Tytuł: Z ukrycia
Zespół: BTS
Rodzaj: One-shot
Pairing: VxJungKook
Uwagi: +18
Sięgnął ręką do
palców swojej lewej stopy. Jungkook pochylił głowę i ciągnął, czując jak
mięśnie się napinają. Lekkie mrowienie w podudzie, cichy trzask w kostce,
wstrzymany oddech. Raz, dwa, trzy i puścił, robiąc to samo z drugą stroną.
Powtórzył ćwiczenie kilka razy, a potem powoli wstał i przeciągnął się ze
znacznie mniejszym entuzjazmem. Słyszał głos swojego choreografa, ale myślami
błądził gdzieś indziej, obejmując spojrzeniem swoich czarnych oczu pomieszczenie, w którym się znajdował z
innymi tancerzami.
Ludzie biegali
wokół nich z kamerami, pod nogami plątało się mnóstwo kabli, niektórzy
krzyczeli, coś trzaskało w tle. Ustawiano światła, poprawiano makijaże,
ubierano się w stroje lub czytano scenariusz. Wszystko to osadzone było w
wielkiej hali, podzielonej na mniejsze sektory, imitujące oddzielne
pomieszczenia. Były takie, które wyglądały jak zwykłe, domowe pokoje, klasy,
sale ćwiczeń lub sklepy. Mieli nawet
teatralną scenę. Zawsze lubił to dziwne uczucie, kiedy wychylając się zza
jednaj ścianki, znajdywał się w innym świecie. Zupełnie jakby
zwiedzał porządnie urządzony domek dla
lalek albo potrafił się teleportować.
Westchnął, żałując,
że dzisiaj mieli ostatni dzień zdjęć.
Drama którą nagrywali powoli się kończyła. Główny bohater miał
wyznać dziewczynie miłość i złożyć na jej wargach słodki pocałunek. Żeby zdobyć
się na odwagę i zyskać jej uwagę, wystąpił w szkolnym konkursie, układając
piosenkę ze swych miłosnych słów. Jako, że była to seria osadzona w liceum
artystycznym, nie mogło zabraknąć innych talentów w tym fachu, jak na przykład
tancerzy. Jungkook był jednym z nich.
Zawsze podziwiał
prawdziwych aktorów, którzy potrafili nie dość, że spamiętać wszystkie teksty
to do tego tak dobrze je odegrać. On sam nie miał do tego talentu, choć co
innego, gdy chodziło o taniec. Dlatego między innymi się tutaj znalazł. W
finałowej scenie miał również wystąpić jako jeden z uczestników konkursu i być
w zespole stworzonym przez antagonistę głównego bohatera, również walczącego o
serce tej samej dziewczyny. Nie było to może wiele, ale przecież takich ludzi
też potrzeba, prawda?
Ale co
najważniejsze... Mógł pierwszy raz zobaczyć go na żywo. Kim Tae-Hyung'a.
Już pierwszego dnia, gdy tu przyjechał, nie mógł oderwać od
niego wzroku. Jako główny bohater zawsze przechadzał się z największymi
sławami, jadł z dala od reszty zespołu i właściwie tylko wpadał i wypadał na
zdjęcia, będąc rozchwytywanym przez fotografów, reporterów czy fanów.
Wcześniej wcale nie był taki popularny. Kooki pamiętał
jeszcze filmy czy reklamy, w których przewijał się jego idol, wcale nie mając
pierwszoplanowych ról. To był jego pierwszy raz, który miał wszystko zmienić.
Do tego wielu już poznało się na jego talencie, co równocześnie tylko
utwierdzało w przekonaniu, że odniesie sukces.
Jung nie dziwił się
temu wcale. Mężczyzna był do tego jak najbardziej odpowiedni. W role zawsze
wkładał całe serce. Był tak autentyczny, że Kooki zastanawiał się czasem, czy to tylko film
czy rzeczywistość. Do tego roztaczał wokół siebie ciepłą aurę. Wszyscy go
lubili, wszystkich potrafił rozweselić, układając usta w tym swoim specyficznym
uśmiechu. Śpiewał genialnie, poruszając całe studio, do tego nienagannie
tańczył, co przyznał mu przecież sam swoim chłodnym, zawodowym okiem. No i był
przystojny. Cholernie przystojny.
Nie mógł temu zaprzeczyć. Jungkook wpatrywał się w niego jak w
obrazek, podziwiał zarys mięśni pod koszulką, uciekał wzrokiem od spojrzenia ciemnych oczu,
które go paliło. Momentami aktor potrafił być słodki i niewinny jak baranek, a zaraz potem seksowny i drapieżny jak gepard.
Był po prostu dla niego idealny i kiedy dowiedział się, że
tancerze z jego szkoły będą brali udział w kręceniu dramy, w której Tae będzie
miał główną rolę, o mało nie dostał zawału.
To nie tak, że się zakochał. Po prostu mu imponował. Był
jego fanem od dawna, byłoby więc dziwne, gdyby nie czuł ekscytacji związanej z tym
projektem. Prawda?
Jednak kiedy
zobaczył go po raz pierwszy, już nie był tego taki pewny.
Co innego zawsze sobie wyobrażać, a co innego zmierzyć się z
tym na żywo. To już nie była gdzieś tam żyjąca, nieosiągalna osoba. Tym razem
uścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się tak czarująco, że nie potrafił wydukać ani
jednego słowa.
I tak mijały dni i miesiące. On, zawstydzony swoim słabym, pierwszym wrażeniem, nie potrafił się przemóc i jakoś zagadać do aktora.
Po za tym, to było trudne ze względu na towarzystwo, w którym wciąż się obracał.
Otaczali go znani ludzie, a on należał przecież tylko do grupki mało znaczących
tancerzy, statystów, którzy mieli udział jedynie w kilku scenach.
Sytuacje w których jednak mieli styczność, były bardziej
żenujące, niż ich pierwsze spotkanie.
Drugi raz nadarzył się szybko, gdy śpiesząc się na rozgrzewkę zgubił się pomiędzy planami filmowymi. Pociągnął nogą kabel i przewrócił stolik, na którym leżał jeszcze niespięty scenariusz Tae. Zamiast zatrzymać się jak człowiek i pomóc mu zbierać kartki, machnął mu tylko przepraszająco ręką i poleciał na próbę. Policzki paliły go przez to cały dzień. Potem obiecał sobie, że jakoś go za to przeprosi. Czaił się jak jakiś stalker i nie potrafił przebić się przez wianuszek ludzi, którzy zawsze go otaczali. Jednakże nadarzyła się idealna okazja. Korzystał sobie spokojnie z łazienki w samotności i opłukiwał twarz, kiedy nagle usłyszał głos idola za drzwiami. Spłoszony wskoczył do pierwszej lepszej kabiny i wstrzymał oddech, by nie było go słychać. Byli całkowicie sami, ale nie potrafił tego wykorzystać. Takich sytuacji było wiele i albo robił z siebie idiotę, albo uciekał. Zwykle kończyło się na tym, że obserwował go zza kulis i podziwiał jego aktorską grę.
