piątek, 24 marca 2017

Z ukrycia



Tytuł: Z ukrycia
Zespół: BTS
Rodzaj: One-shot
Pairing: VxJungKook
Uwagi: +18



     Sięgnął ręką do palców swojej lewej stopy. Jungkook pochylił głowę i ciągnął, czując jak mięśnie się napinają. Lekkie mrowienie w podudzie, cichy trzask w kostce, wstrzymany oddech. Raz, dwa, trzy i puścił, robiąc to samo z drugą stroną. Powtórzył ćwiczenie kilka razy, a potem powoli wstał i przeciągnął się ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Słyszał głos swojego choreografa, ale myślami błądził gdzieś indziej, obejmując spojrzeniem swoich czarnych oczu  pomieszczenie, w którym się znajdował z innymi tancerzami. 
   Ludzie biegali wokół nich z kamerami, pod nogami plątało się mnóstwo kabli, niektórzy krzyczeli, coś trzaskało w tle. Ustawiano światła, poprawiano makijaże, ubierano się w stroje lub czytano scenariusz. Wszystko to osadzone było w wielkiej hali, podzielonej na mniejsze sektory, imitujące oddzielne pomieszczenia. Były takie, które wyglądały jak zwykłe, domowe pokoje, klasy, sale ćwiczeń  lub sklepy. Mieli nawet teatralną scenę. Zawsze lubił to dziwne uczucie, kiedy wychylając się zza jednaj ścianki, znajdywał się w innym świecie. Zupełnie jakby zwiedzał  porządnie urządzony domek dla lalek albo potrafił się teleportować.
     Westchnął, żałując, że dzisiaj mieli ostatni dzień zdjęć.
     Drama którą nagrywali powoli się kończyła. Główny bohater miał wyznać dziewczynie miłość i złożyć na jej wargach słodki pocałunek. Żeby zdobyć się na odwagę i zyskać jej uwagę, wystąpił w szkolnym konkursie, układając piosenkę ze swych miłosnych słów. Jako, że była to seria osadzona w liceum artystycznym, nie mogło zabraknąć innych talentów w tym fachu, jak na przykład tancerzy. Jungkook był jednym z nich.
   Zawsze podziwiał prawdziwych aktorów, którzy potrafili nie dość, że spamiętać wszystkie teksty to do tego tak dobrze je odegrać. On sam nie miał do tego talentu, choć co innego, gdy chodziło o taniec. Dlatego między innymi się tutaj znalazł. W finałowej scenie miał również wystąpić jako jeden z uczestników konkursu i być w zespole stworzonym przez antagonistę głównego bohatera, również walczącego o serce tej samej dziewczyny. Nie było to może wiele, ale przecież takich ludzi też potrzeba, prawda?
     Ale co najważniejsze... Mógł pierwszy raz zobaczyć go na żywo. Kim Tae-Hyung'a.
     Już pierwszego dnia, gdy tu przyjechał, nie mógł oderwać od niego wzroku. Jako główny bohater zawsze przechadzał się z największymi sławami, jadł z dala od reszty zespołu i właściwie tylko wpadał i wypadał na zdjęcia, będąc rozchwytywanym przez fotografów, reporterów czy fanów.
Wcześniej wcale nie był taki popularny. Kooki pamiętał jeszcze filmy czy reklamy, w których przewijał się jego idol, wcale nie mając pierwszoplanowych ról. To był jego pierwszy raz, który miał wszystko zmienić. Do tego wielu już poznało się na jego talencie, co równocześnie tylko utwierdzało w przekonaniu, że odniesie sukces.
   Jung nie dziwił się temu wcale. Mężczyzna był do tego jak najbardziej odpowiedni. W role zawsze wkładał całe serce. Był tak autentyczny, że Kooki zastanawiał się czasem, czy to tylko film czy rzeczywistość. Do tego roztaczał wokół siebie ciepłą aurę. Wszyscy go lubili, wszystkich potrafił rozweselić, układając usta w tym swoim specyficznym uśmiechu. Śpiewał genialnie, poruszając całe studio, do tego nienagannie tańczył, co przyznał mu przecież sam swoim chłodnym, zawodowym okiem. No i był przystojny. Cholernie przystojny.
     Nie mógł temu zaprzeczyć. Jungkook wpatrywał się w niego jak w obrazek, podziwiał zarys mięśni pod koszulką, uciekał wzrokiem od spojrzenia ciemnych oczu, które go paliło. Momentami aktor potrafił być słodki i niewinny jak baranek, a zaraz potem seksowny i drapieżny jak gepard.
     Był po prostu dla niego idealny i kiedy dowiedział się, że tancerze z jego szkoły będą brali udział w kręceniu dramy, w której Tae będzie miał główną rolę, o mało nie dostał zawału.
To nie tak, że się zakochał. Po prostu mu imponował. Był jego fanem od dawna, byłoby więc dziwne, gdyby nie czuł ekscytacji związanej z tym projektem. Prawda?
     Jednak kiedy zobaczył go po raz pierwszy, już nie był tego taki pewny.
     Co innego zawsze sobie wyobrażać, a co innego zmierzyć się z tym na żywo. To już nie była gdzieś tam żyjąca, nieosiągalna osoba. Tym razem uścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się tak czarująco, że nie potrafił wydukać ani jednego słowa.
     I tak mijały dni i miesiące. On, zawstydzony swoim słabym, pierwszym wrażeniem, nie potrafił się przemóc i jakoś zagadać do aktora. Po za tym, to było trudne ze względu na towarzystwo, w którym wciąż się obracał. Otaczali go znani ludzie, a on należał przecież tylko do grupki mało znaczących tancerzy, statystów, którzy mieli udział jedynie w kilku scenach.
     Sytuacje w których jednak mieli styczność, były bardziej żenujące, niż ich pierwsze spotkanie.
     Drugi raz nadarzył się szybko, gdy śpiesząc się na rozgrzewkę zgubił się pomiędzy planami filmowymi. Pociągnął nogą kabel i przewrócił stolik, na którym leżał jeszcze niespięty scenariusz Tae. Zamiast zatrzymać się jak człowiek i pomóc mu zbierać kartki, machnął mu tylko przepraszająco ręką i poleciał na próbę. Policzki paliły go przez to cały dzień. Potem obiecał sobie, że jakoś go za to przeprosi. Czaił się jak jakiś stalker i nie potrafił przebić się przez wianuszek ludzi, którzy zawsze go otaczali. Jednakże nadarzyła się idealna okazja. Korzystał sobie spokojnie z łazienki w samotności i opłukiwał twarz, kiedy nagle usłyszał głos idola za drzwiami. Spłoszony wskoczył do pierwszej lepszej kabiny i wstrzymał oddech, by nie było go słychać. Byli całkowicie sami, ale nie potrafił tego wykorzystać. Takich sytuacji było wiele i albo robił z siebie idiotę, albo uciekał. Zwykle kończyło się na tym, że obserwował go zza kulis i podziwiał jego aktorską grę.
