
- Nie myśl sobie, że kiedyś cię to nie czeka! – krzyczał Jin, nie mogąc uwierzyć, że młodemu znów się udało i starsi nie byli świadkami jego chrztu bojowego.
Umówili się w pokoju Namjoona za pół godziny, by najpierw zdążyć się trochę odświeżyć.
Zebrali się już w samych t-shirtach i luźnych dresach. Odkręcili butelki i rozlali popitę.
Wznieśli kieliszki i życzyli sobie najlepszego. Jutro wracali do Korei, na kolejne fanmeetingi, koncerty i inne uroczystości. Zbliżały się również rozdania nagród, na których każdy na coś liczył. Wracali do rzeczywistości, która gotowała dla nich nowy comeback i ciężką pracę. Tym razem mieli czyste umysły i chęci powrotu.
Z butelek znikała zawartość, a im było coraz weselej. Przez głowę przeszła im myśl, by zrobić jakiś filmik dla ARMY’s, ale wiedzieli, że Sejin ich zabije, jak zobaczy ich pijane mordy w Internecie. Tak ich rozbawiła ta wizja, że zaczynali udawać, że naprawdę kręcą tego live’a. Tae z Kookiem dali popis pijackiego śpiewanego duetu, a Jin dodawał od siebie jakieś zwierzęce odgłosy. Hoesok nagrywał to telefonem, który przez jego trzęsące się ze śmiechu ręce, w większości kadru obejmował ich stopy. Rap wręczał im rekwizyty, przypadkowo rozwalając hotelową lampę. Udawał, że wcale nie słyszy śmiechu przyjaciół.
- Pasuje ci ten tatuaż na szyi.
Park wzdrygnął się, gdy Yoongi zaczepił ustami jego ucho. Zupełnie jakby ktoś przystawił mu do niego gorące żelazko. Pomacał swój kark, gdzie zrobił sobie jednorazowe złote piórko i zaczerwienił się z powodu tego niespodziewanego komplementu. Nie wiedział, co odpowiedzieć, więc tylko pokiwał głową dziękując i się uśmiechnął.
W ogóle nie potrafił się wczuć w atmosferę. Był spięty i nieustannie obserwował wesoło śmiejących się Tae i Kookiego.
 - Jimin-ah, chcę tańczyć. – wyszeptał.
Jimin pomrugał, nie za bardzo wiedząc, co usłyszał. Oderwał się w końcu od ponurych myśli i spojrzał na chłopaka pytającym wzrokiem.
- Taaaaaaańczyć. – Yoongi wychuchał mu w twarz alkohol, najwyraźniej chcąc, by w końcu zwrócił na niego uwagę.
- Ale…? Tutaj?
Wstał, nie czekając na Jimina, który siedział nadal w pełnym szoku. Miał też się ruszyć? Reszta nie zwróciła na nich uwagi. Tylko Hobi rzucił Parkowi niepewne spojrzenie. Jimin pokazał, że panuje nad sytuacją i wyszedł za Yoongim z pokoju, niepokojąc się o stan przyjaciela. Szedł za nim aż na parter, gdzie chłopak skierował się prosto do restauracji, w której w najlepsze trwała impreza. Nie powinno ich tu być. Blondyn wszedł w tłum. By go nie stracić, Jimin pognał za nim, czując, jak szaleńczo bije mu serce. Było pełno ludzi, którzy obijali się o nich łokciami i biodrami. Suga w końcu się zatrzymał w rogu sali i zaczął delikatnie kołysać w rytm wesołej muzyki.
- Yoongi, co ty wyprawiasz? – zapytał, zdenerwowany zachowaniem Yoongiego i rozejrzał niepewnie. – A jak nas ktoś rozpozna? – próbował przekrzyczeć tłum.
