Jungkook okrył śpiącego przyjaciela i zasiadł do kółeczka, jakie stworzyli Bangtani po wyjściu kamerzystów. Teraz w końcu mieli czas dla siebie. Czekali na to, co Hoesok miał im do powiedzenia.
- Mam dla nas
kolejne wyzwanie! I nie ma, że boli! Nikt nie ma prawa się wycofać!
Chłopaki się
wyprostowali.
- Mów.
Reszta
Bangtanów przyjęła na poważnie propozycję przyjaciela. Co wyjazd była wymyślana
gra, której musieli się podjąć, czy im się to podobało, czy nie. Miało to na
celu chociaż trochę uodpornić ich na podobnego typu pomysły często pojawiające
się w programach rozrywkowych. Czasem było tak, że coś się powtarzało i dzięki
temu czuli się znacznie pewniej. No a przy okazji testowało to granice ich
cierpliwości i wytrzymałości.
- Więc tym
razem… - Hobi zrobił dramatyczną przerwę. - Dobierzemy się w pary.
- Okej… - Jin
pokiwał głową, niepokojąc się coraz bardziej.
- I… Każda z
par będzie miała do odegrania scenkę. Wymyślimy je sobie sami.
- Ale… para
jako… kto?
- Jako
zakochani.
Rap zbladł na
widok szczerzącej się szatańsko twarzy Tae, któremu w głowie już świtały
niebezpieczne pomysły.
Kookie za to
się zestresował. Żałował, że nie poszedł spać, tak jak Jimin. Przynajmniej
część wstępna by go ominęła. Nie dziwił go wcale rodzaj wyzwania. Jeśli o nich
chodziło, był to standard.
J-Hope kazał
każdemu wymyślić i zapisać scenki, jakie będą musieli odgrywać. Miał też już
wcześniej gotowe karteczki z kolorami. Wsypał je do pierwszego lepszego wazonu,
jaki znalazł wśród dekoracji w salonie i postawił na środku stworzonego przez
nich koła.
Chłopcy sięgnęli
po losy i z mocno bijącymi sercami na trzy cztery je otworzyli.
Każdy kolor
przypadał na jedną parę. Kookie szybko znalazł swoją czerwoną kartkę. Jin
uśmiechnął się do niego słodko i puścił całusa. Hobi zaśmiał się głośno,
wskazując na Rapmona trzymającego ten sam odcień błękitu.
W misce
została tylko jedna nieodebrana kartka.
- Mam Jimina. -
Suga uśmiechnął się jednym kącikiem ust, patrząc na słodko śpiącego,
nieświadomego niczego chłopaka.
- Wygrałem! - szczycił
się V, pozbawiony możliwości brania udziału w tym zadaniu. Jako jedyny miał biały
papier.
Nadeszła druga
tura losowania. Liderzy grup sięgnęli do miski i znów wstrzymali oddech.
Kookie przełknął
ślinę. Jin rozwinął ich zadanie.
- Romantyczna
kolacja.
- Uuuuu… - zawyła
cała reszta i słuchała, jakie zadanie trafiło się Hobiemu i Rapowi.
- Kłótnia
kochanków. - Raper zmrużył oczy, patrząc na wyszczerzonego w uśmiechu Tae,
który najwyraźniej był pomysłodawcą ich scenariusza. - Nie uważacie, że te
zabawy zachodzą trochę za daleko?
- Tak, uważam,
że to kazirodztwo - powiedział poważnie Suga.
J-Hope
podchwycił żart i spojrzał na Namjoona błyszczącymi oczętami.
- Tata?
Chwilę zajęło
im dojście do siebie po nagłym ataku śmiechu.
- Jeszcze
ostatnia para!
- Oświadczyny.
- Yoongi pokiwał głową wyrażając akceptację. - Zamawiam rolę panny młodej.
Niech Jimin się produkuje.
Biedak nie
miał wyboru.
