środa, 22 lipca 2020

Za kulisami 11


Płyty WINGS przyniosły im taki sukces, jak jeszcze nigdy wcześniej. Liczniki w Internecie szalały, filmiki na Youtube osiągały kosmiczną liczbę wyświetleń. Nim się obejrzeli, byli na językach większości mediów, nawet wykraczając poza Koreę. Czuli wielką radość, ale również przytłoczenie. Rosnące nimi zainteresowanie przekroczyło ich oczekiwania i staff oraz menager Sejin zaczęli się martwić o swoich podopiecznych. Chłopcy ćwiczyli jeszcze ciężej, często zamykając się w pokojach, śpiewając albo komponując w samotności. Wena ich nie opuszczała, ale wciąż było im mało. Chcieli sprostać coraz większym wymaganiom fanów, często zarywając noce lub zapominając jeść. Ich szef nawet osobiście przyniósł im pizzę, bojąc się, że któryś z Bangtanów sam wychyli się ze swej nory. Efekty ich pracy były niesamowite, ale wszyscy widzieli, że chłopcy się przemęczają.

Pewnego dnia, do siedziby Big Hitu przyszedł list. List z taką wiadomością, że staff postanowił chwilowo zataić ją przed Bangtanami i najpierw pozwolić im na zasłużony odpoczynek. Niewiele myśląc postanowili zrobić im… kolejne wakacje.
Chłopcy siedząc w samolocie nie mogli uwierzyć, że już drugi raz w tym roku mają wolne. Początkowo protestowali mówiąc, że są w doskonałej formie twórczej i fizycznej, ale członkowie staffu widząc zapadnięte oczy Jina, nerwowe triki Hobiego, chodzącego w kółko Jimina, zajadającego stres Tae, milczącego Kooka, nadpobudliwego Rapa, który odpowiadał im rymami oraz obgryzione palce Sugi zdecydowanie zaprzeczyli.
Kierunkiem był Dubaj.
Kraj gorący i inny, daleki od ich zmartwień w Korei. Nim się spostrzegli, poczuli się wolni od stresu, który im fundowała narastająca sława. Tu znów mogli być anonimowi, odłożyć telefony, spojrzeć na siebie z dystansem i odetchnąć.
Po długim locie i tak nagłej zmianie klimatu, nikt nie miał siły na rozmowę, więc przespali noc jak baranki, budząc się w zaskakująco wyśmienitych humorach. Czekały ich przygody. Oczywiście nie były to całkowite wakacje, kamery ich nie opuszczały, lecz tym razem zwracali na nie mniejszą uwagę.
Podzieleni na grupy, wsiedli do dwóch samochodów. W jednym znaleźli się Kookie, Jimin i Yoongi, w drugim Tae, Namjoon, Jin i Hobi. Cieszyli się, grali, słuchali muzyki, podziwiając krajobraz, który zmieniał się na coraz bardziej piaszczysty. Wany wiozły ich na pustynię. Mijali dzikie zwierzęta i pokonywali pagórki, czując się jak na wzburzonym morzu. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, wysiedli na sesję zdjęciową.
Było niewyobrażalnie pięknie.
Jiminowi aż dech zaparło, gdy ujrzał widok, który się przed nim rozpostarł. Bezkresny horyzont z piasku, suchy ocean. Spokojny, ale również przerażający. Wszyscy byli zachwyceni, choć nie każdy płonął entuzjazmem.
Jimin widział, że Kookiego i Tae coś dręczy i nie była to już zwykła sprzeczka. Oboje się unikali, a jak już dochodziło między nimi do jakiegoś kontaktu, to ograniczał się on wyłącznie do wzajemnego obrzucania piorunującymi spojrzeniami. Wiele razy próbował ich pocieszyć, ale ani razu nie podzielili się z nim swoimi zmartwieniami. Oczywiście domyślał się, o co może chodzić, ale nie przekraczał granic ich prywatności, wierząc, że przyjaciele jakoś sami dojdą ze wszystkim do ładu. Zobaczył, jak V idzie w stronę Kookiego, lecz zanim zdążył się zaniepokoić, porwał go Yoongi. Na swoją relację również patrzył przez pryzmat ich sytuacji i choć starał się być obojętny, nie potrafił oszukać galopującego serca.
- Chodź! Mają nawet deski snowbordowe! Rozumiesz? Będziemy jeździć po piasku!
Rozpromienił się momentalnie i pognał razem z nim na górę. Dawno nie widział rapera tak uśmiechniętego i udzielającego się do kamery. Cięgle mówił. Zbiegał i wbiegał po wydmach, staczał się ze zbocza, szarpał się z innymi, bawiąc się w berka jak dziecko. Jimina rozczulał ten widok. Obserwował, jak czasami chwyta za aparat i robi zdjęcia okolicy. Jego skupiony profil wzbudzał w nim najgorętsze uczucia. Cieszył się, że mogą być w tym momencie razem, nie ukrywając w oczach zachwytu. Suga śmielej go dotykał, rozmawiał… na co Jimin bardzo się peszył. Czy to było… zaproszenie? Na razie jeszcze bał się to stwierdzać. Musiał być pewny.

***

Kookie majstrował przy swoim aparacie. Większość drogi słuchał na słuchawkach piosenek V, przez co załączał mu się bardzo ponury nastój. Próbował się rozweselić, ale jak zwykle sztucznie mu to wychodziło. Choć nikt go nie zaczepiał, widział, że kamery częściej są zwrócone w przeciwnym kierunku niż jego. Musi się bardziej postarać, jeśli nie chce znowu wyjść na obrażonego buca. To był tylko jego problem, a nie całej reszty, nie może zepsuć nagrań i humorów przyjaciół. Trochę go to ocuciło, więc wziął głęboki wdech i wstając z przykucu, walnął z całym impetem w szczękę pochylającego się nad nim Tae, którego w ogóle nie zauważył.
- Och! – rozcierając głowę, chwycił chłopaka za ramię i obejrzał mu brodę. – Nic ci nie jest?
V pomrugał kilka razy, szybko pozbywając się szklistych z bólu oczu i krzywo się uśmiechnął.
- Chyba nie.
Nie była to pierwsza sytuacja, gdzie musieli udawać, że wszystko jest w porządku. Jeona strasznie to wkurzało, zwłaszcza, że Tae obdarzył go swoim najpiękniejszym uśmiechem, jak gdyby nigdy nic. Miał wrażenie, że starszy celowo go w ten sposób próbuje zdenerwować, wykorzystując to, że ich nagrywają.
Sesja przebiegała sprawnie, dobre nastroje chłopców udzielały się kamerze, więc mieli wiele wspaniałych ujęć. Na koniec, gdy słońce chowało się za horyzont, ludzie ze staffu polecili bangtanom, by weszli na wana.
Tae wyciągnął rękę do Jeonga i pomógł mu wdrapać się na samochód. Maknae znajdując się tak blisko hyunga, odsunął się jak oparzony i spadłby z powrotem, gdyby chłopak nie objął go w pasie i nie przysunął do siebie. Serce Kookiego, które zamarło na te kilka tygodni, wywinęło fikołka, omal nie wyłamując żeber. Prawie zapomniał, jak wspaniale pachniał i jak miękka jest jego skóra. V bezczelnie zmierzwił mu włosy i nieznacznie przejechał nosem po jego szczęce. Zadrżał. Miał nadzieję, że byli dostatecznie daleko, by przyjaciele i kamery nie uchwyciły tego drobnego gestu. Spojrzeli sobie w nieprzeniknione oczy, które lśniły złotem. Trzymali się za ręce, choć Kookie czuł od tej drugiej tylko chłód. To było gorsze niż ciągłe ignorowanie się nawzajem.

***

Gdy zapadł zmrok, organizatorzy wycieczki zabrali całą grupę na wieczorne atrakcje. Zajechali samochodami do zbudowanego z namiotów obozu i tam podając jedzenie, zaprezentowali tańce brzucha, które wykonały wyszkolone tancerki. Chłopcy trochę nieśmiało przyglądali się widowisku, lecz potem sami byli proszeni na środek, by się przyłączyć. Pierwsze lody przełamał Tae i otrzymując specjalną chustę, wywijał bioderkami lepiej od niejednej dziewczyny. Jimin najpierw zwijał boki ze śmiechu, a potem spąsowiał, gdy inna kobieta również jego poprosiła do tańca. Najpierw niepewnie, potem coraz śmielej, dawał się ponieść tej dziwnej muzyce. Czuł się cudownie. Powietrze pachniało tu zupełnie inaczej, jedzenie smakowało inaczej, a gwiazdy były tak jasne, jak oczy jego ukochanego, który nie odwracał od niego wzroku. Suga klaskał w rytm i przyglądał mu się z rozbawieniem, gdy potrząsał biodrami, do których przywiązana była dzwoniąca chusta. Jimin nie pamiętał, kiedy ich siódemka była tak beztrosko szczęśliwa. Wrócił wzrokiem do Sugi i zastanawiał się, co będzie dalej. Podszedł do niego, próbując również wyciągnąć go na środek do tańca.
- O nie, nie, nie! Wolę się wam przyglądać z daleka.
- No weź! Jest świetnie!
- Wiesz, że kręcisz biodrami lepiej ode mnie. Nie chcę wyglądać jak Rap! No spójrz na niego!
Jimin zwinął się ze śmiechu, przyznając chłopakowi rację. Odpuścił więc i siadając obok niego, podparł się z tyłu rękami, przez co przez przypadek natrafił na rękę Sugi.
Zamarł. Choć wiedział, że powinien ją zabrać, jakoś nie mógł tego zrobić. Była bardzo ciepła w porównaniu z chłodnym już piaskiem. Niepewnie spojrzał na Sugę, który był nadal zapatrzony w tańczących i raczej nie wyglądał, jakby miał protestować. Jimin czuł się głupio nie potrafiąc wyczytać z jego twarzy ani zgody, ani zakazu. Zabrał więc dłoń wiedząc, że nie będzie to raczej odebrane jako przypadkowy gest. Niepewnie przygryzł wargę, karcąc się za swój wybryk i przypominając sobie swoje wcześniejsze odważne posunięcia, które tylko ich od siebie odsunęły.
Suga milczał przez chwilę, lecz potem przysunął się do niego tak blisko, że stykali się bokami. Jimin zarumienił się i zadrżał, jeszcze bardziej gubiąc się w swoich myślach. Zupełnie jakby siedział koło nagrzanego węglem grzejnika, który zaraz oparzy mu skórę.
- Zimno się zrobiło, prawda? – powiedział Yoongi od niechcenia.
Dlaczego Suga pozwala mu na tak wiele? Czemu, czemu, czemu…?
Ukradkiem, by nikt nie widział, objął go w pasie i przymykając oczy, cichutko wyszeptał mu we włosy.
- Jesteś okropny.
Nie wiedział czy to sobie wyobraził, ale jego hyung chyba nieznacznie się zaśmiał.

***

Kookie oddalił się od ogniska i depcząc boso po chłodnym piasku, wpatrywał się w niebo próbując się uspokoić. Był rozpalony i wściekły zarazem. Choć dzień był piękny i gorący, w jego serce wbijała się szpila lodu. Relacja z Tae tylko bardziej się komplikowała. Czy łączyło ich tylko fizyczne pragnienie? Z jednej strony chciał, by był mu obojętny, a z drugiej nie mógł znieść widoku, jak popisywał się tańcząc dla obcych turystów w obozie. Dręczyło go to. Znosił to coraz gorzej. Jakie było rozwiązanie tej sytuacji?
Czy powinien odejść z zespołu?
Zjeżyły mu się włoski na ciele. Czy tak to się właśnie skończy? Czy naprawdę tego chciał?
Pogrążał się w pustce i nie miał nikogo, kto mógł go z niej wyciągnąć. Sam burzył schody, którymi mógł się ratować. Złość prawie całkowicie z niego uleciała i pozostał ogromny żal. Pragnął, by ktoś się przy nim znalazł i powiedział, że wcale tak nie musi być. W głębi siebie wiedział, że to przez niego samego to wszystko szło w takim kierunku, ale nie potrafił schować dumy do kieszeni. Najwyraźniej to był jego największy problem. Zagryzł wargę i przymknął oczy.
Śpiewał na cały świat o takich wzniosłych i pięknych rzeczach, a nie potrafił powiedzieć jednego słowa - przepraszam.
Czy uda mu się spróbować, choć żołądek palił go z nerwów?
Wrócił do obozowiska i spojrzał na tańczących. Tae zabawiał się w najlepsze, imponując zawodowym tancerkom. Zacisnął dłonie w pięści i intensywnie myślał.
Tak naprawdę nie chciał go stracić. Był po prostu chorobliwie zazdrosny. Widział, że jego obiekt westchnień ma po prostu taki sposób bycia. Trochę niewinny, trochę zadziorny, nieprzewidywalny i słodki. Pomijając wygląd, to te cechy właśnie mu się w nim podobały. Nic dziwnego, że na innych mógł działać podobnie. W końcu nie przypadkowo są w zespole, który porywa wiele milionów serc z całego świata. Czy jest w stanie to zaakceptować? 
Ich wzrok się spotkał. Kookie był tak zagubiony, że już sam nie wiedział, czego chce. Chciał się odwrócić, ale nie mógł. Jego oczy musiały mówić za niego, bo V zostawił wesołe kółeczko tańczących i zaczął iść w jego stronę. Maknae przełknął ślinę. Gdy znalazł się naprzeciwko niego, zaschło mu tak w gardle, że nie mógł się odezwać. Tae był cierpliwy i w końcu się zlitował.
- Przejdziemy się?
Jungkook przytaknął. Zaczęli iść w stronę najbliższego piaskowego wzniesienia, poza wzrok innych. Gdy muzyka przycichła i byli już sami, Kookie nie wiedział od czego zacząć. Przyjaciel milczał uparcie, nie ułatwiając mu sprawy. To było trudniejsze niż myślał, ale w głębi siebie wiedział, że wina jest po jego stronie.
Zatrzymali się i spojrzeli na szary piasek oraz wielki biały księżyc nad nimi, który oświetlał ich blade profile. Wyglądali jak dwie porcelanowe lalki. Było tak spokojnie i pusto wokół. Delikatny wiaterek mierzwił im włosy. Choć nie odzywali się do siebie, razem podziwiali piękno tej surowej przyrody. Być może to za jej sprawą, młodszy w końcu zebrał się w sobie i odezwał.
- Przepraszam. Za wszystko.
Coś między nimi pękło. Napięcie zelżało, powietrze oczyściło.
- Cieszę się, że to słyszę.
Maknae dopiero teraz odetchnął. W końcu. Ulga wlewała się w jego żyły jak miód. Spojrzał na Tae, który patrzył na niego smutnym, ale czułym wzrokiem. Pierwszy raz od dawna bez wyrzutu.
- Kookie, co się dzieje?
Maknae zawstydził się.
- Chyba się trochę pogubiłem.
V uśmiechnął się delikatnie, nie spuszczając z niego wzroku. Kookie nie potrafił mu nie ulegać. Coś ciągnęło go w jego stronę i coś przytłaczało jednocześnie. Jakby był zawsze o krok za nim.
- Wiesz, naprawdę, nie musisz być zazdrosny.
Maknae poczerwieniał i chciał odruchowo zaprzeczyć, ale wiedział, że już nie ma to sensu.
- To przestań mi dawać powody.
Tae się zaśmiał, co wprowadziło młodszego w jeszcze większe zażenowanie i lekką irytacje.
- Mówię poważnie.
Patrzyli sobie w oczy. Błyszczały tak jasno, jakby były częścią nieba. Starszy odchrząknął, rozumiejąc że nie powinien przeginać i podszedł do Kookiego tak blisko, że młodszemu zatrzymało się serce. Chwycił go za ręce i przyłożył czoło do jego czoła.
- Czyli koniec z żartami? – wyszeptał.
W tej chwili ciszy Kookie słyszał tylko swoje głośno bijące serce.
Zdecydowanie to było silniejsze od nich.
Spragnieni po tak długiej rozłące, zaczęli się całować. Głęboko, namiętnie, z czułością. Dłoń Tae wędrowała po jego szyi, później talii, kończąc na pośladku. Czuli jak serce drugiego uderza o żebra z taką samą intensywnością.
To było takie niewłaściwe.
- Chcę… więcej – mruknął Tae w krótkiej chwili, gdy ich miękkie usta się odkleiły.
- Tak…? – Kookie głęboko oddychał i naparł na niego, nie za bardzo rozumiejąc, co mógł mieć na myśli. Zbliżył biodra w taki sposób, by poczuć się nawzajem. Może chodziło o pójście na całość w hotelu? Zawstydził się, choć była to cholernie podniecająca perspektywa. Gorąco paliło mu policzki, klatkę piersiową i podbrzusze. Dopiero teraz poczuł, jakby znalazł się na właściwym miejscu, którego od dawna szukał. Jakby ułożył układankę, której elementu nie mógł dopasować. Tak, też chciał więcej…
Więcej… więcej… czego?
- Tae, ja…
Zatrzymał się. Czy było aż tak zimno? Zaczął strasznie drżeć, choć ich ciała były splecione. Te słowa, które chciał wypowiedzieć, wydały mu się teraz tak zawstydzające i przerażające, że nie potrafił ich z siebie wydusić. Chyba nawet nie musiał, być może miał je wypisane na twarzy, bo Tae zesztywniał w oczekiwaniu. Oddech mu przyspieszył, zdziwienie przeszło w lekką panikę. Poczuł uspokajające głaskanie po policzku i szyi, ale jego zagubiony wzrok wciąż błądził po przystojnej twarzy, omijając przenikający przez jego duszę wzrok.
- Kookie?
Zawibrował telefon. Oboje poderwali się, jakby zostali przyłapani na gorącym uczynku. Tae wyjął go z kieszeni i lekko zdenerwowany, że im przerwano, niespiesznie odebrał. W słuchawce głośno zabrzęczał zniecierpliwiony głos.
- Gdzie do cholery jesteście? Zaraz odjeżdżamy.
- Przepraszam, już wracamy. To Hobi - szepnął ostatnie zdanie i się rozłączył. Chyba im się nie podoba, że czmychnęliśmy.
Kookie nerwowo się roześmiał, by rozładować napięcie.
- W takim razie powinniśmy iść.
- Chyba tak.
Spojrzeli jeszcze na siebie wiedząc, że nie zakończyli rozmowy.
Oboje szli w ciszy, wewnętrznie walcząc z tornadem skręcającym im wnętrzności. Kookie niepewnie stawiał kroki w osuwającym się piasku, czując się tak samo wewnątrz siebie. Z całym przerażeniem jakie dźwigał, zdał sobie sprawę z tego, co chciał powiedzieć.
Że go kochał.
Uświadomił to sobie z taką intensywnością, że poczuł ból w całym ciele. Spuścił wzrok bojąc się, że Tae zobaczy odpowiedź w jego oczach. Wypuścił powietrze, zapominając, że ma płuca i bojąc się kolejnego dnia równie mocno, co go wyczekując.

***

W hotelu jak na złość, staff kazał im indywidualnie opowiadać przed kamerami, jak podobał im się dzień oraz napisać o nim w ich rysunkowych pamiętnikach. Choć nie znalazły się w wywiadach i na kartkach żadne miłosne historie, chłopacy potrafili pięknie opisać przygodę, jaka ich dzisiaj spotkała. Gdy skończyli, już chcieli zaszyć się w pokojach, ale ich menager Sejin miał dla nich smutną wiadomość. Podejrzewał, że i tak chłopacy zobaczą ją na twiterze albo na innym portalu, więc postanowili osobiście ich poinformować.
- Słuchajcie, wiem, że macie wakacje, ale jutro w mediach będzie bardzo głośno o grupie PRIZE i nie są to przyjemne wiadomości. Mówimy wam o tym przez wzgląd na…
Jungkook słuchał go i widział jak przez mgłę. Bardzo szybko przypomniał sobie sytuację w łazience i od razu odgadł, czego dotyczył ów news. Młoda grupa, która bardzo ładnie pięła się na wyżyny i zdobywała coraz większą popularność, rozpadła się przez homoseksualny skandal miłosny. Artyści zostali przyłapani przez fotografów i ich kariera wisiała teraz na włosku. Wywołało to wiele nieporozumień, zwłaszcza w samym zespole. Na razie więcej informacji nie podawali, ale nie ulegało wątpliwości, że będzie to numer jeden z obecnych tematów.
Większość przyjęła tą informację ze smutkiem, lecz nikt jej nie skomentował, zwłaszcza sami zainteresowani, którzy przygaśli równie mocno i szybko, co słońce nad horyzontem Sahary.
Tej nocy wszyscy udali się do swoich łóżek, każdy pogrążony w swoich ponurych i przerażających myślach.

***
Następnego dnia, by poprawić grupie humor, kazano każdemu z Bangtanów wylosować dla siebie osobę, której sprawi prezent za określoną kwotę i iść go szukać na targ. Bo w końcu nic tak nie poprawia nastroju jak zakupy. Na Jimina padła samotna wędrówka z kamerzystą i trochę się cieszył, że może pobyć chwilę bez przyjaciół.
To nie tak, że nigdy nie zastanawiał się nad konsekwencjami swojej miłości, ani o tym, że druga osoba również wpadnie w nie po uszy. Ich kraj nie był tolerancyjny i temat homoseksualistów zawsze był spychany pod dywan. Nawet gdy jakiś artysta insynuował go w jakimś teledysku, po prostu był pomijany i w wiadomościach i programach rozrywkowych.  Takie osoby nigdy nie gościły długo w mediach, choć było o nich dość głośno za granicą. Jimin nie rozumiał, dlaczego w jednych krajach może to być legalne, a w innych wyśmiewane i potępiane.
Ale co miał zrobić? Czy robił komuś krzywdę?
Co się stanie, jeżeli wytwórnia się czegoś domyśli? Wyrzucą go z zespołu? Poddadzą egzorcyzmom? W kontrakcie mieli wyraźnie zaznaczone, że nie wolno im się umawiać na randki, ale czy było coś napisane o kolegach z zespołu?
Pokręcił głową, by wyrzucić z niej koszmarne myśli. Już nie raz przecież przez nie przechodził. Niesamowicie współczuł piosenkarzom z PRIZE i zastanawiał się, czy gdyby on był na ich miejscu, nadal byłby taki pewny własnych przekonań. Cały czas biegał za nim kamerzysta i nie mógł na bieżąco śledzić komentarzy pod artykułami. Czy gdyby sam wywołał skandal, to BTS by przetrwało? W końcu mięli wielu fanów na całym świecie. Homoseksualizm przecież nie jest chorobą.
Wszedł do pierwszego lepszego sklepu i bogu dzięki, że sprzedawca przemiło współpracował i dał mu w prezencie dodatkowe złote figurki, bo naprawdę nie miał siły się już zadręczać. Miał nadzieję, że Jinowi się spodobają. Jedną po kryjomu nawet chciał zostawić Yoongiemu, ale kamera pilnowała go cały czas. Zwykle lubił być w centrum uwagi, jednak dzisiaj trochę mu to przeszkadzało.

***

Jeon spacerował po mieście z Namjoonem, również zadręczając się tym, co usłyszeli wieczorem. Robił zdjęcia, starał się cieszyć chwilą, ale to co się wczoraj wydarzyło między nim a Tae, kompletnie zmieniło całą sytuację. Nie mieli okazji o tym pogadać. Co jeśli po najnowszych informacjach, jego przyjaciel będzie chciał się wycofać? Z jednej strony to rozumiał, ale z drugiej jego serce ściskał lodowaty drut kolczasty. Nie mógł wyrzucić z głowy wczorajszego uczucia, a teraz już wiedział, że nie było to zwykłe zauroczenie. Był tak zatroskany, że nie usłyszał rzuconego w jego stronę pytania.
- Kookie, kogo wylosowałeś na prezent?
- Ja? Och, Hobiego.
- Super, jemu to łatwo coś kupić, wszystko mu się podoba…
- A ty?
- Ja mam Tae. Przecież on nosi same markowe i drogie rzeczy, jak ja mu coś kupię w tej stercie różności?
Kookie się zaśmiał. Fakt, Tae był wybredny, ale znał go na tyle, że chyba był w stanie pomóc przyjacielowi. Odrzucił zmartwienia i dał się pochłonąć zakupom.
Bangtani próbowali tutejszego jedzenia, wygrali nawet darmowe lody, bo zatańczyli krótki układ do jednej ze swoich piosenek. Potem poszli pływać łodzią. Na popołudnie mieli zaplanowaną sesję zdjęciową i niespodziewanie wylądowali w parach Jimin, Suga później Tae i Kooki oraz Hobi, Namjoon i Jin.
Okazało się to prostsze, niż z początku zakładali. Pogoda była cudowna, kreacje mieli świetnie dobrane i humory, choć niepewnie, w końcu ustąpiły miejsca ogólnej wesołości. Zakochani również się odprężyli, widząc, że ich drugie połówki nie zmieniły do nich nastawienia. Staff i menager byli zachwyceni i gratulowali sobie w duchu, że zabrali Bangtanów w tak wdzięczne nagraniom miejsce. Wieczorem odbyło się szybkie obdarowywanie prezentami i to na szczęście starczyło ekipie filmowej, która dała im czas wolny aż do następnego dnia. Co więcej, wynagrodzili im to cudownym prezentem.
Dali im klucz na dach, gdzie znajdował się basen dla VIP-ów.
Mieli go całkowicie do swojej dyspozycji. Bangtani prawie oszaleli ze szczęścia, gdy znaleźli dodatkowo lodówkę wypełnioną butelkami z piwem. Żadnych kamer, gapiów czy fanów. Mogli nawet drzeć ryja. Nikt nie miał do nich dostępu. Zrzucili szlafroki zostając w strojach kąpielowych i przeszli się po wolnej przestrzeni.
- To jest jakiś sen! – Hobiemu aż świeciły się oczy, gdy przebiegł w koło cały dach i spojrzał na miasto z dwudziestego piętra.
W dole słychać było muzykę z imprez i ruch uliczny. Nad nimi znajdował się parasol z gwiazd. Przy basenie mieli wygodne pufy do siedzenia i nawet kącik z jacuzzi.  
- Nie myślicie, że to podejrzane? - Powiedział Yoongi do reszty, niepewnie sięgając po alkohol. Otworzył sobie piwko i usiadł nad oświetloną wodą. Nie długo cieszył się relaksem, bo J-hope, Tae i Jimin z pełnym impetem wskoczyli do basenu i go ochlapali, ignorując jego oburzenie.
- Ja też uważam, że coś tu nie gra. Drugie wakacje w tym roku, do tego w Dubaju? Trochę dużo, nawet jak dla nas. – Jin również się dosiadł, obserwując pluskających się przyjaciół.
- Może album WINGS przyniósł takie dochody? W końcu naprawdę o nas głośno. To nie tak, że się do tego nie przykładaliśmy. – Namjoon też z przyjemnością pociągnął łyka alkoholu i rozsiadł wygodniej. – No i przyznacie, że zaczęło nam odpierdalać z tych nerwów.
- Racja. Więc proszę przestać się przejmować, bo się nam należało! – Hobi opierał się o brzeg basenu  i poprawił sobie przylepioną do czoła grzywkę. – Nie wchodzicie do wody?
- Wolą pilnować dzieci, żeby się nie potopiły – Jungkook podszedł do nich ze swoją butelką i usiadł na ziemi opuszczając nogi do ciepłej wody. 
Niecodziennym było, że cała gromadka Bangtanów była w samych kąpielówkach. Nawet im samym było dziwnie nie przejmować się, że nie ma wokół nich kamer i nie muszą nawet silić się na wymuszone uśmiechy, które i tak gościły na ich twarzach. Śmiali się i pili, czując jak mięśnie się rozluźniają, a umysły oczyszczają. To były prawdziwe wakacje.
- Będziemy mieć piękny Summer Package! – westchnął Jin.
- Widzieliście sesję Tae i Jeona? Takie słodziaki, że chyba sobie kupię to wydanie – zażartował Hoesok i dostał wodą w twarz od Kookiego.
- Raczej Jimin i Suga się bardziej postarali. – Maknae skutecznie odwrócił uwagę od swoich rumieńców na drugą pąsowiejącą parę. Po czym o mało nie dostał zawału, gdy V wynurzył się przy nim i seksownie odrzucając włosy do tyłu, podpłynął do niego i oparł mokre ręce na jego gorących udach.
- Chodź do wody.
Kookiego nie trzeba było dwa razy prosić. Przechylił butelkę opróżniając ją do dna i wskoczył do basenu. Nie była to zwykła potrzeba popluskania, tylko ukrycia jak bardzo nagi tors Tae wywołał podniecenie, które trzeba było szybko ostudzić i ukryć przez wzrokiem kolegów.
Co za żenująca sytuacja.
Na szczęście Hobi znalazł im dużo pomysłów do zabawy, do których dołączył też Namjoon, Jin i Yoongi. Robili wyścigi, testowali, kto dłużej zostanie pod wodą, urządzili bijatykę z osobą na ramionach i bawili się w kalambury.
Jimin śmiał się tak bardzo, że zaczynał go boleć brzuch. Każdy miał już trochę napite, więc w wodzie został tylko Tae z Kookiem, którzy urządzili sobie prywatne zapasy. Kątem oka ich obserwował zazdroszcząc, że mają taką bliską relację pomimo swojego sekretu. Swoją drogą on sam raczej spaliłby się żywcem, gdyby Yoongi tak samo chwycił go w pasie. Przeszyły go dreszcze na samą myśl. Jego przyjaciel zdawał się być beztroski i raczej nie widział, jak głodne spojrzenia mu czasem posyłał. Jego szczupłe ciało i jasna, mokra skóra tak go przyciągała, że odetchnął z ulgą, gdy Suga w końcu okrył się ręcznikiem.
Puścili sobie muzykę z telefonów i odstawiali dzikie wygibasy, pijąc kolejne butelki.
- Głodny się zrobiłem… Namjoon! – krzyknął Jin i z zaróżowionymi policzkami szarpnął lidera za rękę. – Jeść!
- I co ja mam ci na to poradzić? – Zaśmiał się, widząc w jakim stanie jest ich hyung.
- Idziemy po jedzenie!
- Idę z Wami! – Suga narzucił na siebie szlafrok i założył klapki. – Na dole w restauracji może jeszcze zostało coś z kolacji.
- Świetnie! Ktoś jeszcze?
- My!
Jimin też wstał razem z Hobim i poszli za resztą. Schodząc po schodach, by uniknąć spotkania z jakimiś hotelowymi gośćmi, zostali trochę za chłopakami.
- Jak się czujesz?
Jimin był zaskoczony tym pytaniem w takim momencie.
- Chyba dobrze. A czemu pytasz?
Hoesok wbijał wzrok w plecy Sugi, który śmiał się z jakiegoś żartu Jina.
- Martwię się.
Park uniósł delikatnie brwi.
- Wszystko ze mną w porządku. Naprawdę.
- A między wami?
Jimin trochę przygasł i odczuł niepokój.
- Raczej… bez zmian, chociaż… Sam nie wiem.
- Zastanawiam się ostatnio, na czym między wami stanęło.
Do Jimina dopiero teraz dotarło, że tak naprawdę niczego sobie nadal nie wyjaśnili. Przewijał w myślach ich poważne rozmowy, w których było pełno niedopowiedzeń. Przypomniał sobie, jak chłopak mówił, że sprowokował go specjalnie do pocałunku, jak prosił go, żeby dał mu czas do namysłu, jak powiedział mu, że tak naprawdę mu się podoba jako mężczyzna. Lecz nic więcej. To były rzeczy, które na tyle go zdezorientowały, że wolał je porzucić, by wrócić z Sugą do normalnych relacji. Fakt, raper jakby pozwalał sobie na więcej, ale Jimin nie był pewien, czy to przejaw skrywanego uczucia, czy zwykłego odnowienia przyjaźni.
- Hobi, ja nie zniosę tego drugi raz.  – Przygasł wiedząc, że może bezpodstawnie porzuca nadzieję. – Boję się, że jak zacznę ten temat, to albo znów mnie odrzuci, albo zostawi z jeszcze większym zamętem. Dobrze jest tak, jak jest. Mnie to wystarczy.
Przyjaciel wcale w to nie uwierzył. Westchnął ciężko i spojrzał z troską na Jimina.
- Martwisz się tym skandalem z PRIZE?
- Trochę…
Bał się nawet wspominać o nim głośno.
- Wiesz, że ja ciebie wspieram i to co mówią, nie ma dla mnie żadnego znaczenia?
- Dziękuję. – Ścisnął mu ramię i uśmiechnął się smutno. Wiedział, że bez Hoesoka byłoby krucho. Był dla niego jak pogodne światełko w mroku.
Nie mogli kontynuować, bo znaleźli się już w restauracji, gdzie Jin zagonił ich do zapełniania półmisków.

***

W basenie zostali tylko Kookie i Tae. Czekali na ten moment. Gdy tylko zamknęły się drzwi, doskoczyli do siebie jak wygłodniałe zwierzęta. Ich usta złączyły się w pełnym pasji pocałunku, a ciała splotły, nigdy wcześniej tak intensywnie się nie czując. V przyparł Kookiego do krawędzi basenu i wsunął dłoń pod materiał kąpielówek, ściskając jego pośladek. Chłopak jęknął, ocierając się od drugie ciało, zahaczając zębami o miękką wargę. To było kosmicznie boskie. Śpieszyli się. Reszta mogła wrócić w każdej chwili. Zsunęli z siebie delikatnie ubrania i chwycili siebie w garść. Patrzyli sobie w oczy. Całowali się, pieścili, a alkohol szumiał im w głowie, staczając ich świadomość gdzieś głęboko. Mieli to, czego pragnęła niejedna dziewczyna. Dotykali nagiego ciała, wartego więcej, niż można to było sobie wyobrazić. To było tak bardzo niebezpieczne i niepoprawne, że kręciło ich przez to jeszcze bardziej. Nie myśleli o na konsekwencjach. Liczyło się tu i teraz, ciepło, bicie serc, gwiazdy i ich zrównane oddechy. Tae patrzył na niego z wpół przymkniętych powiek i oblizał usta, gdy Kookie był na skraju uniesienia.
Gdy maknae wstrząsnęły pierwsze drgania rozkoszy, wygiął się w łuk, pozwolił Tae przyssać się do jego obojczyka i spojrzał w niebo, czując, jak każdy pojedynczy mięsień w jego ciele się spina, uwalniając lepki płyn, a potem słodko rozluźnia. Nie wiedział, czy gwiazdy nagle pojaśniały, czy po prostu zakręciło mu się w głowie.
- Jesteś piękny… - Szepnął Tae prosto w jego ucho. – Przepiękny…
- Zamknij się…
Kooki spąsowiał, zdając sobie sprawę, że V nadal ociera się o jego udo twardym członkiem. Pozwalał mu na to, czując, jak starszy dyszy mu w szyję i rozkoszując się jeszcze chwilę wcześniej przeżytym uniesieniem. Nie czekał długo i chwycił zniecierpliwionego penisa, wywołując dreszcze u chłopaka. Poruszał ręką zmysłowo, zaciskając ją u nasady. Tae naparł na niego i wbił paznokcie w jego ramiona, nagle sztywniejąc i dusząc jęk rozkoszy w jego ustach. Dochodził. On, Jeon Jungkook doprowadził Kim Taehyunga do szaleństwa. Sprawił, że spuścił mu w dłoni, prawie jęcząc jego imię. Byli mężczyznami, a jednak zamiast obrzydzenia, drżeli z przyjemności. Choć to nie był pierwszy raz, to jednak dzisiaj ich serca biły zupełnie inaczej.
Chciał, by zawsze tak zostało.
Zapragnął go mieć dla siebie.
Żeby nigdy nikt więcej nie mógł go dotykać w taki sam sposób.
Nagle drzwi skrzypnęły, zwiastując powrót chłopaków.
Tae oderwał się od niego i zanurzył po samą szyję w wodzie, dalej mając zamglony wzrok. Kookie poprawił naprędce kąpielówki zastanawiając się, czy jego policzki są tak samo różowe jak V. Przyjaciele zdawali się nie zauważyć ich dziwnych reakcji, stawiając na stole półmiski z przekąskami.
- Powinniście nam dziękować, lenie! – Jin zamachnął się na nich palcem, ale okręcił wokół własnej osi i wpadł na Namjoona. – Nie śmiać się! 
Jimin asekurował Sugę, pomagając mu z kolejnym talerzem kurczaków w panierce, kiedy jego wzrok powędrował do przyjaciół w wodzie. Rumieniec oblał jego policzki, gdy zobaczył w tej scenerii coś, co go zaniepokoiło. A dokładniej, obojczyk maknae.
- Przepraszam na chwilę… - Zostawił Sugę i podbiegł do Kookiego, który jakby dopiero teraz ogarnął, że nie jest już sam z Tae. – Wyjdź z wody – szepnął, stykając się ze spanikowanym wzrokiem V.
Jungkook udając, że nie wie o co chodzi, potulnie wyszedł z basenu, niepewnie oglądając się, czy aby na pewno ma kąpielówki na właściwym miejscu. Dopiero teraz poczuł palący wstyd i grozę sytuacji. Co, gdyby ktoś postanowił szybciej wrócić?
- Co? – szepnął, obawiając się, że Jimin jest zbyt poważny jak na ich wesoły wieczór.
- Wracaj do pokoju. Powiem, że się źle poczułeś.
- Ale…
- Już!
Kookie nie za bardzo rozumiał, ale chyba coś było na rzeczy, dlatego nie spierał się z przyjacielem. Założył szlafrok i skierował się do drzwi. Czyżby Jimin coś widział? Paniczny strach zalał mu żołądek. Może niedostatecznie szybko od siebie odskoczyli? W końcu to Tae patrzył na drzwi, nie wiedział, jaką scenę akurat sobą prezentowali. Zbiegał po schodach zastanawiając się, czy ich sekret się wydał i w panice wpadł do swojego hotelowego pokoju, zatrzaskując drzwi. Nerwowo chodził z kąta w kąt i podrapał się po głowie. Dlaczego Jimin tak zareagował?
Nagle przypadkowo spojrzał na lustro zawieszone w korytarzu i zamarł.
Miał na szyi trzy wielkie, fioletowo czerwone maliny.
- O ja pierdole…
Usiadł z wrażenia i ciężko przełknął ślinę.
Co Tae, do jasnej cholery, sobie myślał?!
Padł na łóżko i zamknął oczy, czując, jak drży z niepokoju.
Boże, czemu to było takie doskonałe i złe zarazem? Zagryzł wargi, dotykając swojego obojczyka i klnąc na cały świat.
Co on ma teraz ma zrobić?

***

Impreza toczyła się dalej, mimo że było już bardzo późno. Nikt nie zauważył, że ani Tae, ani Jimin nie tknęli ani jednej przekąski. Park zachowywał względny spokój w porównaniu do przyjaciela, który nawet się nie uśmiechał. Obserwował go czujnie, czekając kiedy nadarzy się moment, by z nim porozmawiać. Jimin wcale tego nie chciał i był zły, że wieczór się aż tak zrujnował. Nie pomagał mu też Suga, który trzymał rękę na jego kolanie. Chyba świat zwariował. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, a była nią prośba Rapa, by ktoś zajrzał do maknae, Jimin od razu się zgłosił. Nie sądził jednak, że Tae też wstanie i bez słowa pójdzie za nim. Dopadł go na klatce schodowej. Nie było już odwrotu.
- Jimin, posłuchaj…
- Nie musisz się tłumaczyć. Wiem o was.
Chłopak myślał, że się przesłyszał.
- Co?
- Nie możecie być tak beztroscy. Co gdybym to nie ja pierwszy zauważył, co mu zrobiłeś na szyi?
- To było…
- Nie wypiliśmy wcale aż tak dużo.
Tae miał zagubiony wzrok. Powoli docierały do niego słowa przyjaciela. Spoważniał.
- Jak długo o nas wiesz?
- Od niedawna. Widziałem was kiedyś. Jak się całujecie. – Jimin nie wiedzieć czemu aż się zarumienił. – Nie możecie się zabawiać, gdzie popadnie.
- To nie zabawa. – V zmienił ton.
- Rozumiem, że…
- Nie, chyba nie.
Zapadła cisza. Jimin zdziwił się, że mu przerwano. Nigdy się nie kłócili. Z resztą zespołu różnie bywało, ale oni dwaj nigdy nie mieli innego zdania czy poglądów. Teraz było inaczej. Tae jednak zdał sobie sprawę, że nie powinien się unosić na przyjaciela. Ostrożnie kontynuował.
- Wiem, że postąpiliśmy nierozważnie, masz rację. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Sprawy zaszły dość daleko. Chciałbym ci to wyjaśnić, ale musimy to sobie jeszcze poukładać. Obiecuję, że to zrobię. Tylko muszę do niego iść. Teraz.
Jimin nie mógł uwierzyć, że we wzroku Tae nie było ani odrobiny skruchy. Zniknął strach, a pojawiła się zawziętość i zdecydowanie.
- Przykro mi, że tak się o tym dowiedziałeś i dziękuję, że go odciągnąłeś od chłopaków. Doceniam to. Wiem, że nie powinienem, ale proszę, nie mów jeszcze reszcie.
- Skąd pomysł, że chciałbym im powiedzieć? – Jimin był urażony i nadal otrząsał się z szoku. Zupełnie się tego nie spodziewał. W głowie dawał mu rady, których sam nigdy nie chciałby usłyszeć, oceniając ich relację przez pryzmat własnej. Zadał pytanie, obawiając się odpowiedzi – Czy wy…? To coś poważnego?
- Kocham go.
Usta Jimina zamarły w pół słowa. Wmurowało go, nie spodziewał się takiej deklaracji. Bez słowa odsunął się od niego, spuszczając wzrok. Jak mógł to wypowiedzieć tak lekko i tak szczerze?
- Proszę, zrozum.
Co to było za uczucie?
Pierwsze co poczuł po zaskoczeniu, była złość. Rzadko się na kogoś gniewał, ale teraz wypełniało go to całego. Chciał im pomóc, a jednak w głębi duszy… Zagryzł wargę, nie będąc w stanie mu odpowiedzieć. Bez żadnych zahamowań usłyszał coś tak ważnego i zawstydzającego. Coś, przed czym sam tak długo się bronił i czego tak naprawdę oczekiwał.
Uderzyło to w niego. Pomyślał o Yoongim i zespole. Jeszcze trochę i być może doprowadzą do katastrofy. Czy jego własne cierpienie ma jakikolwiek sens? Gdzie znajdują się granice? Nie mogąc dłużej znieść obecności Tae, machnął ręką.
- Okej, idź.
- Jimin…?
Tae wpatrywał się w niego z niepewnością. Wyczuł, że coś jest nie w porządku, ale ciągnęło go do Kookiego. Wiedział, że go skrzywdził, ale i tak ufał przyjacielowi, zwłaszcza po tym, co zrobił.
- Idź!
Tae odszedł, a Jimin został sam w ciemności. Kucnął, oplatając się ramionami. Poczuł się strasznie samotny. Chciał z kimś porozmawiać. Czy te kilka osób, które zaakceptowałyby jego inność, będą w stanie ochronić ich przed całym światem? Naprawdę zapragnął cofnąć się do czasów, gdy ogóle się tym nie przejmował.
Dokąd to wszystko zmierza?
Schował twarz w ramionach. Poczuł się strasznie przytłoczony.

***

Kookie w pierwszym odruchu nie wpuścił Tae do pokoju. Krzyczał na niego przez drzwi i powiedział, że jak mu nie załatwi porządnego, hiper kryjącego korektora do rana, to może mu się nie pokazywać na oczy. Był wściekły i przestraszony. Dopiero gdy Tae powiedział, że rozmawiał z Jiminem i że obiecał nic nikomu nie mówić, trochę się rozluźnił. Wpuścił go i chłopak momentalnie rzucił mu się na szyję. Uszło z niego powietrze, ale szybko odwzajemnił uścisk, zdając sobie sprawę, jaki był spięty. Przymknął oczy i wtulił się w ciepłe ciało.
- Wybacz. – Tae spojrzał na ślady, jakie zrobił na obojczyku Maknae -  Zagalopowałem się.
Kookie odchrząknął wiedząc, że sam również nie był święty i spojrzał w lustro, by jeszcze raz ocenić skalę problemu. Była nadal taka sama jak przed paroma chwilami.
- Co z tym zrobimy?
Jungkook usiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. Był wykończony.
Tae kucnął przed nim, kładąc mu dłonie na kolanach.
- Mogę chodzić w chuście, którą kupiłem na targu. Może żadna z makijażystek tego nie zgłosi… Nie wiem…
V wyglądał poważnie, a rzadko go takim widywał. Czuł się trochę nieswojo. Nie potrafił dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego po tym, o czym pomyślał na pustyni. V to zauważył.
- Kookie…?
Młodszy spiął się, niepewnie wiercąc się na łóżku. Tym razem on chciał coś usłyszeć.
- Co miałeś na myśli mówiąc, że koniec z żartami? Czy wcześniej to wszystko tym dla ciebie było?
- Jak możesz tak myśleć? – Tae się oburzył.
- Wiem, że nie popisałem się swoim zachowaniem, ale ty też długi czas nie dawałeś mi powodów, bym to inaczej odbierał.
Chłopak przetrawił jego słowa, przyznając mu w duchu trochę racji.
- Posłuchaj, między mną a Minho nic nie ma. To po prostu dobry kumpel. Dla mnie to też trudne zwłaszcza, że nie wiedziałem, co czujesz. Nie chcę cię krzywdzić i przepraszam, jeśli to zrobiłem.
Jeon aż się zarumienił. Widział, że Tae się zbiera z czymś jeszcze i jego serce zabiło mocniej.
- Nie jesteś mi obojętny. Myślę, że to co przeżywamy, jest czymś więcej. Jesteś dla mnie ważny. Ty, nikt inny. Taki dalszy stan rzeczy mi nie wystarczy. Już ledwo hamuję się przed kamerami, by cię nie dotykać. Chłopaki też pewnie coś zauważą, tak jak Jimin. Nie chcę tego stracić, ale nie chcę też kłopotów, a raniąc się niczego nie osiągniemy. Tylko mi powiedz, czy chcesz tego dalej. Proszę.
Kookie nie zdawał sobie sprawy, jak długo wstrzymywał oddech.
Boże, czy on naprawdę to usłyszał?
Jego żebra bolały, a w gardle zaschło. Tae musiał wyczuwać puls na jego nadgarstkach.
To mu wystarczyło, nie potrzebował innych deklaracji.
Pocałował go. Jeszcze raz i jeszcze. Tae odwzajemnił to, bo nie był w stanie mu się oprzeć. Wciągnął go na łóżko i pozwolił dotykać. Jeżeli V był gotowy na takie zmiany, to czemu ma się powstrzymywać? Może i nie potrafił swoich uczuć jeszcze wypowiedzieć uważając, że to za wcześnie, ale jednego był pewny. Oszalał na jego punkcie i chciał go zatrzymać.
- Chcę.
Starszy aż westchnął z ulgi, gdy to usłyszał, całując go głęboko i zachłannie. Poczuli to razem, zupełnie jakby naprawdę wyznali sobie miłość na głos. Okazywali ją w namiętności, nie bacząc na konsekwencje. Liczyło się tu i teraz.
Zrzucili z siebie szlafroki i kąpielówki, bezwstydnie prześlizgując wzrok po nagiej skórze. Przeszli do łazienki. Kooki niepewnie wszedł pod przestronny prysznic i patrzył z przyjemnością, jak Tae do niego dołącza. To był ten facet z teledysków, z namiętnym spojrzeniem i pociągającymi ustami. Pokazywał to teraz tylko jemu, nie żadnej kamerze. Byli nadzy i napaleni, nadal nienasyceni po zabawie w basenie. Blondyn puścił ciepłą wodę i mrucząc mu do ucha, dotykał pokrytego gęsią skórką ciała młodszego.
Kookie odwzajemniał to, przymykając z przyjemności oczy. Całował po szyi, ciągnął za włosy, zlizywał stróżki wody na obojczykach. Byli idealni. Poczuł dłonie na swoich pośladkach i spiął się, gdy wyczuł, co Tae próbuje zrobić.
- Chcesz, żebym przestał…?
Maknae nie wiedział, co mu odpowiedzieć. Trochę był zaskoczony, trochę zagubiony. To działo się tak nagle, tak szybko. Wiedział, że seks z drugim mężczyzną właśnie na tym polega, ale nie wiedział, jaką rolę chciał w tym odgrywać. Myślał o tym wiele razy, ale nigdy nie był zdecydowany. Tae najwyraźniej tak.
- Będę delikatny.
Nie czując oporu, odwrócił go, pozwalając mu oprzeć się rękami o zimną ścianę i sięgnął z powrotem między jego pośladki. Kooki zagryzł wargę i zamknął oczy, nie wiedząc czego się spodziewać.
Poczuł u wejścia jeden palec. Spiął się jeszcze bardziej, nawet jeśli hyung całował go uspokajająco po karku. Woda spływała po ich ciałach, ułatwiając wsuwanie i wysuwanie.  Było rzeczywiście delikatne, nic go nie bolało, choć czuł… dyskomfort. Zaczął się relaksować dopiero, gdy druga ręka chwyciła jego penisa i zaczęła przesuwać się w górę i w dół. Połączenie tych dwóch rzeczy sprawiło, że zaczął cicho jęczeć. Trochę śmielej się wypiął, z trudem przyjmując drugi palec. Tym razem nie było to przyjemne, ale dał temu szansę i nie pożałował. Blondyn tak jak obiecał, z niczym się nie spieszył. Oparł czoło o chłodną ściankę i próbował skupić się jedynie na przyjemności.
- Rany, Kookie… Nie wiem, ile wytrzymam…
Poczuł jak fala gorąca zalewa go od stóp do głów. Zaraz da się przerżnąć. Będą się kochać prawdziwie, a nie tylko w niegrzecznych fantazjach.
- Zabierz mnie do łóżka… - wysapał.
Zakręcili wodę i nawet się nie wycierając, przenieśli się do pokoju.
Mokry Kookie położył się plecami na pościeli, a V zawisł nad nim, patrząc mu w oczy.
Zaczął całować jego mostek i schodził coraz niżej i niżej, ustami moczył podbrzusze i wnętrze ud. Wziął go tak głęboko, że maknae sapnął z wrażenia i stwardniał, nawet jeśli jednocześnie znów poczuł dwa, mokre od śliny, palce wewnątrz siebie. Wił się z przyjemności, zastanawiając się, ile czasu się tak zabawiają. Był już całkowicie rozluźniony i bliski spełnienia. Tae nie potrzebował większej zachęty. Odwrócił go na brzuch i położył się na nim, ocierając się swoim gorącym penisem o jego pośladki.
- Mogę?
Kookie tylko wypiął się i schował twarz w poduszkę. Bał się i ekscytował zarazem.
Poczuł, jak Tae go wypełnia.
Ból mieszał się z przyjemnością. Wił się i zaciskał dłonie na prześcieradle. Kochanek dyszał mu w kark i szeptał sprośne rzeczy, które go rozpalały. Był już cały. Dzięki długiej grze wstępnej szybko przeszli do konkretów. Po chwili hyung uderzał miarowo w jego pośladki. Kochali się, trochę jeszcze nieporadnie, ale gorąco i namiętnie. Jungkook jęczał i zagryzł zęby na przedramieniu, gdy jego penis znalazł się w garści starszego. Krople potu chłopaka ściekały mu na plecy. Płonęli, a ciała łapały wspólny rytm. Wygiął się, układając wreszcie idealnie. Powoli dochodził i wiedział, że Tae również.
Spełnili się niemal jednocześnie. V wypełnił go sobą, a Kookie czując jego miarowe pulsowanie, doszedł od drażnienia jakiejś delikatnej części w nim samym. Jego ciepła sperma trysnęła na prześcieradło. Opadł bez sił i drżał, nie wierząc, że można doświadczyć takiej przyjemności. Tae delikatnie z niego wyszedł i położył się obok, szybko oddychając. Ciepły płyn wypłynął spomiędzy pośladków maknae, na co młodszy się lekko skrzywił.
- Przepraszam, następnym razem o czymś pomyślę. – Tae mrugnął do niego, nie potrafiąc się nie uśmiechać.
Kookie też był w siódmym niebie. Dotknął jego spoconego policzka i przymknął oczy. Dawno nie czuł się tak spokojnie. V patrzył na niego z taką czułością, że niczego się już nie obawiał. Jego serce przepełniała nadzieja. Zapomniał nawet, że jutro będzie musiał jakoś zakryć swoje ślady na szyi.
Nie mieli siły na dalszą rozmowę, kołysał ich spokojny sen.  
Zasnęli przytuleni do siebie.

Następny rozdział

5 komentarzy:

  1. Nie ma to jal wystukać kilometrowy komentarz, ale google postanawia opublikować niewiadomo skąd wzięte "f".
    Jestem Twoją czytelniczką od kilku lat i uważam, że jesteś jedną z najlepszych pisarek polskich ff, jakie czytałam. Wielokrotnie wracam do Twoich autorskich opowiadań i ff. Jak dotąd chyba tylko pod Cieniem Iskier załączyłam komentarz i to jeszcze jako anonim. To jak umiejętnie łączysz autorski zamysł z różnorodnym uniwersum, udowadnia jak cudną pisarką jesteś. Jestem zainteresowana, czy wiążesz swoją przyszłość/zawód z Twoimi literackimi umiejętnościami. Dziękuję za Twoją pracę i przesyłam mnóstwo gejowskiej energii! ❤💚💜💙💛👬

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejkuuu, dziękuję bardzo! Nie sądziłam że mam tak wiernych czytelników! <3 też znam ból, jak na komórce wyprodukuję w pocie komentarz na trzy strony i wszystko się zawiesza -_-' Ale mi wystarczy kilka, takich właśnie, miłych słów! Wiem, że mi dużo brakuje do dobrego warsztatu, to opowiadanie pierwszy raz mi ktoś sprawdzał! Stety/Niestety moja życiowa kariera poszła w zupełnie innym kierunku i robię to jedynie hobbystycznie, od tak. Od fanów dla fanów^^ Dziękuję jednak za taki komplement. Gejowska energia zawsze się przyda! <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że choć w taki sposób mogę Ci podziękować za Twoją pracę. 💜
    Wedle mojego odczucia, Twój sposób pisania wspaniale odzwierciedla świat i relacje, o których opowiadasz. Ani razu nie pokręciłam nosem, czytając Twoje prace a to się naprawdę rzadko zdarza. Nawet jeśli potrafię cytować niektóre fragmenty na pamięć, za każdym razem czytając je, tak samo się ekscytuje, jakbym poznawała je po raz pierwszy. Przy scenie, jak Kageyama i Hinata są przyłapani przez kolegów z drużyny, ZAWSZE jestem tak samo spięta. XD 😥
    Mam nadzieję, że obrana przez Ciebie droga, przynosi Ci spełnienie ❤ I pieniądze 😏
    Jakbyś kiedyś szukała gejowskich rekomendacji, to daj znać. Myślę, ze wiele serii mogłoby Cię zainspirować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooooch poproszę! Obecnie siedzę głęboko w fanfikach o Harrym Potterze i nie mogę trafić na nic lepszego więc bardzo się przyda, zwłaszcza z np anime. Możesz mi wysłać na maila will91@wp.pl <3 jeśli oczywiście masz czas i chęci.
      Kageyama i Hinata zawsze mają u mnie specjalne miejsce w serduszku <3

      Usuń