 Blondyn zdawał się tym nie przejmować. Przywołał go ręką bliżej i zachęcił, by do niego dołączył. Leciał jakiś szybki kawałek, więc zrezygnowany Jimin zaczął podskakiwać, wciąż uważnie obserwując tłum. Nikt nie zwrócił jednak na nich uwagi. Nie chciał przyznać sam przed sobą, że bardzo go ta sytuacja podekscytowała i tłumaczył się, że po prostu pilnuje podpitego przyjaciela. Wątpił, żeby ktoś ich szukał. Robiło się gorąco, ciasno i duszno. Wykrzykiwali teksty piosenek i śmiali się, czując jakby nikogo wokół nich nie było. Dał się temu porwać, w końcu się wyluzowując. Świat wirował, a zapach Sugi coraz bardziej go obezwładniał. Jimin zastanawiał się, w którym momencie Yoongi położył swoje dłonie na jego biodrach i kiedy swoim tyłkiem zaczął ocierać się o jego uda. Jak w ogóle do tego doszło? Byli częścią tańczącego tłumu do zmysłowej muzyki. Z jakiegoś powodu Yoongi był coraz śmielszy, być może to z powodu zamroczenia alkoholem. Park wiedział, że wykorzystuje sytuację, ale gdy ich ciała stykały się ze sobą, było to tak kurewsko doskonałe, jakby brał kolejną dawkę narkotyku. Rozpalony wzrok chłopaka nie wyrażał sprzeciwu, więc brnął w to dalej, tonąc w przyjemności. Ich usta były tak blisko siebie. Dzieliły je dosłownie milimetry. Czuł jego gorące i mokre ciało pod palcami, zapach potu oraz miękkość policzka, ocierający się o jego. Nie wiedział, ile to mogło trwać, ale mogło wiecznie. Czy znalazł się w niebie czy piekle? Wszystkimi siłami, jak statek wśród sztormu, próbował się powstrzymać, by nie zrobić czegoś głupiego, ale gubił się we własnych myślach.
W głębi czaszki coś nadal trzymało łańcuchy.
Yoongi w końcu skrzyżował z nim spojrzenie i zarzucając mu ręce na szyję, wyszeptał mu w usta jedno słowo. Wyglądał na wycieńczonego.
- Dość.
Jimina nie trzeba było dwa razy prosić. Jego serce lada chwila by eksplodowało. Przedarł się przez tłum i utorował im drogę do holu i później do windy. Chód powietrza uderzył w nich momentalnie, aż zadrżeli. Czy chłopacy dalej byli w pokoju? Nie wiedział, ale zegar nad recepcją wcale go nie uspokoił, gdy zobaczył, że jest trzecia w nocy. 
 Przejażdżka w górę odbyła się w ciszy, choć dalej trzymali się za ręce. Dla Jimina była to tak absurdalna sytuacja… Czuł się wykończony natłokiem emocji. W spodniach miał nieznośnie ciasno i bał się spojrzeć na Sugę w obawie, że ten się zorientuje. Już i tak na wiele sobie pozwolił i obawiał się, że poranek będzie nieciekawy. Bał się tego, teraz jakoś irracjonalnie bardziej niż wcześniej.
Idąc cichym korytarzem, aż szumiało mu w uszach. Musiał odstawić Yoongiego do pokoju. Musiał odstawić…
Suga się zatrzymał i nie chciał iść dalej.
- Co? Źle się czujesz?
Jimin spojrzał na niego i to był błąd.
Wyglądał przeuroczo. Miał zaróżowione policzki, roztrzepane włosy i wyciągnięty dekolt koszulki. Był boski, w każdym tego słowa znaczeniu. Przełknął ślinę.
- Podobam ci się?
Park myślał, że się przesłyszał.
- Jak bardzo?
- Hyung, co…? Przestań… jesteś pijany.
- Lubisz mnie?
Jimin dostał ataku paniki, po którym praktycznie momentalnie wytrzeźwiał. Co tu się właśnie odwalało?
- Dosyć, wracamy do pokoju.
Nagle chłopak podszedł bardzo blisko niego, aż zetknęli się nosami.
- Lubisz. Więc dlaczego odwracasz wzrok?
Park chciał zemdleć. Dlaczego diabeł wystawiał go na takie próby? Jeszcze chwila a przestanie się tym przejmować. Tyle sprzecznych emocji nim szarpało. Chciał w końcu zrozumieć zachowanie przyjaciela. Niestety przegrywał walkę z samym sobą.
- Yoongi, proszę – wyszeptał drżącymi ustami.
Lecz to nie jemu puściły hamulce. Tego, co się później stało, nie był w stanie przewidzieć.
Czy to był sen?
