środa, 13 kwietnia 2016

W potrzasku 9

     Szedł do przodu, nie oglądając się za siebie. Bał się spojrzeć w górę i zobaczyć oczu, które najprawdopodobniej odprowadzały go do najbliższego skrzyżowania. Odetchnął, gdy w końcu oddalił się od ponurego wieżowca. Z mocno zaciśniętymi pięściami wypalał w ustach papierosa za papierosem. Warczał, kopał pobliskie automaty i uderzał w ściany, wywołując pęknięcia w betonie. Nie docierały do niego dźwięki ulicy, ani poszepty przechodniów, którzy przerażeni usuwali mu się z drogi. Krążył i krążył, nie mogąc pozbyć się krzyczących myśli. Dusiły go, tłamsiły, krępowały  i obezwładniały. Nie miał nad nimi kontroli, co doprowadzało go do szału. Cieszył się, że odzyskał ciało, a z drugiej strony…
     Jak mógł w ogóle myśleć o tym by wrócić i dokończyć to, co zaczęli?