Jungkook
odczuł dziwną ulgę wiedząc, że V nie będzie brał w tym udziału. Jego własna
rola była nawet zabawna i był ciekawy, jak poradzi sobie reszta. Z przykrością obudził
śpiącego członka zespołu z drzemki i półświadomego pomógł wyprowadzić na
zewnątrz. Gdy znaleźli się na tyłach hotelu przy basenie, zagrali w papier,
kamień i nożyce, decydując, kto wystąpi jako pierwszy.
Padło na śpiącą
królewnę i rapera.
- A co
właściwie się dzieje? - zapytał Jimin ledwo ogarniając rzeczywistość.
- Wyznajesz
miłość Yoongiemu.
Park zbladł.
- Co?
Ogarnęła go
panika. Nie miał bladego pojęcia, skąd to się tak nagle wzięło. Jin, który mu
to powiedział, spojrzał na niego z niepokojem.
- Wszystko
okej?
- Zostaw go,
to przecież oświadczyny, musi być spięty! - Tae skakał wokół niech jak małpa.
- Po prostu
ogarnął go zachwyt nad moją osobą. - Suga przeczesał grzywkę, ukazując swój
piękny i nieskazitelny profil.
Jimin nie
rozumiał, czemu wszyscy się śmieją.
- Wyzwania Jimin,
gramy w wyzwania. - Jin uśmiechnął się lekko, bacznie go obserwując.
- Ach! – Był
tak przerażony swoim wcześniejszym zachowaniem, że zareagował nazbyt
entuzjastycznie,. - Tak! Rany, nie wiedziałem, o czym wy gadacie. - Zaśmiał się
nerwowo. - To… co mamy zrobić?
- Najpierw
kwiaty! Musimy znaleźć kwiaty!
Rozbiegli się
w różnych kierunkach, w poszukiwaniu czegoś, co nada się na bukiet.
Jimin musiał
na chwilę usiąść i spojrzeć w rozgwieżdżone niebo.
Zapowiadała
się kolejna, trudna dla niego i jego nerwów noc.
***
Plaża była
opustoszała. Znaleźli nawet fajne, nieoświetlone lampami miejsce wśród skałek.
Wzrok przyzwyczaił im się do ciemności i światło księżyca w zupełności
wystarczało, by na siebie nie powpadali. Rozsiedli się na kamieniach jak w
kinie i czekali na ociekającą słodyczą scenę.
Jimin
dziękował w duchu, że panuje ogólny półmrok. Ręce mu się spociły od trzymania w
dłoni kwiatów, które pożyczyli z jakiegoś stołu z nabrzeżnej restauracji. Pytał
sam siebie, za jakie grzechy musiał wylądować z Sugą w tej sytuacji, a do tego
robić za pana młodego. No ale mus, to mus. W ich grupie nie było, że boli.
Gdy spojrzał
na Yoongiego, musiał przełknąć ślinę. W białej łunie jego skóra sprawiała
wrażenie porcelanowej. Kosmki włosów rozwiewał mu wiatr, a wąskie, czarne jak
węgiel oczy patrzyły na niego poważnie. Kącik ust delikatnie uniósł się ku
górze. Ręce miał luzacko wciśnięte w kieszenie spodni i czekał na niego.
Park żałował
bardzo, że nie mogą być tu sami.
Jak to bywa z
jego grą aktorską, musiał podchodzić do tematu kilka razy, aż dostatecznie się
wyśmiał. Klęcząc kiwał się z bukietem na boki i zaczynał wciąż od nowa.
Bangtani byli poskładani. Cieszył się, że pod tą komedią mógł ukryć to, jak
naprawdę się czuje.
- Park, twój
bełkot jest godny pożałowania. - Suga znakomicie się bawił.
- Chwila,
zaraz się ogarnę.
Jimin
odchrząknął kilka razy i próbował uspokoić.
Najgorsze było
to, że gdy poważniał, wcale nie czuł, jakby udawał. Ciężko mu było się przełamać,
by w końcu się na to zdobyć. Po za tym, nie wiedział zupełnie, co się mówi w
takich sytuacjach.
Ostatecznie
była to tylko zabawa. Nie musi się z tego nikomu tłumaczyć.
- Hyung. -
Uniósł głowę i spojrzał w tęczówki przyjaciela. - Jesteśmy już ze sobą tyle
czasu… Tyle ze sobą przeszliśmy… - Oblizał spierzchnięte usta. - Jesteś…
najcudowniejszą osobą, jaką miałem okazję poznać.
Chłopcy skręcali
się ze śmiechu i zażenowania. Hobi oczywiście wszystko dokumentował na
telefonie, jak to mieli w zwyczaju. Jimin płonął ze wstydu.
- Uwielbiam w
tobie wszystko. - Przyszło mu to z trudem. - Twój rap, twój uśmiech, nawet gdy
wyglądasz jak ziemniak, kiedy się ślinisz podczas snu.
Grał trochę na
zwłokę. Serce biło mu jak oszalałe. Bangtani za to bardzo dobrze się bawili, a
Suga uśmiechał tak pięknie, że wcale mu tego nie ułatwiał.
- Więc dzisiaj
mam do ciebie bardzo ważne pytanie.
Wszyscy
wstrzymali oddech.
- Czy
zechciałbyś… być ze mną. Czy będzie dobrze, czy źle. - Pogrzebał w kieszeni
spodni i wyciągnął jeden ze swoich pierścionków, które zabrał na wyjazd. Że też
musiał naprawdę to robić. Ręce mu się trzęsły. - Pozwolisz mi być u swego boku,
śmiać się z tobą i płakać… - Zrobiło się dziwnie cicho. - Być do śmierci i
jeszcze dłużej? - Przełknął ślinę. - W-wyjdziesz za mnie?
Udało mu się
to w miarę sensownie ubrać w słowa, omijając to jedno, którego nie byłby w
stanie wypowiedzieć. Miał nadzieję, że to im wystarczy do zaliczenia scenki.
Ta chwila
przeciągała się w nieskończoność. Suga już się nie uśmiechał. Jeszcze chwila i
nie byłby w stanie wytrzymać tego spojrzenia. Tym razem nie potrafił z niego
nic wyczytać. W końcu jednak raper wyciągnął rękę i sięgnął po pierścionek.
Najpierw uniósł go i obejrzał w świetle księżyca, a następnie założył na palec,
przyglądając się swojej dłoni pod różnymi kątami.
Jimin poczuł,
jak zatrzymuje mu się serce. Chyba nigdy wcześniej nie był nim tak zauroczony,
jak w tym właśnie momencie. O mało nie westchnął, gdy z ust chłopaka padły
słowa, które mogły być dla niego tylko marzeniem.
- Może być.
Rozległy się
oklaski.
- To było
piękne! - Jin aż wstał. Za nim reszta Bangtanów.
- Jestem pod
wrażeniem! - Tae poklepał kolegę z uznaniem po ramieniu.
Jimin i Suga
ukłonili się ładnie i zeszli ze sceny. Park był na skraju omdlenia z nerwów.
Wiedział, że jak tak dalej pójdzie, to się wykończy. Cieszył się, że uwaga
przeszła na kolejną parę, a on mógł w spokoju umierać.
- No to teraz
kolej na Namjoona i J-Hope’a!
Postanowili
zmienić trochę scenerię. Znaleźli się na tarasie jednego z deptaków przy plaży.
Świeciło tam kilka mniejszych latarenek, ale w pobliżu nikt się nie kręcił. Noc
była bardzo spokojna, a powietrze pachniało słodyczą kwiatów, które rosły prawie
na każdym kroku.
Rap stał
oparty o balustradę i patrzył w rozgwieżdżone niebo. Westchnął głęboko i
spojrzał na stojącego obok niego Hoseoka, który obrócony był do niego bokiem,
głęboko dumając.
- Słońce?
Hobi spojrzał
na niego takim wzrokiem, jakby zabił mu chomika. Nagle jego twarz przybrała
szalony wyraz.
- Ty draniu!
Jego krzyk był
tak donośny, że wszyscy aż podskoczyli.
- Myślałem, że
mnie kochasz!
Trzepnął
zszokowanego Rapmona w ramię i ukrył twarz w dłoniach.
- A ty…
poszedłeś do innej! - załkał.
Do Bangtanów w
końcu dotarło, że to tylko gra i zaczęli się dławić ze śmiechu, widząc
przerażenie, jakie maluje się na twarzy ich lidera, który nie wie, co robić.
- To nie tak
jak myślisz… - próbował mu przerwać, ale Hobi kontynuował.
- A jak?!
- Czy on serio
płacze? - Jin zmrużył oczy.
- J-Hope zawsze
był pełen ekspresji. - Suga pokiwał głową z uznaniem.
- Łał… - V
zachwycił się, gdy chłopak chwycił leżącą na ziemi zgniecioną butelkę po wodzie
i cisnął w rapera.
Zabawne było
to, że pomimo tego, że płakał, nie mógł przestać się uśmiechać. To było lekko
przerażające.
Jimin i Kookie
rozglądali się, czy aby przypadkiem ktoś ich nie widzi i jeszcze nie zechce
wezwać policji.
- Ty kłamco!
Koniec z nami!
Hobi odwrócił
się na pięcie i zaczął odchodzić, ocierając mokre policzki.
- Poczekaj!
Rap chwycił go
za nadgarstek i przytulił się do jego pleców, zatrzymując go w miejscu. Chłopcy
wydali z siebie westchnienie pomieszane ze wzruszeniem, widząc tą iście
romantyczną scenę.
- Nigdy bym
cię nie zdradził. To… była… eee… agentka nieruchomości!
- Tylko on
mógł coś takiego palnąć. - Yoongi pacnął się w kolano.
Śmiech Jina
niósł się po całej plaży.
- A-agentka
nieruchomości? - Hoesok wyzwolił się z jego uścisku i patrząc na twarz swego
kochanka, na zmianę dławił się łzami i chichotem.
- Kupiłem nam mieszkanie. - Namjoon wciąż z
poważną miną, wyciągnął przed siebie kartę do pokoju hotelowego. - Od dziś jest
też twoja.
- Naprawdę?!
Hobi rozpędził
się i wskoczył na lidera, który ledwo co utrzymał równowagę. Nogi chłopaka
oplotły go w pasie i musiał chwycić jego pośladki, żeby mu się nie ześlizgnął.
- Kocham cię,
pączusiu!
I ku
zaskoczeniu wszystkich, pocałował Rapa w czubek głowy.
- Czy możemy
zakończyć ten cyrk? - wydukał duszony i rozedrgany mężczyzna spomiędzy
owiniętych wokół jego twarzy ramion.
Ta część
Bangtanów, która nie leżała na ziemi po napadzie śmiechu pokiwała głowami na
zgodę.
- Nagranie
odhaczone. - Suga schował telefon. - Teraz wasza kolej. - Wskazał palcem
Jungkooka i Jina.
Z racji tego,
że byli już zmęczeni, wszyscy postanowili udać się z powrotem do hotelu. Usadowili
się wygodnie w pokoju lidera i zamówili posiłek, by móc zorganizować
romantyczną kolację. Na szczęście późna godzina nie była przeszkodą. Znaleźli
świeczki w łazienkach, nakryli stół prześcieradłem i postawili kwiaty. Jedyne
co im zostało, to czekać, aż przyniosą im jedzenie. Mięli bardzo dużo frajdy w
organizowaniu klimatu.
Niestety nie
ich maknae.
Nie wiedział,
czemu się denerwuje. Zastanawiał się, czy wzrok, który na sobie czuje należy do
osoby, od której nie mógł oderwać dzisiaj myśli. Czy jego wyobraźnia
przypadkiem znów nie galopowała za daleko?
Dwa krzesełka
i oni naprzeciw siebie. Płomień świecy delikatnie drgał w ciemnym pokoju,
odbijając się w siedmiu parach oczu. Dania już leżały na stole. Był to makaron
z owocami morza.
- Kto robi za
kobietę? - Zapytali z ciekawości.
- To oczywiste!
- oburzył się Jin. - Ja tu jestem najpiękniejszy. - Chwycił pałeczki i wskazał
nimi Kookiego. - Częstuj się kochanie, zrobiłam dziś twoje ulubione danie. -
Zatrzepotał rzęsami.
Maknae
wiedział, że tu nie pójdzie tak łatwo. Jin już wczuł się w rolę, a do tego miał
przecież naturalny talent.
- Jesteś
niesamowita, skarbie. - Chwycił pierwszy kęs i zaczął jeść, trochę speszony, że
muszą tak do siebie mówić. W tle towarzyszyły im zduszone śmiechy kolegów.
Jedli chwilę w
napiętej ciszy.
- I? - zapytał
Jin z pełną gębą makaronu.
Kookie pomrugał
kilka razy i zrozumiał, że chodzi o smak.
- Ach! Pyszne!
Najlepsze! - Wciągnął naraz pełne pałeczki.
Uśmiechnęli
się do siebie wiedząc, że dostali najlepsze z zadań. A Jin to w ogóle był w
siódmym niebie.
- No nie? Takie
dobre!
- Hola, hola,
proszę się bardziej postarać! - chłopcy zaczęli protestować.
Co prawda
również mieli swoje porcje jedzenia, ale nie zapomnieli, po co tu są. Kookie próbował
wpaść na pomysł, jak szybko i efektownie zakończyć tę scenkę.
- Musisz być
zmęczony po pracy, prawda? - zapytał Jin.
- Nie tak jak
ty, po przygotowaniu mi tego cudownego posiłku.
Jin chwycił
się za serce wzruszony.
- To takie
miłe słowa!
Kookie przełknął
ostatni kęs i oblizując usta, wstał z krzesła i przysiadł na krawędzi stołu
koło drugiego chłopaka. Wpadł na świetny pomysł. Bangtani czekali na ten
moment. Chwycili poduszki miętosząc je w rękach, obgryzali paznokcie lub zakrywali
oczy.
- To ty
bardziej zasługujesz… na coś miłego.
Każdy jęknął,
czując przemykający dreszcz na te wstydliwe słowa.
Kookie chwycił
podbródek starszego i unosząc go delikatnie, kciukiem starł resztki sosu z
wilgotnych warg. Nie myśląc długo, włożył sobie ubrudzony palec do ust, z
przyjemnością go oblizując.
Wszyscy padli
na ziemię poskręcani, klaskając i wyjąc na zmianę w niebogłosy.
- Ten smarkacz
jest bezczelny! Widzieliście to?! - Jin wskazywał na najmłodszego
oskarżycielsko. - Niewiarygodne! Jestem oburzony! - Był cały czerwony.
Jungkook śmiał
się z nimi i nie wierzył, że na serio to zrobił. Ale efekt był całkiem dobry.
Zastanawiało go też to, że nie miał żadnych oporów, żeby tak postąpić. Spojrzał
w wesołe oczy Tae i zastanawiał się, jakie uczucie mu teraz towarzyszy.
- V jest
naszym sędzią! Niech powie, która scenka wygrywa - ogłosił Hobi, gdy się uspokoili.
Chłopak
zamyślił się. Nie było to dla niego łatwe.
- Widziałem
dzisiaj bardzo wiele pięknych emocji i umiejętnej aktorskiej gry, aczkolwiek
była jedna osoba, która mnie dziś wyjątkowo zaskoczyła.
Hobi wypiął
dumnie pierś, licząc na swoją osobę. Rap pacnął go w łeb.
- Jimin. - Wskazał
zszokowanego kolegę palcem. - Uważałem cię za aktorskie beztalencie, ale
dzisiaj udowodniłeś, że jak chcesz, to też potrafisz. Razem z Yoongi hyungiem zwyciężacie
ten pojedynek.
Nikt się nie
spierał, przyznając Tae rację. Dostali oklaski uznania.
Park za to
miał ochotę zapaść się pod ziemię.
***
Kookie leżał
już w swoim łóżku i grał w grę na komórce. Starał się nie wsłuchiwać w szum
wody za ścianą, gdzie Tae brał prysznic. Ani nie myśleć o spływających po nagim
ciele kroplach. Ani o zapachu płynu do kąpieli, który pieni się w zgrabnych
palcach.
Dlaczego to
wszystko nie chciało opuścić jego głowy?
Otrząsnął się
i skupił na czymś innym. Dzisiejszy wieczór przecież był bardzo fajny. Dużo się
śmiali i znów pokazali, że potrafią się bawić. Nawet jeśli zadania były
żenujące, nikt się nie wycofał. Do tego te przygody nad wodą. Jazda na
dmuchanym bananie, potem ta paralotnia… To o tym powinien rozmyślać, a nie…
- Co tam
porabiasz?!
V wskoczył na
jego plecy, przyduszając go do łóżka i zaglądając mu przez ramię. Pomoczył jego
szyję jeszcze nie wysuszonymi włosami. Dzieliły ich od siebie tylko puchate
szlafroki.
No i jego
próby diabli wzięli.
- Chcesz mnie
zabić?
Udawał
niewzruszonego, dalej grając na komórce. W końcu nie pierwszy raz tak razem
leżeli. To przecież nic takiego.
- Jak to
możliwe, że masz wyższy poziom niż ja?! - oburzył się V i spróbował wyrwać mu telefon,
by lepiej przyjrzeć się wynikom na ekranie.
- Bo jestem
lepszy. - Jungkook wyciągnął dalej ręce, aby znalazły się poza zasięgiem palców
Tae. - Twoje łóżko jest tam, idź spać.
Tae jęczał i
wiercił się na nim, ale ostatecznie westchnął i przyjął stan bezwładności.
Teraz Kookie naprawdę poczuł jego ciężar.
- Dusisz.
- Nie chcę
jeszcze spać… - wyburczał mu w ramię.
- To co
chcesz?
- Pośpiewajmy.
- O tej
godzinie?
- Proszę!
Tylko jedną piosenkę! - złożył dłonie i zaczął go błagać.
- Nie mam
ochoty znów dostawać przez ciebie opierdolu od ludzi z hotelu. Po za tym jutro
mamy samolot.
- Jedno
karaoke. Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę… - Usta V były
coraz bliżej jego ucha. Młodszy wiedział, że tę agonię może zakończyć tylko w
jeden sposób.
- Dobra, ale
zejdź ze mnie.
Tae przeturlał
się na bok i obdarzył go swoim najpiękniejszym uśmiechem. Kookie musiał aż
wstrzymać oddech.
- Jesteś
najlepszy.
- To wybieraj
piosenkę - rzucił mu telefon i musiał odwrócić głowę, bo się zarumienił.
Co się z nim
do cholery działo?
***
Jimin i Suga wspólnie
korzystali z łazienki, myjąc razem twarze i zęby, przy okazji wesoło
rozmawiając. Yoongi był już słodko śnięty, ale starał się dzisiaj wyjątkowo
długo dotrzymywać mu towarzystwa.
Park dalej
rozmyślał nad jedną rzeczą i w końcu nie wytrzymując, musiał poruszyć ten
temat.
- Nadal go
masz. - Wskazał nieśmiało na pierścionek, chcąc zabrzmieć naturalnie.
- Och, racja.
Jest całkiem ładny - obejrzał go jeszcze raz i zaczął ściągać. - Już ci oddaję.
- Nie, nie,
możesz go sobie zostawić! - zareagował dość szybko.
Yoongi
spojrzał na niego z zaskoczeniem. Pierścionek był już prawie w połowie jego
palca.
- Serio?
- Tak.
Jimin tak się
zawstydził, że musiał się odwrócić. Nie wiedział, czemu to robi. Może po prostu
chciał, by ten pierścionek w jakiś sposób był czymś wspólnym między nimi?
- Ale to twój
ulubiony.
Zdziwiło go
to, że pamiętał. I trochę zaniepokoiło.
- Tobie w nim
lepiej. Po za tym, mam ich jeszcze wiele - wzruszył ramionami, by wyglądało na
to, że wcale mu nie zależy.
- Park.
Jimin zamarł,
słysząc taki poważny ton. Skrzyżował z nim wzrok w lustrze.
- To naprawdę
były fajne oświadczyny. - Suga uśmiechnął się słodko i puścił mu oczko,
pokazując, że cieszy się z prezentu.
Jimin
spąsowiał i zaśmiał się nerwowo.
- Głupek.
Tylko tyle
potrafił odpowiedzieć i uciekł do sypialni.
Serce znów
rwało mu się na wolność. Miał ochotę ostro zakląć, co mu się raczej rzadko
zdarzało. Nie chciał słyszeć, ani czuć takich rzeczy. One sprawiały, że tylko
bardziej cierpiał. Te słowa przeszywały i raniły, a jednocześnie były cudowne i
sprawiały mu ogromną radość. Nie wiedział, co jest gorsze, ani co powinien z
tym zrobić. Bał się, że wszystko zepsuje.
***
Samolot mieli po
południu, więc to był ich pierwszy poranek, kiedy nikt nie wyciągał ich z łóżek
o idiotycznie wczesnej porze. Odespali szalone noce i spokojnie się spakowali, a
potem wyruszyli powoli na lotnisko. Bangtani ze smutkiem żegnali Malezję
wiedząc, że w Korei czeka ich ciężka praca nad comebackiem. Na odprawie prawie
nikt się do siebie nie odzywał. Myślami byli już na sali treningowej lub scenie
koncertowej. Nowy koncept miał być im przedstawiony wieczorem i byli ciekawi, jaką
piosenką tym razem będą podbijać serca ARMYs. Wierzyli, że wytwórnia ich nie
zawiedzie. Do tej pory bardzo dobrze rozplanowała ich karierę. Niestety łączyło
się to z niemalże nadludzkim wysiłkiem, więc zespół był wdzięczny za
sprezentowane wakacje. Teraz znowu byli gotowi na wszystko.
Lot minął im
na oglądaniu filmów, spaniu i jedzeniu. Pogoda w Korei nie była tak piękna jak
na malowniczych wyspach, ale chłopcy z przyjemnością zaciągnęli się znajomym
zapachem powietrza i wrócili do domu z uśmiechami na twarzach. Byli
podekscytowani wieczorem i zanim się rozpakowali, usiedli przy jadalnym stole, czekając,
aż któryś z menagerów przyjdzie i powie im, z czym będą musieli się niedługo zmierzyć.
- Nie
ściągniecie nawet butów? - zaśmiał się ich menadżer Sejin.
- Już dłużej
nie wytrzymamy, proszę mówić.
Słowa RM
zostały potwierdzone przez resztę chłopaków poprzez energiczne kiwanie głowami.
Wszyscy tłoczyli się w malutkim pomieszczeniu, wypełniając każdy centymetr
podłogi. Staff tylko westchnął. Przetrzymali ich jeszcze chwilę w niepewności,
ciesząc się widokiem tak zaangażowanych artystów. W końcu jednak padły te
słowa, na które wszyscy czekali.
- Wchodzimy z Fire.
Ich menadżer
mógłby przysiąc, że słyszał, jak całej siódemce zatrzymują się serca.
- Naprawdę? - szepnął
Jimin.
- Już? - Hobi
złapał się za głowę.
Bangtani
spojrzeli po sobie niedowierzając, że nastała ta chwila. W ich oczach malowała
się radość i euforia, ale także strach i obawy. Czy byli na to gotowi? Zaczęli
się przekrzykiwać, wyrzucając z siebie miliony pytań i zalewając nimi
skonsternowanych opiekunów. Przerwali im, prosząc, by się uspokoili.
- To najlepszy
czas, a ta piosenka nie może dłużej czekać. To decyzja wytwórni. - Menadżer
spoważniał. - To będzie przełom. Tym comebackiem planujemy wspiąć się na same
czołówki list przebojów. Wiemy, że ten utwór i przede wszystkim WY jesteście w
stanie to zrobić. Oczekujemy, że będziecie ćwiczyć i starać się jeszcze bardziej
niż dotychczas. Macie pokazać nam determinację jakiej jeszcze nie widzieliśmy.
I przede wszystkim wiarę. Myślę, że dojrzeliście już na tyle, że możemy
wyciągnąć na stół silniejsze karty.
Bangtani
wyprostowali się dumnie pomimo ciężaru, jaki spadł na ich barki. Nie
przypuszczali, że zostaną obdarzeni takim zaufaniem. Kiedyś nie rozumieli,
dlaczego Fire zostało im odebrane i
nie ujrzało światła dziennego wcześniej. Lecz z czasem zdawali sobie sprawę, że
każda ich piosenka i przede wszystkim oni, muszą być na to gotowi. Świat muzyki
i kariera nie były tak łatwe, jak im się początkowo wydawało i teraz ze zdecydowanie
większą pokorą przyjmowali wszystkie nagany i zadania oraz bez sprzeciwu akceptowali
decyzje ludzi bardziej doświadczonych. Słuchali więc, jak wytwórnia widzi ten
comeback. Mówili z kim nawiązali współpracę, kto ich będzie uczył choreografii,
gdzie i jak będą rozkładać godziny prób, kiedy znajdą czas na życie i ogólne
plany programów, do których zostali zaproszeni.
- Zaczynamy od
jutra.
Wszyscy
przełknęli ślinę i pożegnali staff z wizjami dwunastogodzinnych treningów bez
prawie żadnych przerw. Na szczęście bardzo kochali ten utwór i sama perspektywa
wykonania go na scenie dla fanów była tego warta.
- Ale jestem
podekscytowany!
- To naprawdę
się dzieje!
- To będzie
miazga!
- Tak długo na
to czekaliśmy!
Cały zespół
zebrał się w pokoju V, Jimina i J-Hope’a. Rozłożyli się na łóżkach i podłodze,
przeżywając usłyszane informacje.
- Wiecie, że
teraz nie ma żartów? - Namjoon spojrzał na nich poważnie. - Ta choreografia
jest równie trudna, jak ta do Dope, o
ile nie trudniejsza. Plany wytwórni są napięte, będziemy wykończeni. Będziemy
wracać zmordowani. To będzie czyste szaleństwo.
- Wszystko, co
do tej pory nas spotkało, przygotowywało nas na tę chwilę. - Yoongi nie okazał
cienia strachu.
- Jesteśmy gotowi.
- Tae był zdeterminowany.
- Damy radę. -
Jungkook czuł ekscytację.
- Musimy. -
Jin zacisnął palce na spodniach.
- Dla ARMYs - podsumował
J-Hope.
Zebrali się w
kręgu i utworzyli wieżę ze swoich rąk.
- Dla ARMYs - powtórzyli i przypieczętowali to wspólnym okrzykiem.
Dodało im to energii.
- Ach… Już
widzę tą krew, pot i łzy… - westchnął Hobi, padając na pościel.
- Tak powinna
nazywać się nasza kolejna piosenka - zaśmiał się Jin, widząc oczami wyobraźni siebie
i swój taniec.
Suga
przekrzywił głowę i wymienił spojrzenia z Rapmonem.
Kookie wiedział,
że jakiś pomysł zaświtał im w głowach. Był dumny ze swoich hyungów. Potrafili
pisać naprawdę niesamowite utwory. Czasami sypali nimi jak z rękawa, godzinami
ślęcząc nad kartkami i zapełniając je w szaleńczym tempie. Nie był w stanie
pojąć ich geniuszu, więc oddawał się ćwiczeniom tanecznym, by chociaż w ten
sposób im dorównać. Każdy z Bangtanów miał swoją rolę w zespole i starał się
wypełniać ją jak najlepiej. Był gotowy spełnić wszelkie oczekiwania.
Spojrzał na V,
który myślami błądził gdzieś daleko.
- Coś cię
niepokoi?
Chłopak ocknął
się i spojrzał na maknae. Uśmiechnął się.
- Trochę boję
się o pogodzeniu tego z dramą. Ale powinno być dobrze. Chyba.
Kookie objął
go ramieniem i dodał otuchy.
- Jakby co,
masz u mnie prywatne douczanki po godzinach.
V zaświeciły
się oczy, co było dla chłopaka najlepszym prezentem.
Uwierzył, że
dadzą radę.
Te scenki par xDDD jeblam!
OdpowiedzUsuńEwidentnie czuć nastrój BTSów, i ta postawa Sugi! Dosłownie widzę te jego zmrużone oczy i słyszę ten znudzony, grobowy głos, i panikę Jimina, i głupawkę V <3
Świetny rozdział ;*