Jego wargi poczuły ciepło tych drugich i utonął, zanurzając się pod powierzchnię swoich najskrytszych marzeń. Ugięły się pod nim kolana, gdy został przyszpilony do ściany. Suga pocałował go głęboko i zawzięcie. Smakował słodko i cierpko od alkoholu, ale nie przeszkadzało mu to, bo ciepło języka odbierało mu zmysły. Złączyły się w gorącym tańcu, nie pozwalając drugiemu nawet odetchnąć. W najskrytszych pragnieniach nie wyobrażał sobie tego tak dobrze i wyraźnie. Yoongi chwycił go za szyję, wplótł nogę miedzy jego uda, doprowadzając jego ciało do szaleństwa. Marzył o tym od tak dawna. Było to jednak takim zaskoczeniem, że bardzo niepewnie poruszał się w tym oceanie przyjemności. Był zamroczony, lecz nie przestał się kontrolować. Gdy tak tonął w tym jeziorze rozkoszy, pozwalał Yoongiemu robić ze sobą, co tylko mu się podobało. Podporządkował się mu, nie mając siły się sprzeciwiać. Nawet jeżeli robili to na korytarzu i bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Jimin znalazł się w jakimś upojnym transie. To działo się naprawdę?
Bardzo chciał wierzyć, że to nie przez alkohol wylądowali na łóżku w pokoju rapera.
Leżał pod nim, ciężko oddychając. Suga zawisł nad nim i patrzył na niego z góry drapieżnym wzrokiem, unosząc koszulkę i odsłaniając dobrze zbudowany kaloryfer. Jimin spąsowiał i zakrył twarz ramionami, ale chłopak mu je zabrał.
- Patrz na mnie.
Park westchnął i z zawstydzeniem pozwalał błądzić szczupłym palcom blondyna po swojej skórze przy krawędzi dresowych spodni. Oddychał szybko, nie ważąc się przerywać tej pieszczoty. Był zafascynowany i przerażony zarazem zachowaniem przyjaciela, który wpatrywał się w niego z dziką namiętnością. Samymi muśnięciami rozpalił go do czerwoności, co było bardzo dobrze widoczne przez luźny materiał ubrania. Suga zsunął dłoń niżej i przejechał nią po wybrzuszeniu, rozkoszując się głośnym jękiem Jimina.
- Cz-czekaj…!
Chłopak odgiął się w tył i przymknął oczy z przyjemności. Czuł, że jest rozbierany i pozwalał na to, choć w sercu i głowie szalała niepewność. Chciał być bliżej niego, odwzajemniać pieszczoty, ale Yoongi mu nie pozwalał, chwytając jego penisa w garść i nadal z lubieżnością obserwując, jak działa na niego jego dotyk. Był całkowicie zdominowany i pokonany. Jęczał i wypychał biodra, nie zdając sobie sprawy jak seksownie i ponętnie przy tym wyglądał. Suga oblizał dłoń i zwilżył gorącą skórę, ułatwiając posuwiste ruchy. Pławił się w rozkoszy, jaką sprawiał drugiemu. Zaciskał dłoń i ją rozluźniał, przyśpieszał i zwalniał, drażniąc wrażliwe miejsce przy czubku.
- Yoongi…
Usłyszał szczęk drugiego zamka i rozpinanie rozporka. Fala emocji odebrała mu trzeźwe myślenie.
Penis Sugi również był twardy.
To się nie mogło dziać naprawdę.
Wiedział, jak to się zaraz skończy. Wiedział, że powinien to przerwać, ale nie potrafił. Bał się, że jeśli to zrobi, naprawdę wszystko straci.
Pozwolił mu na wszystko. Suga się nie kontrolował, gdy pocierał wspólnie ich członki i drugą ręką szukał jego wnętrza. Jimin zagryzał wargi i zaciskał oczy, czując ból i ekstazę, gdy gorące ciało chciało jak najszybciej go posiąść. Co więcej, zachęcał do tego, pomagając, całując i gryząc rapera, już nie potrafiąc się wycofać.
Chciał być jego i chciał mu to pokazać.
Chciał już nikomu nie zazdrościć. Chociażby przez chwilę poczuć się tak samo, jak Tae i Kookie.
Choć jego serce ciągle przepełniał żal, a ciało rozrywało na pół, zaciskając palce na pościeli i rozchylając nogi, przestał myśleć o konsekwencjach.
Warknął przez zaciśnięte zęby, gdy Yoongi z westchnieniem podniecenia w niego wszedł. Był strasznie twardy i gorący. Pocałował go zaraz po tym i zagłuszając jęki, zaczął płynnie pracować biodrami. Trzymał go za drżące ręce, szeptał jego imię i lizał po karku.
Jimin odpływał w słodkim cierpieniu. Liczyło się tylko to, jak blisko siebie są. Był zafascynowany tym, że Yoongi tak zachłannie go pragnie i to również go rozpalało. Nie mógł znieść tego napięcia. Zanim pomyślał wyrwał dłoń spod ręki Sugi i sam sięgnął do swojego pragnącego uwagi penisa, pieszcząc się intensywnie. Chłopakowi na górze się to spodobało, bo odchylił się w tył i patrzył na to, oblizując wargi i przenosząc ręce na jego uda, które przyciągał z niesamowitą siłą.
- Nie przestawaj…
Jimina paliły języki wstydu i podniecenia, gdy Suga obserwował go z lubieżnością. Choć było to absurdalnie niepoprawne, wczuł się w niegrzeczną grę i przybierał pozy tak seksowne i ponętne, by tylko jeszcze raz poczuć wewnątrz siebie przyjemny podryg.
- Jeszcze. Jęcz jeszcze.
Yoongi patrzył na niego tak, jakby był jakimś cudem świata. Czuł się jak jego własność, nad którą nie chce się zlitować. To było obłędne doznanie i choć nie chciał, by się skończyło, w końcu osiągnęło limit.
Ich wzrok się spotkał. To była krótka chwila, w której Jimin chciał przekazać wszystkie uczucia. Całą tęsknotę, nadzieję, strach i miłość. Chęć powiedzenia na głos tego, jak wiele ta chwila dla niego znaczy. Był prawie pewny, że zobaczył to samo w drugich oczach.
Dochodził. Wygiął się w łuk i ścisnął swój członek, z którego trysnęła ciepła sperma na umięśniony brzuch. Suga chyba właśnie na to czekał, albo tak go ten obraz podniecił, że sam nie wytrzymał. Park przymknął oczy, chcąc zapamiętać każdy, najsłodszy jęk chłopaka. Wypełniał go. Dociskał do łóżka całym ciałem.
Spełnili się.
Wszystko skończyło się zdecydowanie za szybko.
Ciszę wypełniały ich urywane oddechy.
Suga drżał, nadal z niego nie wychodząc, sapiąc mu przy uchu.
Ich klatki piersiowe unosiły się i opadały  
W końcu Yoongi powoli się uniósł. Jimin sapnął, gdy gorący członek opuścił jego ciało. Chłopak padł obok niego i oboje patrzyli teraz w sufit.
Park drżał.
Naprawdę to zrobili.
Kiedyś bał się, ze Suga może nie zaakceptować jego uczucia ze względu na jego płeć, że będzie to mur nie do przeskoczenia. Niepodważalny fakt, który jasno da mu do zrozumienia, żeby się nie zbliżać i zapomnieć. Coś, czego nigdy w życiu by nie pogwałcił, gdyby dostał jasne ostrzeżenie. Lecz okazało się całkiem na odwrót. To naprawdę wiele zmieniało. Być może już wszystko się zmieniło.
Przeczesał grzywkę i westchnął. Zaczynało świtać. Przekręcił głowę na bok, by zerknąć na kochanka i już chciał go pogłaskać po twarzy, kiedy wyczuł napięcie.
Chłopak leżał nieruchomo, zaciskając zęby tak mocno, że było to widoczne na policzkach. Był spięty i zimny.
Z Jimina uleciało całe powietrze. Podniósł się w panice na łokciach, chcąc spojrzeć mu w oczy, ale Yoongi również to zrobił i odwracając się do niego plecami, usiadł na łóżku. Sięgnął po swoje spodnie i zaczął je nerwowo nakładać.
- Co jest?
Przez chwilę uchwycił jego wzrok. Był to jeden z najmniej przyjemnych widoków jakie Jimin doświadczył w życiu. Zgarnął pościel, wbijając w nią paznokcie.
Być może była to tylko jedna sekunda, zanim Suga wpadł w panikę, ale jego oczy jasno wyrażały rzeczy, które dalekie były od szczęścia.
Panowała przytłaczająca cisza.
- Co się dzieje? – zapytał Jimin, ponawiając pytanie z przerażeniem.
Nie mógł uwierzyć, że tkwił jedynie w ułudzie szczęścia. Jakby ktoś przebił bańkę, która tylko ładnie mieniła się kolorami tęczy, a w środku była pusta. Coś właśnie przelatywało mu przez palce i nie mógł tego zatrzymać.
- Nie powinniśmy tego robić – powiedział Suga łamiący się głosem.
- Słucham?
Nie.
Nie chciał tego słyszeć. Nie po tym wszystkim.
- Żartujesz, prawda?
Jego dusza rozpadała się na kawałki, z głośnym brzękiem rozpryskując wokół. Nie rozumiał, czemu cały świat się jeszcze nie zawalił. To było jak dostanie w twarz. To niesprawiedliwe, że doświadczał takiego bólu. Czy czymś zawinił? Co zrobił źle? Przecież to Suga sam zainicjował tę sytuację, nie wspominając o wcześniejszych zachętach. Dzisiaj całkowicie przekroczył granice. Doskonale zdawał sobie sprawę z jego uczuć, a mimo to rozdeptał je tutaj jak jakiegoś robaka. Jimin zacisnął dłonie w pięści i wargę aż do krwi.
- Czy ja ci zrobiłem jakąś krzywdę?
- Jimin… do cholery, czemu uważasz, że to jest takie proste? Czy ty nie masz żadnych wyrzutów sumienia?
Spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela. Suga był roztrzęsiony.
- I mówisz to po tym, co zrobiliśmy, tak? Super. Świetnie! – Nie wiedział, czy jest bardziej zraniony czy zrezygnowany. Te słowa kroiły go żywcem.
- To nie powinno mieć miejsca.
- Ale miało! - Jimin aż się zaśmiał z nerwów. Nie pojmował tego umysłem. – Co więcej, chciałeś tego!
- Za dużo wypiliśmy. Byliśmy pijani. Tyle w temacie. – odwrócił wzrok.
- Jasne. Jeszcze powiedz, że nadal jesteś nietrzeźwy. – Był zraniony do szpiku kości.
- Cholera, Jimin! Nic nie rozumiesz?! – Chłopak wstał i przejechał ręką po skroni.
- To mi wytłumacz!
Suga wytrzymał jego spojrzenie, choć dłonie mu się trzęsły.
Cisza raniła równie mocno.
- Kim ja dla ciebie jestem, co? – wyszeptał błagalnie.
Wolał najgorszą prawdę niż kłamstwo, ale Suga nadal był jak kamień. Nie spodziewał się po nim takiego chłodu i wycofania. Jeszcze przed chwilą dyszeli sobie w usta, a teraz? Uparcie zaciskał szczękę. Bardzo długo się nie odzywał, ale gdy w końcu wylał z siebie potok słów już nie mógł go zatrzymać.
- Jimin, jesteśmy tak daleko… dalej niż kiedykolwiek, a ty każesz mi wybierać?
- Nie każę ci wybierać, tylko się określić.
- A skąd wiesz, co będzie potem? – odwrócił się do niego i spojrzał poważnie. - Co jeśli będziemy musieli zdecydować co jest dla nas ważniejsze? My czy zespół? Słyszałaś, co się stało w mediach po tej ostatniej aferze. Dla mnie to nie jest proste. A dla ciebie? Myślałeś o tym w ogóle? O rodzinie, przyjaciołach, fanach?
Jiminowi krwawiło serce. Jak mógł nie myśleć? Myślał od pierwszego dnia, gdy go pokochał. O każdej sprzeczności, każdym bolesnym podpunkcie. Przerabiał to setki razy, ale i tak zawsze trafiał do tego samego wniosku. Miłości, która wypełniała go po brzegi i była niepodważalna. Nie ważne jak bardzo starał się ją za każdym razem bagatelizować. To nie był ani kiepski żart, ani fikcja.
- Nie dam ci gwarancji że wybiorę nas, nie jestem w stanie. Nie powiem ci, że stanę przed Sejinem, rodziną i ARMYS i powiem, że chcę być z tobą. Kocham muzykę. Wiesz o tym. Zawsze była tylko ona. Jest czymś, dzięki czemu żyję. Nie potrafię z niej zrezygnować. A my… wiesz, że to nie ma przyszłości. To może wszystko zniszczyć.
Jimin czuł, jak coś w nim pęka. Rozrywa się na milion kawałków, których nigdy nie poskłada. Dawno ktoś mu nie wciskał takiego kitu. Myślał, że widział, co czuje, patrzył mu w oczy, a jednak odbijał się w nich mrok. Naprawdę można tak udawać? Po co by to robił? Nawet jeśli zasłaniał się muzyką, nie miał prawa tak postąpić, znając jego uczucia. W tej chwili nie obchodziło go to wszystko. Jedyne czego pragnął, to wyparować.
- Kocham cię…
Suga zamarł. Widział, że tym wyznaniem wywołał w nim zamęt. Te słowa rozbrzmiewały głośno, jakby ciągle ktoś je wykrzykiwał. Z każdym razem coraz głośniej i głośniej. Miał nadzieję, że jakoś do niego dotrą, ale nic nie wywołały. Nic, co by tą sytuację uratowało.
- …ale nie pozwolę siebie tak traktować.
Jimin wstał z łóżka. Ledwo trzymał się na nogach. Westchnął urywanym od żalu oddechem i zaczął się ubierać, nie patrząc na rapera. Każda sekunda przeszywała go lodowatym ostrzem. Otworzył swoje serce na próżno. Czuł się nagi i bezbronny. Dał się wykorzystać i to bolało go strasznie. Czuł się taki żałosny. Wstyd i ból wlewał się w niego i w jego serce jak cement, zastygając i umartwiając ostatni płomyczek nadziei. Wiele razy mógł wybaczać, ale nie w nieskończoność.
- Będzie tak, jak chcesz. Skoro ci tylko przeszkadzam w realizowaniu swoich marzeń, usunę się. Zapomnijmy o tym, co się stało. Zaręczam, że nie będę wchodził ci już w drogę. Życzę powodzenia.
Suga otworzył usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
Jimin już nie potrzebował jego odpowiedzi. Wystarczająco wiele razy był odtrącany, by domyślić się, że żaden cud nie sprawi, że chłopak zmieni zdanie. Yoongi go nie zatrzymał, gdy opuszczał pokój. Z marszu przeszedł w bieg. Leciał przez korytarze chcąc zapomnieć, że w ogóle do czegokolwiek dzisiaj doszło. Zbiegał po klatce schodowej jak wariat.
Najwyraźniej jemu nie jest pisane szczęśliwe zakończenie.
Co teraz ma zrobić?
Wybiegł z hotelu prosto w światło dnia. Powiew wiatru wcale nie sprawił, że poczuł się lepiej. W głowie miał taki mętlik, że nawet nie rozglądał się wokół siebie. Poruszał się jak na jakimś zwolnionym i niemym filmie. Głowę wypełniała wata, a rękami i nogami sterował ktoś inny.
Rozległ się pisk.
Jimin spojrzał nieobecnym wzrokiem na jadący w niego samochód. Usłyszał ryk klaksonu. Był na ulicy i ktoś do niego krzyczał w obcym języku. Ostry dźwięk przeszywał powietrze, a on dalej się nie ruszał. Autu, które w niego wjeżdżało zabrakło kilku centymetrów, by się zatrzymać. Jimin poczuł uderzenie, które odepchnęło go z zaskakującą siłą. Poleciał i upadł, mocno uderzając o coś potylicą. Zrobiło mu się biało pod powiekami, a w następnej chwili całkowicie czarno.
Stracił przytomność.

***

Ktoś krzyczał. Słyszał to, jakby był pod wodą. Gdy wysilił się, by usłyszeć, ból przeszył jego czaszkę. Był jednak ciekawy, co się dzieje, więc marszcząc spocone czoło, wytężył słuch.
- Co ty odwalasz?!
- Nie krzycz na niego!
- Czy ty na głowę upadłeś?! Raz mówisz jedno, potem drugie! Zobacz jakie to ma teraz konsekwencje!
- Uspokójcie się!
- O co wam chodzi?!
- Przestańcie!
- Nie próbuj udawać najmądrzejszego!
- Chłopaki… on chyba?
Potem znowu odpłynął.
 
 

2 komentarze:

  1. (Znów napisałam komentarz i Google postanowił go nie opublikować)
    Rety, Suga. Nie tak się postępuje z swoim bottomem. Najpierw go bałamucisz i rozkazujesz, by więcej jęczał, a potem go odtrącasz. Szopie mały nieprany. Oby Cię sumienie zjadło, gdy zobaczysz do czego doprowadzileś. Biedny ChimChim 😭
    Dziękuję za Twoją pracę. Jak zwykle, rewelacja ❤💚💜💙💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj przyznam że byłam okrutna... Potem to trochę udobrucham podrzucając pewne motywy które nim kierowały ale i tak... Fanki Sugi mnie na pewno za to zjedzą x,D i słusznie. Obiecuję, że będzie dobrze!!!

      Usuń