Drugi raz nadarzył się szybko, gdy śpiesząc się na rozgrzewkę zgubił się pomiędzy planami filmowymi. Pociągnął nogą kabel i przewrócił stolik, na którym leżał jeszcze niespięty scenariusz Tae. Zamiast zatrzymać się jak człowiek i pomóc mu zbierać kartki, machnął mu tylko przepraszająco ręką i poleciał na próbę. Policzki paliły go przez to cały dzień. Potem obiecał sobie, że jakoś go za to przeprosi. Czaił się jak jakiś stalker i nie potrafił przebić się przez wianuszek ludzi, którzy zawsze go otaczali. Jednakże nadarzyła się idealna okazja. Korzystał sobie spokojnie z łazienki w samotności i opłukiwał twarz, kiedy nagle usłyszał głos idola za drzwiami. Spłoszony wskoczył do pierwszej lepszej kabiny i wstrzymał oddech, by nie było go słychać. Byli całkowicie sami, ale nie potrafił tego wykorzystać. Takich sytuacji było wiele i albo robił z siebie idiotę, albo uciekał. Zwykle kończyło się na tym, że obserwował go zza kulis i podziwiał jego aktorską grę.
Znów westchnął
wiedząc, że zmarnował swoją szansę od losu. Pogodzony z tym postanowił w ostatni
dzień dać z siebie wszystko i wypaść dobrze na planie. Dziś kamera miała mieć
go szczególnie na oku. Kto wie, może dostrzegą go też gdzieś dalej i znów
będzie miał okazję zatańczyć w jakiejś dramie?
Po rozgrzewce
przećwiczyli jeszcze kilka razy układ i dostali przerwę. Kooki sięgnął po wodę
i udał się na zewnątrz zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Długie przebywanie
wśród takiej ilości ludzi go męczyło. Patrząc, czy nikt za nim nie idzie,
zniknął za bocznymi drzwiami.
W jego nozdrza uderzyła słona i odświeżająca bryza.
Lubił to miejsce. Hale filmowe były budowane blisko morza ze
względu na zapotrzebowanie na sceny na plaży. Pracownicy również mogli się tu
zrelaksować i nie omieszkał z tego nie korzystać. Podszedł do barierki
dzielącej go od stromej wydmy i zapatrzył na fale. Dziś był bezwietrzny
dzień. Zaczynało zmierzchać i niebo
zabarwiło się na purpurowy kolor. Przymknął oczy i wsłuchiwał się w krzyki mew.
Nagle coś przykuło jego uwagę. U podnóża schodów
prowadzących na plażę, siedziało dwoje ludzi dość blisko siebie. Chciał olać
zakochaną parę, ale gdy zobaczył profil mężczyzny, troszkę się zdziwił. Para
zaczęła się całować. Był to aktor, który grał przeciwnika Tae w jego miłości do
głównej bohaterki. Obserwował go chwilę zastanawiając się, co to za dziewczyna,
ale szybko ją poznał.
Ku jego zdziwieniu była to sama główna aktorka. Był w takim szoku,
że nie potrafił się ruszyć.
Obok niego nagle rozległo się ciche parsknięcie.
Podskoczył przerażony, jakby sam robił coś nielegalnego i
zamarł, gdy poznał osobę, która znienacka się pojawiła.
Kim Tae-Hyung również patrzył na migdalącą się parę, uśmiechając się
lekko. Dzielił ich zaledwie metr od siebie. Kooki zagapił się na jego twarz nie
mogąc oderwać wzroku od dziwnie smutnych i zamyślonych oczu. Z bliska wydawał
mu się jeszcze doskonalszy. Nie wiedział jakim cudem tak cicho się do niego
podkradł. Nie wiedział co robić. Nogi wrosły mu w ziemię więc nie było mowy o
ucieczce. Cisza trwała dość długo i przez jej niezręczność, poczuł się w
obowiązku ją przerwać.
- M-myślałem że to ty masz z nią romans.
No pięknie. Mógł zagadać o cokolwiek. Ale nie. Musiał
poruszać akurat ten temat. Co prawda wcale nie gadał głupot, wiele magazynów i
wywiadów do tego nawiązywało. Po za tym, nie było dziwne, że główni aktorzy się
ze sobą schodzili. Dlatego tym bardziej zaskoczyła go ta sytuacja, już nie
mówiąc o dziwnym przekręceniu w żołądku.
Tae spojrzał na niego i uniósł brew, wyginając swe usta w
jeszcze szerszym uśmiechu.
Kooki aż przełknął ślinę.
- Dlaczego tak myślałeś?
Nie chciał mówić, że uległ tym wszystkim plotkom. Jednak co
miał na to poradzić? Dziewczyna była piękna, więc dlaczego nie?
Po za tym... wszystko co dotyczyło właśnie Tae było dla niego szczególnie istotne.
Nawet ten romans.
- Bo wyglądałeś na smutnego.
Z ust Tae znikł uśmiech i spojrzał teraz na niego znacznie
poważniej. Zastanawiał się czy nie powiedział czegoś nieodpowiedniego. Tancerz
myślał, że zaraz umrze na zawał, jeżeli jego serce nie przestanie tak szaleńczo
bić. Do tego nie pomagało mu to, że sam stał w luźnej przepoconej koszuli, a
jego idol w rockowej, groźnej stylówie, w której uważał, że wygląda obłędnie
dobrze. Nie dość, że wyskoczył z czymś tak śmiałym, to jeszcze gapił się chyba zbyt
intensywnie, bo na usta aktora nie powracał uśmiech.
- Przepraszam, jeżeli cię obraziłem! J-a tylko...
Musiał wyglądać jak spłoszone i przerażone kaczątko, bo Tae
wybuchnął śmiechem. Kookie poczerwieniał po same uszy i spuścił wzrok.
- Na smutnego, mówisz... - zamyślił się i jeszcze raz
spojrzał na zakochaną parę. Jungkook nie mógł oprzeć się wrażeniu, że rzeczywiście
coś jest na rzeczy. Podejrzewał, że niewiele dzieliło go od wyciągnięcia
prawdy. Z jednej strony bardzo chciał ją znać a z drugiej bał się. - Jesteś
jednym z tancerzy, prawda?
Pokiwał głową, oddychając z ulgą na zmianę tematu, i miło mu
było, że Tae go kojarzy. Miał tylko nadzieję, że nie z tych wszystkich wpadek...
- Dajmy dzisiaj z siebie wszystko.
Kooki prawie westchnął na głos, gdy idol obdarzył go jednym
ze swoich najcieplejszych uśmiechów. Temat się urwał, a zaraz potem wrócili do środka.
Stanie tu z nim było prawie jak sen, a on znów zmarnował szansę na zbliżenie
się do niego. Dlaczego był taki nieśmiały? Znów za długo zawiesił na nim wzrok
i został na tym przyłapany. Czy można się bardziej pogrążyć?
***
Scena drżała, gdy z zespołem wykonywali ostatni układ. Czuł,
jak muzyka płynie mu we krwi, jak ciało ogarnia euforia. Światła delikatnie go
raziły, a dym i kurz drażniły nozdrza. Pot lał się z nich wszystkich, a on czuł
się jak ryba w wodzie. Zachwycone spojrzenia widowni go podniecały i uśmiechnął
się, przejeżdżając ręką po koszulce na brzuchu, odsłaniając delikatnie
naga skórę i oblizał usta. Wtem trafił na tęczówki, których pożądał
najbardziej. Ich wzrok się spotkał, a ciało przeszedł prąd. Tym razem czuł, że
dał z siebie wszystko. Pokazał to, co najbardziej chciał, by Tae zobaczył.
Swoją pasję, dzikość i pragnienie. Tym razem to on błyszczał i nic nie było w
stanie go powstrzymać. Muzyka skończyła się szybciej, niż tego chciał. Jak w
transie schodził ze sceny i padł na najbliższą ławkę. Tym razem i ich zespół
zdobył liczne pochwały, wiele osób klepało go po ramieniu mówiąc „dobra robota”
pomimo tego, że byli tylko dodatkiem do sceny drugoplanowego bohatera. Później
nie mógł już dostrzec Tae. Popijając wodę rozglądał się na boki zawiedziony, że
stracił go z oczu. Potem dostrzegł go już na scenie gdy ten znów wrócił do
odgrywania swojej roli. Był zawiedziony, że ich intymny kontakt trwał tak krótko. Jego
spojrzenie podczas występu zachowa w swoich wspomnieniach na bardzo długo. Nawet gdyby podsunęła mu je wyobraźnia.
Nadszedł czas na
finałową scenę. Kooki wstrzymał oddech, gdy z głośników wydobył się miękki głos
aktora. Na żywo było to jeszcze bardziej niesamowite. Dostał momentalnie gęsiej
skórki i przymknął oczy. Śpiew go wypełnił, słowa o miłości wzruszyły, a serce
przyśpieszyło. Wstydził się tego, że przypisywał to sobie. Nie wiedział co
dokładnie nim kieruje ale ten mężczyzna go do siebie przyciągał bardziej, niż
ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej. Chciał być bliżej niego a nic więcej nie
zrobił. Nie miał odwagi i z jednej strony nie powinien się obwiniać, a z
drugiej żałował. Tak bardzo, że to aż bolało.
Gdy piosenka
dobiegła końca, Kooki przypomniał sobie jak się oddycha. Aktorzy poprzebierani
za uczniów wiwatowali, a Tae zszedł ze sceny i kierował się w stronę płaczącej
aktorki, którą poruszyły słowa piosenki.
Jung poczuł, jak żołądek ściska mu się boleśnie, gdy
połączyli swe usta. Ukłucie zazdrości prawie zwaliło go z nóg.
Jak ciepłe ma
dłonie? Jak miękkie są jego wargi? Jak smakuje wnętrze jego ust? Nigdy nie miał
się przekonać.
Musiał wyjść.
***
Dopił piwo i
gniotąc plastikowy kubeczek, wrzucił go do najbliższego kubła. Z okazji
zakończenia zdjęć mieli pożegnalną imprezę na plaży. Przeciągał zostanie na
niej jak najdłużej, ale powoli musiał się zbierać na pociąg. Był zawiedziony,
bo nigdzie nie widział Tae. Prawdopodobnie już udzielał jakiś wywiadów. Chciał
jeszcze ostatni raz porozmawiać. Albo chociaż na niego spojrzeć. Jakoś
wewnętrznie nie czuł, że się z nim pożegnał. Pewnie dla aktora nie miało to
żadnego znaczenia, ale przez to wypełniała go dziwna pustka.
Nie mógł dłużej
czekać. Podziękował za zaproszenie i pomachał kolegom. Żołądek dalej
nieprzyjemnie mu się ściskał, gdy wsiadał do taksówki. Smutnym wzrokiem
wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo i
westchnął, słuchając smutnej piosenki w radiu.
Ten czas zleciał mu
tak szybko. Zupełnie jakby wybudził się ze snu i odkrył, że to wcale nie była
prawda. Znów wracał do szarej rzeczywistości. Znów będzie mógł żyć tylko
marzeniami, bez nadziei, że cokolwiek zmieni. Bo przecież nie mógł dostać
lepszej szansy, prawda?
Dał taksówkarzowi nieświadomie
solidny napiwek i wysiadł.
Stacja była opustoszała. W końcu był środek nocy. Była
dość stara i nie zdążyli jej jeszcze wyremontować na bardziej nowoczesny styl,
jednak taka bardziej mu się podobała. Wyglądała jak z jakiegoś teledysku. Rozejrzał się po oświetlonym peronie i
zapatrzył w ćmy krążące wokół żarówek.
Było tak spokojnie
i cicho. Pociąg jeszcze nie nadjeżdżał.
Czuł, że boli go serce. Jakby coś straciło. Czuł się tak
żałośnie, że zaczęło go to wkurzać. Nie mógł ze sobą wytrzymać, dlatego odłożył
plecak i wyciągnął telefon. Musiał się wyżyć. Przejechał palcem po liście piosenek i wybrał jedną
ze swoich ulubionych. Włączył ją i odłożył komórkę na bok.
Rozległy się dźwięki spokojnego bitu i pianina. Zamknął oczy
i wsłuchał się w początek utworu, czując, jak się wycisza. Gdy usłyszał głos
piosenkarza, dał się ponieść tańcu. Delikatnie, jak obracany na wietrze liść.
Powietrze łaskotało jego skórę i głaskało kosmki włosów. Był lekki i wolny.
Pozwolił uczuciom wypłynąć, pozbywając się żalu.
Bez widzów, tylko on i śpiew Tae.
Uwielbiał jego piosenki. Uwielbiał do nich tańczyć. Ta
chwila wydała mu się w pewien sposób magiczna. Uśmiechnął się delikatnie.
Piosenka dobiegała końca.
Wtem zamarł.
W ciemnej części
peronu rysowała się czarna sylwetka. Ktoś go obserwował.
Zachwiał się i udając, że tylko się rozgrzewa a nie tańczy,
wykonał kilka chaotycznych ruchów, przez co musiał wglądać jak paralita. Długo go ten ktoś obserwował?
Usłyszał charakterystyczne parsknięcie i jego serce się
zatrzymało.
Postać zaczęła wyłaniać się z cienia. Gdyby nie to, że nogi
miał jak z waty, pewnie rzuciłby się pod nadjeżdżający pociąg.
Czuł się żałośnie, gdy Tae-Hyung podszedł do niego, a w tle dalej
leciała jego piosenka. Chyba większej głupoty nie mógł odwalić. Paliło go całe
ciało ze wstydu, chciał się zapaść pod ziemię. Nawet nie mógł spojrzeć mu w
oczy. W myślach zadawał sobie tylko pytanie, skąd ten człowiek się tutaj wziął.
Tae stał przed nim, z wyciągniętym przed siebie jego
telefonem. Wziął go po drodze z ławki. Kooki odebrał go szybko od niego
i wyłączył w pośpiechu utwór.
- Ja... tego... bo...- miał potrzebę wytłumaczenia się z
tego zawstydzającego spektaklu, ale przeszkodził mu hałas.
Pociąg wjechał na peron, rozwiewając im włosy. Kookie
przełknął ślinę gdy ciemno-orzechowe oczy przeszywały go na wskroś. Błyszczały się jak gwiazdy. Drzwi do
wagonu się otworzyły, a aktor poprawił na plecach swój plecak i wskoczył do
środka.
Dlaczego to się działo? Przecież nie powinien tutaj z nim
być.
- Wsiadasz? - Zapytał Tae wesoło, chowając twarz za maseczką
i przekręcił zaciekawiony głowę.
Kooki szybko chwycił swój bagaż i wskoczył do środka. Czuł się jak w transie.
- Chodź.
Podążył za aktorem, mijając rzędy siedzeń. Zaciskał palce na
ramiączku plecaka tak mocno, że prawie ich nie czuł. Minął swoje zarezerwowane
miejsce i szedł dalej za Tae. Na szczęście nikt nie zwracał na nich uwagi.
Minęli wagon bezprzedziałowy i weszli do tego z przedziałami. Chłopak pokazał
mu jeden z nich i puścił przodem.
No tak, pewnie jako aktor mógł zarezerwować sobie jeden na wyłączność.
Nie był to przesadzony luksus, po prostu był to komfort
podróżowania bez ludzi. Siedzenia ani wystrój niczym się nie różniły od tego,
co mijali. Stał chwilę i patrzył, jak Tae się rozgaszcza i siada wygodnie na
jednym z foteli koło okna. On dalej stał jak słup, nie wiedząc co robić.
- Nie siadasz?
Wzdrygnął się i usiadł nie zdejmując nawet kurtki. Zapach Tae go obezwładniał.
Wybrał siedzenie naprzeciwko, nerwowo pocierając kłykcie. Nie wiedział, co
powinien powiedzieć. Czuł na sobie jego wzrok ale nie potrafił podnieść głowy.
- Często tańczysz do moich piosenek?
Poczuł się jeszcze gorzej. Jak miał się z tego w logiczny
sposób wytłumaczyć nie zdradzając tego, co czuje?
Tae zaczął się śmiać i tym bardziej Kookie skulił się w
sobie.
- Hej!- Chłopak zauważył, że wprowadza w swojego rozmówcę w
stan depresji więc postanowił sprostować.- Nie śmieję się z ciebie... to
było... niesamowite.
Kooki odważył się na niego spojrzeć.
- Jungkook, tak? Dobrze pamiętam? Serio. Świetnie...
tańczysz.- Uśmiechnął się ciepło.- W życiu bym tak nie potrafił. Gdzie się
uczyłeś?
Zarumienił się, ale w końcu był w stanie normalnie
odpowiedzieć. Nie mógł uwierzyć, że pamięta jego imię. Rozmowa popłynęła i
nawet nie zorientował się, że gadają swobodnie. Tae bardzo zgrabnie przechodził
z tematu w temat i wciągał go swoim urokiem i dobrym humorem. Dał się temu
porwać nieświadomy, jak szybko bije mu serce. W międzyczasie sprawdzali im
bilety i podali kawę. Miał ochotę by ta podróż nigdy się nie kończyła.
- Ostatni występ był najlepszy. Dobrego macie choreografa.
- Twój też.- powiedział Kooki, zanim się zastanowił. W sumie
Tae nie oceniał konkretnie jego tylko całość, a sam znów wyskoczył o krok
dalej. Przed oczami stanęła mu scena pocałunku.- To znaczy... śpiew. Lubię jak
śpiewasz.
Oczywiście chciał to powiedzieć w inny sposób, a wyszło jak
zwykle. Zdecydowanie w życiu nie potrafił ugryźć się w język. Z jednego bagna w
większe.
Zapadła niezręczna cisza. Nagle bardzo zainteresował go
widok za oknem. Słońce zaczynało powoli wschodzić. Z niepokojem odkrył, że
będzie musiał niedługo wysiadać. Jak to się stało, że czas tak szybko płynął?
Bał spojrzeć na swojego współpasażera, ale ostatecznie to zrobił, czego
pożałował.
Tae patrzył na niego... Jakoś tak inaczej. Jakby się nad
czymś głęboko zastanawiał i jeszcze
jakby... wyzwaniem? Zainteresowaniem?
Z głośniczków cichutko odezwał się głos konduktora o
najbliższej stacji.
- Zaraz wysiadam.- Powiedział, klepiąc się w uda, udając że
wcale nie było niezręcznej sytuacji. - Dzięki za zaproszenie, nigdy nie
myślałam, że przejadę się pierwszą klasą.- Rozprostował stawy.
- Już?- Zapytał zdziwiony i wyraźnie posmutniał. Przygryzł
dolną wargę gdy Kooki zakładał plecak.- Szkoda.
Tancerz zamarł. Nie chciał tego słyszeć. Ich drogi raczej
już się nie zejdą, powinien się cieszyć, że w ogóle miał okazję tak długo z nim
pogadać. Tyle powinno mu starczyć.
Pociąg powoli zwalniał. Powinien udać się na korytarz ale
coś go powstrzymywało.
- To już twoja stacja.
- Tak.
Dalej siedział. Musiał mieć tępy wyraz twarzy bo Tae znów
się zaśmiał.
- Rany, jaki ty jesteś słodki.
Kook spalił ostrego buraka.
- Nie prawda!- Wbrew pozorom z jego ust to stwierdzenie bardzo mu się podobało.
- Idź, bo się nie powstrzymam i cię jeszcze pocałuje.
Czas zwolnił. Tancerz zdawał sobie sprawę z tego, że to
żart, ale przez to tym bardziej nie kierował się w stronę drzwi. Pociąg już
stał. Miał niewiele czasu.
Z ust Tae schodził powoli uśmiech. Atmosfera zrobiła się
poważna.
- A jeżeli naprawdę nie wysiądę?
Nie wiedział skąd znalazł odwagę do wypowiedzenia tych słów.
W sumie nic nie tracił, a mógł jeszcze obrócić to w żart. Tyle tylko, że aktor
wcale nie wyglądał, jakby go to bawiło. Zaczynał tracić pewność siebie. Jeżeli
chciał uciec, to miał na to kilka sekund... Wstał.
Tae go wyprzedził i nie pozwolił mu chwycić za klamkę przedziału.
Zatrzasnął drzwi i zasunął kotarki, nie patrząc na tancerza.
Kookie zamarł nie wiedząc jeszcze, co się dzieje. Gdy jednak
aktor spojrzał na niego i chwycił jego twarz w obie dłonie, puścił swój plecak.
Ich oczy były coraz bliżej siebie i odruchowo zamknął powieki uświadamiając
sobie, co się wyprawia.
Poczuł na ustach jego wargi. Dreszcz podniecenia przeszył
całe jego ciało. Były wilgotne, miękkie i ciepłe. Smakowały pitą jeszcze chwilę
temu kawą i... czymś słodkim. Kooki chwycił się jego bluzy, by nie upaść i
rozchylił usta, chcąc złapać oddech. Jęknął cicho, gdy język aktora to
wykorzystał i polizał jego własny. Kciuki Tae gładziły jego żuchwę i szyję, a
palce zaciskał na skórze, paląc ją żywym ogniem. Zbliżyli się bardzo blisko
siebie, czując coraz większe ciepło w podbrzuszu. Pomieszczenie wypełniały ich
urywane westchnienia
W najśmielszych snach nigdy sobie tego w taki sposób nie
wyobrażał. Właściwie to zastanawiał się, czy koledzy nie dosypali mu czegoś do piwa i
nie leży teraz uchachany na plaży w półśnie z milionem zdjęć na instagramie.
Pociąg lekko ruszył ale to wystarczyło, żeby się zachwiali.
Kooki poleciał na siedzenie a Tae zawisnął nad nim, kolanem podpierając się
między jego udami, a dłonie trzymając po obu stronach głowy. Nagle ich oczy
znów się spotkały i zatrzymali się na chwilę.
Oddychali szybko, układając sobie w głowie to, co zaszło.
Magia chwili prysnęła.
Tae się opamiętał i cofnął, siadając naprzeciwko niego i
przeczesując włosy.
Zapadła cisza, w której Kooki myślał, że oszaleje. Rumienili
się oboje pod kolor ścian na które padały pierwsze promienie słońca.
- Powinienem już iść.- Powiedział nie zastanawiając się nad
tym. Po prostu chciał opuścić przedział. Czuł, jakby myślami był pod wodą.
- Ale przecież ominąłeś swoją stację.
Wstał i sięgnął plecak. Nagle Tae chwycił go za ramię.
- Chyba nie będziesz skakał?
- Wysiądę na następnej.- To absurdalne o czym mówili ale naprawdę zastanawiał się, czy rzeczywiście
da się wyskoczyć.
- Nie.- Powiedział mu poważnie.- Wysiądziesz ze mną.
***
Całą drogę
praktycznie się nie odzywali. Od stacji zabrała ich taksówka, a on nawet nie zapamiętał
adresu, który aktor podał kierowcy. Równie dobrze mógł zostać uprowadzony i
nikt, nigdy by się nie dowiedział, gdzie go zabrali. W dziwny sposób było mu to
wszystko jedno. Po za tym... jakimś cudem dalej byli razem. Co więcej, jechał
do jego domu jak gdyby nigdy nic. Zjechali z głównej drogi i wjechali w
bardziej luksusowe uliczki. Już nie mijali bloków lecz ładnie urządzone domki w
bardziej koreańskim stylu. Było więcej zieleni i przestrzeni. Całe osiedle
położone było trochę wyżej od miasta, które wydawało mu się teraz ze wzgórza
takie malutkie. Radio przyjemnie grało, mruk silnika powinien uspokajać, a on
dalej siedział spięty. Tae pisał na telefonie i w ogóle na niego nie patrzył.
Nie wiedział co powinien myśleć na temat tego wszystkiego.
Zatrzymali się. Kooki wysiadł i oniemiał.
Domek był drewniany ze strzelistym dachem z czarnymi
dachówkami, otoczony białym kamiennym murkiem i powykręcanymi, małymi
drzewkami. Miał jedno piętro i dość szeroki taras. Łączył elementy klasyczne z
nowoczesnością i Kooki nie mógł się na to napatrzeć. Gdy przechodzili przez
ogród dopatrzył się kilku wodnych oczek z przyjemnie pluskającymi wodospadami.
Dom tworzył zakole z małym podwórkiem w którego środku znajdował się ładny
pomnik w kształcie zrywających się do lotu ptaków.
Jak ktoś, kto miał taką chatę zdecydował się na jazdę
pociągiem? Nie wątpił w zdolności aktorskie swojego idola ale szczerze nie
wiedział, że dorobił się i dysponuje on aż takim majątkiem.
Tae przekręcił klucz w drzwiach i zaprosił go do środka.
Kooki nieśmiało przeszedł koło niego i wyzuł się w
przedpokoju z butów. W środku było równie elegancko i schludnie, co na
zewnątrz. Zdecydowanie różniło się to od jego wyobrażeń na temat tego, jak Kim
mógł mieszkać. Zwłaszcza obcując trochę z jego osobowością. Popołudniowe słońce
tym bardziej nadawało ciepła pomieszczeniom. Przywitał się i rozglądał się
ciekawie w poszukiwaniu innych domowników.
- Jesteśmy sami.
Tancerz przełknął ślinę. Taki gmach dla jednej osoby?
- Chcesz coś do picia, jedzenia? - Tae podszedł do lodówki.
Kuchnia łączyła się płynnie z salonem, od pokoju odgradzał ją podest z blatem i
barowymi krzesłami.
- Nie, dziękuję.
- Nie jesteś głodny?- Zapytał zdziwiony.
- Nie bardzo
- Okej.
- Powinienem już raczej wracać.
- Dlaczego? Zaprosiłem cię. Przecież to z mojej winy nie
wysiadłeś.- Powiedział grzebiąc w poszukiwaniu jakiegoś napoju. - To może piwo?
Chciał skłamać i wykręcić się, że powinien się gdzieś
spieszyć, ale gdy Tae wyciągnął dwie butelki i oparł się o balustradę kuchni z
jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, nie potrafił powiedzieć słowa.
Jego miękkie włosy lśniły w słońcu tak jak oczy, które go zahipnotyzowały. Jak
on mógł tak swobodnie się zachowywać po tym, jak w pociągu...
- Możesz skorzystać z łazienki, jest na piętrze.
Skinął tylko głową i udał się we wskazanym kierunku.
Gdy zniknął za drzwiami pięknie urządzonej łazienki z wanno
prysznicem, osunął się na ziemię i schował twarz w dłoniach.
Jest w jego domu! Są sami! Jeszcze niedawno się całowali! To
wszystko było... tak bardzo nierealne.
W ogóle ile powinien tu być? Nic go nie goniło. Powinien
poczekać aż sam mu powie kiedy ma sobie pójść? Z miasta nie miał problemu
dostania się do siebie ale...
Za dużo myślał. W głowie mu się od tego zakręciło.
Postanowił schłodzić się prysznicem.
Zimna woda zmyła z niego odrobinę wątpliwości. Wciąż nie
mógł się odnaleźć w tym wielkim domu, ale musiał przyznać, że to przyjemna
odmiana. Sam miał jedynie mieszkanie w którym najlepszy był jedynie widok z
okna na park. Po za tym, było szare i ciasne, przez co częściej spędzał czas na
dworze lub próbach, by przebywać w nim jak najmniej.
Gdy sięgnął po płyn do kąpieli, ze wstydem odkrył, że
pachnie jak Tae, którego czasem mijał na korytarzach w hostelu w którym
zatrzymali się na czas kręcenia dramy. To było absurdalne, że zwrócił uwagę na
taką rzecz i do tego zarumienił się przy tym jak nastolatka.
Szybko dokończył mycie i wychodząc zdał sobie sprawę ze nie
ma ręcznika. Głupio mu było coś brać bez pytania czy grzebać mu po szafkach.
Pomyślał, że go zawoła ale nagle narodził się problem.
Jak powinien się do niego zwrócić?
Formalnie czy nieformalnie?
Określenie kim dla siebie są było tym trudniejsze, że
komplikowały to nowe okoliczności.
Podskoczył, gdy rozległo się pukanie.
- Zostawiam ci pod drzwiami rzeczy na przebranie i ręcznik.
Mamy chyba podobny rozmiar, więc powinno być okej. Zapomniałem ci ich dać.
Bąknął niewyraźnie podziękowania i gdy upewnił się, że aktor
odszedł, zabrał ubrania. Nie mógł patrzeć na swoje czerwone policzki w lustrze,
gdy ubierał biały t-shirt należący do Tae. To było absurdalne, że tak na niego
reagował. Co prawda był jego fanem, przecież to normalne, że człowiek jak spotka swojego idola na żywo to traci
głowę ale... czy też gdy serce
chce rozerwać mu żebra? Przez cały ten czas na planie... Każdą wolną chwilę
poświęcał, by go obserwować z ukrycia. Te płynne gesty, usta wypowiadające
kwestie, ten głos...
Chlusnął sobie porządnie twarz jeszcze raz zimną wodą i
wrócił do salonu na dole.
Tae siedział już przebrany w luźnych desach na kanapie,
zajadając się płatkami z miski i szczerząc do telewizora na jakiejś bajce. Jego
włosy były mokre, więc najwyraźniej też brał już prysznic. Cóż... dwie łazienki
w tym domu nie powinny go dziwić.
Chłopak poklepał siedzenie koło siebie i wskazał na kuchnie
mówiąc, że jak też chce jeść to może sobie zrobić.
Kooki poszedł po płatki chcąc czymś zając ręce i również
zaczął oglądać tv. Jedzenie miało jałowy smak. Leciała jakaś durna kreskówka o różowym psie, który
wszystkiego się bał. Nawet była zabawna. Szkoda że nie mógł się na niej skupić. Odłożył w końcu miskę i znów zaczął się denerwować.
Dalej nie mógł uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
- Czemu jechałeś pociągiem? - Zapytał chcąc jakoś przerwać ciszę. Po za
tym miał okazję pogadać z nim normalnie, powinien skorzystać.
- Jak dłużej jadę samochodem to mam chorobę lokomocyjną.- Zaśmiał się.
- Serio? - Uśmiechnął się. Nie mógł uwierzyć, że nawet kogoś takiego może to dopaść. - To twój dom?
- Powiedzmy. W tym wypoczywam. Po zdjęciach planowałem
krótki urlop, dlatego tu przyjechałem.
- Ładnie tu.
- Możesz zostać na ile chcesz.
Kooki nie rozumiał czego Tae od niego oczekiwał. Dlaczego to
mówił? Czuł się winny?
- Chyba nie powinienem.
- To tylko propozycja
Nagle znowu zrobiło się poważnie. Tancerz nie potrafił
wytrzymać tego napięcia.
- Dlaczego... dlaczego mnie pocałowałeś? - Mówienie
przychodziło mu z trudem. Opanowywał drżenie rąk. Przez głowę
przechodziło mu tysiące myśli. Czy zrobił to celowo, dla zabawy? Nabija się z
niego?
Tae zagryzł usta. Też wyglądał, jakby nie do końca wiedział
co się z nim działo. Głęboko się zastanawiał, jakby próbował sobie coś
przypomnieć lub coś analizował.
- Po prostu. Nie mogłem się opanować.
Kookie z zaskoczenia aż podniósł wzrok.
Aktor nie wydawał się zawstydzony, raczej bardziej
skołowany.
- To było... nawet fajne.
To było tak szczere, że gdyby Kooki stał, to na pewno by
musiał znów usiąść.
- Ale... jestem facetem.
- Łał, ja też.
Tae uśmiechnął się tak rozbrajająco, że serce mu topniało.
Oczy Kookiego zaszkliły się i musiał odwrócić wzrok. Nie wiedzieć czemu ciągle
myślał, że to jakiś głupi życiowy żart.
- Hej! Czekaj! To nie tak, że mnie to bawi! - Machał mu
rękami przed nosem i odrobinę spoważniał, odkładając miskę z płatkami na bok i
wyłączając telewizor.
- A ta aktorka...?
Tae przez chwile musiał się zastanowić, o co mu chodzi i
dopiero po chwili przypomniał sobie ich rozmowę na plaży.
- A... nie chodziło o nią.
Tancerz teraz dopiero połączył fakty. Dlatego nie miał problemów z pocałunkiem... Dlaczego założył z
góry, że może chodzić o dziewczynę a nie... mężczyznę? Ze wszystkich możliwych
scenariuszy tego spodziewał się najmniej i to, co działo się wewnątrz niego
było jakimś armagedonem. Był w tak głębokim szoku, że zwalniały mu procesy myślowe. O takich rzeczach raczej w gazetach nie piszą.
- Ale to stare dzieje. Już nie ważne. - Wyglądał, jakby
naprawdę już go to nie obchodziło. - A jak jest z tobą?
- Co ze mną?
Tae obrócił się do niego i podpierając ręką brodę, pochylił
się do niego, lustrując go wzrokiem.
Był sam w domu z mężczyzną który go kręcił, który dodatkowo
był gejem i jego marzeniem odkąd pamiętał. Miał przerąbane. Przełknął ślinę.
- To byłeś ty, prawda?
Na początku nie skojarzył, o czym aktor mówi.
- Na próbach i planie. Zawsze stałeś za filarem. Prawda?
Nie potrafił się odezwać. Nie był w stanie. Zaschło mu w
gardle. Jak jeszcze by wspomniał o piosenkach to chyba zapadłby się pod ziemię.
Do tego myśl, że został nakryty była jeszcze bardziej krępująca. Facet siedzący
naprzeciwko niego zyskiwał coraz więcej pewności siebie.
- Dlaczego wtedy nie wysiadłeś z pociągu?
Chyba nie mógł dostać gorszego pytania.Czy powinien odpowiadać?
- Podobam ci się?
Miał wrażenie, że po prostu go sobie brał.
Był tak przytłoczony pytaniami, że nie wiedział już, na
którym powinien się skupić. Jego milczenie chyba jednak dawało wiele do
zrozumienia, bo Tae coraz śmielej się do niego zbliżał. Jego ręce się tak
spociły, że ledwo trzymał się oparcia skórzanej kanapy. Nie miał się też już
jak cofnąć.
- Bo ty mi bardzo. - Szepnął i pochylił się do jego ust. -
Nie wierzę, że tak późno to dostrzegłem.
Znów go pocałował. Miękko, namiętnie, ciepło. Przelewały się
przez niego takie uczucia, że zapomniał o wszystkich zagmatwanych myślach.
Chciał tylko czuć.
Nie mając już oporów, zarzucił ręce na szyję Tae i oddał
pocałunek, wplatając mu palce we włosy. Wdychał ten obezwładniający zapach.
Poczuł ucisk w podbrzuszu i dreszcz wzdłuż kręgosłupa.
Dotykali się z początku delikatnie, jakby byli zrobieni ze szkła. Ich
przyspieszone oddechy było głośno słychać w tak cichym i odciętym od świata
domu. Aktor delikatnie go pchnął, przez co Kooki wylądował na plecach. Tae
zawisł nad nim i znów zaczął całować, zjeżdżając ustami do jego szyi.
Młodszy jęknął i wygiął się w łuk, przypadkowo ocierając się kroczem o ciepłe udo, co mężczyźnie się spodobało. Docisnął go mocniej do
kanapy i zachłanniej go pocałował. Trzeszczała pod ich naporem jakby
niezadowolona z nieprzyzwoitych igraszek.
Robiło się niebezpiecznie podniecająco. Przez cienki
materiał ubrań bardzo intensywnie czuli na sobie swój dotyk. Chłopak nad nim
miał bardzo władczą naturę i nie pozwalał mu na przejęcie kontroli. Co prawda
Kook wcale tego nie chciał, ale zdecydowanie miał ochotę na szybszą zabawę. Myślał,
że oszaleje, gdy tylko on został pozbawiony koszulki, a aktor doskonale się
bawił, jeżdżąc po jego torsie językiem.
- Tae... - Jęknął niekontrolowanie, nie zdając sobie sprawy,
jak właśnie się do niego zwrócił.
Zagryzł wargę gdy poczuł ciepło na swoich sutkach. To było
zawstydzające i podniecające zarazem. Wygiął się znów i przymknął oczy. Oboje
już byli twardzi.
- Masz boskie ciało.
Mężczyzna gładził jego bok i uda, zahaczając palcem o gumkę
przy dresach. Kooki przytrzymał koszulkę aktora i gdy ten schodził pocałunkami
coraz niżej, ściągnął ją z niego i westchnął, gdy mężczyzna się wyprostował.
Również miał ładnie zarysowane mięśnie, które oświetliły słoneczne promienie. Oblizał usta i znów się pochylił, jedną ręką wspierając się
koło jego głowy, a drugą wchodząc pod materiał spodni.
Tancerz wciągnął ze świstem powietrze, gdy dłoń owinęła się
wokół jego twardego członka. Gdy palce ściskały go u trzonu, westchnął i jęknął,
co Tae tylko bardziej nakręcało.
Chciał mu się podobać. Zaczął poruszać się wraz z jego ręką
i odwzajemniał spojrzenie, rzucając mu wyzwanie. Mężczyzna z przyjemnością
pozbawiał go jakiejkolwiek niewinności i napawał swoją wyższością.
Był blisko. Uczucie spełnienia go wypełniało i nie potrafił
się kontrolować. Wił się z przyjemności, zagryzając usta i zaciskając palce na
silnych przedramionach aktora. Gdy dochodził, wygiął się w tył i zamknął oczy.
Świat wypełniły mu białe mroczki, a na brzuch spłynęła ciepła sperma. Oddychał
urywanie, rozkoszując się pocałunkami, które starszy składał na jego szyi i
obojczykach. Ciągle to robił, mrucząc i podgryzając wrażliwą po orgazmie skórę.
Dawał mu odpocząć, ale nie pozwalał, by to się jeszcze skończyło. Kooki się
rozpływał i podniecał na nowo nie mogąc uwierzyć, że nawet po czymś takim nie
ma dość i nie jest na tyle zawstydzony by przestać i sięgnąć po rozsądek. Gdy
się trochę ożywił i zaczął reagować na zaczepki Tae, mężczyzna pozwolił sobie
podnieść go z kanapy. Stojąc naprzeciwko siebie i się całując, Kook poczuł jak
dresy zjeżdżają mu z ud i opadają na ziemię. Dłonie aktora zjechały z linii
pleców i chwyciły go za pośladki, delikatnie je ugniatając. Postanowił też się
trochę zabawić i ugryzł Tae w ucho, również pozbawiając go spodni. Byli teraz
nadzy i przylgnęli do siebie, czując rosnące pożądanie. Tym razem tancerz
przejął inicjatywę i pchnął go na fotel, siadając na nim okrakiem. Aktorowi się
to spodobało bo oblizał lubieżnie usta i zarzucił ręce za siebie, pozwalając
młodemu się wykazać. Kooki chwycił ich obu w garść i zaczął poruszać,
podniecając się tylko i wyłącznie rozanieloną twarzą swojego idola.
Bawił się tym. Sprawiało mu to przyjemność i nie myślał na
razie o konsekwencjach. Jakby mu ktoś wczoraj powiedział, co będzie robić
następnego dnia, wyśmiałby go. Doprowadzał swój obiekt uczuć na skraj
wytrzymałości i nie mogąc się powstrzymać, znów się pochylił by zaczęli się całować.
Wkradł się językiem w gorące usta i smakował ich, okręcając dłoń na ich
twardych przyrodzeniach. Tae nie mógł już siedzieć w bezruchu i sięgnął dłońmi
do ud młodszego, przysuwając go bliżej. Następnie mocno go przytrzymał i wstał,
unosząc go w powietrze. Tancerz był zaskoczony, że ma tyle siły, zwłaszcza, że
nie ważył mało. Chwilę jeszcze oplatał go w pasie ale gdy doszli do schodów, ze
śmiechem stanął na podłodze i dał się prowadzić na górę. Nie było dla niego
zaskoczeniem, że wylądowali w sypialni. Rolety były tu opuszczone prawie do
ziemi, więc panował przyjemny półmrok. Nie zdążył się nawet rozejrzeć, bo
ciepłe dłonie pchnęły go na miękką pościel, a następnie zaczęły grzebać w
szufladzie przy łóżku.
Kooki przełknął ślinę.
Wiedział, że zaraz się ze sobą prześpią. Był przerażony tym,
jak bardzo tego chciał.
Tym razem Tae klęknął nad nim i wylewając sobie lubrykant na
dłoń, sięgnął nią potem między uda tancerza. Kook syknął gdy zimna maź dotknęła
jego skóry a następnie zbliżała się do jego wnętrza. Zagryzł nadgarstek i
zamknął oczy, gdy poczuł w sobie dwa palce.
- Jesteś cudowny.
Zarumienił się, gdy cichy szept owiał jego ucho. Mokry język
badał jego małżowinę a on odchodził od zmysłów, gdy uczucie rozpierania się
nasiliło. Tae się nie spieszył, rozkoszując się jego jękami, drugą ręką od
czasu do czasu pobudzając na zmianę ich członki.
- J-już.
Kooki był blisko. Wiedział, że jeżeli potrwa to chwilę
dłużej, znów dojdzie, a nie doczekał się jeszcze najlepszego.
Tae zrozumiał i wycofał swoje palce. Rozszerzył mu nogi i
pochylił się, opadając na niego całym ciężarem ciała, powoli zaczynając w niego
wchodzić.
Tancerz zagryzł wargi i wbił paznokcie w plecy starszego,
kryjąc swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. Serce waliło mu jak szalone i
dziwił się, czemu jeszcze nie eksplodowało. Duszność wypełniała go stopniowo,
aż w końcu w pewnym momencie ustała. Mógł złapać oddech. Oboje się nie ruszali.
Poczuł kojące głaskanie na skroni i uspokajające pocałunki
na szczęce.
- Powiedz kiedy.
Nie chciał dłużej czekać. Zaczął się poruszać, zachęcając
starszego by również to zrobił. Aktor zareagował od razu, mrucząc przy tym z
zadowolenia i samemu w końcu uwalniając głos.
Tae był znakomitym kochankiem. Doprowadzał go na skraj
szaleństwa. Dał mu się posiąść w całości i dusił pod naporem uczuć, jakie go
przytłoczyły. Jęczeli sobie w usta, przyśpieszając coraz bardziej. Ich rytm był
nieregularny ale gdy w końcu go wyrównali, przestali o czymkolwiek myśleć.
Kooki zaciskał palce na pościeli, czując jak pot spływa z jego ciała i zamknął
oczy.
Tae doszedł w nim pierwszy. Dyszał ciężko, gdy jego ciałem
wstrząsały dreszcze, i pewnie opadłby na tancerza, ale wykrzesał resztki sił,
nie chcąc zostawiać go bez spełnienia.
Jungkook słodko jęczał. Ciepły płyn spływał mu po udach, a
gorący oddech kochanka palił szyję. Czuł się cudownie wiedząc, że w tej właśnie
chwili należą tylko do siebie. Osoba którą podziwiał tak długi czas była tu z
nim, nie z nikim innym, i kochała się jakby nic innego nie miało znaczenia.
Doszedł również z jego imieniem na ustach. Drżał od natłoku
emocji i wtulił w gorące ciało. Tae głaskał go uspokajająco,
co trochę go rozluźniło ale nic nie mógł poradzić na lęki i wątpliwości jakie wpełzły do jego
serca. Leżeli tak przytuleni, zasypiając w swoich objęciach.
***
Kookie obudził się pierwszy. Delikatnie wyswobodził się z
uścisku i spojrzał na niewinną twarz Tae, który ślinił poduszkę. Rozczulił się
i chciał odgarnąć mu włosy z czoła ale coś go powstrzymało.
Czy to co między nimi zaszło cokolwiek zmieni? Mógł mieć przecież każdego,
Nie mógł być szczęśliwszy i nie rozumiał, czego jeszcze
oczekuje. Powinien się cieszyć, że miał taką szansę. Być może dla aktora był to
jedynie przelotny romans, w końcu pewnie tacy mają na pęczki adoratorów, a on
dał się perfidnie wykorzystać. Nawet jeżeli znał trochę Tae, jego myśli nie
przestawały się nakręcać. Skąd miał wiedzieć, że nie jest tego typu
człowiekiem? Z czytania artykułów, oglądania filmów czy śledzenia go na planie
filmowym nie był w stanie przecież powiedzieć, jak jest naprawdę. Z drugiej
strony gdy patrzył na jego twarz lub oczy, nie potrafił przypisać mu żadnej
złej cechy. Nie wiedział tylko czy sam siebie przypadkiem nie okłamuje i nie
zaślepia go jego uwielbienie.
Wstał i udał się do łazienki obmyć się z ich gorącego wieczoru. Oglądał w lustrze ślady po malinkach i długie zadrapania na plecach.
Znalazł w salonie swoje stare ciuchy i ubrał się. Nie wiedział co z sobą
zrobić więc wyszedł na taras, skąd rozpościerał się widok na miasto. Usiadł na schodku i oparł brodę na kolanach.
Noc była ciepła. Jego ciało dalej płonęło na każde wspomnienie. Wiedział, że
powinien się zbierać, ale nie potrafił uciec.
Nie wiedział ile tak siedział, myślami błądząc w gwiazdach.
Spiął się, gdy usłyszał za sobą kroki.
- Długo nie śpisz?
- Od jakiegoś czasu.- Przyjął od niego parujący kubek. Tae
zrobił mu herbatę.
- Cieszę się, że zostałeś. Bałem się, że już uciekłeś.
Nie spodziewał się, że będą ich męczyć te same wątpliwości.
Aktor usiadł koło niego, a Kooki oparł skroń o jego ramię, otrzymując całus w
czubek głowy. Uśmiechnął się.
- Zostanę tak długo, jak będziesz chciał.
- No nie wiem, czy wytrzymasz tyle z egoistycznym i napalonym
dzieciakiem z ADHD
Kooki się zaśmiał.
- To dobrze, bo już
myślałam, że jestem jedyny.
Tae uśmiechnął się i objął go ramieniem. Tancerz przymknął
oczy, czując jak jego serce powoli się uspokaja.
Może nie wszystko trzeba od razu przekreślać.
...
*q* no bo.... ja ich lofam. Tak po za tym pracuję nad one-shotem z ZoLu, miniaturką z HQ i Durarary oraz nowym opowiadaniem z OP. Więc wyczekujcie! ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz