Płyty WINGS
przyniosły im taki sukces, jak jeszcze nigdy wcześniej. Liczniki w Internecie
szalały, filmiki na Youtube osiągały kosmiczną liczbę wyświetleń. Nim się
obejrzeli, byli na językach większości mediów, nawet wykraczając poza Koreę.
Czuli wielką radość, ale również przytłoczenie. Rosnące nimi zainteresowanie przekroczyło
ich oczekiwania i staff oraz menager Sejin zaczęli się martwić o swoich
podopiecznych. Chłopcy ćwiczyli jeszcze ciężej, często zamykając się w
pokojach, śpiewając albo komponując w samotności. Wena ich nie opuszczała, ale
wciąż było im mało. Chcieli sprostać coraz większym wymaganiom fanów, często
zarywając noce lub zapominając jeść. Ich szef nawet osobiście przyniósł im
pizzę, bojąc się, że któryś z Bangtanów sam wychyli się ze swej nory. Efekty ich
pracy były niesamowite, ale wszyscy widzieli, że chłopcy się przemęczają.
Pewnego dnia,
do siedziby Big Hitu przyszedł list. List z taką wiadomością, że staff postanowił
chwilowo zataić ją przed Bangtanami i najpierw pozwolić im na zasłużony
odpoczynek. Niewiele myśląc postanowili zrobić im… kolejne wakacje.
Chłopcy
siedząc w samolocie nie mogli uwierzyć, że już drugi raz w tym roku mają wolne.
Początkowo protestowali mówiąc, że są w doskonałej formie twórczej i fizycznej,
ale członkowie staffu widząc zapadnięte oczy Jina, nerwowe triki Hobiego, chodzącego
w kółko Jimina, zajadającego stres Tae, milczącego Kooka, nadpobudliwego Rapa,
który odpowiadał im rymami oraz obgryzione palce Sugi zdecydowanie zaprzeczyli.
Kierunkiem był
Dubaj.
Kraj gorący i
inny, daleki od ich zmartwień w Korei. Nim się spostrzegli, poczuli się wolni od
stresu, który im fundowała narastająca sława. Tu znów mogli być anonimowi, odłożyć
telefony, spojrzeć na siebie z dystansem i odetchnąć.
Po długim
locie i tak nagłej zmianie klimatu, nikt nie miał siły na rozmowę, więc przespali
noc jak baranki, budząc się w zaskakująco wyśmienitych humorach. Czekały ich
przygody. Oczywiście nie były to całkowite wakacje, kamery ich nie opuszczały,
lecz tym razem zwracali na nie mniejszą uwagę.
Podzieleni na
grupy, wsiedli do dwóch samochodów. W jednym znaleźli się Kookie, Jimin i Yoongi,
w drugim Tae, Namjoon, Jin i Hobi. Cieszyli się, grali, słuchali muzyki,
podziwiając krajobraz, który zmieniał się na coraz bardziej piaszczysty. Wany
wiozły ich na pustynię. Mijali dzikie zwierzęta i pokonywali pagórki, czując
się jak na wzburzonym morzu. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, wysiedli na
sesję zdjęciową.
Było
niewyobrażalnie pięknie.
Jiminowi aż
dech zaparło, gdy ujrzał widok, który się przed nim rozpostarł. Bezkresny
horyzont z piasku, suchy ocean. Spokojny, ale również przerażający. Wszyscy byli
zachwyceni, choć nie każdy płonął entuzjazmem.
Jimin widział,
że Kookiego i Tae coś dręczy i nie była to już zwykła sprzeczka. Oboje się
unikali, a jak już dochodziło między nimi do jakiegoś kontaktu, to ograniczał
się on wyłącznie do wzajemnego obrzucania piorunującymi spojrzeniami. Wiele
razy próbował ich pocieszyć, ale ani razu nie podzielili się z nim swoimi
zmartwieniami. Oczywiście domyślał się, o co może chodzić, ale nie przekraczał
granic ich prywatności, wierząc, że przyjaciele jakoś sami dojdą ze wszystkim
do ładu. Zobaczył, jak V idzie w stronę Kookiego, lecz zanim zdążył się
zaniepokoić, porwał go Yoongi. Na swoją relację również patrzył przez pryzmat
ich sytuacji i choć starał się być obojętny, nie potrafił oszukać galopującego
serca.
- Chodź! Mają
nawet deski snowbordowe! Rozumiesz? Będziemy jeździć po piasku!
Rozpromienił
się momentalnie i pognał razem z nim na górę. Dawno nie widział rapera tak
uśmiechniętego i udzielającego się do kamery. Cięgle mówił. Zbiegał i wbiegał po
wydmach, staczał się ze zbocza, szarpał się z innymi, bawiąc się w berka jak
dziecko. Jimina rozczulał ten widok. Obserwował, jak czasami chwyta za aparat i
robi zdjęcia okolicy. Jego skupiony profil wzbudzał w nim najgorętsze uczucia.
Cieszył się, że mogą być w tym momencie razem, nie ukrywając w oczach zachwytu.
Suga śmielej go dotykał, rozmawiał… na co Jimin bardzo się peszył. Czy to było…
zaproszenie? Na razie jeszcze bał się to stwierdzać. Musiał być pewny.
***
Kookie
majstrował przy swoim aparacie. Większość drogi słuchał na słuchawkach piosenek
V, przez co załączał mu się bardzo ponury nastój. Próbował się rozweselić, ale
jak zwykle sztucznie mu to wychodziło. Choć nikt go nie zaczepiał, widział, że
kamery częściej są zwrócone w przeciwnym kierunku niż jego. Musi się bardziej
postarać, jeśli nie chce znowu wyjść na obrażonego buca. To był tylko jego
problem, a nie całej reszty, nie może zepsuć nagrań i humorów przyjaciół.
Trochę go to ocuciło, więc wziął głęboki wdech i wstając z przykucu, walnął z
całym impetem w szczękę pochylającego się nad nim Tae, którego w ogóle nie
zauważył.
- Och! – rozcierając
głowę, chwycił chłopaka za ramię i obejrzał mu brodę. – Nic ci nie jest?
V pomrugał
kilka razy, szybko pozbywając się szklistych z bólu oczu i krzywo się uśmiechnął.
- Chyba nie.
Nie była to
pierwsza sytuacja, gdzie musieli udawać, że wszystko jest w porządku. Jeona
strasznie to wkurzało, zwłaszcza, że Tae obdarzył go swoim najpiękniejszym
uśmiechem, jak gdyby nigdy nic. Miał wrażenie, że starszy celowo go w ten
sposób próbuje zdenerwować, wykorzystując to, że ich nagrywają.
Sesja
przebiegała sprawnie, dobre nastroje chłopców udzielały się kamerze, więc mieli
wiele wspaniałych ujęć. Na koniec, gdy słońce chowało się za horyzont, ludzie
ze staffu polecili bangtanom, by weszli na wana.
Tae wyciągnął
rękę do Jeonga i pomógł mu wdrapać się na samochód. Maknae znajdując się tak
blisko hyunga, odsunął się jak oparzony i spadłby z powrotem, gdyby chłopak nie
objął go w pasie i nie przysunął do siebie. Serce Kookiego, które zamarło na te
kilka tygodni, wywinęło fikołka, omal nie wyłamując żeber. Prawie zapomniał,
jak wspaniale pachniał i jak miękka jest jego skóra. V bezczelnie zmierzwił mu
włosy i nieznacznie przejechał nosem po jego szczęce. Zadrżał. Miał nadzieję,
że byli dostatecznie daleko, by przyjaciele i kamery nie uchwyciły tego
drobnego gestu. Spojrzeli sobie w nieprzeniknione oczy, które lśniły złotem.
Trzymali się za ręce, choć Kookie czuł od tej drugiej tylko chłód. To było
gorsze niż ciągłe ignorowanie się nawzajem.
***
Gdy zapadł
zmrok, organizatorzy wycieczki zabrali całą grupę na wieczorne atrakcje.
Zajechali samochodami do zbudowanego z namiotów obozu i tam podając jedzenie, zaprezentowali
tańce brzucha, które wykonały wyszkolone tancerki. Chłopcy trochę nieśmiało
przyglądali się widowisku, lecz potem sami byli proszeni na środek, by się
przyłączyć. Pierwsze lody przełamał Tae i otrzymując specjalną chustę, wywijał
bioderkami lepiej od niejednej dziewczyny. Jimin najpierw zwijał boki ze
śmiechu, a potem spąsowiał, gdy inna kobieta również jego poprosiła do tańca.
Najpierw niepewnie, potem coraz śmielej, dawał się ponieść tej dziwnej muzyce.
Czuł się cudownie. Powietrze pachniało tu zupełnie inaczej, jedzenie smakowało
inaczej, a gwiazdy były tak jasne, jak oczy jego ukochanego, który nie odwracał
od niego wzroku. Suga klaskał w rytm i przyglądał mu się z rozbawieniem, gdy
potrząsał biodrami, do których przywiązana była dzwoniąca chusta. Jimin nie
pamiętał, kiedy ich siódemka była tak beztrosko szczęśliwa. Wrócił wzrokiem do
Sugi i zastanawiał się, co będzie dalej. Podszedł do niego, próbując również
wyciągnąć go na środek do tańca.
- O nie, nie,
nie! Wolę się wam przyglądać z daleka.
- No weź! Jest
świetnie!
- Wiesz, że
kręcisz biodrami lepiej ode mnie. Nie chcę wyglądać jak Rap! No spójrz na
niego!
Jimin zwinął
się ze śmiechu, przyznając chłopakowi rację. Odpuścił więc i siadając obok niego,
podparł się z tyłu rękami, przez co przez przypadek natrafił na rękę Sugi.
Zamarł. Choć
wiedział, że powinien ją zabrać, jakoś nie mógł tego zrobić. Była bardzo ciepła
w porównaniu z chłodnym już piaskiem. Niepewnie spojrzał na Sugę, który był
nadal zapatrzony w tańczących i raczej nie wyglądał, jakby miał protestować.
Jimin czuł się głupio nie potrafiąc wyczytać z jego twarzy ani zgody, ani
zakazu. Zabrał więc dłoń wiedząc, że nie będzie to raczej odebrane jako
przypadkowy gest. Niepewnie przygryzł wargę, karcąc się za swój wybryk i przypominając
sobie swoje wcześniejsze odważne posunięcia, które tylko ich od siebie odsunęły.
Suga milczał
przez chwilę, lecz potem przysunął się do niego tak blisko, że stykali się
bokami. Jimin zarumienił się i zadrżał, jeszcze bardziej gubiąc się w swoich
myślach. Zupełnie jakby siedział koło nagrzanego węglem grzejnika, który zaraz
oparzy mu skórę.
- Zimno się
zrobiło, prawda? – powiedział Yoongi od niechcenia.
Dlaczego Suga
pozwala mu na tak wiele? Czemu, czemu, czemu…?
Ukradkiem, by
nikt nie widział, objął go w pasie i przymykając oczy, cichutko wyszeptał mu we
włosy.
- Jesteś
okropny.
Nie wiedział
czy to sobie wyobraził, ale jego hyung chyba nieznacznie się zaśmiał.
***
Kookie oddalił
się od ogniska i depcząc boso po chłodnym piasku, wpatrywał się w niebo
próbując się uspokoić. Był rozpalony i wściekły zarazem. Choć dzień był piękny
i gorący, w jego serce wbijała się szpila lodu. Relacja z Tae tylko bardziej
się komplikowała. Czy łączyło ich tylko fizyczne pragnienie? Z jednej strony
chciał, by był mu obojętny, a z drugiej nie mógł znieść widoku, jak popisywał
się tańcząc dla obcych turystów w obozie. Dręczyło go to. Znosił to coraz
gorzej. Jakie było rozwiązanie tej sytuacji?
Czy powinien
odejść z zespołu?
Zjeżyły mu się
włoski na ciele. Czy tak to się właśnie skończy? Czy naprawdę tego chciał?
Pogrążał się w
pustce i nie miał nikogo, kto mógł go z niej wyciągnąć. Sam burzył schody,
którymi mógł się ratować. Złość prawie całkowicie z niego uleciała i pozostał
ogromny żal. Pragnął, by ktoś się przy nim znalazł i powiedział, że wcale tak
nie musi być. W głębi siebie wiedział, że to przez niego samego to wszystko
szło w takim kierunku, ale nie potrafił schować dumy do kieszeni. Najwyraźniej
to był jego największy problem. Zagryzł wargę i przymknął oczy.
Śpiewał na
cały świat o takich wzniosłych i pięknych rzeczach, a nie potrafił powiedzieć
jednego słowa - przepraszam.
Czy uda mu się
spróbować, choć żołądek palił go z nerwów?
Wrócił do
obozowiska i spojrzał na tańczących. Tae zabawiał się w najlepsze, imponując
zawodowym tancerkom. Zacisnął dłonie w pięści i intensywnie myślał.
Tak naprawdę
nie chciał go stracić. Był po prostu chorobliwie zazdrosny. Widział, że jego
obiekt westchnień ma po prostu taki sposób bycia. Trochę niewinny, trochę
zadziorny, nieprzewidywalny i słodki. Pomijając wygląd, to te cechy właśnie mu
się w nim podobały. Nic dziwnego, że na innych mógł działać podobnie. W końcu
nie przypadkowo są w zespole, który porywa wiele milionów serc z całego świata.
Czy jest w stanie to zaakceptować?
Ich wzrok się
spotkał. Kookie był tak zagubiony, że już sam nie wiedział, czego chce. Chciał
się odwrócić, ale nie mógł. Jego oczy musiały mówić za niego, bo V zostawił
wesołe kółeczko tańczących i zaczął iść w jego stronę. Maknae przełknął ślinę.
Gdy znalazł się naprzeciwko niego, zaschło mu tak w gardle, że nie mógł się
odezwać. Tae był cierpliwy i w końcu się zlitował.
- Przejdziemy
się?
Jungkook
przytaknął. Zaczęli iść w stronę najbliższego piaskowego wzniesienia, poza
wzrok innych. Gdy muzyka przycichła i byli już sami, Kookie nie wiedział od czego
zacząć. Przyjaciel milczał uparcie, nie ułatwiając mu sprawy. To było
trudniejsze niż myślał, ale w głębi siebie wiedział, że wina jest po jego
stronie.
Zatrzymali się
i spojrzeli na szary piasek oraz wielki biały księżyc nad nimi, który oświetlał
ich blade profile. Wyglądali jak dwie porcelanowe lalki. Było tak spokojnie i
pusto wokół. Delikatny wiaterek mierzwił im włosy. Choć nie odzywali się do
siebie, razem podziwiali piękno tej surowej przyrody. Być może to za jej
sprawą, młodszy w końcu zebrał się w sobie i odezwał.
- Przepraszam.
Za wszystko.
Coś między
nimi pękło. Napięcie zelżało, powietrze oczyściło.
- Cieszę się,
że to słyszę.
Maknae dopiero
teraz odetchnął. W końcu. Ulga wlewała się w jego żyły jak miód. Spojrzał na
Tae, który patrzył na niego smutnym, ale czułym wzrokiem. Pierwszy raz od dawna
bez wyrzutu.
- Kookie, co
się dzieje?
Maknae
zawstydził się.
- Chyba się
trochę pogubiłem.
V uśmiechnął
się delikatnie, nie spuszczając z niego wzroku. Kookie nie potrafił mu nie
ulegać. Coś ciągnęło go w jego stronę i coś przytłaczało jednocześnie. Jakby
był zawsze o krok za nim.
- Wiesz,
naprawdę, nie musisz być zazdrosny.
Maknae poczerwieniał
i chciał odruchowo zaprzeczyć, ale wiedział, że już nie ma to sensu.
- To przestań
mi dawać powody.
Tae się
zaśmiał, co wprowadziło młodszego w jeszcze większe zażenowanie i lekką
irytacje.
- Mówię
poważnie.
Patrzyli sobie
w oczy. Błyszczały tak jasno, jakby były częścią nieba. Starszy odchrząknął,
rozumiejąc że nie powinien przeginać i podszedł do Kookiego tak blisko, że
młodszemu zatrzymało się serce. Chwycił go za ręce i przyłożył czoło do jego czoła.
- Czyli koniec
z żartami? – wyszeptał.
W tej chwili
ciszy Kookie słyszał tylko swoje głośno bijące serce.
Zdecydowanie
to było silniejsze od nich.
Spragnieni po
tak długiej rozłące, zaczęli się całować. Głęboko, namiętnie, z czułością. Dłoń
Tae wędrowała po jego szyi, później talii, kończąc na pośladku. Czuli jak serce
drugiego uderza o żebra z taką samą intensywnością.
To było takie niewłaściwe.
- Chcę… więcej
– mruknął Tae w krótkiej chwili, gdy ich miękkie usta się odkleiły.
- Tak…? –
Kookie głęboko oddychał i naparł na niego, nie za bardzo rozumiejąc, co mógł
mieć na myśli. Zbliżył biodra w taki sposób, by poczuć się nawzajem. Może
chodziło o pójście na całość w hotelu? Zawstydził się, choć była to cholernie
podniecająca perspektywa. Gorąco paliło mu policzki, klatkę piersiową i
podbrzusze. Dopiero teraz poczuł, jakby znalazł się na właściwym miejscu,
którego od dawna szukał. Jakby ułożył układankę, której elementu nie mógł
dopasować. Tak, też chciał więcej…
Więcej… więcej…
czego?
- Tae, ja…
Zatrzymał się.
Czy było aż tak zimno? Zaczął strasznie drżeć, choć ich ciała były splecione. Te
słowa, które chciał wypowiedzieć, wydały mu się teraz tak zawstydzające i przerażające,
że nie potrafił ich z siebie wydusić. Chyba nawet nie musiał, być może miał je
wypisane na twarzy, bo Tae zesztywniał w oczekiwaniu. Oddech mu przyspieszył,
zdziwienie przeszło w lekką panikę. Poczuł uspokajające głaskanie po policzku i
szyi, ale jego zagubiony wzrok wciąż błądził po przystojnej twarzy, omijając
przenikający przez jego duszę wzrok.
- Kookie?
Zawibrował
telefon. Oboje poderwali się, jakby zostali przyłapani na gorącym uczynku. Tae
wyjął go z kieszeni i lekko zdenerwowany, że im przerwano, niespiesznie
odebrał. W słuchawce głośno zabrzęczał zniecierpliwiony głos.
- Gdzie do cholery jesteście? Zaraz
odjeżdżamy.
- Przepraszam,
już wracamy. To Hobi - szepnął ostatnie zdanie i się rozłączył. Chyba im się
nie podoba, że czmychnęliśmy.
Kookie nerwowo
się roześmiał, by rozładować napięcie.
- W takim
razie powinniśmy iść.
- Chyba tak.
Spojrzeli
jeszcze na siebie wiedząc, że nie zakończyli rozmowy.
Oboje szli w
ciszy, wewnętrznie walcząc z tornadem skręcającym im wnętrzności. Kookie niepewnie
stawiał kroki w osuwającym się piasku, czując się tak samo wewnątrz siebie. Z
całym przerażeniem jakie dźwigał, zdał sobie sprawę z tego, co chciał
powiedzieć.
Że go kochał.
Uświadomił to
sobie z taką intensywnością, że poczuł ból w całym ciele. Spuścił wzrok bojąc
się, że Tae zobaczy odpowiedź w jego oczach. Wypuścił powietrze, zapominając,
że ma płuca i bojąc się kolejnego dnia równie mocno, co go wyczekując.
***
W hotelu jak
na złość, staff kazał im indywidualnie opowiadać przed kamerami, jak podobał im
się dzień oraz napisać o nim w ich rysunkowych pamiętnikach. Choć nie znalazły
się w wywiadach i na kartkach żadne miłosne historie, chłopacy potrafili
pięknie opisać przygodę, jaka ich dzisiaj spotkała. Gdy skończyli, już chcieli zaszyć
się w pokojach, ale ich menager Sejin miał dla nich smutną wiadomość.
Podejrzewał, że i tak chłopacy zobaczą ją na twiterze albo na innym portalu,
więc postanowili osobiście ich poinformować.
- Słuchajcie,
wiem, że macie wakacje, ale jutro w mediach będzie bardzo głośno o grupie PRIZE
i nie są to przyjemne wiadomości. Mówimy wam o tym przez wzgląd na…
Jungkook
słuchał go i widział jak przez mgłę. Bardzo szybko przypomniał sobie sytuację w
łazience i od razu odgadł, czego dotyczył ów news. Młoda grupa, która bardzo ładnie
pięła się na wyżyny i zdobywała coraz większą popularność, rozpadła się przez homoseksualny
skandal miłosny. Artyści zostali przyłapani przez fotografów i ich kariera
wisiała teraz na włosku. Wywołało to wiele nieporozumień, zwłaszcza w samym
zespole. Na razie więcej informacji nie podawali, ale nie ulegało wątpliwości,
że będzie to numer jeden z obecnych tematów.
Większość
przyjęła tą informację ze smutkiem, lecz nikt jej nie skomentował, zwłaszcza
sami zainteresowani, którzy przygaśli równie mocno i szybko, co słońce nad
horyzontem Sahary.
Tej nocy
wszyscy udali się do swoich łóżek, każdy pogrążony w swoich ponurych i przerażających
myślach.
***
Następnego
dnia, by poprawić grupie humor, kazano każdemu z Bangtanów wylosować dla siebie
osobę, której sprawi prezent za określoną kwotę i iść go szukać na targ. Bo w
końcu nic tak nie poprawia nastroju jak zakupy. Na Jimina padła samotna
wędrówka z kamerzystą i trochę się cieszył, że może pobyć chwilę bez przyjaciół.
To nie tak, że
nigdy nie zastanawiał się nad konsekwencjami swojej miłości, ani o tym, że
druga osoba również wpadnie w nie po uszy. Ich kraj nie był tolerancyjny i
temat homoseksualistów zawsze był spychany pod dywan. Nawet gdy jakiś artysta
insynuował go w jakimś teledysku, po prostu był pomijany i w wiadomościach i
programach rozrywkowych. Takie osoby
nigdy nie gościły długo w mediach, choć było o nich dość głośno za granicą.
Jimin nie rozumiał, dlaczego w jednych krajach może to być legalne, a w innych
wyśmiewane i potępiane.
Ale co miał
zrobić? Czy robił komuś krzywdę?
Co się stanie,
jeżeli wytwórnia się czegoś domyśli? Wyrzucą go z zespołu? Poddadzą
egzorcyzmom? W kontrakcie mieli wyraźnie zaznaczone, że nie wolno im się
umawiać na randki, ale czy było coś napisane o kolegach z zespołu?
Pokręcił
głową, by wyrzucić z niej koszmarne myśli. Już nie raz przecież przez nie
przechodził. Niesamowicie współczuł piosenkarzom z PRIZE i zastanawiał się, czy
gdyby on był na ich miejscu, nadal byłby taki pewny własnych przekonań. Cały
czas biegał za nim kamerzysta i nie mógł na bieżąco śledzić komentarzy pod
artykułami. Czy gdyby sam wywołał skandal, to BTS by przetrwało? W końcu mięli
wielu fanów na całym świecie. Homoseksualizm przecież nie jest chorobą.
Wszedł do
pierwszego lepszego sklepu i bogu dzięki, że sprzedawca przemiło współpracował
i dał mu w prezencie dodatkowe złote figurki, bo naprawdę nie miał siły się już
zadręczać. Miał nadzieję, że Jinowi się spodobają. Jedną po kryjomu nawet
chciał zostawić Yoongiemu, ale kamera pilnowała go cały czas. Zwykle lubił być
w centrum uwagi, jednak dzisiaj trochę mu to przeszkadzało.
***
Jeon
spacerował po mieście z Namjoonem, również zadręczając się tym, co usłyszeli
wieczorem. Robił zdjęcia, starał się cieszyć chwilą, ale to co się wczoraj
wydarzyło między nim a Tae, kompletnie zmieniło całą sytuację. Nie mieli okazji
o tym pogadać. Co jeśli po najnowszych informacjach, jego przyjaciel będzie
chciał się wycofać? Z jednej strony to rozumiał, ale z drugiej jego serce
ściskał lodowaty drut kolczasty. Nie mógł wyrzucić z głowy wczorajszego
uczucia, a teraz już wiedział, że nie było to zwykłe zauroczenie. Był tak zatroskany,
że nie usłyszał rzuconego w jego stronę pytania.
- Kookie, kogo
wylosowałeś na prezent?
- Ja? Och,
Hobiego.
- Super, jemu
to łatwo coś kupić, wszystko mu się podoba…
- A ty?
- Ja mam Tae.
Przecież on nosi same markowe i drogie rzeczy, jak ja mu coś kupię w tej
stercie różności?
Kookie się
zaśmiał. Fakt, Tae był wybredny, ale znał go na tyle, że chyba był w stanie
pomóc przyjacielowi. Odrzucił zmartwienia i dał się pochłonąć zakupom.
Bangtani
próbowali tutejszego jedzenia, wygrali nawet darmowe lody, bo zatańczyli krótki
układ do jednej ze swoich piosenek. Potem poszli pływać łodzią. Na popołudnie
mieli zaplanowaną sesję zdjęciową i niespodziewanie wylądowali w parach Jimin,
Suga później Tae i Kooki oraz Hobi, Namjoon i Jin.
Okazało się to
prostsze, niż z początku zakładali. Pogoda była cudowna, kreacje mieli świetnie
dobrane i humory, choć niepewnie, w końcu ustąpiły miejsca ogólnej wesołości. Zakochani
również się odprężyli, widząc, że ich drugie połówki nie zmieniły do nich
nastawienia. Staff i menager byli zachwyceni i gratulowali sobie w duchu, że
zabrali Bangtanów w tak wdzięczne nagraniom miejsce. Wieczorem odbyło się
szybkie obdarowywanie prezentami i to na szczęście starczyło ekipie filmowej,
która dała im czas wolny aż do następnego dnia. Co więcej, wynagrodzili im to
cudownym prezentem.
Dali im klucz
na dach, gdzie znajdował się basen dla VIP-ów.
Mieli go
całkowicie do swojej dyspozycji. Bangtani prawie oszaleli ze szczęścia, gdy
znaleźli dodatkowo lodówkę wypełnioną butelkami z piwem. Żadnych kamer, gapiów
czy fanów. Mogli nawet drzeć ryja. Nikt nie miał do nich dostępu. Zrzucili
szlafroki zostając w strojach kąpielowych i przeszli się po wolnej przestrzeni.
- To jest
jakiś sen! – Hobiemu aż świeciły się oczy, gdy przebiegł w koło cały dach i
spojrzał na miasto z dwudziestego piętra.
W dole słychać
było muzykę z imprez i ruch uliczny. Nad nimi znajdował się parasol z gwiazd.
Przy basenie mieli wygodne pufy do siedzenia i nawet kącik z jacuzzi.
- Nie
myślicie, że to podejrzane? - Powiedział Yoongi do reszty, niepewnie sięgając
po alkohol. Otworzył sobie piwko i usiadł nad oświetloną wodą. Nie długo
cieszył się relaksem, bo J-hope, Tae i Jimin z pełnym impetem wskoczyli do
basenu i go ochlapali, ignorując jego oburzenie.
- Ja też
uważam, że coś tu nie gra. Drugie wakacje w tym roku, do tego w Dubaju? Trochę dużo,
nawet jak dla nas. – Jin również się dosiadł, obserwując pluskających się
przyjaciół.
- Może album
WINGS przyniósł takie dochody? W końcu naprawdę o nas głośno. To nie tak, że
się do tego nie przykładaliśmy. – Namjoon też z przyjemnością pociągnął łyka
alkoholu i rozsiadł wygodniej. – No i przyznacie, że zaczęło nam odpierdalać z
tych nerwów.
- Racja. Więc
proszę przestać się przejmować, bo się nam należało! – Hobi opierał się o brzeg
basenu i poprawił sobie przylepioną do
czoła grzywkę. – Nie wchodzicie do wody?
- Wolą
pilnować dzieci, żeby się nie potopiły – Jungkook podszedł do nich ze swoją
butelką i usiadł na ziemi opuszczając nogi do ciepłej wody.
Niecodziennym
było, że cała gromadka Bangtanów była w samych kąpielówkach. Nawet im samym
było dziwnie nie przejmować się, że nie ma wokół nich kamer i nie muszą nawet
silić się na wymuszone uśmiechy, które i tak gościły na ich twarzach. Śmiali
się i pili, czując jak mięśnie się rozluźniają, a umysły oczyszczają. To były
prawdziwe wakacje.
- Będziemy
mieć piękny Summer Package! – westchnął Jin.
- Widzieliście
sesję Tae i Jeona? Takie słodziaki, że chyba sobie kupię to wydanie – zażartował
Hoesok i dostał wodą w twarz od Kookiego.
- Raczej Jimin
i Suga się bardziej postarali. – Maknae skutecznie odwrócił uwagę od swoich
rumieńców na drugą pąsowiejącą parę. Po czym o mało nie dostał zawału, gdy V
wynurzył się przy nim i seksownie odrzucając włosy do tyłu, podpłynął do niego
i oparł mokre ręce na jego gorących udach.
- Chodź do
wody.
Kookiego nie
trzeba było dwa razy prosić. Przechylił butelkę opróżniając ją do dna i
wskoczył do basenu. Nie była to zwykła potrzeba popluskania, tylko ukrycia jak
bardzo nagi tors Tae wywołał podniecenie, które trzeba było szybko ostudzić i
ukryć przez wzrokiem kolegów.
Co za żenująca
sytuacja.
Na szczęście
Hobi znalazł im dużo pomysłów do zabawy, do których dołączył też Namjoon, Jin i
Yoongi. Robili wyścigi, testowali, kto dłużej zostanie pod wodą, urządzili
bijatykę z osobą na ramionach i bawili się w kalambury.
Jimin śmiał
się tak bardzo, że zaczynał go boleć brzuch. Każdy miał już trochę napite, więc
w wodzie został tylko Tae z Kookiem, którzy urządzili sobie prywatne zapasy.
Kątem oka ich obserwował zazdroszcząc, że mają taką bliską relację pomimo
swojego sekretu. Swoją drogą on sam raczej spaliłby się żywcem, gdyby Yoongi
tak samo chwycił go w pasie. Przeszyły go dreszcze na samą myśl. Jego
przyjaciel zdawał się być beztroski i raczej nie widział, jak głodne spojrzenia
mu czasem posyłał. Jego szczupłe ciało i jasna, mokra skóra tak go przyciągała,
że odetchnął z ulgą, gdy Suga w końcu okrył się ręcznikiem.
Puścili sobie
muzykę z telefonów i odstawiali dzikie wygibasy, pijąc kolejne butelki.
- Głodny się
zrobiłem… Namjoon! – krzyknął Jin i z zaróżowionymi policzkami szarpnął lidera
za rękę. – Jeść!
- I co ja mam
ci na to poradzić? – Zaśmiał się, widząc w jakim stanie jest ich hyung.
- Idziemy po
jedzenie!
- Idę z Wami!
– Suga narzucił na siebie szlafrok i założył klapki. – Na dole w restauracji
może jeszcze zostało coś z kolacji.
- Świetnie!
Ktoś jeszcze?
- My!
Jimin też
wstał razem z Hobim i poszli za resztą. Schodząc po schodach, by uniknąć
spotkania z jakimiś hotelowymi gośćmi, zostali trochę za chłopakami.
- Jak się
czujesz?
Jimin był
zaskoczony tym pytaniem w takim momencie.
- Chyba
dobrze. A czemu pytasz?
Hoesok wbijał
wzrok w plecy Sugi, który śmiał się z jakiegoś żartu Jina.
- Martwię się.
Park uniósł
delikatnie brwi.
- Wszystko ze
mną w porządku. Naprawdę.
- A między
wami?
Jimin trochę
przygasł i odczuł niepokój.
- Raczej… bez
zmian, chociaż… Sam nie wiem.
- Zastanawiam
się ostatnio, na czym między wami stanęło.
Do Jimina
dopiero teraz dotarło, że tak naprawdę niczego sobie nadal nie wyjaśnili.
Przewijał w myślach ich poważne rozmowy, w których było pełno niedopowiedzeń.
Przypomniał sobie, jak chłopak mówił, że sprowokował go specjalnie do
pocałunku, jak prosił go, żeby dał mu czas do namysłu, jak powiedział mu, że
tak naprawdę mu się podoba jako mężczyzna. Lecz nic więcej. To były rzeczy,
które na tyle go zdezorientowały, że wolał je porzucić, by wrócić z Sugą do normalnych
relacji. Fakt, raper jakby pozwalał sobie na więcej, ale Jimin nie był pewien,
czy to przejaw skrywanego uczucia, czy zwykłego odnowienia przyjaźni.
- Hobi, ja nie
zniosę tego drugi raz. – Przygasł wiedząc,
że może bezpodstawnie porzuca nadzieję. – Boję się, że jak zacznę ten temat, to
albo znów mnie odrzuci, albo zostawi z jeszcze większym zamętem. Dobrze jest
tak, jak jest. Mnie to wystarczy.
Przyjaciel
wcale w to nie uwierzył. Westchnął ciężko i spojrzał z troską na Jimina.
- Martwisz się
tym skandalem z PRIZE?
- Trochę…
Bał się nawet
wspominać o nim głośno.
- Wiesz, że ja
ciebie wspieram i to co mówią, nie ma dla mnie żadnego znaczenia?
- Dziękuję. –
Ścisnął mu ramię i uśmiechnął się smutno. Wiedział, że bez Hoesoka byłoby
krucho. Był dla niego jak pogodne światełko w mroku.
Nie mogli
kontynuować, bo znaleźli się już w restauracji, gdzie Jin zagonił ich do
zapełniania półmisków.
***
W basenie zostali
tylko Kookie i Tae. Czekali na ten moment. Gdy tylko zamknęły się drzwi,
doskoczyli do siebie jak wygłodniałe zwierzęta. Ich usta złączyły się w pełnym
pasji pocałunku, a ciała splotły, nigdy wcześniej tak intensywnie się nie
czując. V przyparł Kookiego do krawędzi basenu i wsunął dłoń pod materiał
kąpielówek, ściskając jego pośladek. Chłopak jęknął, ocierając się od drugie
ciało, zahaczając zębami o miękką wargę. To było kosmicznie boskie. Śpieszyli
się. Reszta mogła wrócić w każdej chwili. Zsunęli z siebie delikatnie ubrania i
chwycili siebie w garść. Patrzyli sobie w oczy. Całowali się, pieścili, a
alkohol szumiał im w głowie, staczając ich świadomość gdzieś głęboko. Mieli to,
czego pragnęła niejedna dziewczyna. Dotykali nagiego ciała, wartego więcej, niż
można to było sobie wyobrazić. To było tak bardzo niebezpieczne i niepoprawne,
że kręciło ich przez to jeszcze bardziej. Nie myśleli o na konsekwencjach.
Liczyło się tu i teraz, ciepło, bicie serc, gwiazdy i ich zrównane oddechy. Tae
patrzył na niego z wpół przymkniętych powiek i oblizał usta, gdy Kookie był na
skraju uniesienia.
Gdy maknae
wstrząsnęły pierwsze drgania rozkoszy, wygiął się w łuk, pozwolił Tae przyssać
się do jego obojczyka i spojrzał w niebo, czując, jak każdy pojedynczy mięsień
w jego ciele się spina, uwalniając lepki płyn, a potem słodko rozluźnia. Nie
wiedział, czy gwiazdy nagle pojaśniały, czy po prostu zakręciło mu się w
głowie.
- Jesteś
piękny… - Szepnął Tae prosto w jego ucho. – Przepiękny…
- Zamknij się…
Kooki
spąsowiał, zdając sobie sprawę, że V nadal ociera się o jego udo twardym
członkiem. Pozwalał mu na to, czując, jak starszy dyszy mu w szyję i rozkoszując
się jeszcze chwilę wcześniej przeżytym uniesieniem. Nie czekał długo i chwycił
zniecierpliwionego penisa, wywołując dreszcze u chłopaka. Poruszał ręką
zmysłowo, zaciskając ją u nasady. Tae naparł na niego i wbił paznokcie w jego
ramiona, nagle sztywniejąc i dusząc jęk rozkoszy w jego ustach. Dochodził. On, Jeon
Jungkook doprowadził Kim Taehyunga do szaleństwa. Sprawił, że spuścił mu w
dłoni, prawie jęcząc jego imię. Byli mężczyznami, a jednak zamiast obrzydzenia,
drżeli z przyjemności. Choć to nie był pierwszy raz, to jednak dzisiaj ich
serca biły zupełnie inaczej.
Chciał, by
zawsze tak zostało.
Zapragnął go
mieć dla siebie.
Żeby nigdy
nikt więcej nie mógł go dotykać w taki sam sposób.
Nagle drzwi
skrzypnęły, zwiastując powrót chłopaków.
Tae oderwał
się od niego i zanurzył po samą szyję w wodzie, dalej mając zamglony wzrok.
Kookie poprawił naprędce kąpielówki zastanawiając się, czy jego policzki są tak
samo różowe jak V. Przyjaciele zdawali się nie zauważyć ich dziwnych reakcji,
stawiając na stole półmiski z przekąskami.
- Powinniście
nam dziękować, lenie! – Jin zamachnął się na nich palcem, ale okręcił wokół
własnej osi i wpadł na Namjoona. – Nie śmiać się!
Jimin
asekurował Sugę, pomagając mu z kolejnym talerzem kurczaków w panierce, kiedy
jego wzrok powędrował do przyjaciół w wodzie. Rumieniec oblał jego policzki,
gdy zobaczył w tej scenerii coś, co go zaniepokoiło. A dokładniej, obojczyk
maknae.
- Przepraszam
na chwilę… - Zostawił Sugę i podbiegł do Kookiego, który jakby dopiero teraz
ogarnął, że nie jest już sam z Tae. – Wyjdź z wody – szepnął, stykając się ze
spanikowanym wzrokiem V.
Jungkook
udając, że nie wie o co chodzi, potulnie wyszedł z basenu, niepewnie oglądając
się, czy aby na pewno ma kąpielówki na właściwym miejscu. Dopiero teraz poczuł
palący wstyd i grozę sytuacji. Co, gdyby ktoś postanowił szybciej wrócić?
- Co? – szepnął,
obawiając się, że Jimin jest zbyt poważny jak na ich wesoły wieczór.
- Wracaj do
pokoju. Powiem, że się źle poczułeś.
- Ale…
- Już!
Kookie nie za
bardzo rozumiał, ale chyba coś było na rzeczy, dlatego nie spierał się z
przyjacielem. Założył szlafrok i skierował się do drzwi. Czyżby Jimin coś
widział? Paniczny strach zalał mu żołądek. Może niedostatecznie szybko od
siebie odskoczyli? W końcu to Tae patrzył na drzwi, nie wiedział, jaką scenę
akurat sobą prezentowali. Zbiegał po schodach zastanawiając się, czy ich sekret
się wydał i w panice wpadł do swojego hotelowego pokoju, zatrzaskując drzwi.
Nerwowo chodził z kąta w kąt i podrapał się po głowie. Dlaczego Jimin tak
zareagował?
Nagle
przypadkowo spojrzał na lustro zawieszone w korytarzu i zamarł.
Miał na szyi
trzy wielkie, fioletowo czerwone maliny.
- O ja pierdole…
Usiadł z
wrażenia i ciężko przełknął ślinę.
Co Tae, do jasnej
cholery, sobie myślał?!
Padł na łóżko
i zamknął oczy, czując, jak drży z niepokoju.
Boże, czemu to
było takie doskonałe i złe zarazem? Zagryzł wargi, dotykając swojego obojczyka
i klnąc na cały świat.
Co on ma teraz
ma zrobić?
***
Impreza toczyła
się dalej, mimo że było już bardzo późno. Nikt nie zauważył, że ani Tae, ani
Jimin nie tknęli ani jednej przekąski. Park zachowywał względny spokój w
porównaniu do przyjaciela, który nawet się nie uśmiechał. Obserwował go
czujnie, czekając kiedy nadarzy się moment, by z nim porozmawiać. Jimin wcale
tego nie chciał i był zły, że wieczór się aż tak zrujnował. Nie pomagał mu też
Suga, który trzymał rękę na jego kolanie. Chyba świat zwariował. Dlatego gdy
tylko nadarzyła się okazja, a była nią prośba Rapa, by ktoś zajrzał do maknae,
Jimin od razu się zgłosił. Nie sądził jednak, że Tae też wstanie i bez słowa
pójdzie za nim. Dopadł go na klatce schodowej. Nie było już odwrotu.
- Jimin,
posłuchaj…
- Nie musisz
się tłumaczyć. Wiem o was.
Chłopak
myślał, że się przesłyszał.
- Co?
- Nie możecie
być tak beztroscy. Co gdybym to nie ja pierwszy zauważył, co mu zrobiłeś na
szyi?
- To było…
- Nie
wypiliśmy wcale aż tak dużo.
Tae miał
zagubiony wzrok. Powoli docierały do niego słowa przyjaciela. Spoważniał.
- Jak długo o
nas wiesz?
- Od niedawna.
Widziałem was kiedyś. Jak się całujecie. – Jimin nie wiedzieć czemu aż się
zarumienił. – Nie możecie się zabawiać, gdzie popadnie.
- To nie
zabawa. – V zmienił ton.
- Rozumiem,
że…
- Nie, chyba nie.
Zapadła cisza.
Jimin zdziwił się, że mu przerwano. Nigdy się nie kłócili. Z resztą zespołu
różnie bywało, ale oni dwaj nigdy nie mieli innego zdania czy poglądów. Teraz
było inaczej. Tae jednak zdał sobie sprawę, że nie powinien się unosić na
przyjaciela. Ostrożnie kontynuował.
- Wiem, że
postąpiliśmy nierozważnie, masz rację. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Sprawy zaszły dość daleko. Chciałbym ci to wyjaśnić, ale musimy to sobie
jeszcze poukładać. Obiecuję, że to zrobię. Tylko muszę do niego iść. Teraz.
Jimin nie mógł
uwierzyć, że we wzroku Tae nie było ani odrobiny skruchy. Zniknął strach, a
pojawiła się zawziętość i zdecydowanie.
- Przykro mi,
że tak się o tym dowiedziałeś i dziękuję, że go odciągnąłeś od chłopaków. Doceniam
to. Wiem, że nie powinienem, ale proszę, nie mów jeszcze reszcie.
- Skąd pomysł,
że chciałbym im powiedzieć? – Jimin był urażony i nadal otrząsał się z szoku.
Zupełnie się tego nie spodziewał. W głowie dawał mu rady, których sam nigdy nie
chciałby usłyszeć, oceniając ich relację przez pryzmat własnej. Zadał pytanie,
obawiając się odpowiedzi – Czy wy…? To coś poważnego?
- Kocham go.
Usta Jimina
zamarły w pół słowa. Wmurowało go, nie spodziewał się takiej deklaracji. Bez
słowa odsunął się od niego, spuszczając wzrok. Jak mógł to wypowiedzieć tak
lekko i tak szczerze?
- Proszę,
zrozum.
Co to było za
uczucie?
Pierwsze co
poczuł po zaskoczeniu, była złość. Rzadko się na kogoś gniewał, ale teraz
wypełniało go to całego. Chciał im pomóc, a jednak w głębi duszy… Zagryzł
wargę, nie będąc w stanie mu odpowiedzieć. Bez żadnych zahamowań usłyszał coś
tak ważnego i zawstydzającego. Coś, przed czym sam tak długo się bronił i czego
tak naprawdę oczekiwał.
Uderzyło to w
niego. Pomyślał o Yoongim i zespole. Jeszcze trochę i być może doprowadzą do
katastrofy. Czy jego własne cierpienie ma jakikolwiek sens? Gdzie znajdują się
granice? Nie mogąc dłużej znieść obecności Tae, machnął ręką.
- Okej, idź.
- Jimin…?
Tae wpatrywał
się w niego z niepewnością. Wyczuł, że coś jest nie w porządku, ale ciągnęło go
do Kookiego. Wiedział, że go skrzywdził, ale i tak ufał przyjacielowi,
zwłaszcza po tym, co zrobił.
- Idź!
Tae odszedł, a
Jimin został sam w ciemności. Kucnął, oplatając się ramionami. Poczuł się
strasznie samotny. Chciał z kimś porozmawiać. Czy te kilka osób, które
zaakceptowałyby jego inność, będą w stanie ochronić ich przed całym światem?
Naprawdę zapragnął cofnąć się do czasów, gdy ogóle się tym nie przejmował.
Dokąd to
wszystko zmierza?
Schował twarz
w ramionach. Poczuł się strasznie przytłoczony.
***
Kookie w pierwszym odruchu nie
wpuścił Tae do pokoju. Krzyczał na niego przez drzwi i powiedział, że jak mu
nie załatwi porządnego, hiper kryjącego korektora do rana, to może mu się nie
pokazywać na oczy. Był wściekły i przestraszony. Dopiero gdy Tae powiedział, że
rozmawiał z Jiminem i że obiecał nic nikomu nie mówić, trochę się rozluźnił. Wpuścił
go i chłopak momentalnie rzucił mu się na szyję. Uszło z niego powietrze, ale
szybko odwzajemnił uścisk, zdając sobie sprawę, jaki był spięty. Przymknął oczy
i wtulił się w ciepłe ciało.
- Wybacz. –
Tae spojrzał na ślady, jakie zrobił na obojczyku Maknae - Zagalopowałem się.
Kookie
odchrząknął wiedząc, że sam również nie był święty i spojrzał w lustro, by
jeszcze raz ocenić skalę problemu. Była nadal taka sama jak przed paroma
chwilami.
- Co z tym
zrobimy?
Jungkook
usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Był wykończony.
Tae kucnął
przed nim, kładąc mu dłonie na kolanach.
- Mogę chodzić
w chuście, którą kupiłem na targu. Może żadna z makijażystek tego nie zgłosi…
Nie wiem…
V wyglądał
poważnie, a rzadko go takim widywał. Czuł się trochę nieswojo. Nie potrafił
dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego po tym, o czym pomyślał na pustyni. V to
zauważył.
- Kookie…?
Młodszy spiął
się, niepewnie wiercąc się na łóżku. Tym razem on chciał coś usłyszeć.
- Co miałeś na
myśli mówiąc, że koniec z żartami? Czy wcześniej to wszystko tym dla ciebie
było?
- Jak możesz
tak myśleć? – Tae się oburzył.
- Wiem, że nie
popisałem się swoim zachowaniem, ale ty też długi czas nie dawałeś mi powodów,
bym to inaczej odbierał.
Chłopak
przetrawił jego słowa, przyznając mu w duchu trochę racji.
- Posłuchaj,
między mną a Minho nic nie ma. To po prostu dobry kumpel. Dla mnie to też
trudne zwłaszcza, że nie wiedziałem, co czujesz. Nie chcę cię krzywdzić i
przepraszam, jeśli to zrobiłem.
Jeon aż się
zarumienił. Widział, że Tae się zbiera z czymś jeszcze i jego serce zabiło
mocniej.
- Nie jesteś
mi obojętny. Myślę, że to co przeżywamy, jest czymś więcej. Jesteś dla mnie
ważny. Ty, nikt inny. Taki dalszy stan rzeczy mi nie wystarczy. Już ledwo
hamuję się przed kamerami, by cię nie dotykać. Chłopaki też pewnie coś zauważą,
tak jak Jimin. Nie chcę tego stracić, ale nie chcę też kłopotów, a raniąc się
niczego nie osiągniemy. Tylko mi powiedz, czy chcesz tego dalej. Proszę.
Kookie nie
zdawał sobie sprawy, jak długo wstrzymywał oddech.
Boże, czy on
naprawdę to usłyszał?
Jego żebra
bolały, a w gardle zaschło. Tae musiał wyczuwać puls na jego nadgarstkach.
To mu
wystarczyło, nie potrzebował innych deklaracji.
Pocałował go.
Jeszcze raz i jeszcze. Tae odwzajemnił to, bo nie był w stanie mu się oprzeć.
Wciągnął go na łóżko i pozwolił dotykać. Jeżeli V był gotowy na takie zmiany,
to czemu ma się powstrzymywać? Może i nie potrafił swoich uczuć jeszcze wypowiedzieć
uważając, że to za wcześnie, ale jednego był pewny. Oszalał na jego punkcie i
chciał go zatrzymać.
- Chcę.
Starszy aż
westchnął z ulgi, gdy to usłyszał, całując go głęboko i zachłannie. Poczuli to
razem, zupełnie jakby naprawdę wyznali sobie miłość na głos. Okazywali ją w
namiętności, nie bacząc na konsekwencje. Liczyło się tu i teraz.
Zrzucili z
siebie szlafroki i kąpielówki, bezwstydnie prześlizgując wzrok po nagiej
skórze. Przeszli do łazienki. Kooki niepewnie wszedł pod przestronny prysznic i
patrzył z przyjemnością, jak Tae do niego dołącza. To był ten facet z teledysków,
z namiętnym spojrzeniem i pociągającymi ustami. Pokazywał to teraz tylko jemu,
nie żadnej kamerze. Byli nadzy i napaleni, nadal nienasyceni po zabawie w
basenie. Blondyn puścił ciepłą wodę i mrucząc mu do ucha, dotykał pokrytego gęsią
skórką ciała młodszego.
Kookie
odwzajemniał to, przymykając z przyjemności oczy. Całował po szyi, ciągnął za
włosy, zlizywał stróżki wody na obojczykach. Byli idealni. Poczuł dłonie na
swoich pośladkach i spiął się, gdy wyczuł, co Tae próbuje zrobić.
- Chcesz,
żebym przestał…?
Maknae nie
wiedział, co mu odpowiedzieć. Trochę był zaskoczony, trochę zagubiony. To
działo się tak nagle, tak szybko. Wiedział, że seks z drugim mężczyzną właśnie
na tym polega, ale nie wiedział, jaką rolę chciał w tym odgrywać. Myślał o tym
wiele razy, ale nigdy nie był zdecydowany. Tae najwyraźniej tak.
- Będę
delikatny.
Nie czując
oporu, odwrócił go, pozwalając mu oprzeć się rękami o zimną ścianę i sięgnął z
powrotem między jego pośladki. Kooki zagryzł wargę i zamknął oczy, nie wiedząc
czego się spodziewać.
Poczuł u
wejścia jeden palec. Spiął się jeszcze bardziej, nawet jeśli hyung całował go
uspokajająco po karku. Woda spływała po ich ciałach, ułatwiając wsuwanie i
wysuwanie. Było rzeczywiście delikatne,
nic go nie bolało, choć czuł… dyskomfort. Zaczął się relaksować dopiero, gdy
druga ręka chwyciła jego penisa i zaczęła przesuwać się w górę i w dół.
Połączenie tych dwóch rzeczy sprawiło, że zaczął cicho jęczeć. Trochę śmielej
się wypiął, z trudem przyjmując drugi palec. Tym razem nie było to przyjemne,
ale dał temu szansę i nie pożałował. Blondyn tak jak obiecał, z niczym się nie
spieszył. Oparł czoło o chłodną ściankę i próbował skupić się jedynie na
przyjemności.
- Rany,
Kookie… Nie wiem, ile wytrzymam…
Poczuł jak
fala gorąca zalewa go od stóp do głów. Zaraz da się przerżnąć. Będą się kochać
prawdziwie, a nie tylko w niegrzecznych fantazjach.
- Zabierz mnie
do łóżka… - wysapał.
Zakręcili wodę
i nawet się nie wycierając, przenieśli się do pokoju.
Mokry Kookie
położył się plecami na pościeli, a V zawisł nad nim, patrząc mu w oczy.
Zaczął całować
jego mostek i schodził coraz niżej i niżej, ustami moczył podbrzusze i wnętrze
ud. Wziął go tak głęboko, że maknae sapnął z wrażenia i stwardniał, nawet jeśli
jednocześnie znów poczuł dwa, mokre od śliny, palce wewnątrz siebie. Wił się z
przyjemności, zastanawiając się, ile czasu się tak zabawiają. Był już
całkowicie rozluźniony i bliski spełnienia. Tae nie potrzebował większej
zachęty. Odwrócił go na brzuch i położył się na nim, ocierając się swoim gorącym
penisem o jego pośladki.
- Mogę?
Kookie tylko
wypiął się i schował twarz w poduszkę. Bał się i ekscytował zarazem.
Poczuł, jak
Tae go wypełnia.
Ból mieszał
się z przyjemnością. Wił się i zaciskał dłonie na prześcieradle. Kochanek
dyszał mu w kark i szeptał sprośne rzeczy, które go rozpalały. Był już cały. Dzięki
długiej grze wstępnej szybko przeszli do konkretów. Po chwili hyung uderzał
miarowo w jego pośladki. Kochali się, trochę jeszcze nieporadnie, ale gorąco i
namiętnie. Jungkook jęczał i zagryzł zęby na przedramieniu, gdy jego penis
znalazł się w garści starszego. Krople potu chłopaka ściekały mu na plecy.
Płonęli, a ciała łapały wspólny rytm. Wygiął się, układając wreszcie idealnie.
Powoli dochodził i wiedział, że Tae również.
Spełnili się
niemal jednocześnie. V wypełnił go sobą, a Kookie czując jego miarowe
pulsowanie, doszedł od drażnienia jakiejś delikatnej części w nim samym. Jego
ciepła sperma trysnęła na prześcieradło. Opadł bez sił i drżał, nie wierząc, że
można doświadczyć takiej przyjemności. Tae delikatnie z niego wyszedł i położył
się obok, szybko oddychając. Ciepły płyn wypłynął spomiędzy pośladków maknae,
na co młodszy się lekko skrzywił.
- Przepraszam,
następnym razem o czymś pomyślę. – Tae mrugnął do niego, nie potrafiąc się nie
uśmiechać.
Kookie też był
w siódmym niebie. Dotknął jego spoconego policzka i przymknął oczy. Dawno nie
czuł się tak spokojnie. V patrzył na niego z taką czułością, że niczego się już
nie obawiał. Jego serce przepełniała nadzieja. Zapomniał nawet, że jutro będzie
musiał jakoś zakryć swoje ślady na szyi.
Nie mieli siły
na dalszą rozmowę, kołysał ich spokojny sen.
Nie ma to jal wystukać kilometrowy komentarz, ale google postanawia opublikować niewiadomo skąd wzięte "f".
OdpowiedzUsuńJestem Twoją czytelniczką od kilku lat i uważam, że jesteś jedną z najlepszych pisarek polskich ff, jakie czytałam. Wielokrotnie wracam do Twoich autorskich opowiadań i ff. Jak dotąd chyba tylko pod Cieniem Iskier załączyłam komentarz i to jeszcze jako anonim. To jak umiejętnie łączysz autorski zamysł z różnorodnym uniwersum, udowadnia jak cudną pisarką jesteś. Jestem zainteresowana, czy wiążesz swoją przyszłość/zawód z Twoimi literackimi umiejętnościami. Dziękuję za Twoją pracę i przesyłam mnóstwo gejowskiej energii! ❤💚💜💙💛👬
Jejkuuu, dziękuję bardzo! Nie sądziłam że mam tak wiernych czytelników! <3 też znam ból, jak na komórce wyprodukuję w pocie komentarz na trzy strony i wszystko się zawiesza -_-' Ale mi wystarczy kilka, takich właśnie, miłych słów! Wiem, że mi dużo brakuje do dobrego warsztatu, to opowiadanie pierwszy raz mi ktoś sprawdzał! Stety/Niestety moja życiowa kariera poszła w zupełnie innym kierunku i robię to jedynie hobbystycznie, od tak. Od fanów dla fanów^^ Dziękuję jednak za taki komplement. Gejowska energia zawsze się przyda! <333
OdpowiedzUsuńCieszę się, że choć w taki sposób mogę Ci podziękować za Twoją pracę. 💜
OdpowiedzUsuńWedle mojego odczucia, Twój sposób pisania wspaniale odzwierciedla świat i relacje, o których opowiadasz. Ani razu nie pokręciłam nosem, czytając Twoje prace a to się naprawdę rzadko zdarza. Nawet jeśli potrafię cytować niektóre fragmenty na pamięć, za każdym razem czytając je, tak samo się ekscytuje, jakbym poznawała je po raz pierwszy. Przy scenie, jak Kageyama i Hinata są przyłapani przez kolegów z drużyny, ZAWSZE jestem tak samo spięta. XD 😥
Mam nadzieję, że obrana przez Ciebie droga, przynosi Ci spełnienie ❤ I pieniądze 😏
Jakbyś kiedyś szukała gejowskich rekomendacji, to daj znać. Myślę, ze wiele serii mogłoby Cię zainspirować.
Ooooooch poproszę! Obecnie siedzę głęboko w fanfikach o Harrym Potterze i nie mogę trafić na nic lepszego więc bardzo się przyda, zwłaszcza z np anime. Możesz mi wysłać na maila will91@wp.pl <3 jeśli oczywiście masz czas i chęci.
UsuńKageyama i Hinata zawsze mają u mnie specjalne miejsce w serduszku <3
Zrobione 💜
OdpowiedzUsuń