   Znów westchnął wiedząc, że zmarnował swoją szansę od losu. Pogodzony z tym postanowił w ostatni dzień dać z siebie wszystko i wypaść dobrze na planie. Dziś kamera miała mieć go szczególnie na oku. Kto wie, może dostrzegą go też gdzieś dalej i znów będzie miał okazję zatańczyć w jakiejś dramie?
   Po rozgrzewce przećwiczyli jeszcze kilka razy układ i dostali przerwę. Kooki sięgnął po wodę i udał się na zewnątrz zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Długie przebywanie wśród takiej ilości ludzi go męczyło. Patrząc, czy nikt za nim nie idzie, zniknął za bocznymi drzwiami.
W jego nozdrza uderzyła słona i odświeżająca bryza.
     Lubił to miejsce. Hale filmowe były budowane blisko morza ze względu na zapotrzebowanie na sceny na plaży. Pracownicy również mogli się tu zrelaksować i nie omieszkał z tego nie korzystać. Podszedł do barierki dzielącej go od stromej wydmy i zapatrzył na fale. Dziś był bezwietrzny dzień.  Zaczynało zmierzchać i niebo zabarwiło się na purpurowy kolor. Przymknął oczy i wsłuchiwał się w krzyki mew.
     Nagle coś przykuło jego uwagę. U podnóża schodów prowadzących na plażę, siedziało dwoje ludzi dość blisko siebie. Chciał olać zakochaną parę, ale gdy zobaczył profil mężczyzny, troszkę się zdziwił. Para zaczęła się całować. Był to aktor, który grał przeciwnika Tae w jego miłości do głównej bohaterki. Obserwował go chwilę zastanawiając się, co to za dziewczyna, ale szybko ją poznał.
Ku jego zdziwieniu była to sama główna aktorka. Był w takim szoku, że nie potrafił się ruszyć.
     Obok niego nagle rozległo się ciche parsknięcie.
     Podskoczył przerażony, jakby sam robił coś nielegalnego i zamarł, gdy poznał osobę, która znienacka się pojawiła.
     Kim Tae-Hyung również patrzył na migdalącą się parę, uśmiechając się lekko. Dzielił ich zaledwie metr od siebie. Kooki zagapił się na jego twarz nie mogąc oderwać wzroku od dziwnie smutnych i zamyślonych oczu. Z bliska wydawał mu się jeszcze doskonalszy. Nie wiedział jakim cudem tak cicho się do niego podkradł. Nie wiedział co robić. Nogi wrosły mu w ziemię więc nie było mowy o ucieczce. Cisza trwała dość długo i przez jej niezręczność, poczuł się w obowiązku ją przerwać.
     - M-myślałem że to ty masz z nią romans.
     No pięknie. Mógł zagadać o cokolwiek. Ale nie. Musiał poruszać akurat ten temat. Co prawda wcale nie gadał głupot, wiele magazynów i wywiadów do tego nawiązywało. Po za tym, nie było dziwne, że główni aktorzy się ze sobą schodzili. Dlatego tym bardziej zaskoczyła go ta sytuacja, już nie mówiąc o dziwnym przekręceniu w żołądku.
     Tae spojrzał na niego i uniósł brew, wyginając swe usta w jeszcze szerszym uśmiechu.
     Kooki aż przełknął ślinę.
     - Dlaczego tak myślałeś?
     Nie chciał mówić, że uległ tym wszystkim plotkom. Jednak co miał na to poradzić? Dziewczyna była piękna, więc dlaczego nie? Po za tym... wszystko co dotyczyło właśnie Tae było dla niego szczególnie istotne. Nawet ten romans.
     - Bo wyglądałeś na smutnego.
     Z ust Tae znikł uśmiech i spojrzał teraz na niego znacznie poważniej. Zastanawiał się czy nie powiedział czegoś nieodpowiedniego. Tancerz myślał, że zaraz umrze na zawał, jeżeli jego serce nie przestanie tak szaleńczo bić. Do tego nie pomagało mu to, że sam stał w luźnej przepoconej koszuli, a jego idol w rockowej, groźnej stylówie, w której uważał, że wygląda obłędnie dobrze. Nie dość, że wyskoczył z czymś tak śmiałym, to jeszcze gapił się chyba zbyt intensywnie, bo na usta aktora nie powracał uśmiech.
     - Przepraszam, jeżeli cię obraziłem! J-a tylko...
     Musiał wyglądać jak spłoszone i przerażone kaczątko, bo Tae wybuchnął śmiechem. Kookie poczerwieniał po same uszy i spuścił wzrok.
     - Na smutnego, mówisz... - zamyślił się i jeszcze raz spojrzał na zakochaną parę. Jungkook nie mógł oprzeć się wrażeniu, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Podejrzewał, że niewiele dzieliło go od wyciągnięcia prawdy. Z jednej strony bardzo chciał ją znać a z drugiej bał się. - Jesteś jednym z tancerzy, prawda?
    Pokiwał głową, oddychając z ulgą na zmianę tematu, i miło mu było, że Tae go kojarzy. Miał tylko nadzieję, że nie z tych wszystkich wpadek...
     - Dajmy dzisiaj z siebie wszystko.
     Kooki prawie westchnął na głos, gdy idol obdarzył go jednym ze swoich najcieplejszych uśmiechów. Temat się urwał, a zaraz potem wrócili do środka. Stanie tu z nim było prawie jak sen, a on znów zmarnował szansę na zbliżenie się do niego. Dlaczego był taki nieśmiały? Znów za długo zawiesił na nim wzrok i został na tym przyłapany. Czy można się bardziej pogrążyć?

***

     Scena drżała, gdy z zespołem wykonywali ostatni układ. Czuł, jak muzyka płynie mu we krwi, jak ciało ogarnia euforia. Światła delikatnie go raziły, a dym i kurz drażniły nozdrza. Pot lał się z nich wszystkich, a on czuł się jak ryba w wodzie. Zachwycone spojrzenia widowni go podniecały i uśmiechnął się, przejeżdżając ręką po koszulce na brzuchu, odsłaniając delikatnie naga skórę i oblizał usta. Wtem trafił na tęczówki, których pożądał najbardziej. Ich wzrok się spotkał, a ciało przeszedł prąd. Tym razem czuł, że dał z siebie wszystko. Pokazał to, co najbardziej chciał, by Tae zobaczył. Swoją pasję, dzikość i pragnienie. Tym razem to on błyszczał i nic nie było w stanie go powstrzymać. Muzyka skończyła się szybciej, niż tego chciał. Jak w transie schodził ze sceny i padł na najbliższą ławkę. Tym razem i ich zespół zdobył liczne pochwały, wiele osób klepało go po ramieniu mówiąc „dobra robota” pomimo tego, że byli tylko dodatkiem do sceny drugoplanowego bohatera. Później nie mógł już dostrzec Tae. Popijając wodę rozglądał się na boki zawiedziony, że stracił go z oczu. Potem dostrzegł go już na scenie gdy ten znów wrócił do odgrywania swojej roli. Był zawiedziony, że ich intymny kontakt trwał tak krótko. Jego spojrzenie podczas występu zachowa w swoich wspomnieniach na bardzo długo. Nawet gdyby podsunęła mu je wyobraźnia.
   Nadszedł czas na finałową scenę. Kooki wstrzymał oddech, gdy z głośników wydobył się miękki głos aktora. Na żywo było to jeszcze bardziej niesamowite. Dostał momentalnie gęsiej skórki i przymknął oczy. Śpiew go wypełnił, słowa o miłości wzruszyły, a serce przyśpieszyło. Wstydził się tego, że przypisywał to sobie. Nie wiedział co dokładnie nim kieruje ale ten mężczyzna go do siebie przyciągał bardziej, niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej. Chciał być bliżej niego a nic więcej nie zrobił. Nie miał odwagi i z jednej strony nie powinien się obwiniać, a z drugiej żałował. Tak bardzo, że to aż bolało.
   Gdy piosenka dobiegła końca, Kooki przypomniał sobie jak się oddycha. Aktorzy poprzebierani za uczniów wiwatowali, a Tae zszedł ze sceny i kierował się w stronę płaczącej aktorki, którą poruszyły słowa piosenki.
     Jung poczuł, jak żołądek ściska mu się boleśnie, gdy połączyli swe usta. Ukłucie zazdrości prawie zwaliło go z nóg.
    Jak ciepłe ma dłonie? Jak miękkie są jego wargi? Jak smakuje wnętrze jego ust? Nigdy nie miał się przekonać.
     Musiał wyjść.
***
   Dopił piwo i gniotąc plastikowy kubeczek, wrzucił go do najbliższego kubła. Z okazji zakończenia zdjęć mieli pożegnalną imprezę na plaży. Przeciągał zostanie na niej jak najdłużej, ale powoli musiał się zbierać na pociąg. Był zawiedziony, bo nigdzie nie widział Tae. Prawdopodobnie już udzielał jakiś wywiadów. Chciał jeszcze ostatni raz porozmawiać. Albo chociaż na niego spojrzeć. Jakoś wewnętrznie nie czuł, że się z nim pożegnał. Pewnie dla aktora nie miało to żadnego znaczenia, ale przez to wypełniała go dziwna pustka.
   Nie mógł dłużej czekać. Podziękował za zaproszenie i pomachał kolegom. Żołądek dalej nieprzyjemnie mu się ściskał, gdy wsiadał do taksówki. Smutnym wzrokiem wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo i  westchnął, słuchając smutnej piosenki w radiu.
   Ten czas zleciał mu tak szybko. Zupełnie jakby wybudził się ze snu i odkrył, że to wcale nie była prawda. Znów wracał do szarej rzeczywistości. Znów będzie mógł żyć tylko marzeniami, bez nadziei, że cokolwiek zmieni. Bo przecież nie mógł dostać lepszej szansy, prawda?
   Dał taksówkarzowi nieświadomie solidny napiwek i wysiadł.
   Stacja była opustoszała. W końcu był środek nocy. Była dość stara i nie zdążyli jej jeszcze wyremontować na bardziej nowoczesny styl, jednak taka bardziej mu się podobała. Wyglądała jak z  jakiegoś teledysku.  Rozejrzał się po oświetlonym peronie i zapatrzył w ćmy krążące wokół żarówek.
   Było tak spokojnie i cicho. Pociąg jeszcze nie nadjeżdżał.
   Czuł, że boli go serce. Jakby coś straciło. Czuł się tak żałośnie, że zaczęło go to wkurzać. Nie mógł ze sobą wytrzymać, dlatego odłożył plecak i wyciągnął telefon. Musiał się wyżyć. Przejechał palcem po liście piosenek i wybrał jedną ze swoich ulubionych. Włączył ją i odłożył komórkę na bok.
Rozległy się dźwięki spokojnego bitu i pianina. Zamknął oczy i wsłuchał się w początek utworu, czując, jak się wycisza. Gdy usłyszał głos piosenkarza, dał się ponieść tańcu. Delikatnie, jak obracany na wietrze liść. Powietrze łaskotało jego skórę i głaskało kosmki włosów. Był lekki i wolny. Pozwolił uczuciom wypłynąć, pozbywając się żalu.
     Bez widzów, tylko on i śpiew Tae.
     Uwielbiał jego piosenki. Uwielbiał do nich tańczyć. Ta chwila wydała mu się w pewien sposób magiczna. Uśmiechnął się delikatnie. Piosenka dobiegała końca.
   Wtem zamarł.
   W ciemnej części peronu rysowała się czarna sylwetka. Ktoś go obserwował.
Zachwiał się i udając, że tylko się rozgrzewa a nie tańczy, wykonał kilka chaotycznych ruchów, przez co musiał wglądać jak paralita. Długo go ten ktoś obserwował?
     Usłyszał charakterystyczne parsknięcie i jego serce się zatrzymało.
     Postać zaczęła wyłaniać się z cienia. Gdyby nie to, że nogi miał jak z waty, pewnie rzuciłby się pod nadjeżdżający pociąg.
     Czuł się żałośnie, gdy Tae-Hyung podszedł do niego, a w tle dalej leciała jego piosenka. Chyba większej głupoty nie mógł odwalić. Paliło go całe ciało ze wstydu, chciał się zapaść pod ziemię. Nawet nie mógł spojrzeć mu w oczy. W myślach zadawał sobie tylko pytanie, skąd ten człowiek się tutaj wziął.
     Tae stał przed nim, z wyciągniętym przed siebie jego telefonem. Wziął go po drodze z ławki. Kooki odebrał go szybko od niego i wyłączył w pośpiechu utwór.
     - Ja... tego... bo...- miał potrzebę wytłumaczenia się z tego zawstydzającego spektaklu, ale przeszkodził mu hałas.
     Pociąg wjechał na peron, rozwiewając im włosy. Kookie przełknął ślinę gdy ciemno-orzechowe oczy przeszywały go na wskroś. Błyszczały się jak gwiazdy. Drzwi do wagonu się otworzyły, a aktor poprawił na plecach swój plecak i wskoczył do środka.
     Dlaczego to się działo? Przecież nie powinien tutaj z nim być.
     - Wsiadasz? - Zapytał Tae wesoło, chowając twarz za maseczką i przekręcił zaciekawiony głowę.
Kooki szybko chwycił swój bagaż i wskoczył do środka. Czuł się jak w transie.
     - Chodź.
     Podążył za aktorem, mijając rzędy siedzeń. Zaciskał palce na ramiączku plecaka tak mocno, że prawie ich nie czuł. Minął swoje zarezerwowane miejsce i szedł dalej za Tae. Na szczęście nikt nie zwracał na nich uwagi. Minęli wagon bezprzedziałowy i weszli do tego z przedziałami. Chłopak pokazał mu jeden z nich i puścił przodem.
     No tak, pewnie jako aktor mógł zarezerwować sobie jeden na wyłączność.
     Nie był to przesadzony luksus, po prostu był to komfort podróżowania bez ludzi. Siedzenia ani wystrój niczym się nie różniły od tego, co mijali. Stał chwilę i patrzył, jak Tae się rozgaszcza i siada wygodnie na jednym z foteli koło okna. On dalej stał jak słup, nie wiedząc co robić.
     - Nie siadasz?
     Wzdrygnął się i usiadł nie zdejmując nawet kurtki. Zapach Tae go obezwładniał. Wybrał siedzenie naprzeciwko, nerwowo pocierając kłykcie. Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Czuł na sobie jego wzrok ale nie potrafił podnieść głowy.
     - Często tańczysz do moich piosenek?
     Poczuł się jeszcze gorzej. Jak miał się z tego w logiczny sposób wytłumaczyć nie zdradzając tego, co czuje?
     Tae zaczął się śmiać i tym bardziej Kookie skulił się w sobie.
     - Hej!- Chłopak zauważył, że wprowadza w swojego rozmówcę w stan depresji więc postanowił sprostować.- Nie śmieję się z ciebie... to było... niesamowite.
     Kooki odważył się na niego spojrzeć.
     - Jungkook, tak? Dobrze pamiętam? Serio. Świetnie... tańczysz.- Uśmiechnął się ciepło.- W życiu bym tak nie potrafił. Gdzie się uczyłeś?
     Zarumienił się, ale w końcu był w stanie normalnie odpowiedzieć. Nie mógł uwierzyć, że pamięta jego imię. Rozmowa popłynęła i nawet nie zorientował się, że gadają swobodnie. Tae bardzo zgrabnie przechodził z tematu w temat i wciągał go swoim urokiem i dobrym humorem. Dał się temu porwać nieświadomy, jak szybko bije mu serce. W międzyczasie sprawdzali im bilety i podali kawę. Miał ochotę by ta podróż nigdy się nie kończyła.
     - Ostatni występ był najlepszy. Dobrego macie choreografa.
     - Twój też.- powiedział Kooki, zanim się zastanowił. W sumie Tae nie oceniał konkretnie jego tylko całość, a sam znów wyskoczył o krok dalej. Przed oczami stanęła mu scena pocałunku.- To znaczy... śpiew. Lubię jak śpiewasz.
     Oczywiście chciał to powiedzieć w inny sposób, a wyszło jak zwykle. Zdecydowanie w życiu nie potrafił ugryźć się w język. Z jednego bagna w większe.
     Zapadła niezręczna cisza. Nagle bardzo zainteresował go widok za oknem. Słońce zaczynało powoli wschodzić. Z niepokojem odkrył, że będzie musiał niedługo wysiadać. Jak to się stało, że czas tak szybko płynął? Bał spojrzeć na swojego współpasażera, ale ostatecznie to zrobił, czego pożałował.
     Tae patrzył na niego... Jakoś tak inaczej. Jakby się nad czymś głęboko zastanawiał i  jeszcze jakby... wyzwaniem? Zainteresowaniem?
     Z głośniczków cichutko odezwał się głos konduktora o najbliższej stacji.
     - Zaraz wysiadam.- Powiedział, klepiąc się w uda, udając że wcale nie było niezręcznej sytuacji. - Dzięki za zaproszenie, nigdy nie myślałam, że przejadę się pierwszą klasą.- Rozprostował stawy.
     - Już?- Zapytał zdziwiony i wyraźnie posmutniał. Przygryzł dolną wargę gdy Kooki zakładał plecak.- Szkoda.
     Tancerz zamarł. Nie chciał tego słyszeć. Ich drogi raczej już się nie zejdą, powinien się cieszyć, że w ogóle miał okazję tak długo z nim pogadać. Tyle powinno mu starczyć.
     Pociąg powoli zwalniał. Powinien udać się na korytarz ale coś go powstrzymywało.
     - To już twoja stacja.
     - Tak.
     Dalej siedział. Musiał mieć tępy wyraz twarzy bo Tae znów się zaśmiał.
     - Rany, jaki ty jesteś słodki.
     Kook spalił ostrego buraka.
     - Nie prawda!- Wbrew pozorom z jego ust to stwierdzenie bardzo mu się podobało.
     - Idź, bo się nie powstrzymam i cię jeszcze pocałuje.
     Czas zwolnił. Tancerz zdawał sobie sprawę z tego, że to żart, ale przez to tym bardziej nie kierował się w stronę drzwi. Pociąg już stał. Miał niewiele czasu.
     Z ust Tae schodził powoli uśmiech. Atmosfera zrobiła się poważna.
     - A jeżeli naprawdę nie wysiądę?
     Nie wiedział skąd znalazł odwagę do wypowiedzenia tych słów. W sumie nic nie tracił, a mógł jeszcze obrócić to w żart. Tyle tylko, że aktor wcale nie wyglądał, jakby go to bawiło. Zaczynał tracić pewność siebie. Jeżeli chciał uciec, to miał na to kilka sekund... Wstał.
     Tae go wyprzedził i nie pozwolił mu chwycić za klamkę przedziału. Zatrzasnął drzwi i zasunął kotarki, nie patrząc na tancerza.
     Kookie zamarł nie wiedząc jeszcze, co się dzieje. Gdy jednak aktor spojrzał na niego i chwycił jego twarz w obie dłonie, puścił swój plecak. Ich oczy były coraz bliżej siebie i odruchowo zamknął powieki uświadamiając sobie, co się wyprawia.
     Poczuł na ustach jego wargi. Dreszcz podniecenia przeszył całe jego ciało. Były wilgotne, miękkie i ciepłe. Smakowały pitą jeszcze chwilę temu kawą i... czymś słodkim. Kooki chwycił się jego bluzy, by nie upaść i rozchylił usta, chcąc złapać oddech. Jęknął cicho, gdy język aktora to wykorzystał i polizał jego własny. Kciuki Tae gładziły jego żuchwę i szyję, a palce zaciskał na skórze, paląc ją żywym ogniem. Zbliżyli się bardzo blisko siebie, czując coraz większe ciepło w podbrzuszu. Pomieszczenie wypełniały ich urywane westchnienia
     W najśmielszych snach nigdy sobie tego w taki sposób nie wyobrażał. Właściwie to zastanawiał się, czy koledzy nie dosypali mu czegoś do piwa i nie leży teraz uchachany na plaży w półśnie z milionem zdjęć na instagramie.
     Pociąg lekko ruszył ale to wystarczyło, żeby się zachwiali. Kooki poleciał na siedzenie a Tae zawisnął nad nim, kolanem podpierając się między jego udami, a dłonie trzymając po obu stronach głowy. Nagle ich oczy znów się spotkały i zatrzymali się na chwilę.
     Oddychali szybko, układając sobie w głowie to, co zaszło. Magia chwili prysnęła.
     Tae się opamiętał i cofnął, siadając naprzeciwko niego i przeczesując włosy.
     Zapadła cisza, w której Kooki myślał, że oszaleje. Rumienili się oboje pod kolor ścian na które padały pierwsze promienie słońca.
     - Powinienem już iść.- Powiedział nie zastanawiając się nad tym. Po prostu chciał opuścić przedział. Czuł, jakby myślami był pod wodą.
     - Ale przecież ominąłeś swoją stację.
     Wstał i sięgnął plecak. Nagle Tae chwycił go za ramię.
     - Chyba nie będziesz skakał?
     - Wysiądę na następnej.- To absurdalne o czym mówili ale naprawdę zastanawiał się, czy rzeczywiście da się wyskoczyć.
     - Nie.- Powiedział mu poważnie.- Wysiądziesz ze mną.

***

   Całą drogę praktycznie się nie odzywali. Od stacji zabrała ich taksówka, a on nawet nie zapamiętał adresu, który aktor podał kierowcy. Równie dobrze mógł zostać uprowadzony i nikt, nigdy by się nie dowiedział, gdzie go zabrali. W dziwny sposób było mu to wszystko jedno. Po za tym... jakimś cudem dalej byli razem. Co więcej, jechał do jego domu jak gdyby nigdy nic. Zjechali z głównej drogi i wjechali w bardziej luksusowe uliczki. Już nie mijali bloków lecz ładnie urządzone domki w bardziej koreańskim stylu. Było więcej zieleni i przestrzeni. Całe osiedle położone było trochę wyżej od miasta, które wydawało mu się teraz ze wzgórza takie malutkie. Radio przyjemnie grało, mruk silnika powinien uspokajać, a on dalej siedział spięty. Tae pisał na telefonie i w ogóle na niego nie patrzył. Nie wiedział co powinien myśleć na temat tego wszystkiego.
     Zatrzymali się. Kooki wysiadł i oniemiał.
     Domek był drewniany ze strzelistym dachem z czarnymi dachówkami, otoczony białym kamiennym murkiem i powykręcanymi, małymi drzewkami. Miał jedno piętro i dość szeroki taras. Łączył elementy klasyczne z nowoczesnością i Kooki nie mógł się na to napatrzeć. Gdy przechodzili przez ogród dopatrzył się kilku wodnych oczek z przyjemnie pluskającymi wodospadami. Dom tworzył zakole z małym podwórkiem w którego środku znajdował się ładny pomnik w kształcie zrywających się do lotu ptaków.
     Jak ktoś, kto miał taką chatę zdecydował się na jazdę pociągiem? Nie wątpił w zdolności aktorskie swojego idola ale szczerze nie wiedział, że dorobił się i dysponuje on aż takim majątkiem.
     Tae przekręcił klucz w drzwiach i zaprosił go do środka.
     Kooki nieśmiało przeszedł koło niego i wyzuł się w przedpokoju z butów. W środku było równie elegancko i schludnie, co na zewnątrz. Zdecydowanie różniło się to od jego wyobrażeń na temat tego, jak Kim mógł mieszkać. Zwłaszcza obcując trochę z jego osobowością. Popołudniowe słońce tym bardziej nadawało ciepła pomieszczeniom. Przywitał się i rozglądał się ciekawie w poszukiwaniu innych domowników.
     - Jesteśmy sami.
     Tancerz przełknął ślinę. Taki gmach dla jednej osoby?
     - Chcesz coś do picia, jedzenia? - Tae podszedł do lodówki. Kuchnia łączyła się płynnie z salonem, od pokoju odgradzał ją podest z blatem i barowymi krzesłami.
     - Nie, dziękuję.
     - Nie jesteś głodny?- Zapytał zdziwiony.
     - Nie bardzo
     - Okej.
     - Powinienem już raczej wracać.
     - Dlaczego? Zaprosiłem cię. Przecież to z mojej winy nie wysiadłeś.- Powiedział grzebiąc w poszukiwaniu jakiegoś napoju. - To może piwo?
     Chciał skłamać i wykręcić się, że powinien się gdzieś spieszyć, ale gdy Tae wyciągnął dwie butelki i oparł się o balustradę kuchni z jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, nie potrafił powiedzieć słowa. Jego miękkie włosy lśniły w słońcu tak jak oczy, które go zahipnotyzowały. Jak on mógł tak swobodnie się zachowywać po tym, jak w pociągu...
     - Możesz skorzystać z łazienki, jest na piętrze.
     Skinął tylko głową i udał się we wskazanym kierunku.
     Gdy zniknął za drzwiami pięknie urządzonej łazienki z wanno prysznicem, osunął się na ziemię i schował twarz w dłoniach.
     Jest w jego domu! Są sami! Jeszcze niedawno się całowali! To wszystko było... tak bardzo nierealne.
     W ogóle ile powinien tu być? Nic go nie goniło. Powinien poczekać aż sam mu powie kiedy ma sobie pójść? Z miasta nie miał problemu dostania się do siebie ale...
     Za dużo myślał. W głowie mu się od tego zakręciło. Postanowił schłodzić się prysznicem.
Zimna woda zmyła z niego odrobinę wątpliwości. Wciąż nie mógł się odnaleźć w tym wielkim domu, ale musiał przyznać, że to przyjemna odmiana. Sam miał jedynie mieszkanie w którym najlepszy był jedynie widok z okna na park. Po za tym, było szare i ciasne, przez co częściej spędzał czas na dworze lub próbach, by przebywać w nim jak najmniej.
Gdy sięgnął po płyn do kąpieli, ze wstydem odkrył, że pachnie jak Tae, którego czasem mijał na korytarzach w hostelu w którym zatrzymali się na czas kręcenia dramy. To było absurdalne, że zwrócił uwagę na taką rzecz i do tego zarumienił się przy tym jak nastolatka.
     Szybko dokończył mycie i wychodząc zdał sobie sprawę ze nie ma ręcznika. Głupio mu było coś brać bez pytania czy grzebać mu po szafkach. Pomyślał, że go zawoła ale nagle narodził się problem.
     Jak powinien się do niego zwrócić?
     Formalnie czy nieformalnie?
     Określenie kim dla siebie są było tym trudniejsze, że komplikowały to nowe okoliczności.
     Podskoczył, gdy rozległo się pukanie.
     - Zostawiam ci pod drzwiami rzeczy na przebranie i ręcznik. Mamy chyba podobny rozmiar, więc powinno być okej. Zapomniałem ci ich dać.
     Bąknął niewyraźnie podziękowania i gdy upewnił się, że aktor odszedł, zabrał ubrania. Nie mógł patrzeć na swoje czerwone policzki w lustrze, gdy ubierał biały t-shirt należący do Tae. To było absurdalne, że tak na niego reagował. Co prawda był jego fanem, przecież to normalne, że człowiek  jak spotka swojego idola na żywo to traci głowę ale...  czy też gdy serce chce rozerwać mu żebra? Przez cały ten czas na planie... Każdą wolną chwilę poświęcał, by go obserwować z ukrycia. Te płynne gesty, usta wypowiadające kwestie, ten głos...
     Chlusnął sobie porządnie twarz jeszcze raz zimną wodą i wrócił do salonu na dole.
     Tae siedział już przebrany w luźnych desach na kanapie, zajadając się płatkami z miski i szczerząc do telewizora na jakiejś bajce. Jego włosy były mokre, więc najwyraźniej też brał już prysznic. Cóż... dwie łazienki w tym domu nie powinny go dziwić.
     Chłopak poklepał siedzenie koło siebie i wskazał na kuchnie mówiąc, że jak też chce jeść to może sobie zrobić.
     Kooki poszedł po płatki chcąc czymś zając ręce i również zaczął oglądać tv. Jedzenie miało jałowy smak. Leciała jakaś durna kreskówka o różowym psie, który wszystkiego się bał. Nawet była zabawna. Szkoda że nie mógł się na niej skupić. Odłożył w końcu miskę i znów zaczął się denerwować.
     Dalej nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
     - Czemu jechałeś pociągiem? - Zapytał chcąc jakoś przerwać ciszę. Po za tym miał okazję pogadać z nim normalnie, powinien skorzystać.
     - Jak dłużej jadę samochodem to mam chorobę lokomocyjną.- Zaśmiał się.
     - Serio? - Uśmiechnął się. Nie mógł uwierzyć, że nawet kogoś takiego może to dopaść. - To twój dom?
     - Powiedzmy. W tym wypoczywam. Po zdjęciach planowałem krótki urlop, dlatego tu przyjechałem.
     - Ładnie tu.
     - Możesz zostać na ile chcesz.
     Kooki nie rozumiał czego Tae od niego oczekiwał. Dlaczego to mówił? Czuł się winny?
    - Chyba nie powinienem.
    - To tylko propozycja
    Nagle znowu zrobiło się poważnie. Tancerz nie potrafił wytrzymać tego napięcia.
    - Dlaczego... dlaczego mnie pocałowałeś? - Mówienie przychodziło mu z trudem. Opanowywał drżenie rąk. Przez głowę przechodziło mu tysiące myśli. Czy zrobił to celowo, dla zabawy? Nabija się z niego?
     Tae zagryzł usta. Też wyglądał, jakby nie do końca wiedział co się z nim działo. Głęboko się zastanawiał, jakby próbował sobie coś przypomnieć lub coś analizował.
     - Po prostu. Nie mogłem się opanować.
     Kookie z zaskoczenia aż podniósł wzrok.
     Aktor nie wydawał się zawstydzony, raczej bardziej skołowany.
     - To było... nawet fajne.
     To było tak szczere, że gdyby Kooki stał, to na pewno by musiał znów usiąść. 
     - Ale... jestem facetem.
     - Łał, ja też.
     Tae uśmiechnął się tak rozbrajająco, że serce mu topniało. Oczy Kookiego zaszkliły się i musiał odwrócić wzrok. Nie wiedzieć czemu ciągle myślał, że to jakiś głupi życiowy żart.
     - Hej! Czekaj! To nie tak, że mnie to bawi! - Machał mu rękami przed nosem i odrobinę spoważniał, odkładając miskę z płatkami na bok i wyłączając telewizor.
     - A ta aktorka...?
     Tae przez chwile musiał się zastanowić, o co mu chodzi i dopiero po chwili przypomniał sobie ich rozmowę na plaży.
     - A... nie chodziło o nią.
     Tancerz teraz dopiero połączył fakty. Dlatego nie miał problemów z pocałunkiem... Dlaczego założył z góry, że może chodzić o dziewczynę a nie... mężczyznę? Ze wszystkich możliwych scenariuszy tego spodziewał się najmniej i to, co działo się wewnątrz niego było jakimś armagedonem. Był w tak głębokim szoku, że zwalniały mu procesy myślowe. O takich rzeczach raczej w gazetach nie piszą.
     - Ale to stare dzieje. Już nie ważne. - Wyglądał, jakby naprawdę już go to nie obchodziło. - A jak jest z tobą?
    - Co ze mną?
     Tae obrócił się do niego i podpierając ręką brodę, pochylił się do niego, lustrując go wzrokiem.
Był sam w domu z mężczyzną który go kręcił, który dodatkowo był gejem i jego marzeniem odkąd pamiętał. Miał przerąbane. Przełknął ślinę.
     - To byłeś ty, prawda?
     Na początku nie skojarzył, o czym aktor mówi.
     - Na próbach i planie. Zawsze stałeś za filarem. Prawda?
     Nie potrafił się odezwać. Nie był w stanie. Zaschło mu w gardle. Jak jeszcze by wspomniał o piosenkach to chyba zapadłby się pod ziemię. Do tego myśl, że został nakryty była jeszcze bardziej krępująca. Facet siedzący naprzeciwko niego zyskiwał coraz więcej pewności siebie.
     - Dlaczego wtedy nie wysiadłeś z pociągu?
     Chyba nie mógł dostać gorszego pytania.Czy powinien odpowiadać?
     - Podobam ci się?
     Miał wrażenie, że po prostu go sobie brał.
     Był tak przytłoczony pytaniami, że nie wiedział już, na którym powinien się skupić. Jego milczenie chyba jednak dawało wiele do zrozumienia, bo Tae coraz śmielej się do niego zbliżał. Jego ręce się tak spociły, że ledwo trzymał się oparcia skórzanej kanapy. Nie miał się też już jak cofnąć.
     - Bo ty mi bardzo. - Szepnął i pochylił się do jego ust. - Nie wierzę, że tak późno to dostrzegłem.
     Znów go pocałował. Miękko, namiętnie, ciepło. Przelewały się przez niego takie uczucia, że zapomniał o wszystkich zagmatwanych myślach. Chciał tylko czuć.
     Nie mając już oporów, zarzucił ręce na szyję Tae i oddał pocałunek, wplatając mu palce we włosy. Wdychał ten obezwładniający zapach. Poczuł ucisk w podbrzuszu i dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
Dotykali się z początku delikatnie, jakby byli zrobieni ze szkła. Ich przyspieszone oddechy było głośno słychać w tak cichym i odciętym od świata domu. Aktor delikatnie go pchnął, przez co Kooki wylądował na plecach. Tae zawisł nad nim i znów zaczął całować, zjeżdżając ustami do jego szyi.
Młodszy jęknął i wygiął się w łuk, przypadkowo ocierając się kroczem o ciepłe udo, co mężczyźnie się spodobało. Docisnął go mocniej do kanapy i zachłanniej go pocałował. Trzeszczała pod ich naporem jakby niezadowolona z nieprzyzwoitych igraszek.
     Robiło się niebezpiecznie podniecająco. Przez cienki materiał ubrań bardzo intensywnie czuli na sobie swój dotyk. Chłopak nad nim miał bardzo władczą naturę i nie pozwalał mu na przejęcie kontroli. Co prawda Kook wcale tego nie chciał, ale zdecydowanie miał ochotę na szybszą zabawę. Myślał, że oszaleje, gdy tylko on został pozbawiony koszulki, a aktor doskonale się bawił, jeżdżąc po jego torsie językiem.
     - Tae... - Jęknął niekontrolowanie, nie zdając sobie sprawy, jak właśnie się do niego zwrócił.
Zagryzł wargę gdy poczuł ciepło na swoich sutkach. To było zawstydzające i podniecające zarazem. Wygiął się znów i przymknął oczy. Oboje już byli twardzi.
     - Masz boskie ciało.
     Mężczyzna gładził jego bok i uda, zahaczając palcem o gumkę przy dresach. Kooki przytrzymał koszulkę aktora i gdy ten schodził pocałunkami coraz niżej, ściągnął ją z niego i westchnął, gdy mężczyzna się wyprostował.
     Również miał ładnie zarysowane mięśnie, które oświetliły słoneczne promienie. Oblizał usta i znów się pochylił, jedną ręką wspierając się koło jego głowy, a drugą wchodząc pod materiał spodni.
Tancerz wciągnął ze świstem powietrze, gdy dłoń owinęła się wokół jego twardego członka. Gdy palce ściskały go u trzonu, westchnął i jęknął, co Tae tylko bardziej nakręcało.
     Chciał mu się podobać. Zaczął poruszać się wraz z jego ręką i odwzajemniał spojrzenie, rzucając mu wyzwanie. Mężczyzna z przyjemnością pozbawiał go jakiejkolwiek niewinności i napawał swoją wyższością.
     Był blisko. Uczucie spełnienia go wypełniało i nie potrafił się kontrolować. Wił się z przyjemności, zagryzając usta i zaciskając palce na silnych przedramionach aktora. Gdy dochodził, wygiął się w tył i zamknął oczy. Świat wypełniły mu białe mroczki, a na brzuch spłynęła ciepła sperma. Oddychał urywanie, rozkoszując się pocałunkami, które starszy składał na jego szyi i obojczykach. Ciągle to robił, mrucząc i podgryzając wrażliwą po orgazmie skórę. Dawał mu odpocząć, ale nie pozwalał, by to się jeszcze skończyło. Kooki się rozpływał i podniecał na nowo nie mogąc uwierzyć, że nawet po czymś takim nie ma dość i nie jest na tyle zawstydzony by przestać i sięgnąć po rozsądek. Gdy się trochę ożywił i zaczął reagować na zaczepki Tae, mężczyzna pozwolił sobie podnieść go z kanapy. Stojąc naprzeciwko siebie i się całując, Kook poczuł jak dresy zjeżdżają mu z ud i opadają na ziemię. Dłonie aktora zjechały z linii pleców i chwyciły go za pośladki, delikatnie je ugniatając. Postanowił też się trochę zabawić i ugryzł Tae w ucho, również pozbawiając go spodni. Byli teraz nadzy i przylgnęli do siebie, czując rosnące pożądanie. Tym razem tancerz przejął inicjatywę i pchnął go na fotel, siadając na nim okrakiem. Aktorowi się to spodobało bo oblizał lubieżnie usta i zarzucił ręce za siebie, pozwalając młodemu się wykazać. Kooki chwycił ich obu w garść i zaczął poruszać, podniecając się tylko i wyłącznie rozanieloną twarzą swojego idola.
Bawił się tym. Sprawiało mu to przyjemność i nie myślał na razie o konsekwencjach. Jakby mu ktoś wczoraj powiedział, co będzie robić następnego dnia, wyśmiałby go. Doprowadzał swój obiekt uczuć na skraj wytrzymałości i nie mogąc się powstrzymać, znów się pochylił by zaczęli się całować. Wkradł się językiem w gorące usta i smakował ich, okręcając dłoń na ich twardych przyrodzeniach. Tae nie mógł już siedzieć w bezruchu i sięgnął dłońmi do ud młodszego, przysuwając go bliżej. Następnie mocno go przytrzymał i wstał, unosząc go w powietrze. Tancerz był zaskoczony, że ma tyle siły, zwłaszcza, że nie ważył mało. Chwilę jeszcze oplatał go w pasie ale gdy doszli do schodów, ze śmiechem stanął na podłodze i dał się prowadzić na górę. Nie było dla niego zaskoczeniem, że wylądowali w sypialni. Rolety były tu opuszczone prawie do ziemi, więc panował przyjemny półmrok. Nie zdążył się nawet rozejrzeć, bo ciepłe dłonie pchnęły go na miękką pościel, a następnie zaczęły grzebać w szufladzie przy łóżku.
     Kooki przełknął ślinę.
     Wiedział, że zaraz się ze sobą prześpią. Był przerażony tym, jak bardzo tego chciał.
     Tym razem Tae klęknął nad nim i wylewając sobie lubrykant na dłoń, sięgnął nią potem między uda tancerza. Kook syknął gdy zimna maź dotknęła jego skóry a następnie zbliżała się do jego wnętrza. Zagryzł nadgarstek i zamknął oczy, gdy poczuł w sobie dwa palce.
     - Jesteś cudowny.
     Zarumienił się, gdy cichy szept owiał jego ucho. Mokry język badał jego małżowinę a on odchodził od zmysłów, gdy uczucie rozpierania się nasiliło. Tae się nie spieszył, rozkoszując się jego jękami, drugą ręką od czasu do czasu pobudzając na zmianę ich członki.
    - J-już.
     Kooki był blisko. Wiedział, że jeżeli potrwa to chwilę dłużej, znów dojdzie, a nie doczekał się jeszcze najlepszego.
     Tae zrozumiał i wycofał swoje palce. Rozszerzył mu nogi i pochylił się, opadając na niego całym ciężarem ciała, powoli zaczynając w niego wchodzić.
     Tancerz zagryzł wargi i wbił paznokcie w plecy starszego, kryjąc swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. Serce waliło mu jak szalone i dziwił się, czemu jeszcze nie eksplodowało. Duszność wypełniała go stopniowo, aż w końcu w pewnym momencie ustała. Mógł złapać oddech. Oboje się nie ruszali.
Poczuł kojące głaskanie na skroni i uspokajające pocałunki na szczęce.
     - Powiedz kiedy.
     Nie chciał dłużej czekać. Zaczął się poruszać, zachęcając starszego by również to zrobił. Aktor zareagował od razu, mrucząc przy tym z zadowolenia i samemu w końcu uwalniając głos.
     Tae był znakomitym kochankiem. Doprowadzał go na skraj szaleństwa. Dał mu się posiąść w całości i dusił pod naporem uczuć, jakie go przytłoczyły. Jęczeli sobie w usta, przyśpieszając coraz bardziej. Ich rytm był nieregularny ale gdy w końcu go wyrównali, przestali o czymkolwiek myśleć. Kooki zaciskał palce na pościeli, czując jak pot spływa z jego ciała i zamknął oczy.
     Tae doszedł w nim pierwszy. Dyszał ciężko, gdy jego ciałem wstrząsały dreszcze, i pewnie opadłby na tancerza, ale wykrzesał resztki sił, nie chcąc zostawiać go bez spełnienia.
     Jungkook słodko jęczał. Ciepły płyn spływał mu po udach, a gorący oddech kochanka palił szyję. Czuł się cudownie wiedząc, że w tej właśnie chwili należą tylko do siebie. Osoba którą podziwiał tak długi czas była tu z nim, nie z nikim innym, i kochała się jakby nic innego nie miało znaczenia.
Doszedł również z jego imieniem na ustach. Drżał od natłoku emocji i wtulił w gorące ciało. Tae głaskał go uspokajająco, co trochę go rozluźniło ale nic nie mógł poradzić na lęki i wątpliwości jakie wpełzły do jego serca. Leżeli tak przytuleni, zasypiając w swoich objęciach.

***

     Kookie obudził się pierwszy. Delikatnie wyswobodził się z uścisku i spojrzał na niewinną twarz Tae, który ślinił poduszkę. Rozczulił się i chciał odgarnąć mu włosy z czoła ale coś go powstrzymało.
Czy to co między nimi zaszło cokolwiek zmieni? Mógł mieć przecież każdego,
     Nie mógł być szczęśliwszy i nie rozumiał, czego jeszcze oczekuje. Powinien się cieszyć, że miał taką szansę. Być może dla aktora był to jedynie przelotny romans, w końcu pewnie tacy mają na pęczki adoratorów, a on dał się perfidnie wykorzystać. Nawet jeżeli znał trochę Tae, jego myśli nie przestawały się nakręcać. Skąd miał wiedzieć, że nie jest tego typu człowiekiem? Z czytania artykułów, oglądania filmów czy śledzenia go na planie filmowym nie był w stanie przecież powiedzieć, jak jest naprawdę. Z drugiej strony gdy patrzył na jego twarz lub oczy, nie potrafił przypisać mu żadnej złej cechy. Nie wiedział tylko czy sam siebie przypadkiem nie okłamuje i nie zaślepia go jego uwielbienie.
     Wstał i udał się do łazienki obmyć się z ich gorącego wieczoru. Oglądał w lustrze ślady po malinkach i długie zadrapania na plecach. Znalazł w salonie swoje stare ciuchy i ubrał się. Nie wiedział co z sobą zrobić więc wyszedł na taras, skąd rozpościerał się widok na miasto.  Usiadł na schodku i oparł brodę na kolanach. Noc była ciepła. Jego ciało dalej płonęło na każde wspomnienie. Wiedział, że powinien się zbierać, ale nie potrafił uciec.
     Nie wiedział ile tak siedział, myślami błądząc w gwiazdach. Spiął się, gdy usłyszał za sobą kroki.
     - Długo nie śpisz?
     - Od jakiegoś czasu.- Przyjął od niego parujący kubek. Tae zrobił mu herbatę.
     - Cieszę się, że zostałeś. Bałem się, że już uciekłeś.
     Nie spodziewał się, że będą ich męczyć te same wątpliwości. Aktor usiadł koło niego, a Kooki oparł skroń o jego ramię, otrzymując całus w czubek głowy. Uśmiechnął się.
     - Zostanę tak długo, jak będziesz chciał.
     - No nie wiem, czy wytrzymasz tyle z egoistycznym i napalonym dzieciakiem z ADHD
      Kooki się zaśmiał.
     - To dobrze, bo już myślałam, że jestem jedyny.
     Tae uśmiechnął się i objął go ramieniem. Tancerz przymknął oczy, czując jak jego serce powoli się uspokaja.
     Może nie wszystko trzeba od razu przekreślać.


...

*q* no bo.... ja ich lofam. Tak po za tym pracuję nad one-shotem z ZoLu, miniaturką z HQ i Durarary oraz nowym opowiadaniem z OP. Więc wyczekujcie! ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz