No dobra, pewnie posypią się hejty ale muszę się Wam do czegoś przyznać xD Do mojej nowej wielkiej miłości. Miłości do k-popu, a mianowicie do BTS xD To po prostu stało się samo. Dla tych co zaczęli płakać, proszę, nie martwcie się. Nie porzucam Nie iGRAJ ze mną ani reszty pomysłów na fiki, ten one-shot to taki krótki przerywnik. Czasem wolę urodzić coś co mi chodzi świeże po głowie niż na siłę coś starego. Po za tym OP już w połowie mam skończony, będę go dzisiaj dopisywać. Mam nadzieję, że nie przestaniecie mnie kochać xD A dla tych, co również są fanami i znają sytuację, życzę miłej lektury^^ Zainspirował mnie ich wywiad w radiu, kto chce może TUTAJ przesłuchać.
Tytuł: Niespodzianka
Zespół: BTS
Rodzaj: One-shot
Pairing: JiminxJ-hope
Park Jimin opadł na swoje łóżko
twarzą do poduszki i mruknął przeciągle. W końcu mógł zrzucić
z siebie ubrania i przebrać się w luźną podkoszulkę i dresy.
Pomimo intensywności pracy był to dla niego świetny dzień i
wyciągając się na pościeli, uśmiechnął się do siebie
zadowolony.
Lubił obchodzić swoje urodziny, a już
zwłaszcza ze swoimi członkami zespołu. Podciągając się na
łokciach spojrzał na biurko, gdzie porozstawiał prezenty od
chłopaków. Żałował tylko, że nie mógł zobaczyć się z
rodziną, lecz w najbliższym czasie niestety było to niemożliwe.
Po wydaniu ich nowego albumu i szaleńczej promocji czasem nie mieli
nawet czasu porządnie zjeść i się wyspać. Wydarzenie goniło za
wydarzeniem, koncerty, fanmeetingi, wywiady... Wszystko to go
cieszyło, w końcu takie wymarzył sobie życie.
Choć na dzisiejszym spotkaniu w radiu
byli dla niego bezlitośni.
Wspominając to żenujące, aczkolwiek
zabawne zdarzenie, schował twarz w dłoniach i znów zaczął się
śmiać. Nigdy więcej nie chce w swojej obecności słyszeć o
jakichkolwiek MAŁYCH papryczkach. Chłopaki całą drogę ze studia
mu dokuczali. Doprawdy, demony nie przyjaciele.
Pomyślał, jak bardzo ich wszystkich
chciałby wytarmosić za te docinki i obracając się na plecy,
zaczął nasłuchiwać odgłosów z mieszkania, w którym niedawno
wszyscy wylądowali i szykowali się do snu przed kolejnym
intensywnym dniem.
Zdziwiło go to, że zrobiło się
nienaturalnie cicho. Usiadł na łóżku i zastanawiał, co może być
tego przyczyną. Przecież zawsze panował harmider, chłopaki
ganiały się po pokojach, przepychały do łazienki, waliły
naczyniami gdy szykowali kolację...
Wstał zaniepokojony i uchylił drzwi
od swojej wspólnej sypialni która dzielił z J-hopem i V.
Na korytarzu było ciemno. Czyżby
wszyscy gdzieś wyszli bez niego? Zostawiając go wieczorem w jego
urodziny?
Dojrzał nagle słabe światło z
kuchni i ruszył zaciekawiony w tamtym kierunku.
Gdy jego oczom ukazał się płomyk
świeczki, uśmiechnął się szeroko, a następnie o mało nie
dostał zawału jak światło żarówki rozbłysło i coś strzeliło
dosłownie koło jego ucha.
- STO
LAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAT!- Chcesz mnie zabić?!
Jimin śmiejąc się i rozmasowując
uszy, uderzył w ramię cieszącego się jak dziecko Hobiego.
Doprawdy, ten człowiek chyba nigdy nie przestanie go zaskakiwać
niespodziankami i decybelami. Otrzepał się ze srebrnego pyłu
konfetti i zaczął się przepychać ze swoim przyjacielem, który
nie mógł przestać się chichrać.
- Ale miałeś minę!- Mogłem tu leżeć martwy! Co to za pomysły?
Przytrzymał jego nadgarstki i
droczyłby się dalej, ale jego wzrok przyciągnął kubełek pełen
kurczaków z wbitą na samym szczycie pojedynczą świeczką.
- To dla mnie?- Zapytał ze
świecącymi oczami i podbiegł do blatu. Uwielbiał to danie i z
zachwytem zaciągnął się zapachem pieczonego mięsa w chrupiącej
panierce.- Nie, postawiłem dla ozdoby.- J-hope wywrócił oczami.
- Jimin nawet nie czekał na pozwolenie
tylko chwycił jednego kurczaka i zanurzając w ostro-słodkim
sosie, wgryzł się w soczyste mięso, rozpływając się od
pierwszego kęsa.
- Jesteś taki dobryyyyy! - Rzucił
się przyjacielowi na szyję i chrupał mu do ucha.- Specjalnie
poszedłeś po nie dla mnie?
- Fanki prawie mnie rozerwały. Znaj
moją dobroć.- udawał oburzenie, choć kącik ust delikatnie mu
drgał z rozbawienia.
- W ramach podziękowań, pozwolę
ci zjeść ze mną.- Zażartował i zaprosił jak damę do stołu.
Usiedli i pałaszowali we dwójkę,
wspominając jak to kiedyś grupka ARMY wyczaiła ich raz w KFC, gdy
mieli na sobie małpie maski. Bo przecież wcale nie zwracaliby na
siebie uwagi. Oczywiście Jimin wpadł na ten genialny pomysł, który
przypłacili potem rozdaniem miliona autografów, oraz wyciąganiem
ich przez ochroniarzy z podnieconego tłumu. To było pouczające
doświadczenie.
- Czemu akurat małpie maski?-
Zapytał Hobi nie do końca pamiętając i oblizał palce z sosu.
- Hym...- Jimin zatrzymał się
wzrokiem trochę za długo na ustach przyjaciela nie zauważając,
że ten to zauważył. Gdy się otrząsnął, spalił buraka i
odchrząkując, udawał, że nic nie zaszło.- To po Halloween było.
Mieliśmy pod ręką.
- Ach tak...- J-hope również
spuścił wzrok i przełknął ślinę.
- A tak w ogóle... gdzie reszta?-
Jimin dopiero teraz przypomniał sobie, że od jakiegoś czasu nikt
im nie przeszkadza.
- Wyszli...- Powiedział cicho
chłopak i unikając zetknięcia z tymi czarnymi oczami, bawił się
dopalającą się świeczką
- Dokąd...?- Poczuł, jak coś
skręca mu się w żołądku. Czyżby byli tu sami?
- Na kolację.
Jung wiedział, że szybko nie wrócą.
W końcu sam to zaaranżował. Spalił buraka, gdy przypomniała mu
się rozmowa z Jinem.
- Ale po co?
- No bo... bo...
Jin uśmiechnął się, doskonale
rozumiejąc, ale nie mógł przestać nabijać się z kolegi.
- No nie wiem, nie wiem... co
będę z tego miał? Po za tym jak mam wykurzyć z domu czterech
podejrzliwych i niesfornych chłopów? To jest absurdalnie
niewykonalne. - Pozmywam....?- Wskazał na górę garów, które piętrzyły się od tygodnia.
Jin obrzucił go pogardliwym
spojrzeniem.
- To nie starczy nawet na
kiwnięcie moim palcem.
Wiedział że tu musi rzucić od
razu ciężką artylerie. Westchnął cierpiętniczo i z bólem serca
oraz portfela zaproponował nową pobliską knajpę gdzie serwowali
kurczaki. Jinowi zaświeciły się oczy i bez
skrupułów wyrwał mu banknoty.
- No i wiedziałem, że się
dogadamy!
- Przed północą nie chcę was
widzieć!- Rzucił mu na odchodnym ostrzegawczo.- Kolację....? Wiec...
- Tak, jesteśmy sami.
Zapadła między nimi niezręczna
cisza. Jimin nie pamiętał, kiedy ostatnio dorm był taki pusty.
Właściwie nigdy nie był. Zawsze wszędzie byli razem. Nawet to, że
mieli osobno pokoje nie pomagało w utrzymaniu jakiejkolwiek
prywatności. Byli skazani na siebie i nie narzekali, ale dla ich
dwójki było to ostatnio dość trudne...
Gdy ich oczy się spotkały, dostrzegli
w nich specyficzne podekscytowanie.
Jimin nie pamiętał, kiedy zaczął
patrzeć na Jung'a w inny sposób niż przyjacielski. Czy to była
kwestia wspólnych treningów, dzielenia pokoju, pogłębienia
przyjaźni czy spędzonych lat... Naprawdę świetnie się dogadywali
i coraz częściej dotykali się spojrzeniami, które były dalekie
od przypadkowych. Ich fizyczność również się zmieniała,
dorastali i w żaden sposób nie mogli zatrzymać koła, które
pchało ich myśli w nieznanym dotąd kierunku. Park czuł niepokój
z tym związany i napięcie, które narastało z każdym dniem. Nie
mógł nawet się tym z nikim podzielić. Teraz jednak nikt im nie
przeszkadzał. Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to wcale nie
przypadkowe. Przyjrzał się dokładniej przyjacielowi, który
delikatnie się rumienił. Nie mógł nie przyznać, że to urocze.
- I wyszli nic nam nie mówiąc?
Hobi mu nie odpowiadał i coraz
bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że coś jest nie tak.
- To randka?- Zapytał i od razu
zaśmiał, gdy J-hope przywalił mu w ramię.- Jeszcze czego!- Spąsowiał, choć uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ktoś tu się rumieniiii.- Dźgnął go w policzek.- Choć to byłby naprawdę miły prezent...- Powiedział, zanim się zastanowił.
Znów zapadła między nimi napięta
cisza, w której ich myśli i serca galopowały w zdwojonym tempie.
- Posprzątam.- Powiedział spięty
do granic możliwości J-hope i chwycił ich talerze zanosząc je do
zlewu.- W ogóle to dzięki, no wiesz, za to w radiu.- Powiedział by choć na chwilę zmienić temat. Ręce mu drżały.- Jedyny stanąłeś po mojej stronie. Żeby przestali się nade mną pastwić.
Hobi chwilę się zastanawiał, ale
szybko podłapał, o co chodzi młodszemu. Uśmiechnął się na to
wspomnienie i zaczął myć naczynia.
- Masz urodziny, raz mogę być dobry.- Pokazał
mu język.- Teraz wiesz, że na przyszły raz nie wolno pisać o
MAŁYCH papryczkach.
- Myślałam że się spalę ze
wstydu.- Zaczął się śmiać i przeczesał palcami swoje złote
włosy.
- A ja, że pęknę ze śmiechu.
- Ej, nie mam małej papryczki.
- Zapewne.- Dusił się w konwulsji.
- J-głupek...- Również pokazał
mu język, rozbrojony uśmiechem jakim go obdarował przyjaciel.
Jimin padł na blat i z na wpół
przymkniętych powiek patrzył na plecy J-hopa i gładził kciukiem
usta. Przejechał wzrokiem po jego zgrabnej i delikatnej jak na
chłopaka talii, zatrzymując się na pośladkach. Przygryzł wargę
i nie mogąc się powstrzymać, podszedł do niego od tyłu.
- Może pomogę?- Szepnął mu do
ucha trochę ciszej i głębiej, niż zamierzał.
Hobi prawie wypuścił talerze z rąk.
- T-to wycieraj.
Pracowali w ciszy stojąc obok siebie
ramię w ramię. Przekazując sobie talerze dość wymownie dotykali
swoich dłoni. Jimin czuł, że robi mu się coraz bardziej gorąco.
- Nie powinienem kupować ci tych
kurczaków. Utuczę cię i ARMY mnie zabiją.- Hobi unikał kontaktu
wzrokowego i napienił ponownie gąbkę. Dobrze, że naczyń było
tak dużo, musiał czymś zająć ręce.
- A Tobie by to nie przeszkadzało?
Mój tłusty bebzol?- Nie mógł przestać go podpuszczać. Po za
tym, zawsze to robili, wśród grupy uchodzili za parę roku, która
non stop zachowuje się jak niewyżyte małżeństwo. W sumie dalecy
od prawdy nie byli....
- Jakbyśmy musieli cię wtaczać na
scenę to byłoby to kłopotliwe.
- Przyznaj, że żałowałbyś moich
absów.
- Zawsze zostaje Jung Kook.
- Ty zdrajco! - Prysnął mu wodą.-
Jestem zazdrosny!
Zaczęli się śmiać i przyjacielsko
przepychać. Rozchlapali wodę dookoła, robiąc w kuchni niemałą
kałużę. Koszulki poprzylepiały im się do ciał, a piana spływała
z twarzy, gdy rozpoczęli wojnę na na gąbki.
- Jung Hoeseok! Masz natychmiast cofnąć swoje
słowa!- Wymierzył w niego ostrzegawczo chochlą.
J-hope tylko się zaśmiał w
odpowiedzi i uciekał przed Parkiem przez korytarz. Dorm nie był za
duży więc jedyną drogą była ich sypialnia, skąd i tak
nie miał już jak się wydostać bo Jimin zatarasował mu drogę w
drzwiach, obierając się seksownie o framugę.
Znów zapadła cisza, przerywana ich
przyspieszonymi oddechami. W powietrzu dało się wyczuć
elektryzujące napięcie.
- No i co teraz zrobisz?- Zapytał
Jimin zbliżając się do przyjaciela powoli jak tygrys do ofiary.- Zdecydowałeś się już?
- Jung Kook, czy ty... sam nie
wiem...- Drażnił się z nim i udawał z rozbawieniem, że się
zastanawia.- Jak mam to ocenić...
- Czemu mi to robisz!- Dźgnął go
w żebro, obrażając się jak mała dziewczynka.- Nie masz serca.
Najpierw małe papryczki, teraz to...- Grał zdruzgotanego.
- Może tak powinienem sprawdzić...
Jimin wciągnął z sykiem powietrze,
gdy ciepła dłoń chłopaka podwinęła jego mokrą koszulę i
wsuwając się pod materiał, przejechała palcami po jego spiętym
brzuchu. Było to tak niespodziewane i intymne, że zamarł, nie
potrafiąc wykonać jakiegokolwiek ruchu.
Jung przełknął ślinę wiedząc, że
posuwa się znacznie dalej niż ich wcześniejsze zabawy.
Ale po to właśnie zorganizował ten wieczór by rozwiać w sobie
pewne wątpliwości. Serce chciało mu wyskoczyć z piersi.
- Hymm...- Delikatnie badał fakturę
mięśni, które drżały pod jego dotykiem.- I?- Zapytał Jimin przypominając sobie jak się oddycha.
- Może być.- Udawał stoicką powagę.
- Tylko tyle?- Przysunął się bliżej, zmniejszając dystans między nimi. Postanowił nie być gorszy, zwłaszcza, że umysł podpowiadał mu niebezpieczne rzeczy. Położył dłoń na biodrze Hobiego i przesuwając ją w górę, również wsunął ją pod koszulkę chłopaka, kciukiem gładząc rozgrzaną skórę. Już nawet nie zastanawiał się, co robi, to działo się samo, a on z przyjemnością się temu poddawał.
Ta zabawa przekroczyła granicę, jaką
do tej pory zachowywali.
- Naprawdę byłbyś zazdrosny?-
Zapytał cicho J-hope drżąc pod dotykiem chłopaka. Drugą rękę
zarzucił mu za szyję, dając do zrozumienia, że nie stawia oporu.
Gorące oddechy owiały ci twarze.
- Jak cholera.
Jimin nachylił głowę i nie mogąc
się już powstrzymać, sięgnął zachłannie do drugich ust.
Przylgnęli do siebie oboje, smakując się powoli. Najpierw
ostrożnie łączyli drżące wargi, spłoszeni swoimi pragnieniami i
bojąc się odrzucenia. Gdy jednak żaden z nich nie ustępował,
stawali się śmielsi, odważniejsi, wprowadzając się w stan
euforii, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Jimin nie
przerywając pocałunków, delikatnie popchnął Hobiego, który
wycofał się i oparł ich wspólnego biurka. Błądził dłońmi po
jego torsie i okolicach bioder, przypierając go do mebla. Rozchylił
językiem delikatne usta i wkradł się do nich, czując ich wspólne
narastające podniecenie.
J-hope jęknął mu cicho w usta, gdy
otarli się o siebie. Zacisnął palce na jego plecach i musiał się
w końcu oderwać, by chwycić oddech.
- O rany...- Potrafił tylko tyle
wydusić.- No. - Hobi zaczął się śmiać i schował twarz w zagłębienie szyi Jimina.
Przytulili się do siebie czując przez
cienki materiał, jak szybko biją im serca. Uśmiechnęli się i
trwali tak jeszcze chwilę, rozkoszują się swoim ciepłem. Park
przymknął oczy i sięgnął ustami gorącej szyi. Przyjaciel
wygiął się z przyjemności gryząc go w ramię.
- Zrób tak jeszcze raz.- Szepnął.
- Tak?
J-hope westchnął z przyjemności, a
Jimin mógłby na to patrzeć całą wieczność. Zapragnął nagle
robić z nim tak bezwstydne rzeczy, że poczerwieniał na samą myśl.
Chciał go rozebrać tu i teraz, poznać każdy najbardziej intymny
kawałek, każde westchniecie, każde bezwstydne słowo jakie padłoby
dzięki niemu z tych seksownych ust.
I pewnie by tak się stało gdyby nie
przekręcany zamek w drzwiach.
Odskoczyli od siebie jak oparzeni i nie
wiedząc co z sobą zrobić, jeden wskoczył pod kołdrę a drugi
leciał do kuchni wycierać podłogę.
Banda przekrzykujących się muzyków
wlała się do dormu, głośno zdejmując buty i zrzucając kurtki.
- Boże, jakie to było
dobreeeeeeeeeeeee.- V darł się i głaskał się po brzuchu, spostrzegając
leżącego pod kołdrą Jimina.- A ten już śpi? - J-hope, co tu się, do cholery, stało?- Rap monster stał nad jeziorem w kuchni i rozkładał przerażony ręce.- Basen chciałeś urządzić?
- A ty czemu leżysz mokry w łóżku?- Suga odkrył przerażonego Jimina, który szarpał się z nim o kołdrę.
- Odwal się, przeklęta cukrzyco!- Park wił się ze wstydu nie mogąc opanować śmiechu.
- Świeczki? Jak romantycznie...- Kooki uśmiechnął się dwuznacznie machając J-hopowi jedną przed nosem. Puścił mu oczko i pokazał kciuka w górę, przez co kolega spłonął rumieńcem.
- Ale, że co? - Zapytał V, który jakoś zupełnie nie ogarnął sytuacji.
- Nic, nic, dzisiaj śpisz ze mną.- Powiedział mu najmłodszy, biorąc go pod ramię i zaciągając do swojej sypialni, którą dzielił z Rapmonem.
- Z jakiej paki?- Tae poczerwieniał po koniuszki uszu, nie rozumiejąc tej dziwnej propozycji.
- Jung spojrzał ukradkiem na zegarek widząc na nim pięć minut po północy. Mrużąc oczy posłał mordercze spojrzenie Jinowi, który stał w progu cały promienny i posłał mu jednego ze swoich buziaków. Niemo wyszeptał mu, że przy najbliższej okazji go zabije. Nie mógł jednak przestać się uśmiechać, slysząc z sypialni śmiech swojego ukochanego, którego dalej torturował pytaniami Shuga.
<3 uwielbiam BTS !!! Bardzo przyjemne opowiadanie ^^ czekam nn
OdpowiedzUsuńMiło mi że dzielimy tą miłość! :D Buziaki!
UsuńCześć, stęskniłam się wiesz? Naprawdę.
OdpowiedzUsuńNie lubię k-popu, nie hejtuje ani nic, tylko po prostu trzymam się z boczku, bo to nie moja klimaty.
Nie mam pojęcia o kim jest ten tekst, ale stęskniłam się za czytaniem twoich rzeczy jako, że nie igraj ze mną, też nie jest częścią moich fandomów.
No smuteczek.
Naucz mnie pisać wesołe rzeczy pls, to było urocze.
Tyle z mojej strony, będę dalej grzecznie czekać, aż pojawi się coś z fandomu, który znam c:
Pozdrawiam.
Bosz, ja tesz T^T na razie nie mam weny na inne fandomy, więc nic nie obiecuję. Gdzie indziej też rzadko zaglądam więc mogę tylko złożyć niski pokłon przeprosin i ubolewanie. Miej czasu na wszystko, więcej na życie i tak to się toczy... Teraz święta to może trochę wesołości wpłynie! Jakiś miły seks pod choinką xD Rozumiesz, prezenty i te sprawy ;) Buziaki i Wesołych:*** Będzie dobrze!
Usuń